Monday, February 22, 2010

czekolada


Marta Gessler w jednym ze swych ostatnich przepisow pisala o osobistej czekoladzie, artykul zatytuowala Czekoladowy zygzak. Przypomniala mi tym samym, ze istnieje taki fenomen jak forum internetowe na Gazecie, pomimo ze mam pewne zasady, zerknelam na forum pod owym przepisem Marty... Zerknelam ostatnio tez na kila innych dyskusji pod wywiadami na ugotuj.to.

Lubie minimalizm. Lubie przepisy Marty Gessler. Niekoniecznie porywaja mnie opisy im towarzyszace, ale potrafie w tych tekstach znalezc cos dla siebie. Styl Marty uwielbiam! A forum pod przepisem - kilogramy agresji, jad leje sie litrami, niebywale zjawisko.
Jak moze sprawiac komus przyjemnosc atakowanie innych? Widac moze...

P
owtarzam: czekolada, czekolada... Powtarzam pierwsze prawo debat Murphy'ego: nigdy nie kłóć się z głupim ludzie mogą nie dostrzec różnicy :-)

Na Czekoladowy Weekend Bei, ktory wlasnie sie skonczyl, proponuje banal nad banalami, kazdy komentator forumowy mnie zmiazdzy, proponuje czekolade roztopiona w kąpieli wodnej posypana suszonymi kwiatowymi platkami i korzennymi ziarenkami. Platkami ktore zbierala Babcia, ktore suszyla Mama, ktore w postci czekolady do Nich wrocily. Roztopilam czekolade, posypalam, powiew Orientu... Po prostu roztopiona.


Przepis na czekolade z platkami rozy i ziarnkami kardamonu (pomysl Marta Gessler, roza i kardamon to moje 2 grosze):
2 tabliczki wysmienitej gorzkiej czekolady
pol garstki suszonych platkow rozy (rosa rugosa)
lyzeczka ziaren kardamonu

Czekolade rozpuscic w kąpieli wodnej (lub temperowac), wylac na blache 11x29cm wylozona pergaminem (u mnie mata teflonowa), wyrownac powierzchnie czekolady delikatnie potrzasajac blacha. Posypac czekolade ziarenkami kardamonu (swiezo wydlubanymi z zielonych straczkow) i platkami rozy. Ostudzic, pokroic w prostakaty, zapakowac w przezroczysta folie i rozdac, zjesc...

PS. Nie dosc ze Czekoladowy Weekend, to jeszcze dalam sie namowic Bei i gotowalam zupe z pieczonych warzyw wedlug Jej pomyslu. Napisze wspaniala takim olowkiem :-)

Monday, February 15, 2010

na pączki, na chrust słodki...



my zajączki prosto z łączki
przybiegłysmy tu na pączki

na chrust słodki i na tańce
my zajączki przebierańce
 


Powyzszy wierszyk, to moje pierwsze przedszkolne wspomnienie, mialam wtedy niecale 3 lata, moze jednak niecale cztery? Niewazne, wazne teraz sa pączki, wazny jest chrust aka faworki. Jutro Ostatki.

Dzieki Michowi w Tlusty Czwartek bawilam sie z pączkami. Dziekuje Michu, bo to Ty mnie zmobilozowales, wczesniej szukalam kazdej wymowki by pączkow nie smazyc, przeciez tluszcz, litry tluszczu...

Wybralismy pączki bardzo dobre Marii Disslowej. Sa to pączki cudowne, ciasto miekkutkie, milutkie rzekla bym, zlepia sie wspaniale, nie ma mowy by wyciekalo nadzienie, nie ma mowy by nasiakalo tluszczem! I mozna przyzadzic je nawet ci ktorzy nie maja wykwalifikowanej sluzby, o co w dzisiejszych czasach bardzo trudno (tak zreszta pisala i 80 lat temu pani Maria). Fellunia i An-na, ktore do zabawy dolaczyly opisaly ciasto jako fantastyczne, co i Mich potwierdzil.
Ciesze sie ogromnie ze wspolnej zabawy, a moze jeszcze Ola zaliczy na Weekendowa Cukiernie, przeciez to pączki bardzo dobre :-)

Jak juz o ostatkowych przysmakach, to dodac musze slow pare o wysmienitym chruscie, chruscie marzen. Kilka lat temu zapytalam Pania Terese, znawczynie krakowskich smakow o najlepszy chrust - dostalam wowczas przepis na chrust Neli. Czemuz mnie to nie zdziwilo? Nela jest niesamowita, chrust wg. niej tez. Nie mozna sie mu oprzec mowi co chwile ktores z nas i znika kolejny chruscik ze stolu...


Przepis na chrust słodki i kruchy (na postawie "Kuchni Neli" Neli Rubinstein:)

2 zoltka
1 jajko
1 lyzka octu
2 lyzki rumu
2 lyzki cukru
1/4 lyzeczki soli
1/3 szkl smietany
2 lyzki zmiekczonego masla
2 szkl maki (280g)
500g smalcu do smazenia (smaze na oleju slonecznkowym)
 

W misce ubic jajko, zoltka, dodac ocet, rum, cukier, sol, smietane miekkie maslo i dobrze wymieszac. Stopniowo dodawac make, zagarnac ciasto w kule, wylozyc na stolnice i wyrabiac okolo 10 minut (nie trzeba ciasta tluc walkiem, wystarczy dobrze wyrobic). Ciasto przykryc i odstawic na 10 minut. Bardzo, bardzo cienko rozwalkowac i wykrawac wstazki, przecinac na srodku, przeciagac koniec wstazki przez naciecie. Chrust smazyc na goracym tluszczu 10-15 sekund, kilkakrotnie obracajac. Odsaczyc na bibule, posypac cukrem pudrem. Co sie zas tyczy ilosci, sami sie Panstwo przekonaja, ze 8 tuzinow to wcale nie tak wiele.
 




PS. Cytaty kusywa pochadza z "Kuchni Neli", ze wstepu do przepisu na chrust.

Monday, February 08, 2010

marmolada pomarańczowa



nie za slodka, nie za gorzka, bardzo aromatyczna
gdy brakuje zapachu swiezej marmolady w srodku zimy 


Kiedy dojrzewaja pomarancze zapytal Tata? Nie zastanawialam sie nad tym, a przeciez we wrzesniu nie da sie kupic pieknych pomaranczy. Koniec wrzesnia to czas na powidlo wegierkowe, pomarancze nie moga nigdzie byc dorodne juz koncem wrzesnia :-)Na poludniu Europy pomarancze zaczynaja dojrzewac w grudniu, najpiekniejsze sa chyba w styczniu, lutym. Zal nie kupic kilku. Ale czy zawsze mamy ochote na pomarancze? Czy nie jest troche tak jak pisala ostatnio Agnieszka, ze pomarancze nam spowszednialy? A co z pomaranczowa marmolada? 

Wyprobowalam kilka przepisow na marmolade z pomaranczy. I klasyczna angielska z pomaranczy z Sewilli, wloska z przepisu w The Silver Spoon tez. Byly to marmolady ktore zrobilam raz i wystarczylo mi przygod. Poszukiwalam marmolady, ktora gotuje sie dluzej, marmolady ktorej aromat rozpelza po kuchni, marmolady ktorej gotowanie przypomina smazenie powidla. Czekalam 3 lata byz znow kupic wielkie hiszpanskie pomarancze, ktore latwo pozbawic albedo, czekalam by sprawdzic na nowo proporcje. Warto czekac. 


Przepis na marmoladę pomarańczową, nie za słodką, nie za gorzką:
 

3 wielkie pomarancze (1.5 kg)
1/2kg jasnego trzcinowego cukru*
skorka z 1/2-1 pomaranczy
sok z jednej cytryny

 
Pomarancze obralam, dokladnie wyfiletowalam (czyli pozbylam sie wszystkich bialych czesci), posiekalam. Uzyskalam tym sposobem 750g pomaranczowego miazszu wraz z sokiem. Pomaranczowa mase zasypalam cukrem. Uprzednio dokladnie wyszorowane skorki pomaranczowe zalalam 2 litrami wrzacej wody i gotowalam przez 10 minut. Odcedzilam, ostudzilam. Skorke z jednej pomaranczy drobno posiekalam w paseczki i dodalam do pomaranczowo-cukrowej masy (z pozostalych skorek robie skorke kandyzowana). Doprowadzialam do wrzenia i gotowalam na srednim (kilkanascie minut), pozniej na malym odgniu do odparowania plynu o polowe (powstaje okolo 0.5l marmolady). Na koncu dodalam sok z cytryny. Za tydzien robie marmolade znowu!


* stosunek cukru do miazszu moze spokojnie wynosic 1:1, ja dodaje odrobine mniej cukru, dluzej sie gotuje, wiec aromat marmolady dluzej moze nas draznic, taka tajemnica.
Wykorzystuje zazwyczaj skorke z 1 pomaranczy, ale jesli ktos marzy o lagodnej marmoladzie, to wystarczy skorka polowy. Jesli z kolei ktos pragnalby przygotowac gorzka marmolade - nic prostszego - skorki z 2 pomaranczy dodac musi.



PS. I jeszcze na koniec kakao kokosowe wg. Marty Gessler w ramach wspolnej akcji dziewieciu bab i dziewieciu ptaszkow-Kurek. Pomysl powstal spontanicznie w trakcie zlotu 2 tygodnie temu. Siedziac na kanapie przegladalysmy Wysokie Obcasy, zaczelysmy kartkowac gazete zaczynajac od przepisow - tez tak macie? W Kuchni Artystycznej Marta Gessler proponowala tamtego dnia kakao, zrobmy razem kakao krzyknela ktoras z nas - to robimy :-)

Monday, February 01, 2010

gyung dan


zauwazylam, ze mam ostatnio jakas manie, ciagle cos w czyms oblepiam; a to ciasteczka w cukrze pudrze, a to mieso w borowkach lub czekolade w matchy... Tak wiec dzisiaj opatulania, obtaczania, oblepiania ciag dalszy.

Kilka miesiecy temu ukochana bratanico-siostrzenica, czyli Monika (buzi duze :*) zapytala mnie czy nie chcemy jakiegos drobiazgu z Korei. Jedyne co przyszlo mi na mysl to jakas lokalna przyprawa, najlepiej do deserow, deserow ryzowych oczywiscie. Znalazlam wtedy przepis na ryzowe kulki gyung dan, ktore otaczac mozna w zielonym proszku zwanym mugwort, w czarnym sezamie, badz prazonej mace sojowej. Poprosilam o ow mugwort.

Monika po kilku dniach odpisala: Nie pisz prosze, ze zmienilas zdanie i znalazlas cos nowego, bo proszek juz jest - na szczescie udalo mi sie znalezc w miare male opakowanie - patrzac na te wielkie 10 kg worki ryzu obawialam sie, ze nie znajde nic ponizej 1 kg :)
I tak stalam sie posiadaczka 200g woreczka z Artemisia vulgaris zwanego mugwort, a z polska bylica pospolita.

I rozpoczelam poszukiwania slodkiej maki ryzowej. W Pradze nie do dostania, ale jest Fellunia, ktora slyszac moje rozwazania o dziwnym zielonym proszku postanowila podarowac mi slodka ryzowa make (dziekuje Felluniu!) mowiac: bardzo jestem ciekawa jak ty bedziesz te kulki robic :-) Zrobilam, nie umywaja sie one makaronikow Felluni, trudnosc wykonania 1/10, ale sa smakowite, tylko nie te z zielonym proszkiem, te sa okropne!

Przepis na gyung dan, czyli koreanskie ciasteczka ze slodkiej maki ryzowej, za Hi Soo Shin Hepinstall znalezionych przypadkiem na Apple Pie, Patis, and Pâté:

1 szkl slodkiej maki ryzowej
1/2 szkl wrzacej wody
szczypta soli
do obtoczenia: ziarna czarnego sezamu, prazona maka z ciecierzycy, mugwort
tak jak Maangchi polecam dodac tez lyzke cukru, albo nawet i dwie

Slodka make ryzowa (uzylam Golden Phoenix white glutinous rice) wymieszac z sola i cukrem, zalac wrzaca woda, dobrze wymieszac, ciasto zlepic w kulke. Podzielic na 20 rownych czesci, uformowac z nich gladkie kuleczki. Kuleczki wrzucic do wrzatku i gotowc do momentu az wyplyna na powierzchnie Odcedzic i wrzucic do wody z lodem, by szybko ostygly. Nastepnie osuszyc i otaczac w wybranej posypce.

Obtoczenie kulek w przyprawie mugwort jest odwazne, doznania smakowe sa niespotykane :-)
Zdecydowanie polecam sezam i make z ciecierzycy. Probowalam rowniez owe ryzowe kuleczki, z kokosem i czekolada, przywiezione przez Monike z Korei, byly tez pyszne i slodkie! Takie zrobie nastepnym razem.