tag:blogger.com,1999:blog-256576462024-03-07T09:45:59.633+01:00"makagigi i 55 piernikow""Badania mowia: czternastu na kazdych dziesieciu osobnikow lubi czekolade" (Sandra Boynton).
Nie bagatelizujmy powaznych prac naukowych - kazdy, a szczegolnie moja ulubiona Malpka Fiki Miki, lubi smakolyki, wiec poszukujmy czasem makagigi :-)buruuberiihttp://www.blogger.com/profile/12870061260723803458noreply@blogger.comBlogger477125tag:blogger.com,1999:blog-25657646.post-18334318966675230892017-12-31T15:33:00.000+01:002017-12-31T15:50:31.441+01:00šalamounovy řezy czyli salomonowe ciasto<div style="font-family: verdana; font-family: verdana; text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhldyEmbzY469xibQkl-KPX2n1EOrPAYrbc4ceXl8WQA0UQZHCTQUQ63l_LgUTfP27AZyTTflJimmsiCocFKZYStFz-e00s60chBHPZcDIzFj-k1borLGmq2L1s6lbEKpmxW4vt/s1600/salamoun_3214.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1512" data-original-width="1512" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhldyEmbzY469xibQkl-KPX2n1EOrPAYrbc4ceXl8WQA0UQZHCTQUQ63l_LgUTfP27AZyTTflJimmsiCocFKZYStFz-e00s60chBHPZcDIzFj-k1borLGmq2L1s6lbEKpmxW4vt/s400/salamoun_3214.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<i><span style="font-size: 85%;">i zrozumiałem, że nadzwyczajność miejsc trwa tak długo, jak długo za takie je uważamy.</span></i><br />
<i><span style="font-size: 85%;">i że gdyby nie było Pragi, należałoby ją wymyślić.</span></i><br />
<span style="font-size: 85%;">str. 17, Aleksander Kaczorowski, "Praski elementarz", wyd. Czarne 2012</span><br />
<br />
<span style="font-size: 85%;">jesienią właśnie minęło nasze 10 lat w Pradze. 2+8. </span><br />
<br />
<span style="font-size: 85%;">Zaczęliśmy mieszkać w Pradze 1.10.2005. Po dwóch latach wyjechaliśmy na dwa lata do Jerozolimy. I w roku 2009 wróciliśmy. Jak to często tłumaczę, wróciliśmy do Pragi w ucieczce przed Warszawą. To trochę jednak żart. Po prostu Pragę już trochę znaliśmy, lubiliśmy, bardzo dobrze się nam tu mieszkało i pracowało. W sumie nadal tak jest. Nie spodziewaliśmy się jednak, że zmiany w polskiej nauce będą tak powolne, że zostaniemy w Pradze na długo. Nie spodziewaliśmy sie chyba, że to będzie nasz dom.</span><br />
<br />
<span style="font-size: 85%;">A było tak. Z pierwszych dni po naszym przyjeździe do Pragi zapamiętałam kupowanie mebli (kiedy to oczywiście się z Łukaszem posprzeczaliśmy) i ciasto na osłodę. To było wyjątkowo mokre i słodkie ciasto, które upiekła Marcelka, gdy szliśmy na powitalną kolację do Ivki i Pavla. Było płaskie, czekoladowe i posypanie kokosem (choć wydawało mi się, że brązowym cukrem). Upiekłam więc niedawno, by świętować dziesięciolecie naszego w Pradze pobytu.</span><br />
<br />
<span style="font-size: 85%;"><i>Šalamounovy řezy</i> czyli w dosłownym tłumaczeniu <i>salomonowa krajanka </i>(od Salomona, biblijnego króla Salomona), to ciasto często zwane również "ciastem na szklanki", czyli ciastem szybkim i nieskomplikowanym (zapewne salomonowe, bo takie pomyslowe a zarazem proste). U mnie zwanym "ciastem na ostatnia chwilę". Takie ciasta też warto mieć w repertuarze.</span><br />
<br />
<br />
<span style="font-size: 85%;"><span style="font-size: small;">Przepis na <span style="color: #666666;"><b><span style="font-style: italic;">šalamounovy řezy, czyli salomonowe wilgotne czekoladowe ciasto </span></b></span></span>(od Marcelki):</span><br />
<span style="font-size: 85%;"> </span> </div>
<div style="font-family: verdana; font-family: verdana; text-align: justify;">
<span style="font-size: 85%;">ciasto:</span><span style="font-size: 85%;"> </span><br />
<span style="font-size: 85%;">1 szklanka wody (można z dodatkiem łyżki kawy)</span><br />
<span style="font-size: 85%;">2 szklanki cukru</span><br />
<span style="font-size: 85%;">1/2 kostki masła</span><br />
<span style="font-size: 85%;">3 jajka</span><br />
<span style="font-size: 85%;">2 szlanki mąki (300g)</span><br />
<span style="font-size: 85%;">1 proszek do pieczenia (2 łyżeczki)</span><br />
<span style="font-size: 85%;">3 wielkie łyżki ciemnego kakao</span><br />
<span style="font-size: 85%;"><br face="verdana" />wierzch: kokos, orzechy, lub ulubiona posypka</span><br />
<span style="font-size: 85%;">+ 2 łyżki rumu do ponczu </span><br />
<span style="font-size: 85%;"><br /></span>
<span style="font-size: 85%;">W rondelku ogrzać masło z cukrem i wodą (nie zagotowywać). Połowę "płynu" odlać (na poncz) i zostawić na później. Do pozostałej częsci dodać jajka, wymieszać. Następnie dodać porcjami mąkę wymieszaną z kakao i proszkiem do pieczenia. Ciasto wylać na wylożoną papierem formę (~24x36cm). Piec 20 minut w temp.180st.C. Do zimnego ponczu dolać 2 łyżki rumu. Upieczone ciasto polać stopniowo ponczem, a nastepnie posypać orzechami lub kokosem.<i> Idealne letnie. Słodkie, mokre, na 10 lat.</i></span><br />
<br />
<span style="font-size: 85%;">PS. U Marcelki (i Ivo) wynajmowaliśmy pierwsze w Pradze mieszkanie, przyjaźnimy sie do dziś :-)</span><br />
<span style="font-size: 85%;"><span style="color: white;">. </span></span></div>
buruuberiihttp://www.blogger.com/profile/12870061260723803458noreply@blogger.com51tag:blogger.com,1999:blog-25657646.post-38522810312682165812017-12-23T14:22:00.000+01:002017-12-23T15:03:24.500+01:00piernik przekładany<div style="font-family: verdana; font-family: verdana; text-align: justify;">
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiBiWTk2wrBB6Zq4WElg2n1i62RKpQKCudNRATIslRyzF5c6J191GzdqNVF4aPpxxo9vhmYRbAFfD0hNgqy2U_Ng4nzWqtlJryNELhQStpiB7UQSiUp_YjrJ20IFgCmllV-rPYw/s1600/piernik_przekladany_7139a.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="757" data-original-width="744" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiBiWTk2wrBB6Zq4WElg2n1i62RKpQKCudNRATIslRyzF5c6J191GzdqNVF4aPpxxo9vhmYRbAFfD0hNgqy2U_Ng4nzWqtlJryNELhQStpiB7UQSiUp_YjrJ20IFgCmllV-rPYw/s400/piernik_przekladany_7139a.jpg" width="392" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<br />
<br />
<i><span style="font-size: 85%;">dobrych Świat,</span></i><br />
<i><span style="font-size: 85%;">pachnących piernikiem,</span></i><br />
<i><span style="font-size: 85%;">pachnących spokojem,</span></i><br />
<i><span style="font-size: 85%;">życzą</span></i><br />
<i><span style="font-size: 85%;">Basia i Łukasz + Emil</span></i><span style="font-size: 85%;"> </span><br />
<br />
<br />
<span style="font-size: 85%;">Zeszłej zimy odkryłam w Pradze, oczywiście przez całkowity przypadek (pojachałam oglądać zabawki dla Milka) jedno jedyne miejsce gdzie można nabyć lody znanej polskiej firmy (znanej również z Grycanek;). Oczywiscie wróciłam z orzechowymi, kawowymi i malagą. Później podczas ktorejś z kolejnych wizt skusiłam się na ich bakaliowy piernik przekładany (a Emil odkrył sorbet truskawkowy i uczyniliśmy z tych wyjazdów rytuał pociągowo-lodowy). I przepadłam - musiałam spróbować taki piernik upiec. A skoro piekłam go już z pięć razy i ciągle się nad nim rozpływamy, to postanowiłam przepis zapisać. Więc piszę, co następuje:<span style="font-size: small;"> </span></span><br />
<br />
<br />
<span style="font-size: 85%;"><span style="font-size: small;">Przepis na <span style="color: #666666;"><b><span style="font-style: italic;">piernik przekładany</span></b></span> </span>(proba odtworzenia ulubionych smaków):</span> </div>
<div style="font-family: verdana; font-family: verdana; text-align: justify;">
<br />
<span style="font-size: 85%;">ciasto (na podstawie przepisu na miodowe ciasto <a href="http://makagigi.blogspot.cz/2008/09/lekach.html">lekach</a>):</span><span style="font-size: 85%;"> </span><br />
<span style="font-size: 85%;">250g mąki </span><br />
<span style="font-size: 85%;">łyżeczka proszku do pieczenia</span><br />
<span style="font-size: 85%;">1/2 łyżeczki sody</span><br />
<span style="font-size: 85%;">duża szczypta soli</span><br />
<span style="font-size: 85%;">1/4 łyżeczki czarnego świeżo mielonego pieprzu</span><br />
<span style="font-size: 85%;">1 łyżka cukru z wanilią</span><br />
<span style="font-size: 85%;">1 szkl. trzcinowego cukru</span><br />
<span style="font-size: 85%;">1/2 szkl. miodu</span><br />
<span style="font-size: 85%;">1/2 szkl. dobrego oleju</span><br />
<span style="font-size: 85%;">2 jajka</span><br />
<span style="font-size: 85%;">1/2 szkl. ciepłej kawy (z 2 filiżanek espresso lub z 2 łyżek kawy)</span><br />
<span style="font-size: 85%;">1/4 szkl. soku z pomarańczy</span><br />
<span style="font-size: 85%;">1/4 szkl. rumu</span><br />
<span style="font-size: 85%;">250g bakalii (orzechy, ciemne rodzynki, morele, figi, wiśnie)</span><br />
<br />
<span style="font-size: 85%;">150g śliwkowego powidła</span><br />
<span style="font-size: 85%;">150 gruszkowego powidła </span><br />
<span style="font-size: 85%;">150g czarnej czekolady + 1 łyżka masła</span><br />
<br />
<span style="font-size: 85%;">Wymieszać suche skladniki (mąkę, proszek, sodę, sól, pieprz, cukry). W większym naczyniu wymieszać miód, olej, jajka, ciepłą kawę, sok z pomarańczy i rum. Następnie do "mokrej" masy dodawać porcjami suchą frakcję, wymieszać. Bakalie posiekać i wmieszać do masy. Ciasto wylać na wyłożoną papierem blachę 30x40cm. Ciasto piec w temp. 170st.C do "suchego patyczka" (30-40minut).</span><br />
<span style="font-size: 85%;">Gdy ciasto przestygnie, przekroić wszerz na pół i następnie każdą połówkę na 3 długie paski. Jeden pasek posmarować śliwkowym powidłem, przyłożyć ciastem, posmarować gruszkowym powidłem i znów przykryć ciastem (tak samo postąpić z trzema pozostałymi kawałkami ciasta). Następnie przełożone pierniki polać dokładnie roztopiąną na maleńkim ogniu czekoladą (można dodać łyżkę masła, czekolada wtedy jest byłyszcząca). Przybrać orzechami. Odczekać dzień, dwa i świętować. <i>Ostanio nasze naj.</i></span><br />
<span style="font-size: 85%;"><br /></span>
<br />
<span style="font-size: 85%;">PS. Dziękuję wszystkim za pamięć, za odwiedziny, za dobre myśli!</span><br />
<span style="font-size: 85%;"><span style="color: white;">. </span></span><br />
<span style="font-size: 85%;"><span style="color: white;">. </span></span></div>
buruuberiihttp://www.blogger.com/profile/12870061260723803458noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-25657646.post-40189689178262001382017-10-23T21:09:00.000+02:002017-10-23T21:31:52.997+02:00nalewka na owocach pigwowca<div style="font-family: verdana; font-family: verdana;">
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
</div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgejVGJWvkm1moqatew0krGCtRYltOeFfYZLgv45MunIZ_WFhp1d76nyBuCmg34H6TWitxPPWIAdRzf7GvCPFo0QAKh4Wk72Vl3ZWQzbAKC7yk-OLYGTVoZOiJS6JkHag1HdD52/s1600/IMG_1571.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1600" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgejVGJWvkm1moqatew0krGCtRYltOeFfYZLgv45MunIZ_WFhp1d76nyBuCmg34H6TWitxPPWIAdRzf7GvCPFo0QAKh4Wk72Vl3ZWQzbAKC7yk-OLYGTVoZOiJS6JkHag1HdD52/s400/IMG_1571.JPG" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgubqhEgNeRU0xgvc8Aw-xNETuN9Z85V5GarCNDetnaB4Y4wDLLjK2MHIGm4Pkdf_nmMCd7jccrxXoNQsT6iyp4m2jZ9nO_CYweoQtEpxdSoLP9r96K-LcupU8gLG_1BgnwJK2d/s1600/membrillo_2856.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><br /></a></div>
<span style="font-size: 85%;"><i><br /></i></span>
<span style="font-size: 85%;">każdej jesieni, zwykłam dostawać od wujka Ryśka, kilka bądź kilkanaście wielkich owoców pigwy, zresztą tak wielkich, jak pokaźnych rozmiarów jabłko, wystarczało na płatki <a href="http://makagigi.blogspot.cz/2015/10/pigwa-kandyzowana.html">kandyzowanej pigwy</a>, galaretki <a href="http://makagigi.blogspot.cz/2012/10/membrillo-czyli-galaretki-pigwowe.html">membrillo</a> i <a href="http://makagigi.blogspot.cz/2015/10/pigwowka.html">pigwówkę</a>. A że pigwowe drzewo wujka było jedynym jakie kiedykolwiek spotkałam, to długie lata myślalam, że pigwa jest lepsza od dość popularnego pigwowca, a co za tym idzie, że pigwówka lepszą od pigwowcówki jest. Nic bardziej mylnego, okazuje się, że nie zawsze trudniej dostępne znaczy lepsze.</span><br />
<span style="font-size: 85%;"><br /></span>
<span style="font-size: 85%;">Dwa lata temu dostałam papierową torbę pełną owoców pigwowca, ze słowami mniej więcej takiej treści <i>"prezent, Piotrek nie da rady w tym roku z pigowca zrobić nic, prezent". </i>Jak szybko zaczęłam, tak szybko się poddałam. Spróbowałam pigwowiec kroić na cienkie płatki i zrobić wzorem pigwy - pigwowiec kandyzowany - po cieniutkim pokrojeniu 7 owoców, dałam sobie spokój, takie twarde (i wyjątkowo niewdzięczne do krojenia). </span><br />
<span style="font-size: 85%;"><br /></span>
<span style="font-size: 85%;">Potem pigwowcem bawił się Emil, rozrzucając po mieszkaniu na przemian z orzechami, lub ze śmiechem raczkując z dwoma owocami pigwowca, po jednym w każdej ręce. Ale w papierowej torbie ciągle coś było... a spirytusu jak na lekarstwo. Trochę zrezygnowana pokroiłam pigowowiec w duże kawałki, zalałam wódką** (tu przypomina się rzecz jasna odwieczny problem <a href="http://makagigi.blogspot.cz/2010/09/dereniowka-powraca.html">niedostępnosci spirytusu w Czeskiej Republice</a>). Po kilku miesięcach probowaliśmy nalewkę, którą Łukasz nazwał "królową nalewek, zaraz po bakaliówce"!</span><br />
<br /></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<br />
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 85%;">Przepis na </span><span style="color: #666666;"><b><span style="font-family: "verdana"; font-size: small; font-style: italic;">nalewkę na owocach pigwowca* </span></b></span><span style="font-family: "verdana"; font-size: 85%;">(radosna twórczość własna):</span><br />
<br />
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 85%;">1kg dojrzałych owoców pigwowca</span><br />
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 85%;">1 litr wódki</span><br />
<span style="font-size: 85%;">1/3 kg cukru</span></div>
<span style="font-size: 85%;"><br />Owoce
pigwowca umyć dokładnie (często są pokryte jakby woskową powłoczką), przekroić na ćwiartki,
usunąć gniazda
nasienne, następnie ćwiartki owoców pokroić na pół. Owocowe ósemki wrzucić do słoja, zalać
wódką i odstawić na 2 tygodnie. Potrząsnąć słojem raz na
parę dni. Następnie zlać znad owoców płyn, a pigwowiec zasypać cukrem,
potrząsnąć co pare dni, po tygodniu cukier powinien sie rozpuścić. Po
tym czasie zlać znad owoców syrop i połączyć z wczesniej zlanym
alkoholem (owoce można zalać ponownie butelką alkoholu). Nalewkę
odstawić na 3 miesiące. Po tym czasie zlać znad osodu i próbować. <i>Kwaśna, przyjemnie kwaśna, lekko pieprzowa, niezwykle </i>a<i>romatyczna.</i></span><br />
<span style="font-size: 85%;"><br /></span>
<span style="font-size: 85%;"><br /></span><span style="font-size: 85%;">* nalewka na owocach pigwowca często jest zwana pigwówka, wg. mnie nazwa "pigwowcówka" jest bardziej poprawn </span><br />
<span style="font-size: 85%;">** pigwowiec jest mało soczysty, soku wiele w nim nie ma, wystarczy zalewać wódką, nalewka szybciej dojrzewa, nie ma ostrego posmaku spirytusu.</span><br />
<span style="font-size: 85%;"><span style="color: white;">.</span></span><br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: 85%;"> </span></div>
</div>
</div>
buruuberiihttp://www.blogger.com/profile/12870061260723803458noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-25657646.post-39899193859487005212017-09-04T20:40:00.000+02:002017-09-15T14:32:45.978+02:00dżem z papryki<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLpwdUmDdoaiqjZ31vnWs6Ioymq4aWwuh_SNbWZZToTcyuUE_RW3xxhaJtt70W40EWgLmCr6FExDqIUxq_hy6FvvsVp4m6MlhBW0SNZPY6yVWbzJqxtOZrh_HPCqJwEX1K7go0/s1600/papryka_dzem_2017.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1512" data-original-width="1512" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLpwdUmDdoaiqjZ31vnWs6Ioymq4aWwuh_SNbWZZToTcyuUE_RW3xxhaJtt70W40EWgLmCr6FExDqIUxq_hy6FvvsVp4m6MlhBW0SNZPY6yVWbzJqxtOZrh_HPCqJwEX1K7go0/s400/papryka_dzem_2017.jpg" width="400" /></a></div>
<br /></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 85%;"><span style="font-family: "verdana";">w Czechch istnieje specyficzne podejście do warzyw. Zauważa to praktycznie każdy obcokrajowiec, który nawiedza Czechy na okres dluższy niż tydzień i po tym czasie skosztował już kilka razy smażonego sera, wołowiny w śmietanowym sosie, gulaszu, pieczonej karkówki, grilowanej golonki, duszonych żeberek itd. </span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 85%;"><span style="font-family: "verdana";">A więc w Czechach istnieją tylko dwa warzywa: ziemniak i kapusta. Oczywiście można w sklepach napotkać pomidory, ogórki, pory i takie tam. Można zobaczyć nawet przeróżną sałatę i bakłażany oraz zielony groszek. Przez okrągły rok można kupić podłużną, żółtawą paprykę. Nie wiem, kto to je (chyba ci obcokrajowcy), bo wszystkiego z tej listy poza ziemniakiem i kapustą na próżno wyglądać w czeskim menu. Czasem kawałeczek marchewki błyśnie w rosole, czasem listek roszponki zagości koło kotleta. O większą ilość nieprzetworzonych warzyw na talerzu dość trudno. W Czechach bowiem, powtórzyć należy, poważaniem cieszą się tylko dwa warzywa: ziemniak i kapusta, kapusta rzecz jasna tylko długo duszona, a ziemniaki nieskąpo omaszczone.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 85%;"><span style="font-family: "verdana";">Prawdę, że <i>"w Czechach warzyw to się je bardzo mało"</i> przekazała nam nasza pierwsza praska przyjaciółka-obockrajowiec, </span></span><span style="font-size: 85%;"><span style="font-family: "verdana";">Haydée (rodem z hiszpańskiego Asturias). Ta prawda w przeciągu dziesięciu z górą lat nieznacznie się zmieniła. Nadal nasi nie-czescy znajomi są zawiedzeni czeską warzywną dietą ubogą w warzywa. Różne proponują rozwiązania, niektóre bardzo reformatorskie - jednym z nich jest propozycja samej Haydée: omlet z ziemniakami* i dżem z papryki.</span></span></div>
<span style="font-size: 85%;"><span style="font-family: "verdana";"><br /><span style="font-size: small;"> </span></span></span><br />
<span style="font-size: 85%;"><span style="font-family: "verdana";"><span style="font-size: small;">Przepis na<span style="color: #666666;"><b> dżem z papryki </b></span>(za Hayd</span></span></span><span style="font-size: 85%;"><span style="font-family: "verdana";"><span style="font-size: small;"><span style="font-family: "verdana";">é</span></span><span style="font-size: small;">e):</span></span></span><br />
<br />
<span style="font-size: 85%;"><span style="font-family: "verdana";">wersja 1:</span></span><br />
<span style="font-size: 85%;"><span style="font-family: "verdana";">słoik grilowanej marynowanej czerwonej papryki (ok. 200g odsączonej papryki)<br />3-4 łyżki cukru (ok. 50g)<br />czarny pieprz świeżo mielony</span></span><br />
<br />
<span style="font-size: 85%;"><span style="font-family: "verdana";">wersja 2:<br />kilogram czerwonej papryki</span></span><br />
<span style="font-size: 85%;"><span style="font-family: "verdana";">200g cukru</span></span><br />
<span style="font-size: 85%;"><span style="font-family: "verdana";">5 łyżek octu winnego</span></span><br />
<span style="font-size: 85%;"><span style="font-family: "verdana";">pół łyżeczki czarnego świeżo mielonego pieprzu</span></span><br />
<br />
<span style="font-size: 85%;"><span style="font-family: "verdana";">wykonanie wersja 2:</span></span><br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 85%;"><span style="font-family: "verdana";">Paprykę upiec, a w zasadzie opalić nad ognisiekm (co uczyniłam własnoręcznie) lub w piekarniku. Papryka powinna troche zmięknąć, a jej skórka ma być spalona, czarna. Następnie papryki na kilkanaście minut szczelnie przykryć. Gdy przestygną zdjać dokładnie spaloną skórke, wyciąć gniaza nasienne, pokroić w cienkie paseczki. Wrzucić do rondelka, dodać cukier i ocet, a następnie </span></span><span style="font-size: 85%;"><span style="font-family: "verdana";">gotować na średnim ogniu, aż nadmiar płynu odparuje i sos stworzy coś na kształt syropu (trwa to +/- 15minut). Dżem
zasłoikować, można przechowywać parę tygodni w lodówce, choć zazwyczaj nie ma potrzeby. Podawać ze śmietakowym serkiem i <i>s čerstvým pečivem</i>. <i>Paprykowy, słodki.</i></span></span></div>
<span style="font-size: 85%;"><span style="font-family: "verdana";"><br /></span></span>
<span style="font-size: 85%;"><span style="font-family: "verdana";">wykonanie wersja 1: </span></span><br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 85%;"><span style="font-family: "verdana";">Paprykę
odsączyć z zalewy, pociąć w 0.5cm paseczki, przełożyć do rondelka, wlać
połowę marynaty, w której marynowane były papryki, dodać cukier, pieprz, a
następnie gotować na średnim ogniu, aż nadmiar płynu odparuje i sos stworzy coś na kształt syropu (trwa to +/- 15minut). Dżem
zasłoikować, można przechowywać parę tygodni w lodówce, choć zazwyczaj nie ma potrzeby. Podawać ze śmietakowym serkiem i <i>s čerstvým pečivem</i>. <i>Paprykowy, słodki.</i></span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 85%;"><span style="font-family: "verdana";">PS. 1. Po raz pierwszy etykietkę na dżem samodzielnie narysowała dla mnie dzisiejsza pierwszoklasistka Łucja :-)</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 85%;"><span style="font-family: "verdana";">PS. 2. O dziwo dżem ten jest lekkostrawny, nie wiem czy dlatego, że papryka pozbawiona jest skórki? Lub że jest pieczona-spalona?</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 85%;"><span style="font-family: "verdana";">* taaa, w północnej Hiszpanii ziemniaki też plasują się bardzo wysoko na warzywnej liście!</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 85%;"><span style="font-family: "verdana";"><span style="color: #f3f3f3;">.</span></span></span></div>
buruuberiihttp://www.blogger.com/profile/12870061260723803458noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-25657646.post-7490605230479858092017-08-16T21:37:00.000+02:002017-09-15T14:34:08.371+02:00placki na sodzie z ogniska<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6VpvdGhkZIbtcuC3OjqcEyuVrVBrGjAWroDE_AVOlGL7sB7lJluJ3meN2vYtEBN3B49B3mZg_2aKtFogaAcsf2OVRdXiW_Xyn63_rSO_dCa8ZplFDcqhRpBb6LVdwUKRwiZFl/s1600/IMG_1117_L2.JPG" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="640" data-original-width="640" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6VpvdGhkZIbtcuC3OjqcEyuVrVBrGjAWroDE_AVOlGL7sB7lJluJ3meN2vYtEBN3B49B3mZg_2aKtFogaAcsf2OVRdXiW_Xyn63_rSO_dCa8ZplFDcqhRpBb6LVdwUKRwiZFl/s400/IMG_1117_L2.JPG" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><span style="font-size: 85%;"><span style="font-family: "verdana";">Lis tych słów uważnie słuchał, </span></span></i><br />
<i><span style="font-size: 85%;"><span style="font-family: "verdana";">Po czym rzekł zdejmując z ucha </span></span></i><br />
<i><span style="font-size: 85%;"><span style="font-family: "verdana";">Swój kapelusz zawadiacki: </span></span></i><br />
<i><span style="font-size: 85%;"><span style="font-family: "verdana";">- Umiem piec ze śniegu placki. </span></span></i><br />
<i><span style="font-size: 85%;"><span style="font-family: "verdana";">Mam do tego obok, w lasku, </span></span></i><br />
<i><span style="font-size: 85%;"><span style="font-family: "verdana";">Piec własnego wynalazku. </span></span></i><br />
<i><span style="font-size: 85%;"><span style="font-family: "verdana";">Kto dostarczy kupę śniegu </span></span></i><br />
<i><span style="font-size: 85%;"><span style="font-family: "verdana";">I dorzuci mi do tego </span></span></i><br />
<i><span style="font-size: 85%;"><span style="font-family: "verdana";">Połeć sadła lub słoniny, </span></span></i><br />
<i><span style="font-size: 85%;"><span style="font-family: "verdana";">Ten w niespełna pół godziny </span></span></i><br />
<i><span style="font-size: 85%;"><span style="font-family: "verdana";">Prosto z pieca na śniadanie </span></span></i><br />
<i><span style="font-size: 85%;"><span style="font-family: "verdana";">Placków tłustych niesłychanie </span></span></i><br />
<i><span style="font-size: 85%;"><span style="font-family: "verdana";">Pełny taki wór dostanie. </span></span></i><br />
<i><span style="font-size: 85%;"><span style="font-family: "verdana";">Mówiąc to potrząsnął worem, </span></span></i><br />
<i><span style="font-size: 85%;"><span style="font-family: "verdana";">Że aż z wora nad otworem </span></span></i><br />
<i><span style="font-size: 85%;"><span style="font-family: "verdana";">Buchnął, mile łechcąc w chrapach, </span></span></i><br />
<i><span style="font-size: 85%;"><span style="font-family: "verdana";">Pieczonego ciasta zapach. </span></span></i><br />
<span style="font-size: 85%;"><span style="font-family: "verdana";">strona 11, Jan Brzechwa, "Szelmostwa Lisa Witalisa", wyd. Glob 1987</span></span><br />
<br />
<br />
<span style="font-size: 85%;"><span style="font-family: "verdana";">lat temu osiem pisałam, że "od kilku lat jeżdżę na Kajaki, na kilkudniowe spływy kajakowe, dokładnie". W tym roku to już 17. spływ. Nadal aktualnym jest, że bez Kajaków nie wyobrażam sobie wakacji. Ku mojej ogromnej radości nie wyobraża sobie wakacji bez kajaków również Łukasz, Emil i kilku naszych przyjaciół i ich pociech.</span></span><br />
<span style="font-size: 85%;"><span style="font-family: "verdana";"><br /></span></span>
<span style="font-size: 85%;"><span style="font-family: "verdana";">I od lat nieprzerwanie towarzyszy nam niepewność "czy znów będzie ładnie, a ładnie na kajakach przestało być w roku 2004". Zła passa pogodowa w roku 2011 osiagnęła apogeum - na Wieprzu lało nam podczas kajakowania nieprzerwanie, a temperatura powietrza nie przekroczyła... 12st.C! Tamtego pamiętnego lipcowego dnia grzaliśmy się jedyny raz w czasie kajakowania przy kominku miast przy ognisku (a ziemniaki piekli, o zgrozo, przy brykietach)! Odmnieniło się rok poźniej na niemal upały, a wróciło niepwenością w tym roku.</span></span><br />
<span style="font-size: 85%;"><span style="font-family: "verdana";"><br /></span></span>
<span style="font-size: 85%;"><span style="font-family: "verdana";">Z kajaków <a href="http://makagigi.blogspot.com/2009/07/jagodzianki.html">zwykłam przywozić</a> mniejszą lub większą ciekawostkę kulinarną. Były wśród nich powidła wiśniowe, galaretki porzeczkowe, mrowiska, łupcie. W tym roku powtórzyliśmy zeszłoroczny przebój, czyli <i>ze śniegu placki</i>* pieczone na ognisku, nad ogniskiem. Bo gdy na Kajakach nie płyniemy, to dobre 90% czasu poza snem spędzamy właśnie przy ognisku :-)</span></span></div>
<br />
<span style="font-size: 85%;"><span style="font-family: "verdana";"><span style="font-size: small;">Przepis na <i><span style="color: #999999;"><b>pro</b></span></i></span></span></span><span style="font-family: verdana; text-align: justify;"><b><i><span style="color: #999999;">łzioki</span></i></b><span style="font-size: 13.6px;">, p</span></span><span style="font-family: verdana; font-size: small;"><i><span style="color: #999999;"><b>odpłomyki, placki na sodzie z ogniska </b></span></i></span><span style="font-family: verdana; font-size: 85%;">(ze wspomnień + za An-ną):</span><br />
<br />
<span style="font-size: 85%;"><span style="font-family: "verdana";">1/2kg mąki </span></span><br />
<span style="font-size: 85%;"><span style="font-family: "verdana";">1 i 1/2 szklanki kwaśnego mleka </span></span><br />
<span style="font-size: 85%;"><span style="font-family: "verdana";">1 solidna łyżeczka sody oczyszczonej </span></span><br />
<span style="font-size: 85%;"><span style="font-family: "verdana";">1 lyżeczka soli </span></span><br />
<span style="font-size: 85%;"><span style="font-family: "verdana";">1 łyżka cukru </span></span><br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 85%;"><span style="font-family: "verdana";">Mąkę wsypać do misy. Kwaśne mleko wymieszać z solą, cukrem i sodą oczyszczoną, a następnie wlać do mąki i dość szybko zarobić gładkie ciasto. Podzielić na 12-15 porcji. Posypać mąką i rozwałkować na placuszki 1cm grubości. Piec na bardziej niż rumiano na żeliwnej patelni umieszczonej nad ogniskiem, lub jeszcze lepiej ułożonej na rozgrzanych węglach na skraju ogniska. Znikają, jakby to były <i>ze śniegu placki</i>.</span></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<br />
<span style="font-size: 85%;"><span style="font-family: "verdana";">* mój ulubiony 10-letni kajakarz Albert zastrzelił mnie "to z Lisa Witalisa!". Autorem kajakowej nazwy <i>ze śniegu placki</i> (czyli placki z niczego) jest zapewne Łukasz, długodystansowy wielbiciel Witalisa. Niektórzy z nas mówią na nie podpłomyki, niektórzy proziaki, niektórzy "te Basi placki".</span></span></div>
buruuberiihttp://www.blogger.com/profile/12870061260723803458noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-25657646.post-12741793893550286362017-07-13T21:37:00.000+02:002017-07-13T21:50:55.405+02:00trufle z białej czekolady, truskawkowe<div style="font-family: Verdana,sans-serif; font-family: verdana; text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgBh9_4BXtM4u_5tLxlN1DVyf4xLe3Mrp-C6oEJuZSpEc6ZF_UUZ_wf7i_o7VVx7QOY1NdUxH8i3Yy_MvfOM5AA5uMJCLxBYyIb6xm7OgjwytkF59V1T9SkWyGmBTGD8PaDT_6f/s1600/trufle_truskawkowe_7142.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1600" data-original-width="1599" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgBh9_4BXtM4u_5tLxlN1DVyf4xLe3Mrp-C6oEJuZSpEc6ZF_UUZ_wf7i_o7VVx7QOY1NdUxH8i3Yy_MvfOM5AA5uMJCLxBYyIb6xm7OgjwytkF59V1T9SkWyGmBTGD8PaDT_6f/s400/trufle_truskawkowe_7142.jpg" width="397" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<i><span style="font-size: 85%;">pani Aniu, pisze do pani :-) </span></i><br />
<i><span style="font-size: 85%;">Piszę dla Pani i dla Ani od Truskawek. </span></i><br />
<i><span style="font-size: 85%;">I dla Toni, dla Agi też. </span></i><br />
<i><span style="font-size: 85%;">Dla Moni i Łukasza, Andrzeja który jest po drugiej stronie. </span></i><br />
<i><span style="font-size: 85%;">Dla Wszystkich którzy tęsknią i wszystkich za którymi tęsknię ja!</span></i><br />
<i><span style="font-size: 85%;">13 to mój szczesliwy dzień.</span></i><br />
<br />
<span style="font-size: 85%;">Mam nadzieję, że w tym pisaniu (chociaż już dziś wiem, że zapewne nieregularnym) wytrwam dłuższą chwilę. Nie lubię zaczynać czegoś tak na chwilę, tym bardziej, że zaczynam od nowa, a przecież jakby od stara. Oj, ale mialy być trufle i truskawki!</span><br />
<br />
<span style="font-size: 85%;">Bo z owoców truskawki są <i>naj</i>. Znaczy się truskawki są <i>naj</i> dla Emila, który nie tyle truskawki lubi co truskawki po prostu uwielbia. Każde są dobre: swieże, te prosto z krzaczka (notabene ogołocił cały krzaczek na balkonie nim jeszcze porządnie zdążyły dojrzeć), te w dżemie i te suszone. I te leśne czyli poziomki. Jednak największy hit to truskawki mrożone, zjadane prosto z zamrażalnika, takie lodowate. Takie są oto gusta tego, który ma "cy latka, prawie cy" znaczy się dwa i pół.</span><br />
<br />
<span style="font-size: 85%;">Kiedyś Aga wspomniała mi o jakichś kulkach obtaczanych w truskawkach. Chyba mówiła, że z białej czekolady. Lubię smak mleka w proszku, wiec do czekolady i śmietanki musiałam dodać mleko. Okazało sie niedawno, że wspominane trufle były w truskawkowym cukrze pudrze, ale co tam, z moich przebłysków pamięci wyszły białe trufle w truskawkach. I oto nasze <i>naj</i> czekoladki ostatnio.</span><br />
<span style="font-size: 85%;"><br /></span>
<span style="font-size: 85%;"><br /></span></div>
</div>
<span style="font-size: 85%;"><span style="font-size: small;">Przepis na <span style="color: #999999;"><b><i>trufle truskawkowe z zewnątrz, w środku mleczne </i></b></span></span></span><span style="font-size: 85%;">(radosna twórczość własna):</span><br />
<br />
<span style="font-size: 85%;">200g białej czekolady </span><br />
<span style="font-size: 85%;">150ml śmietanki 30% </span><br />
<span style="font-size: 85%;">200g mleka w proszku</span><br />
<br />
<span style="font-size: 85%;">liofiliozowane truskawki* (około 2 łyżek)</span></div>
<div style="font-family: Verdana,sans-serif; font-family: verdana; text-align: justify;">
<span style="font-size: 85%;"></span><br />
<br /><span style="font-size: 85%;">
W ulubionym rondelku z długa rączką zagotowuję śmietankę. Skręcam gaz i do
gorącej śmietanki wrzucam pokruszoną czekoladę, mieszam by powstała gładka masa. Całość trochę studzę i
'wmieszuję' porcjami mleko (tak ze 2-3 porcje po 60-70g). Masę chłodzę przez
noc w lodówce.</span><br />
<span style="font-size: 85%;">Liofiliozowane truskawki ścieram na tarce o drobnych oczkach, przesiewam przez drobne sitko i otrzymuję truskawkowy proszek. </span><br />
<span style="font-size: 85%;">Z zimnej czekoladowo-mlecznej masy odrywam kawałki wielkości małej truskawki, formuję kulki, wrzucam po kilka do miseczki z proszkiem z mielonych truskawek i obtaczam, potrząsam miseczkę, by obkleiły się dokładnie. Jeszcze raz dobrze schładzam i już. <i>Truskawkowe, mleczne</i>.</span><br />
<br />
<br />
<span style="font-size: 85%;">* najłatwiej liofiliozowane truskawki zakupić w "drogeri innej niż wszystkie" pod nazwą "<a href="http://www.rossmann.pl/Produkt/Elana-owoce-liofilizowane-Truskawka-Chips-30-g,345009,6580">truskawka chips</a>".</span><br />
.</div>
buruuberiihttp://www.blogger.com/profile/12870061260723803458noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-25657646.post-68546403707109833492016-03-21T20:01:00.000+01:002017-04-03T14:22:20.271+02:00mazurek orzechowy makagigi<div style="text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjxdPr9xeAMWb9Vz7Cuq-46zhbky9vc-eTcyxMqMznuYvsjYnasSvQuNgfA1vWAlVv6yVc5b-cDWprWZ_5SF53sDvxDjbqzkliRyJQwYtDXHUG39ZY4opfbRAATrPq40C2MuwwJ/s1600/mazurek_makagigi_7002.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="396" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjxdPr9xeAMWb9Vz7Cuq-46zhbky9vc-eTcyxMqMznuYvsjYnasSvQuNgfA1vWAlVv6yVc5b-cDWprWZ_5SF53sDvxDjbqzkliRyJQwYtDXHUG39ZY4opfbRAATrPq40C2MuwwJ/s400/mazurek_makagigi_7002.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="font-family: verdana; font-family: verdana; text-align: justify;">
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<i><span style="font-size: 85%;">że zaś goście jeść nie mogli </span></i><br />
<i><span style="font-size: 85%;">owych pysznych smakołyków,</span></i><br />
<i><span style="font-size: 85%;">więc im dali makagigi </span></i><br />
<i><span style="font-size: 85%;">i pięćdziesiąt pięć pierników.</span></i><br />
<span style="font-size: 85%;">str. 16, Kornel Makuszyński, “Awantury i wybryki małej małpki Fiki-Miki", Wydawnicto Literackie 1978</span><br />
<span style="font-size: 85%;"><span style="font-family: "verdana";"><br /></span></span>
<br />
<span style="font-size: 85%;">pierwszego kwietnia blog <i>makagigi</i> skończy 10 lat, rany jak ten czas leci. Podaruję sobie więc odrobinę luksusu, smakołyki, inaczej <i>makagigi</i>*. A dokładniej mazurek <i>makagigi</i>, czyli najlepsze warstwy placka z orzechmi: cieniutka krucha warstwa, a na niej dużooooo orzechów w karmelu. <i><a href="http://makagigi.blogspot.com/2010/04/makagigi.html">Mamo, poczytaj mi o Awanturym</a>.</i></span><br />
<br />
<span style="font-size: 85%;">A oprócz czytania, piekła ta moja Mama placek, który nazywał się "placek z orzechami". Składał się z trzech warstw kruchego ciasta przełożonych powidłem i masą czekoladową. Na wierzchu była warstwa zapieczonych słodkich orzechów. Oczywiście ta górna warstwa była najlepsza i zawsze jej było za mało, tak jak w cieście z kruszonką zawsze za mało jest <a href="http://makagigi.blogspot.com/2012/05/streuseltaler-czyli-kruszonkowe-talary.html">kruszonki</a>!</span><br />
<br />
<span style="font-size: 85%;"><i>Life is good</i>, bądźmy dla siebie dobrzy, z horrou jakim są "Awantury i wybryki..." (w końcu na pierwszych stronach książki ginie małpia mama) wybierzmy dobre, a wręcz najlepsze fragmenty, przecież życie może być trochę słodkie jak <i>makagigi</i>. </span><br />
<span style="font-size: 85%;">Dobrych Świąt!</span><br />
<br />
<br />
<span style="font-size: 85%;"><span style="font-size: small;">Przepis na <span style="color: #666666;"><b><span style="font-style: italic;">mazurek makagigi - czyli orzechy w karmelu</span></b></span> </span>(ze wspomnień):</span> </div>
<div style="font-family: verdana; font-family: verdana; text-align: justify;">
<br />
<span style="font-size: 85%;">ciasto:</span><span style="font-size: 85%;"> </span><br />
<span style="font-size: 85%;">100g cuku </span><br />
<span style="font-size: 85%;">200g masła </span><br />
<span style="font-size: 85%;">300g mąki </span><br />
<span style="font-size: 85%;">2 duże żółtka</span><br />
<span style="font-size: 85%;"><br face="verdana" />wierzch:</span><br />
<span style="font-size: 85%;">300g orzechów (może być i 400g)</span><br />
<span style="font-size: 85%;">150g cukru</span><br />
<span style="font-size: 85%;">100g masła </span><br />
<span style="font-size: 85%;">2 łyżki miodu</span><br />
<span style="font-size: 85%;"><br /></span>
<span style="font-size: 85%;">Masło
(chłodne, ale bez przesady) utrzeć z cukrem, dodać żółtka i ponownie
utrzeć. Potem dodawać mąkę porcjami, ciasto zarobić i włożyć na 1-2
godziny do lodówki. Następnie ciasto rozwałkować na wielkość dużej
blachy (~24x36cm), lub ciastem wyłożyć blachę przy użyciu rąk własnych.
Ciasto popiec przez 15 minut w 170 st.C.</span><br />
<span style="font-size: 85%;">Orzechy posiekać i w rondlu podgrzać z cukrem, masłem i miodem. Upieczony spód wyjąć z piekarnika, na gorącym
rozłożyć warstwę orzechowej masy, całość piec kolejne 7-10 minut, orzechy mają się jedynie delikatnie zrumienić. <i>Orzechowy, słodki smakołyk, po prostu makagigi!</i></span><br />
<br />
<br />
<span style="font-size: 85%;">PS.
Mazurek piekłam w sprawdzonym i ulubionym towarzystwie mazurkowych bab,
czyli Anitki, Alinki, Majanki i Moniki, dzięki wielkie dziewczyny!</span><br />
<br />
<span style="font-size: 85%;">* MAKAGIGI to deser z miodu, cukru i orzechów, względnie maku (takie orzechowe sezamki). Dla mnie, z dziecięcych wyobrażeń, </span><span style="font-size: 85%;"><span style="font-family: "verdana";"><span style="font-style: italic;">makagigi </span>to nie lada smakołyk, absolut, coś skrajnie dobrego.</span></span><br />
<span style="font-size: 85%;"><span style="color: white;">. </span></span></div>
buruuberiihttp://www.blogger.com/profile/12870061260723803458noreply@blogger.com26tag:blogger.com,1999:blog-25657646.post-23223671177329686342016-03-15T21:16:00.000+01:002016-03-21T20:31:32.700+01:00likier z granatów<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjPmL9I9hIs5_UO7TiNh9XAdXmc5iUny-byCuqacov0Z6PkQYet6U3WpDtrG5aaYSdbC5jH6ANcu2YLZP2ySGjDooLLXGjEc84prXMjsy8J7s30x6WoZWDDIYepZm4S9cfY-4pk/s1600/likier_z_granatow_7012.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="392" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjPmL9I9hIs5_UO7TiNh9XAdXmc5iUny-byCuqacov0Z6PkQYet6U3WpDtrG5aaYSdbC5jH6ANcu2YLZP2ySGjDooLLXGjEc84prXMjsy8J7s30x6WoZWDDIYepZm4S9cfY-4pk/s400/likier_z_granatow_7012.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<span style="font-size: 85%;"></span>
<br />
<div style="font-family: Verdana,sans-serif; font-family: verdana; text-align: justify;">
<span style="font-size: 85%;">nie słyszałam, by w Izraelu ktoś sam domowym sposobem wytwarzał jakieś trunki, a już na pewno nie likiery czy nalewki. Jednak w Izraelu produkuje się likiery, choć chyba głównie pomarańczowe i kawowe - parę razy widziałm takowe na własne oczy. Ich smaki wydały mi się jednak trochę mało oryginalne i chyba dlatego nigdy ich nawet nie spróbowalismy. Fakt, Izrael słynie z pomarańczy, ale mnie jakoś bardziej kojarzy się z granatami czy owocami opuncji*.</span><br />
<br />
<span style="font-size: 85%;"><i><a href="http://makagigi.blogspot.com/2010/10/tabbouleh.html">Granaty są ważne nie tylko w izraelskiej kuchni, w żydowskiej tradycji granat symbolizuje pomyślność, dobrobyt, prawość</a>. </i>Sama <a href="http://makagigi.blogspot.com/2009/09/granat.html">uwielbiam kształt owoców granatu</a>, a szczególnie tych cermaicznych, które stoję przede mną na półce w biblioteczce i które pieczołowicie owinięte w folię babelkowę wiozłam z Izraela w plecaku (ku ogromnemu zdziwieniu Łuakasza i jeszcze większemu naszej przyjaciółki - radiowej korespondentki Kasi).</span><br />
<br />
<span style="font-size: 85%;">Po długich latach od pobytu w Izraelu, i gdy też przestałam już eksperymentować z nalewkami by robić jedynie te, których smaki uważam za najlepsze (porzeczka, wiśnia, bakalia) pomyślałam, że może jednak skuszę się na jakąś "nowość". I tak oto powstał likier z granatów.</span><br />
<span style="font-size: 85%;"><br /><span style="font-size: small;"> </span></span><br />
<span style="font-size: 85%;"><span style="font-size: small;">Przepis na<span style="color: #999999;"><b> </b></span><i><span style="font-size: small;"><span style="color: #999999;"><b>likier z granatów</b></span></span></i></span></span><span style="font-size: 85%;"> (radosna twórczość własna):</span></div>
<div style="font-family: Verdana,sans-serif; font-family: verdana; text-align: justify;">
<div>
<div style="font-family: Verdana,sans-serif;">
<br />
<span style="font-size: 85%;">1 litr wódki</span><br />
<span style="font-size: 85%;">4 duże granaty (min. 1kg wagowo)</span><br />
<span style="font-size: 85%;">1,5 szklanki cukru</span><br />
<br />
<span style="font-size: 85%;">Skórkę granatów nakroić delikatnie, tak jak obiera się pomarańcze. Następnie rozłamać każdy granat na 4 cząstki i wyłuskać z nich ziarenka. Ziarenka zalać wódką, dodać cukier. Macerować około tygodnia. Następnie płyn zlać znad ziarenek (można dolać do ziarenek szklankę wody, po dniu płyn dodać do uprzednio już zlanego). Likier jest dobry prawie natychmiast, łagodny, o jasno karminowej barwie i <i>delikatnym smaku granatów.</i></span><br />
<br />
<br />
<span style="font-size: 85%;">*
podobno pierwsza wersja smkowa likieru "<a href="https://en.wikipedia.org/wiki/Sabra_liqueur">Sabra</a>", o którym mowa w pierwszym akapicie, to właśnie smak opuncji (<i>sabra</i> po hebrajsku znaczy opuncja, terminem<i> sabra</i> okresla się rownież Żydów urodzonych na ziemi Izraela).</span><br />
<br /></div>
</div>
</div>
buruuberiihttp://www.blogger.com/profile/12870061260723803458noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-25657646.post-78564630894983796642016-02-04T20:02:00.000+01:002016-02-04T20:41:32.500+01:00oponki, czy pączki twarogowe<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhBWkBuVqtRwcdHyFYdPNxhth6FXNGYCa8w9tLKJxJfLc8OOAxgFK95m2KeTL0JJEVI_LmgdqWZG9F0G-t5T28arJJX16qZJYH6_mThq10nY0uXcqQSLUChj787yS4CX8Bmng-W/s1600/oponki_6819.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhBWkBuVqtRwcdHyFYdPNxhth6FXNGYCa8w9tLKJxJfLc8OOAxgFK95m2KeTL0JJEVI_LmgdqWZG9F0G-t5T28arJJX16qZJYH6_mThq10nY0uXcqQSLUChj787yS4CX8Bmng-W/s400/oponki_6819.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<span style="font-size: 85%;"></span><br />
<div style="font-family: "verdana"; text-align: justify;">
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 85%;">wyszam dziś przed południem z domu z misją <i>"bez pączków mi nie wracaj"</i> :-) To cytat z Łukasza, który stwierdził, że może lepiej żebym dzisiaj sama pączków nie smażyła (powodu nie podał) tylko nabyła jakieś "dobre" drogą kupna. </span><br />
<br />
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 85%;">W Czechach nie istnieje jednak tradycja Tłustego Czwartku. Pączki są znane, ale nie stoją po nie kolejki, nie ma rankingu najlepszych pączkowych cukierni, a sama nigdy nie jadłam tutaj bardzo dobrych i lata temu w ogóle przestałam je kupować. Kupiłam pięć rodzajów, w czterech różnych przybytkach. Jak to tutaj mówią - były <i>"nic moc"</i>, czyli nic specjalnego. No i jednak byłoby lepiej, gdybym sama coś usmażyła, chociażby pączki twarogowe. Na szczęście jeszcze przed nami Ostatki!<span style="font-family: "verdana";"><span style="font-size: small;"> </span></span></span><br />
<br />
<br />
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 85%;"><span style="font-family: "verdana";"><span style="font-size: small;">Przepis na<span style="font-style: italic;"> <span style="color: #666666;"><b>oponki</b></span> lub <span style="color: #666666;"><b>pączki twarogowe</b></span></span></span>, różnią się tyko kształtem (z zeszytu Mamy):</span></span><br />
<div style="text-align: justify;">
<br />
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 85%;"><span style="font-family: "verdana";">1/2 kg białego sera</span></span><br />
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 85%;"><span style="font-family: "verdana";">około 1 i 1/2 szklanki mąki</span></span><br />
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 85%;"><span style="font-family: "verdana";">2 duże jajka</span></span><br />
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 85%;"><span style="font-family: "verdana";">2-3 łyżki śmietany</span></span><br />
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 85%;"><span style="font-family: "verdana";">1/4 szklanki cukru</span></span><br />
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 85%;"><span style="font-family: "verdana";">1/2 łyżeczki proszku do pieczenia</span></span><br />
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 85%;"><span style="font-family: "verdana";">1/2 łyżeczki sody</span></span><br />
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 85%;"><span style="font-family: "verdana";">szczypta soli</span></span><br />
<br />
<span style="font-size: 85%;"><span style="font-family: "verdana";">Jajka utrzeć z cukrem, śmietaną. Dodać cukier, sól. Dodać biały ser i dokładnie rozgnieść za pomocą widelca (mają pozostać małe grudki, sera nie mielę). Porcjami dodać mąke z proszkiem i sodą. Zagnieść ciasto, wałkować na grubość 7-8 mm,
wykrawać kółka (a w przypadku pączków formować kulki wielkości włoskiego orzecha). Smażyć w głębokim tłuszczu na złoto. Po usmażeniu posypać cukrem
pudrem. Jedno z karnawałowych wspomnień dzieciństwa.</span></span><br />
<br />
<br />
<span style="font-size: 85%;"><span style="font-family: "verdana";">PS. Oponki/pączki twarogowe smażyłam z Alcią, Anitą, Majaną, Moniką (a właściwie - za kochanych dziewczyn namową!).</span></span><br />
<span style="font-size: 85%;"><span style="font-family: "verdana";"><span style="color: white;">.</span></span></span></div>
</div>
buruuberiihttp://www.blogger.com/profile/12870061260723803458noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-25657646.post-2669514923877434092016-01-18T20:18:00.000+01:002016-01-18T20:37:05.712+01:00ciastko dla dorosłych<div style="font-family: verdana; font-family: verdana; text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi_KQ9uM49pGNQcBZ4lXdNUbAV02vgQpE1pue6KN3xaqeenrcugTcEiD6f7Cbev3laRk40zZQ7D7suopoVUtVRSeuthLmR0Ux6BnEHz4zLDV6U3sv7Qw2uuIRViEPPYcc7TM8un/s1600/ciastko_dla_doroslych_6815.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi_KQ9uM49pGNQcBZ4lXdNUbAV02vgQpE1pue6KN3xaqeenrcugTcEiD6f7Cbev3laRk40zZQ7D7suopoVUtVRSeuthLmR0Ux6BnEHz4zLDV6U3sv7Qw2uuIRViEPPYcc7TM8un/s400/ciastko_dla_doroslych_6815.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<br />
<span style="font-size: 85%;">napisała Monika tak <i>"właśnie wysiadłam w Warszawie, idę po łakocie i śmigam na lotnisko, do zobaczenia już niedługo :-)"</i>. Myślę sobie jakie znowu łakocie w Warszawie? Przecież kiełbasy i boczki miała Monika wieźć z Mazur! </span><br />
<br />
<span style="font-size: 85%;">Zapomniałam bowiem, że wymieniałyśmy na Kajakach opinie o cukierniach, że oczywiście trudno o dobrą, z prawdziwymi ciastkami, z prawdziwego masła i cukru, że aż chce się powiedzieć, że przez te słabe cukiernie <i>te biedne blogerki same muszą piec ciasteczka, ciastka, ciasta ;-)</i></span><br />
<br />
<span style="font-size: 85%;">Zapomniałam, że Moni wspominała o pewnej warszawskiej cukierni, która <i>ma ciastka takie jak mają być</i>. Tak więc przybyły z Moniką: szarlotka, pączki i... ciastko dla dorosłych. <a href="http://cukiernialukullus.pl/">Cukiernia Lukullus</a> ma naprawde świetne wypieki! A my mamy kilka ulubionych cukierni, w końcu czasem trzeba gdzieś czerpać inspiracje.</span><br />
<br />
<br />
<span style="font-size: 85%;"><span style="font-size: small;">Przepis na <span style="color: #666666;"><b><span style="font-style: italic;">ciastko dla dorosłych, czyli kruche z krówką i śliwkami w rumie </span></b></span></span>(próba odtworzenia <a href="http://cukiernialukullus.pl/produkty/s-ciastka/ciastko-dla-doroslych/">ciastka z cukierni Lukkulus</a>):</span><br />
<span style="font-size: 85%;"> </span> </div>
<div style="font-family: verdana; font-family: verdana; text-align: justify;">
<span style="font-size: 85%;">ciasto:</span><span style="font-size: 85%;"> </span><br />
<span style="font-size: 85%;">50g cukru </span><br />
<span style="font-size: 85%;">100g masła </span><br />
<span style="font-size: 85%;">150g mąki </span><br />
<span style="font-size: 85%;">50g mielonych orzechów (opcjonalnie)</span><br />
<span style="font-size: 85%;"><br face="verdana" />wierzch:</span><br />
<span style="font-size: 85%;">słoiczek dobrego węgierkowego powidła<a href="http://makagigi.blogspot.com/2015/02/pomaranczowy-dzem-nieco-gorzki.html"></a></span><br />
<span style="font-size: 85%;">dwie garści suszonych śliwek namoczonych w rumie</span><br />
<span style="font-size: 85%;">kajmak ugotowany z 1/2kg cukru i szklanki mleka</span><br />
<span style="font-size: 85%;">1-2 łyżki rumu </span><br />
<span style="font-size: 85%;">100g czarnej czekolady</span><br />
<span style="font-size: 85%;"><br /></span>
<span style="font-size: 85%;"> </span><br />
<span style="font-size: 85%;">Po pierwsze: suszone śliwki zalać rumem i odstawić na parę/kilka dni.</span><br />
<span style="font-size: 85%;">Po drugie: 1/2kg cukru zalać w rondlu szklanką mleka, dodać łyżkę masła i gotować około godziny-półtorej, by powstał ładny kajmak.</span><br />
<span style="font-size: 85%;">Po trzecie: masło utrzeć z cukrem. Dodać garść mielonych orzechów (wedle uznania). Potem dodawać mąkę porcjami, ciasto zarobić i włożyć na pół
godziny do lodówki. Następnie ciastem wylepić dużą blachę (24x36cm), piec 15 min w temp. 180st.C. </span><br />
<span style="font-size: 85%;">Przestudzone ciasto posmarować powidłem, posypać śliwkami namoczonymi w rumie, zalać kajmakiem, skropić kajmak 1-2 łyżkami rumu, pozostawić na kilkanaście minut by rum "wsiąknął" w kajmak i całość polać roztopioną w kąpieli wodnej czekoladą. <i>Lekko rumowy, słodki, węgierkowy - łakocie!</i></span><br />
<br />
<span style="font-size: 85%;">PS. Ogromne dzieki <a href="http://przy-stole.blogspot.com/">Moni</a>!</span><br />
<span style="font-size: 85%;"><span style="color: white;">. </span></span></div>
buruuberiihttp://www.blogger.com/profile/12870061260723803458noreply@blogger.com15tag:blogger.com,1999:blog-25657646.post-29671072118369433102016-01-07T20:30:00.000+01:002016-01-07T20:52:20.588+01:00zupa z orzecha<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiYkfoS9PaJwyoZ6FBOuiHeIVDq-GVG0sdlqwW1ytKRUncxcmLQu8tg9qWXysOTkycMz4heuyXAOj7OCvXSzXZkBEAE_jaPob-RKhfoBHf8nsIgGNi2CjnbxGy3iSJbH65IrQip/s1600/zupa_z_orzecha_6799.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiYkfoS9PaJwyoZ6FBOuiHeIVDq-GVG0sdlqwW1ytKRUncxcmLQu8tg9qWXysOTkycMz4heuyXAOj7OCvXSzXZkBEAE_jaPob-RKhfoBHf8nsIgGNi2CjnbxGy3iSJbH65IrQip/s400/zupa_z_orzecha_6799.jpg" width="398" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="font-family: Verdana,sans-serif; font-family: verdana;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<span style="font-size: 85%;">jak to mówią <i>miał pociąg</i>. Tak więc Emilek od zawsze miał pociąg do orzechów włoskich. Ledwo zaczął pełzać, a jedną z pierwszych rzeczy, które go zaczęły interesować, był stojący w kuchni niemały koszyk z korzenia sosny pełen wielkich orzechów* z Woli. Szybko nauczył się koszyk przewracać, wysypywać orzechy. Potem nimi turlać, czy raczkować ze stukającym orzechem w ręce. Później wreszcie rozbijać i wcinać zawartość :)</span><br />
<br />
<span style="font-size: 85%;">Też zawsze lubiłam orzychy włoskie. Mam wielki sentyment do orzechowych drzew. U Babci Celki jadało się w lecie obiady na polu (czy raczej "na dworcu") pod rozłożystym orzechem. Z kolei w mojej rodzinnej miejscowości, ponoć z powodu wiatrów, nigdy ich nie było. Tzn. kiełkowały, rosły parę </span><span style="font-size: 85%;">lat, ale w końcu nie przetrwały którejś kolejnej zimy. Aż wreszcie, kiedy stamtąd wyjechałam, jedno orzechowe drzewko wykiełkowało za lasikiem, osłonięte innymi drzewami, przetrwało kilkanaście lat - rodzi potwornie twarde, niewielkie</span><span style="font-size: 85%;"> orzechy.</span><br />
<br />
<span style="font-size: 85%;">W połowie września, wczesnym popołudniem, jak często bywało, <i>urzędowaliśmy </i>z Emilkiem* w kuchni. Wtedy Emil na poziomie zero, czyli na podłodze, a ja na poziomie +1 czyli na kuchennym blacie. Milek miał do dyspozycji, co znalazł w szafce: garnki, durszlak, miski metalowe, trzepaczkę</span><span style="font-size: 85%;">, patelnie plus drewniane łyżki. Dzieci są niesamowicie bacznymi obserwatorami. Nie wiem, jak to sobie wymyślił, bo nigdy go tego nie uczyliśmy, ani specjalnie nie pokazywaliśmy, a tu patrzę, a nagle Milek tłucze z całej siły rondelkiem i miesza w nim... orzech! Jakby chciał wykrzyknąć:</span><br />
<span style="font-size: 85%;"><i>Mamo, Tato, ugotowałem wam zupę! Zupę z... orzecha! :-)</i> </span><br />
<span style="font-size: 85%;">Tak mniej więcej minął nam rok 2015. </span><br />
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<span style="font-size: small;">Przepis na </span><span style="font-size: 85%;"><span style="font-size: 85%;"><span style="font-size: small;"><span style="color: #999999;"><b><span style="font-style: italic;"><span style="color: #666666;"><span style="font-size: small;">zupę z orzecha</span></span></span></b></span></span></span> (taka psota):</span><br />
<br />
<span style="font-size: 85%;">piękny orzech włoski</span><br />
<span style="font-size: 85%;">litrowy rondelek</span><br />
<span style="font-size: 85%;">drewniana łyżka </span><br />
<span style="font-size: 85%;">i dobry humor </span><br />
<br />
<div style="font-family: verdana; font-family: verdana; text-align: justify;">
<span style="font-size: 85%;">mieszać w dowolnym kierunku, cieszyć się sobą, śmiać się, napawać sie chwilą, żyć póki sie żyje!</span><br />
<span style="font-size: 85%;"><br /></span>
<div style="text-align: center;">
<br /><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjljBGVo8yQuKeiODuupSEtlyplUyMYyypmauFji04bioKhSTyQ_DWA6sRwI1bByLaV-vD7dAjMdclSUeQq7jSKiDc2E3G8X_G__y9ji3GRq44kmnTqO2ERI-1En565hTCt7X1r/s1600/zupa_z_orzecha_0885.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="392" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjljBGVo8yQuKeiODuupSEtlyplUyMYyypmauFji04bioKhSTyQ_DWA6sRwI1bByLaV-vD7dAjMdclSUeQq7jSKiDc2E3G8X_G__y9ji3GRq44kmnTqO2ERI-1En565hTCt7X1r/s400/zupa_z_orzecha_0885.jpg" width="400" /></a></div>
<br />
<br />
<span style="font-size: 85%;">* na temat tych wielkich orzechów panuje w Łukasza rodzinie kilka wersji - ta najczęściej przytaczana jest taka, że orzech włoski rodzący wielkie orzechy rósł koło nastawni gdzie kiedyś pracował Łukasza Tata. Andrzej taki duży orzech dostał od właściciela drzewa i zasadził za stajenką, orzech, który wyrósł miał owoce jeszcze wieksze niż ten pierwotny!</span><span style="font-size: 85%;"><i> </i></span><br />
<span style="font-size: 85%;"><i><span style="color: white;">. </span></i></span></div>
</div>
buruuberiihttp://www.blogger.com/profile/12870061260723803458noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-25657646.post-19717350087041125992015-12-21T20:21:00.000+01:002015-12-21T20:57:43.567+01:00rumowe kule<div style="font-family: Verdana,sans-serif; font-family: verdana; text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjAuw6npQRqwoHe-bnX4QqTRpjwrTwjN7V-SCRhggquHxiaLFHP4CcZ4oBWloUx-c4RqMbFJRF7ClwGQ_Z3SuiY7LZ6S-twKSNb9YVvF6ZO9IW9PwSppPiWGltJVjWiTmubKfxn/s1600/rumowe_kule_6692.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjAuw6npQRqwoHe-bnX4QqTRpjwrTwjN7V-SCRhggquHxiaLFHP4CcZ4oBWloUx-c4RqMbFJRF7ClwGQ_Z3SuiY7LZ6S-twKSNb9YVvF6ZO9IW9PwSppPiWGltJVjWiTmubKfxn/s400/rumowe_kule_6692.jpg" width="400" /></a></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 85%;">dobrych Swiąt życzymy,</span><br />
<span style="font-size: 85%;">z nutą rumu,</span><br />
<span style="font-size: 85%;">lub choćby trzcinowego cukru!</span><br />
<span style="font-size: 85%;">BiL + E</span><br />
<br />
<br />
<span style="font-size: 85%;">oczywiście, że na pierwszym miejscu rum kojarzy się mi z tym, że dzieci nie moga go pić. Że <a href="http://makagigi.blogspot.com/2009/11/z-rumem.html">dorośli dostają lody z rodzynkami z rumem,</a> a dziecki tylko z rodzynkami - jawna niesprawiedliwość! Już zupełnie nieważne było, że <i>mali</i> dostawali po dwie gałki lodów, a <i>duzi</i> po trzy. Najgorsze było to, że nawet tego słynnego rumu nie mogliśmy powąchać.</span><br />
<span style="font-size: 85%;"><br /></span>
<span style="font-size: 85%;">Po latach oczywiście rumu spróbowałam, również tego hawańskiego, który był obiektem dziecięcych westchnień. Jestem rumowym amatorem, ale znam się na nim dość amatorsko, właściwie to w ogóle się na rumie nie znam i najbardziej lubię go w... rodzynkach. Maceruję bowiem namiętnie rodzynki w rumie, a potem toczę kulki, piekę <a href="http://makagigi.blogspot.com/2009/04/babka-drozdzowa.html">babkę</a> czy <a href="http://makagigi.blogspot.com/2013/03/mazurek-z-rodzynkami-w-rumie-i-czekolada.html">mazurek</a>. Wszystko rumowe i rodzynkowe. Ale lodów rumem nie polewam.</span><br />
<span style="font-size: 85%;"><br /></span>
<span style="font-size: 85%;"><br /></span></div>
</div>
<span style="font-size: 85%;"><span style="font-size: small;">Przepis na <span style="color: #999999;"><b><i>rumowe kule czyli rumové kuličky nebo rum balls </i></b></span></span></span><span style="font-size: 85%;">(radosna twórczość własna):</span><br />
<br />
<span style="font-size: 85%;">250g ulubionych ciasteczek</span><br />
<span style="font-size: 85%;">150g trzcinowego cukru </span><br />
<span style="font-size: 85%;">50ml rumu*</span><br />
<span style="font-size: 85%;">100g rodzynek</span><br />
<span style="font-size: 85%;">25g ciemnego kakao</span><br />
<span style="font-size: 85%;">100g orzechów</span><br />
<span style="font-size: 85%;">filiżaneczka lub dwie espresso (lub 2 łyżki kawy instant + 2-4 łyżki wody)</span><br />
<br />
<span style="font-size: 85%;">cukier kryształ do obtoczenia kulek</span></div>
<div style="font-family: Verdana,sans-serif; font-family: verdana; text-align: justify;">
<span style="font-size: 85%;"><br /></span>
<span style="font-size: 85%;">Rodzynki zalać rumem, odstawić na parę dni. Ciasteczka (najczęściej używam kruchych czekoladowych) zmielić w blenderze lub malakserze na bardzo drobno. Następnie zmielić również rodzynki wraz z rumem, w którym się macerowały, wymieszać z mielonymi ciastkami. Dodać cukier wymieszany z kakao, dodać zmielone raczej grubo orzechy. Wymieszać wszystko razem. Wlać espresso, dokładnie wymieszać (jeśli masa jest nadal sucha - dodać odrobinę rumu bądź kawy). Z masy odrywać kawałki wielkości orzecha włoskiego, formować kulki, obtaczać w cukrze pudrze i zajadać, najlepiej schłodzone.<i> Rumowe, cukrowe.</i></span><br />
<br />
<br />
<span style="font-size: 85%;">PS. W miejsce rumu może też być np. ulubiona nalewka, wtedy jednak trzeba zmienić nazwę kulek na <i>"kulki nalewkowe"</i> :-) <i><br /></i></span></div>
buruuberiihttp://www.blogger.com/profile/12870061260723803458noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-25657646.post-6185461000247560132015-12-14T20:14:00.000+01:002015-12-15T13:52:05.686+01:00paszteciki<div style="text-align: center;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhuSWWpdRm8o9Hi-fG_hNEyP1a0FdXplMnfYVn_m2vI0ZvBdFa725oRkQf8iuH2JQKuRd96nlWHummyMPg0KPue8QAX8JViG55h58MqRhH5BSy6mJi9hB7DBY5DUBf76tBxr2IZ/s1600/barsz_i_paszteciki_4248a.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhuSWWpdRm8o9Hi-fG_hNEyP1a0FdXplMnfYVn_m2vI0ZvBdFa725oRkQf8iuH2JQKuRd96nlWHummyMPg0KPue8QAX8JViG55h58MqRhH5BSy6mJi9hB7DBY5DUBf76tBxr2IZ/s400/barsz_i_paszteciki_4248a.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
</div>
<div style="font-family: Verdana,sans-serif;">
<div style="text-align: justify;">
<br />
<span style="font-size: 85%;">cioci Czesi nie da się zapomnieć, nie da się nie lubić i nie myśleć o niej gdy myślę o suszonych jabłkach, ptysiach z bitą śmietaną i... pasztecikach. Nie da się nie wspomnieć pożyczania od Niej szatkownicy i ogromnego tłuczka do kapusty i maszerowania z tymi utensyliami przez małopolskie pola. Przede wszystkim jednak nie da się nie pamiętać Cioci Czesi świetnego poczucia humoru!</span><br />
<br />
<span style="font-size: 85%;">Jako dziecko nie doceniałam tych żartów, śmiechów i wygłupów, mój rodzinny dom był w tej kwestii nieco drętwy. Nie zapamiętałam za bardzo konkretnych historii poza tym, że <i>u Wujanki</i> (jak często na tą ciocię mówiliśmy) wszyscy ze wszystkich żartowali i że mieli do siebie ogromny dystans. Ciocia była nieco <i>popyrtana</i>, szczera i <i>serce na dłoni</i>. Atmosfera w Jej i Wujka Mietka domu panowała zawsze wyśmienita.</span><br />
<br />
<span style="font-size: 85%;">Widzę siebie z oddali. Idę przez pola, wracam od Cioci Czesi i zajadam paszteciki. Zapamiętałam to jako konktetny obraz, który mam wyraźnie przed oczami, w jednej trzeciej dystansu między domem cioci a naszym, stoję na nie istniejącej dziś polnej ścieżce, stoję i wcinam obłędnie pyszny pasztecik! Zamykam oczy i widzę tę małą dziewczynkę pośród łąk...</span><br />
<span style="font-size: 85%;"><br /></span>
<span style="font-size: 85%;"><br /></span></div>
<span style="font-size: 85%;"><span style="font-size: small;">Przepis na <b><span style="color: #666666;">paszteciki drożdżowe </span></b></span></span><span style="font-size: 85%;">(za przepisem mojej Mamy, prawie jak ze wspomnień):</span><br />
<br />
<span style="font-size: 85%;">FARSZ</span><br />
<span style="font-size: 85%;">1-1,25kg wieprzowej łopatki (lub szynki) </span><br />
<span style="font-size: 85%;">2 liście laurowe</span><br />
<span style="font-size: 85%;">7 kulek ziela angielskiego</span><br />
<span style="font-size: 85%;">7 kulek czarnego pieprzu</span><br />
<span style="font-size: 85%;">3 marchewki</span><br />
<span style="font-size: 85%;">1 pietruszka</span><br />
<span style="font-size: 85%;">średni kawałek selera</span><br />
2<span style="font-size: 85%;"> jajka</span></div>
<div style="font-family: Verdana,sans-serif;">
<span style="font-size: 85%;">czarny pieprz swieżo mielony</span></div>
<div style="font-family: Verdana,sans-serif;">
<span style="font-size: 85%;">gałka muszkatołowa </span></div>
<div style="font-family: Verdana,sans-serif;">
<span style="font-size: 85%;">sól</span><br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 85%;">CIASTO</span><br />
<span style="font-size: 85%;">dokładnie takie samo jak na <i><a href="http://makagigi.blogspot.com/2015/05/paluszki-z-kminkiem.html">paluszki z kminkiem</a></i></span><br />
<br />
<span style="font-size: 85%;">Łopatkę ugotować z przyprawami i warzywami w małej ilości wody, do miękkości (około godziny). Wszystko wystudzić. Następnie mięso i warzywa zmielić na dość drobno w maszynce. Doprawić czarnym pieprzem (około 1 płaska łyżeczka), gałką muszkatołową (około 1/2 kulki), solą (około 2 łyżeczek). </span><br />
<span style="font-size: 85%;">Przygotować ciasto według przepisu na paluszki z kminkiem. Ciasto podzielić na 4 porcje. Rozwałkować na grubość około 3-4mm, pociąć na kwadraty 10x10cm, na każdym ułożyć porcję farszu (około 2-3 łyżki). Ciasto zawinąć wokół farszu jak roladę. Paszteciki układać na blasze, posmarować białkiem, posypać kminkiem. Piec na złoto-rumiano w temperaturze 180st.C, około 12 minut (zazwyczaj przygotowuję paszteciki z 250g mąki, powstaje około 25 pasztecików). Podawać ciepłe, najlepiej z <a href="http://makagigi.blogspot.com/2014/12/barszcz-czerwony.html">barszczem Niusi</a>, <i>w grudniu smakują najlepiej!</i></span></div>
<br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 85%;">PS. Odwiedziliśmy Ciocię Czesię na tych wakacjach. Wstydziłam się, że nie byłam u Niej chyba z dziesiec lat, choć planowałam co roku. Oczywiście Ciocia nic a nic się nie zmieniła. Żartowała z tego, że podrapał ją w rekę indyk (choć rana wyglądała fatalnie). Oczywiście wpadliśmy znienacka, wiec żałowała, że wiele nie może nam zaproponować, co nie przeszkodziło, by kilka razy nie namawiała nas na zupę pomidorową, czemu wtórowali jej synowie plus wnuczka, wszyscy w tak samo doborowych humorach!</span></div>
</div>
<div style="font-family: verdana; text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
<span style="color: white;">.</span></div>
</div>
buruuberiihttp://www.blogger.com/profile/12870061260723803458noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-25657646.post-62039786882343097632015-11-30T20:30:00.000+01:002015-12-03T14:56:10.194+01:00masala chai<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjysmql21Bz-FE3NGYCTFf8unA6tQXVauTJGX5JYNsYkvnIUPt-VsDcG2bTruGy81ODAj28TtlPFzC04aleXYp7hyWEW4p-GRKdRQX5aqC6QS7g7lpfYmmzzbczoPZwv2ZzPv0b/s1600/chai_masala_6721.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="397" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjysmql21Bz-FE3NGYCTFf8unA6tQXVauTJGX5JYNsYkvnIUPt-VsDcG2bTruGy81ODAj28TtlPFzC04aleXYp7hyWEW4p-GRKdRQX5aqC6QS7g7lpfYmmzzbczoPZwv2ZzPv0b/s400/chai_masala_6721.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="font-family: Verdana,sans-serif; font-family: verdana; text-align: justify;">
<br />
<br />
<span style="font-size: 85%;">było dobre -20 st.C, śnieg po kolana. Dzień zaczynał się około 10 rano, a kończył koło 2:00 po południu, niebo było jasne, ale słońca nie było widać, chowało się tuż się za horyzontem*. Renifery na naszych oczach wygrzebywały spod potężnej i zmrożonej masy śniegu porosty, a ja próbowałam wygrzebać kilka gałązek borówki czarnej. Dwa lata temu, zamiast jechać na doroczną wycieczkę pod i na Śnieżkę, cała nasza grupa pojachała za koło polarne. Do Finlandii, pod górę Levi.</span><br />
<br />
<span style="font-size: 85%;">Otoczone zapachem brzozowego i sosnowego drewna snującego się z kominka, patrzyłyśmy z Moutusi (która uciekła do Finlandii z gorącej Kalkuty) na ciemną noc i pojawiającą się co chwila zorzę polarną. Za ścianą rozbrzmiewały echa imprezy, którą rozkręcił Waldek (z której na chwilę uciekłam, by odpocząć od oparów C<span style="font-size: xx-small;">2</span>H<span style="font-size: xx-small;">5</span>OH). Wcześniej skakaliśmy do śniegu rozgrzani ciepłem sauny, teraz patrzyłyśmy za okno na przykrywającą wszystko zimę i rozmawiałyśmy o rozgrzewającej <i>herbacie masala</i>.</span><br />
<br />
<span style="font-size: 85%;">Masala chai () to indyjski sposób przygotowywania herbaty. Z mlekiem i przyprawami. Według Moutusi, obowiązkowy jest imbir, reszta przypraw zależy od naszej inwencji. Ważny jest gatunek herbaty, jakiej użyjemy. Najlepsza ciemniejsza, czerwonawa, ale w przypadku braku takiej, każda mocna czarna herbata się nada. Gdy za oknem zimno, niekoniecznie -20st.C, ciepła herbata z przyprawami jest jak znalazł!</span><br />
<span style="font-size: 85%;"><br /><span style="font-size: small;"> </span></span><br />
<span style="font-size: 85%;"><span style="font-size: small;">Przepis na<span style="color: #999999;"><b> </b></span><i><span style="font-size: small;"><span style="color: #999999;"><b>masala chai</b></span></span></i></span></span><span style="font-size: 85%;"> (od Moutusi<a href="http://www.nytimes.com/2010/12/01/dining/01trummerrex.html"></a>):</span></div>
<div style="font-family: Verdana,sans-serif; font-family: verdana; text-align: justify;">
<div>
<div style="font-family: Verdana,sans-serif;">
<br />
<span style="font-size: 85%;">1 litr mleka</span><br />
<span style="font-size: 85%;">5cm kawałek swieżego imbiru</span><br />
<span style="font-size: 85%;">5cm kawałek cynamonu</span><br />
<span style="font-size: 85%;">7 goździków</span><br />
<span style="font-size: 85%;">7 strączków kardamonu</span><br />
<span style="font-size: 85%;">5 kulek czarnego pieprzu</span><br />
<span style="font-size: 85%;">2 łyżki mocnej liściastej herbaty**</span><br />
<span style="font-size: 85%;">cukier do smaku (~1/3 szklanki) </span><br />
<br />
<span style="font-size: 85%;">Imbir pokroić w cienkie plasterki. Pozostałe przyprawy utrzeć na brobny pył w moździerzu. Do mleka dodać wszystkie przyprawy i razem powoli zagotować. Gdy mleko się zagotuje, skręcić gaz, dodać herbate i parzyć przez 3-5 minut. Podawać w filiżankach (nalewać przez sitko). <i>Rozgrzewająca, bardzo korzenna.</i></span><br />
<br />
<br />
<span style="font-size: 85%;">* to było jedno z dziwniejszych uczuć, jakiego doświadczyłam: niby dzień, niby rozświetlone niebo, ale nie do końca niebieskie, wzbudzało to we mnie jakiś niepokój.</span><br />
<span style="font-size: 85%;">** najczęściej używam angielskiej <i>English Brekfast tea</i>.</span><br />
<br />
<span style="font-size: 85%;">PS. To moje dwa grosze do organizowanego za tydzien przez Ptasie <a href="http://cosniecos.blox.pl/2015/11/Zaproszenie-Korzenny-Tydzien-2015.html">Korzennego Tygodnia</a>.</span><br />
<span style="color: white;"><span style="background-color: white;">.</span></span></div>
</div>
</div>
buruuberiihttp://www.blogger.com/profile/12870061260723803458noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-25657646.post-71829566217479330862015-11-23T20:23:00.000+01:002015-11-30T20:43:57.265+01:00babka ziemniaczana z gruszkami<div style="text-align: center;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjSgBf5wbmVjSzmy_4C9SR9Fs9sP540f4h20o9BGTXiVewY4hF2febwUa0idJzvWNJJRSSgTjHzPk3e86YV7ti24SCD2vQvysu0w1FhBwP0JBCsmZRGwFxcd7uy13ahpH54FEa8/s1600/babka_ziemniaczana_z_gruszkami_6703.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="398" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjSgBf5wbmVjSzmy_4C9SR9Fs9sP540f4h20o9BGTXiVewY4hF2febwUa0idJzvWNJJRSSgTjHzPk3e86YV7ti24SCD2vQvysu0w1FhBwP0JBCsmZRGwFxcd7uy13ahpH54FEa8/s400/babka_ziemniaczana_z_gruszkami_6703.jpg" width="400" /></a></div>
<br /></div>
<br />
<div style="font-family: Verdana,sans-serif; font-family: verdana; text-align: justify;">
<span style="font-size: 85%;">książeczka ta nosi tytuł "<i>Tradiční kuchařka z Krkonoš</i>" czyli "Tradycyjna książka kucharska z Karkonoszy". To bodaj najcieńsza książka kucharska jaką mam i jedyna wydana na surowym, beżowym papierze. W posiadanie książeczki weszłam, gdy to kilka lat temu podczas tradycyjnego wyjazdu na Śnieżkę zdezerterowaliśmy i, miast w półmetrowym śniegu wspinać się z kolegami na śnieżkę, pojechaliśmy do restauracji w <a href="http://www.hotelhvezda.cz/restaurace.html">Hotelu Hv</a></span><span style="font-size: 85%;"><a href="http://www.hotelhvezda.cz/restaurace.html"><span class="st">ě</span>zda</a> na ich słynne sejkory*.</span><br />
<br />
<span style="font-size: 85%;">We wstępie do owej <i>Krkonošské kuchařky</i> autorzy wzmieniają, że wiele potraw znanych jest w całym kraju z bajek czy opowieści, ale że raczej mało kto pamięta (poza rejonem Karkonosz), jak smakowały, a przede wszystkim jak były przygotowywane. Wśród nich niecodzienne nazwy, jak choćby wspomniane <i>sejkory</i> oraz <i>amoletky, kocmouch</i>, <i>pivní polevka</i>, <i>knedlíky hop do vody, bramborové bobky</i> i... <i>žid</i>. </span><br />
<br />
<span style="font-size: 85%;">Okazuje się, że potrawa o zaskakującej nazwie <i>žid</i> (tak, żyd - mogę się jedynie domyślać że nazwa potrawy nawiązuje do żydowskiego ziemniaczanego kugla) to karkonoska wersja babki ziemniaczanej**. Ziemniaki należy grubiej zetrzeć, przygotować masę jak na babkę ziemniaczaną, a na wierzchu ułożyć śliwki, jabłka lub gruszki i zapiec. Autorzy książeczki dodają, że gruszki są najlepsze - mają rację, gruszki (nie tylko) w babce ziemniaczanej są doskonałe!</span><br />
<br />
<br />
<span style="font-size: 85%;"><span style="font-size: small;">Przepis na <span style="color: #999999;"><b><i><span style="font-size: small;">babkę ziemniaczaną z gruszkami</span></i></b></span></span></span><span style="font-size: 85%;"> (z książki<i> "Tradiční kuchařka z Krkonoš"</i>):</span></div>
<div style="font-family: Verdana,sans-serif; font-family: verdana; text-align: justify;">
<br />
<span style="font-size: 85%;">2 kg obranych ziemniaków</span><br />
<span style="font-size: 85%;">1/2 szkl mleka</span><br />
<span style="font-size: 85%;">2 duże jajka</span><br />
<span style="font-size: 85%;">2 kopiate łyżki mąki</span><br />
<span style="font-size: 85%;">1 łyżka soli</span><br />
<span style="font-size: 85%;">4 większe gruszki</span><br />
<span style="font-size: 85%;">tłuszcz do natłuszczenia blachy</span><br />
<br />
<span style="font-size: 85%;">Ziemniaki zetrzeć na tarce, na tzw. średnich oczkach (można zlać trochę płynu, ale nie za dużo). Utarte ziemniaki zalać grącym mlekiem, wymieszać. Dodać jajka, sól, mąkę i wymieszać. Masę wyłożyć na natłuszczoną i wysypaną bułka tartą dużą blachę (24x36cm). Na wierzchu poukładać ósemki obranych gruszek. Piec godzinę w temp. 175-200st.C, wierzch babki powinien się zrumienić. Podawać z kwaśną śmietaną, jako samodzielne danie albo dodatek, można też podawać posypane cukrem. <i>Karkonoska baba.</i></span><br />
<br />
<br />
<span style="font-size: 85%;">* sejkorom należałby się w zasadzie osobny wpis, ale nie mam pojęcia, jak odtworzyć te obłędne racuszki...</span><br />
<span style="font-size: 85%;">** wcześniej słyszałam o wersji śliwkowej od <a href="http://przy-stole.blogspot.cz/2012/09/kartoflak-2012-z-wedzonymi-sliwkami.html">Moniki</a>. </span><br />
<span style="font-size: 85%;"><span style="color: white;">.</span></span><br />
<span style="color: white;"><span style="font-size: 85%;">.</span> </span></div>
buruuberiihttp://www.blogger.com/profile/12870061260723803458noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-25657646.post-217120292705254632015-11-16T21:16:00.000+01:002015-11-17T20:01:32.834+01:00falafel<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhb3_cI0TetC_T1cizU1VuH_flj2Q4tWpyWUHkHktIizMBhs_ZtCGXz9vv6eib0-MSdsebFQrJkCZ3RDc7uAb9-oBOu_zu5BbJz0MpM0Fb68_NCdXj53z3NRSrAmOwmZRXt2EIx/s1600/falafel_5841.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="398" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhb3_cI0TetC_T1cizU1VuH_flj2Q4tWpyWUHkHktIizMBhs_ZtCGXz9vv6eib0-MSdsebFQrJkCZ3RDc7uAb9-oBOu_zu5BbJz0MpM0Fb68_NCdXj53z3NRSrAmOwmZRXt2EIx/s400/falafel_5841.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<div style="font-family: verdana; text-align: justify;">
<br />
<span style="font-size: 85%;">podczas pierwszej rozmowy z Viki na temat dobrych i sprawdzonych miejsc z jedzeniem w Jerozolimie (zresztą temat ten sama zaczęła), stwierdziła że <i>"ponoć najlepszy falafel w Jerozolimie jest przy Bramie Damasceńskiej, Cedziu z Jankiem tam chodzili i mówili, że doskonały!"</i></span><br />
<br />
<span style="font-size: 85%;">Kilka tygodni później odkryliśmy niby oczywistą prawdę - jak każdy kij ma dwa końce, tak każda brama ma dwie strony, nawet taka Damasceńska. Przed bramą i za bramą!</span><br />
<span style="font-size: 85%;">Tak więc najlepszy <i>falafel</i> w Jerozolimie rzeczywiście jest przy Bramie Damascenskiej. Idąc w kierunku Starego Mista należy Bramę minąć i iść prosto. Zejść po kilkunastu schodach, minąć kilka straganów z owocami, pare sklepików z chustami i oczom naszym ukaże sie rozwidlenie ulic (zwane przez nas <i>fork</i>). I na tym to rozwidleniu znajdziemy ten "naj" <i>falafel</i> w Jerozolimie. </span><br />
<span style="font-size: 85%;"><br /></span>
<span style="font-size: 85%;">Na oczach kupujacych kulki <i>falafele</i> smażą się nieprzerwanie. Te, tyle co wyłowione z wielkiej patelni, znikają w chlebie pita i podawane są kupującym. Tłoczno tu. Zapach kolendry i, oczywiście, odgłos smażenia niosą się wokoło.</span><br />
<br />
<span style="font-size: 85%;"><i>Falafel</i> jest tak bliskowschodni jak <a href="http://makagigi.blogspot.com/2010/11/hummus.html">hummus</a> i <a href="http://makagigi.blogspot.com/2015/10/chleb-pita.html">chleb pita</a>. Oczywiście, toczą się boje o to, skąd falafel pochodzi, ale najważniejsze jest to, że są to wspaniałe kulki z ciecierzycy smażone w głębokim oleju. Doprawiane najczęściej kuminem, kolędrą, chilli. Zazwyczaj zajadane w chlebie pita z hummusem, swieżymi warzywami, choć również mogą być podawane jako meze. Nasze ulubione dodatki do <i>falafela</i> w chlebie pita to surówka z białej kapusty i frytki! <i>Zielonkawy w środku, aromatyczny.</i></span><br />
<span style="font-size: 85%;"><br /></span>
<span style="font-size: 85%;"><br /></span></div>
<div style="font-family: verdana; text-align: justify;">
<div>
<div style="font-family: Verdana,sans-serif;">
<span style="font-size: 85%;"><span style="font-size: small;">Przepis na <span style="color: #999999;"><b><i><span style="font-size: small;">falafel czyli smażone kulki z ciecierzycy</span></i></b></span></span></span><br />
<span style="font-size: 85%;">(na podstawie przepisu z "The Book of New Israeli Food" Janny Gur):</span></div>
</div>
</div>
<div style="font-family: verdana; text-align: justify;">
<br />
<span style="font-size: 85%;">250g suszonej ciecierzycy</span><br />
<span style="font-size: 85%;">garść liści kolędry</span><br />
<span style="font-size: 85%;">garść liści pietruszki</span><br />
<span style="font-size: 85%;">1-2 papryczki chilli</span><br />
<span style="font-size: 85%;">1 cebula</span><br />
<span style="font-size: 85%;">1 łyżeczka soli</span><br />
<span style="font-size: 85%;">1-2 łyżeczki kuminu</span><br />
<span style="font-size: 85%;">1-2 łyżeczki ziaren kolendry</span><br />
<br />
<span style="font-size: 85%;">Ciecierzycę namoczyć przez noc w dużej ilości wody (ze 2 litry, powiedzmy). Następnie ciecierzycę bardzo dokładnie wysuszyć. Liście kolendry i pietruszki oddzielić od łodyżek. Papryczkę chilli pozbawić nasion. Cebulę obrać. Kumin i suszone ziarna kolendry utrzeć w moździerzu. Wszystkie składniki wrzucić do blendera lub malaksera i miksować do uzyskania równomiernej, ale grudkowatej masy (parę minut). Nieco wyrobić, następnie nabierać małe porcje (wielkości orzecha włoskiego), formować kulki i smażyć w gorącym oleju, na złoto, w połowie smażenia obrócić. Wyławiać łyżką cedzakową i podawać. <i>Do własnoręcznie robionego humusu i chleba pita obowiązkowe!</i></span><br />
<span style="color: white;">.</span></div>
buruuberiihttp://www.blogger.com/profile/12870061260723803458noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-25657646.post-57784887315918520872015-10-31T21:31:00.000+01:002015-10-31T22:19:59.662+01:00pigwa kandyzowana<div style="font-family: verdana; font-family: verdana;">
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhuERgDwBSik_iLvEZUTKsjLoGuf7gfKlXSfgKdOW4QRreP6HPbrRnirzIOQ4IhW74_6DginWq81jjJm_Gy6XTjQKCrZ6Il-E7tocAZ0TXqRlfpdzUs6T0nHJFtarZF-hHbvv7X/s1600/pigwa_kandyzowana_4332.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhuERgDwBSik_iLvEZUTKsjLoGuf7gfKlXSfgKdOW4QRreP6HPbrRnirzIOQ4IhW74_6DginWq81jjJm_Gy6XTjQKCrZ6Il-E7tocAZ0TXqRlfpdzUs6T0nHJFtarZF-hHbvv7X/s400/pigwa_kandyzowana_4332.jpg" width="400" /></a></div>
<br /></div>
<br />
<span style="font-size: 85%;">pierwszy raz pigwy kandyzowanej spróbowałam w... w Londynie. Pewna <a href="http://table-table.blogspot.com/">Ewelina</a> próbowała mnie przekonać do biszkoptu i muszę przyznać, żę prawie się jej udało. To znaczy nadal twierdzę, że drożdżowe jest <i>naj</i>, ale przyznaję, że biszkopt może być dobry, szczególnie z masłem solonym i dżemem truskawkowym z <i>pigwą kandyzowaną</i>.</span><br />
<span style="font-size: 85%;"><br /></span>
<span style="font-size: 85%;">Pigwę Ewelina dostała od pewnej <a href="http://biegprzezogrod.blogspot.com/">Gosi</a>, od której zresztą i ja później dostałam w przesyłce owej pigwy sporą ilość. Próbowałam Gosię podpytać o przepis, ale odpisała, że jej tata <i>pigwę kandyzowaną</i> przygotowuje nieco <i>na oko</i>. Nie dawało mi to spokoju, więc spróbowałam i okazało się, że pigwę kandyzować można sposobem "<a href="http://makagigi.blogspot.com/2012/07/wisnie-kandyzowane.html">na wiśnię</a>". </span></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 85%;"><span style="font-style: italic;">Pigwa kandyzowana</span> to pigwa (lub pigwowiec) gotowana w syropie cukrowym tak długo, aż owoce zrobią się szkliste, bardzo słodkie, a w kolorze ciemno pomarańczowe lub wręcz karminowe. Moim zdaniem <i>pigwa kandyzowana</i> to najlepszy "wyrób" z pigwy/pigwowca. Zachowuje najwięcej aromatu pigwy, kuszącego zapachu pigwy, którą chciałoby się ugryźć i rozkoszować się smakiem.</span><br />
<span style="font-size: 85%;"><br /></span>
<span style="font-size: 85%;"><br /></span>
<span style="font-size: 85%;"><span style="color: #666666; font-size: small;"><b>Przepis</b></span><span style="font-size: small;"> na</span><span style="font-style: italic;"><span style="font-size: small;"> <span style="color: #999999;"><b>kandyzowaną pigwę lub owoce pigwowca</b></span></span> </span>(próba odtworzenia wspomnień)<span style="font-style: italic;">:</span></span><br />
<span style="font-size: 85%;"><br /></span><span style="font-size: 85%;">2 kg owoców pigwy</span><span style="font-size: 85%;"> (lub owoców pigwy <a href="http://makagigi.blogspot.com/2015/10/pigwowka.html">z nalewki</a>)</span><span style="font-size: 85%;"> </span><br />
<span style="font-size: 85%;">2 kg cukru</span><br />
<span style="font-size: 85%;">grubszy kryształ do obtoczenia owoców<br /><br />Owoce
pigwy czy pigwowca umyć (owoce pigwy dokładnie pozbawić włosków), usunąć gniazda
nasienne, pokroić w plasterki o grubości 5mm, wrzucić do rondla i zasypać cukrem. Owoce z cukrem odstawić na kilka godzin, co pół godziny delikatnie przemieszać. Owoce puszczą sok, cukier w dużej mierze powinien się rozpuścić. Następnie owoce wraz z sokiem bardzo powoli zagotować i gotować na bardzo małym ogniu 5 minut. Następnie delikatnie przemieszać, całkowicie ostudzić. Owoce wraz z syropem zagotować jeszcze 4-5 razy i gotować za każdym razem po kilka minut, za każdym razem ostudzić. Gdy w wiekszość plasterki pigwy będą szkliste, koloru karminowego, a syrop bedzie gęsty syrop odlać, a owoce obtoczyć w grubym cukrze krysztale i rozłożyć na papierze do pieczenia by obeschły. Po kilku godzinach zapakować szczelnie i rozdawać.</span></div>
<span style="font-size: 85%;"><br /></span>
<br />
<span style="font-size: 85%;">PS. Jak już <a href="http://makagigi.blogspot.com/2015/10/pigwowka.html">wspomniałam</a> owoce pigwowca nazywa się często pigwą, zarówno pigwę jak i pigwowiec można kandyzować (efektkońcowy jest dosyć podobny). </span><br />
<span style="color: white;">.</span><br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: 85%;"> </span></div>
</div>
</div>
buruuberiihttp://www.blogger.com/profile/12870061260723803458noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-25657646.post-27904957139153470522015-10-24T19:33:00.000+02:002017-10-02T20:05:06.042+02:00pigwówka<div style="font-family: verdana; font-family: verdana;">
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh9-42gC-pEBeO7K84IpGUoZBGXIQOTAVySosN8Gaq23UMgZ2wGK-kmY-bO4RhmBlcrIYX2fMcDt5VxSd5JrQqJ5bZcarl2daTdTl7JWYw1FqVB6mTWS4uND7BnIBwAMEy5eRy_/s1600/pigwowka_6670.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="395" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh9-42gC-pEBeO7K84IpGUoZBGXIQOTAVySosN8Gaq23UMgZ2wGK-kmY-bO4RhmBlcrIYX2fMcDt5VxSd5JrQqJ5bZcarl2daTdTl7JWYw1FqVB6mTWS4uND7BnIBwAMEy5eRy_/s400/pigwowka_6670.jpg" width="400" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgubqhEgNeRU0xgvc8Aw-xNETuN9Z85V5GarCNDetnaB4Y4wDLLjK2MHIGm4Pkdf_nmMCd7jccrxXoNQsT6iyp4m2jZ9nO_CYweoQtEpxdSoLP9r96K-LcupU8gLG_1BgnwJK2d/s1600/membrillo_2856.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><br /></a></div>
<span style="font-size: 85%;"><i>"przed starym domem",</i> jak się zwykło u nas nazywać ogródek przed domem babci, rosły patrząc od prawej: piwonie (białe i jedna czerwona), duży krzak jasno-fioletowego bzu, różaneczniki (ciemno-amarantowe), za nimi rajska jabłonka, a pod jabłonką gęsto było od konwalii. Obok była rabatka na
całą długość ogródka a na niej: wiosną fiołki, pierwiosnki, tulipany i
żonkile, szafirki, sasanki, szarotki, irysy; latem ogrodowe maki, jukki, cesarskie korony, floksy, żółte lilie i mnóstwo innych kwiatów. Na drugiej rabatce były tylko i wyłącznie róże, w większości pąsowe.</span><br />
<br />
<span style="font-size: 85%;">Na samym środku ogródka, pomiędzy tymi dwoma rabatkami, był kawałek
trawnika, a na nim fioletowy bez, jakiś iglasty krzew (może cis) i pigwowiec.
Pigwowiec kwitnący wiosną jako jedyny w ogródku na jasno-czerwono. Latem pojawiało się na nim kilkanaście owoców, raz spróbowałam - były niezmiernie twarde i kwaśnie, od tamtego czasu późną jesienią znacznie bardziej interesowały mnie, dojrzewające na krzakach</span><span style="font-size: 85%;"> wzdłuż całego starego domu, winogrona.</span></div>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 85%;"><br /></span>
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-size: 85%;"><span style="font-style: italic;">Pigwówka</span>
to nalewka nastawiana na owocach pigwy. Jako że pigwa rośnie w naszym klimacie niezmiernie rzadko, często <i>pigwówką</i> nazywa się również nalewkę na owocach pigwowca, ktore są nieco podobne do pigwy w smaku i kształcie. Pigwa jednak jest owocem dużym, jak wielkie jabłka (w Izraelu owoce pigwy ważą i pół kilograma!), a owoce pigwowca są wielkości najwyżej dorodnej moreli i, moim zdaniem, są bardziej kwaśne od pigwy. Co by jednak nie mówić, nalewki z pigwy czy pigwowca warto spróbować.</span><br />
<span style="font-size: 85%;"><br /></span><span style="font-size: 85%;"> </span><br />
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 85%;">Przepis na </span><span style="color: #666666;"><b><span style="font-family: "verdana"; font-size: small; font-style: italic;">pigwówkę, czyli nalewkę na owocach pigwy, bądź pigwowca </span></b></span><span style="font-family: "verdana"; font-size: 85%;">(radosna twórczość własna):</span><br />
<br />
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 85%;">1kg dojrzałych owoców pigwy</span><br />
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 85%;">1/2 litra wódki</span><br />
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 85%;">1/2 litra spirytusu</span><br />
<span style="font-family: "verdana"; font-size: 85%;">1/2 kg cukru (można i 1/3kg)</span></div>
<span style="font-size: 85%;"><br />Owoce
pigwy umyć (dokładnie pozbawiając włosków), przekroić na ćwiartki, usunąć gniazda
nasienne, następnie ćwiartki owoców pokroić w niewielkie plasterki (o gruboiści skórki 4-5mm). Pokrojoną pigwę pozostawić na kilkanaście minut na otwartym powietrzu by odrobinę ściemniała (wtedy nalweka bedzie miała intensywniejszy kolor). Owocowe plasterki wrzucić do słoja, zalać wódką i spirytusem, odstawić na 2 tygodnie. Potrząsnąć słojem raz na parę dni. Następnie zlać znad owoców płyn, a pigwę zasypać cukrem, potrząsnąć co pare dni, po tygodniu cukier powinien sie rozpuścić. Po tym czasie zlać znad owoców syrop i połączyć z wczesniej zlanym alkoholem (owoców nie wyrzucać, przydadzą się za kilka dni). Nalewkę odstawić na pół roku. Po tym czasie zlać znad osodu i próbować. <i>Aromatyczna.</i></span><br />
<span style="font-size: 85%;"><br /></span>
<span style="font-size: 85%;">PS. Na powyższym zdjęciu ten mały ciemno-żółty owoc to owoc pigwowca, ten duży którego widać połowę to pigwa od wujka Ryśka :-)</span><br />
<span style="font-size: 85%;"><span style="color: white;">.</span></span><br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: 85%;"> </span></div>
</div>
</div>
buruuberiihttp://www.blogger.com/profile/12870061260723803458noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-25657646.post-71420776284935169382015-10-16T20:16:00.000+02:002015-11-09T19:38:44.752+01:00chleb pita<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj_XpCCpkiQmeI2Q0Mhyphenhyphenth2YqKjPUvH75vrncGywRPFEm0QmQLQUgVwyyoTpx6IN9BM9Na7U-wErh2YH5WHiOnIpz1F9bPRB-niGRhQWkiKRo7e6_BKmYvKnVsCBLQCsSKMD70u/s1600/pita_4437.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj_XpCCpkiQmeI2Q0Mhyphenhyphenth2YqKjPUvH75vrncGywRPFEm0QmQLQUgVwyyoTpx6IN9BM9Na7U-wErh2YH5WHiOnIpz1F9bPRB-niGRhQWkiKRo7e6_BKmYvKnVsCBLQCsSKMD70u/s1600/pita_4437.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="font-size: 85%;"></span></div>
<br />
<div style="font-family: verdana; text-align: justify;">
<br />
<span style="font-size: 85%;">w co drugi mniej więcej czwartek wsiadaliśmy na kampusie Givat Ram w autobus numer 9 i jechaliśmy na ulicę Ben Jehuda, by stamtąd iść na <a href="http://makagigi.blogspot.com/2009/09/shuk.html"><i>shuk</i></a>. Na targu kupowaliśmy obowiązkowo: oliwki, daktyle, chałwę na wagę, duże pudełko hummusu u Bashera, biały ser tzvatit i jakiś ser zółty plus siatkę chlebów pita. Potem szliśmy z powrotem na Ben Yehuda i wracaliśmy na <a href="http://blco.blogspot.com/2008/09/kfar-hastudintem.html">kfar hastudentim</a> autobusem 4 lub 4א. Jazda autobusem miejskim w Jerozolimie zasługuje na osobny rozdział, który byłby zresztą znacznie dłuższy, niż rozdział o <i>chlebie</i> <i>pita</i>.</span><br />
<br />
<span style="font-size: 85%;">Stoisko z ciepłym<i> chlebem pita
</i> jest chyba najważniejszym stoiskiem na jerozolimskim targu Mahane Yehuda. Zdawało się, że mało kto wychodził z targu bez reklamówki czy dwóch płaskiego chleba. Na oczach kupujacych zdejmowany z blachy i pakowany. Chleb ten był miękki, wilgotny, bardzo ciepły wkładany do woreczków, po 10 sztuk lub nawet 20. Zapach drożdży unosił się wokoło.</span><br />
<br />
<span style="font-size: 85%;"><i>Chleb pita</i> albo po prostu <i>pita</i> (<span style="font-family: "verdana" , sans-serif;">hebr. פיתה, arab.</span> خبز عربي) to płaski, okrągły chleb z białej mąki na drożdżach, popularny na całym Bliskim Wschodzie. Wypiekany szybko w wysokiej temperaturze co powoduje, że chleb się nadyma, w środku powstaje kieszonka idealna do "nadziewania". <i>Chleb pita</i> wydaje się być najpopularniejszym chlebem w Izraelu, jest podstawą izraelskiego śniadania, obowiązkowy do hummusu, białego sera, obowiązkowy do falafela, kebabu. <i>Wilgotny, bliskowschodni.</i></span><br />
<span style="font-size: 85%;"><br /></span>
<span style="font-size: 85%;"><br /></span></div>
<div style="font-family: verdana; text-align: justify;">
<div>
<div style="font-family: Verdana,sans-serif;">
<span style="font-size: 85%;"><span style="font-size: small;">Przepis na <i>pity czyli</i> <span style="color: #999999;"><b><i><span style="font-size: small;">chleb pita</span></i></b></span></span></span><br />
<span style="font-size: 85%;">(na podstawie przepisu z "The Book of New Israeli Food" Janny Gur):</span></div>
</div>
</div>
<div style="font-family: verdana; text-align: justify;">
<br />
<span style="font-size: 85%;">500g mąki</span><br />
<span style="font-size: 85%;">25g świeżych drożdży</span><br />
<span style="font-size: 85%;">300ml letniej wody</span><br />
<span style="font-size: 85%;">1 łyżka cukru</span><br />
<span style="font-size: 85%;">1 łyżeczka soli</span><br />
<span style="font-size: 85%;">50ml oliwy</span><br />
<br />
<span style="font-size: 85%;">Z drożdży, 50ml letniej wody, cukru i 50g mąki zrobić zaczyn, odstawić na kilka minut do wyrośnięcia. Do misy wsypać mąkę, wymieszać z solą, dodać zaczyn, resztę letniej wody, wlać oliwę. Ciasto wyrabiać 5-7 min. Pokropić oliwą i pozostawić do wyrośnięcia (45-60min). Ciasto zarobić, podzielić na 16 części i uformować z każdej porcji ciasta małą bułeczkę, przykryć je ściereczką i pozostawić na 10-15 min. Następnie każdą bułeczke rozpłaszczyć i przy pomocy rąk lub wałka rozwałkowac na dysk o średnicy 12-13cm. Piec w piekarniku nagrzanym do 225st.C 5-7 minut, dopóki jedynie delikatnie się zarumienią. Ostudzić przez 10 min i przykryć serwetką, by nie wyschły, pity mają być wilgotne, miękkie. <i>Do własnoręcznie robionego humusu obowiązkowe!</i></span><br />
<br />
<span style="font-size: 85%;">PS. Chleb pita upiekłam z okazji Zorry <a href="http://www.kochtopf.me/world-bread-day-2015-invitation-einladung">Światowego Dnia Chleba 2015</a>.</span></div>
buruuberiihttp://www.blogger.com/profile/12870061260723803458noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-25657646.post-68375161203943229882015-10-05T21:05:00.000+02:002015-10-05T21:20:52.314+02:00salomonowe ciasto<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiXNJt8E8WNT1qADBEQ9Z4aiHL_mryaqchbTxQkarn5sVTEAkm3PHV04k4WEXuwOyg-qwcczXdngbZHi3GzxcuADjHDWjA4RWkxvKYp2dwh6hI42C6gIcvZS0twuBVVMvCrtIqC/s1600/salamoun_6584.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="398" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiXNJt8E8WNT1qADBEQ9Z4aiHL_mryaqchbTxQkarn5sVTEAkm3PHV04k4WEXuwOyg-qwcczXdngbZHi3GzxcuADjHDWjA4RWkxvKYp2dwh6hI42C6gIcvZS0twuBVVMvCrtIqC/s400/salamoun_6584.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: verdana; font-size: 85%;">przyjechaliśmy zamieszkać w Pradze, w czeskiej Pradze, w jak mówią <i>zlaté Praze</i>
lat temu dziesięć*. Wcześniej odwiedziliśmy Pragę dwukrotnie, na 4-5
dni. Nigdy nie myśleliśmy, że w Pradze będziemy na dłużej. Nigdy tego
nie planowaliśmy, a na chwilę obecną wygląda, że w Pradze zostaniemy na więcej niż parę lat. <i>Máme rádi Prahu.</i></span><br />
<span style="font-family: verdana; font-size: 85%;"><br /></span>
<span style="font-family: verdana; font-size: 85%;">Przepis na <i>salomonowe ciasto</i>
ponoć krąży po całej Czeskiej i Słowackiej Republice od czasów, gdy były
znane jako Czechsłowacja, od ponoć dobrych trzech pokoleń. Krąży pod
róznymi nazwami: <i>šalamounovy řezy, šalamounova buchta, šalamoun anebo </i></span><span style="font-family: verdana; font-size: 85%;"><i>šup do trouby</i>. Mówią, że nazwa ciasta bierze się od mądrości Salomona, przepis jest prosty i szybki w wykonaniu.</span><br />
<br />
<span style="font-family: verdana; font-size: 85%;"><i>Salomonowe ciasto </i>zaznaczyło
początek naszego zamieszkania w Czechach. Jest to ciasto, które upiekła
Marcelka w jeden z pierwszych dni, gdy przyjechaliśmy i zabrała go na
kolację do Ivki i Pavla. Zapamiętałam to ciasto jako placek bardzo ciemny, bardzo
słodki i przede wszystkim bardzo mokry. Bardzo pyszny. Po dziesięciu latach go upiekłam,
na okrągłą rocznicę. <i>Je opravdu moc dobrý!</i></span><br />
<br />
<br />
<span style="font-family: verdana; font-size: 85%;">Przepis na </span><span style="color: #666666;"><b><span style="font-family: verdana; font-size: small; font-style: italic;">šalamounovy řezy czyli salomonowe ciasto, słodkie i mokre </span></b></span><span style="font-family: verdana; font-size: 85%;">(od Marcelki):</span><br />
<br /></div>
<span style="font-family: verdana; font-size: 85%;">2 szklanki cukru (trzcinowy idealny)</span><br />
<span style="font-family: verdana; font-size: 85%;">1 szklanka kawy (z 1 łyżki kawy)**</span><br />
<span style="font-family: verdana; font-size: 85%;">1/4 kostki masła</span><br />
<span style="font-family: verdana; font-size: 85%;">2 szklanki mąki</span><br />
<span style="font-family: verdana; font-size: 85%;">łyżeczka proszku do pieczenia</span><br />
<span style="font-family: verdana; font-size: 85%;">3 łyżki ciemnego kakao </span><br />
<span style="font-family: verdana; font-size: 85%;">3 jajka</span><br />
<span style="font-family: verdana; font-size: 85%;">kieliszek rumu lub ulubionej nalewki </span><br />
<span style="font-family: verdana; font-size: 85%;"><br /></span>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: verdana; font-size: 85%;">Kawę
zalać gorącą wodą, dosypać cukier, dodać masło, wymieszać do
rozpuszczenia masła, nie gotować (dalej mieszaninę nazywam syropem
kawowym). W misie wymieszać mąkę z proszkiem do pieczenia, kakaem. Wlać
do suchych składników połowę syropu kawowego. Wbić do ciasta jajka i
dokładnie wymieszać. Wlać na formę wyłożoną papierem do pieczenia i piec
20 minut w T=175st.C. Upieczone ciasto polać chlodnym syropem wymieszanym z alkoholem. Posypać wiórkami czekoladowymi, kokosem czy mielonymi orzechami. <i>Dobrá </i></span><span style="font-family: verdana; font-size: 85%;"><i>česká buchta.</i></span></div>
<br />
<div style="text-align: center;">
</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: verdana; font-size: 85%;">* fakt, w międzyczasie wyjechaliśmy na dwa lata do Jerozolimy.</span><br />
<span style="font-family: verdana; font-size: 85%;">** w oryginale szklanka wody. </span></div>
buruuberiihttp://www.blogger.com/profile/12870061260723803458noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-25657646.post-81445637201283098062015-09-28T21:28:00.000+02:002015-09-28T21:31:57.999+02:00cymes śliwkowy czyli śliwki, ziemniaki i karmel<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhzn18fA0eGIJejHVrLssJmPP79o1zUURpMIJTeHjEAnigRyhp9XPFvAX7GKw90AGOyFUsY9l0tYRi7ArZArcuXFOPKex6F8hqhejDBS75r3-FhRQPJHl5y7c6hZHzV9WZ75wMD/s1600/cymes_ziemniaki_sliwki_karmel_6555.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="398" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhzn18fA0eGIJejHVrLssJmPP79o1zUURpMIJTeHjEAnigRyhp9XPFvAX7GKw90AGOyFUsY9l0tYRi7ArZArcuXFOPKex6F8hqhejDBS75r3-FhRQPJHl5y7c6hZHzV9WZ75wMD/s400/cymes_ziemniaki_sliwki_karmel_6555.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: verdana; font-size: 85%;">wydawało mi się, że z <i>cymesem</i> nie mam żadnych ani doświadczeń, ani wspomnień. Myślałam, że znam go tylko i wyłącznie z książek, albo najwyżej z opowieści znajomych. Te opowieści notabene, bez używania zbędnych eufemizmów, możnaby sprowadzić do określenia jakim Ottolenghi podsumowuje klasyczny <i>cymes</i> - <i>"obrzydliwy"</i>. Ale, ale pamiętam marchewkę z rodzynkami z uniwersyteckiej stołówki na Givat Ram w Jerozolimie, mam przed oczami, smaku chyba jednak nie poznałam.</span><br />
<span style="font-family: verdana; font-size: 85%;"><br /></span>
<span style="font-family: verdana; font-size: 85%;">Dobre słowo na temat <i>cymesu</i> trudno w Izraelu usłyszeć (zreszta tak samo nt. <a href="http://makagigi.blogspot.com/2012/04/maca-zapiekanka.html">macy</a>). A w języku polskim <i>cymes</i> to specjał, coś wybornego w smaku, smakołyk, <a href="http://makagigi.blogspot.com/2010/04/makagigi.html">makagigi</a>. Gdy pierwszy raz miałam w ręce książkę <i>Jerusalem</i>, jeden przepis szczególnie przykłuł moją uwagę - pieczone ziemniaki z karmelem i suszonymi śliwkami, to rzeczywiście może być <i>cymes</i> pomyslałam*.<i> </i></span><br />
<br />
<span style="font-family: verdana; font-size: 85%;"><i>Cymes </i> czy <i>tzimmes</i> (jidysz: צימעס) to sztandarowa potrawa aszkenazyjskich Żydów. Często podawana na szabat i bardzo często na kolacje noworoczną z okazji Rosh Hashanah. Oczywiście wersji <i>cymesu</i> jest wiele, każdy jednak musi zawierać warzywa korzeniowe i miód. Cymes historią sięga średniowiecza, kiedy to miód był popularniejszy od cukru. Najprostszy możliwy <i>cymes</i> to marchewka z miodem. Może być z batatem, pasternakiem, ziemniakami, nieczęsto ale może być też z trzcinowym cukrem. <i>Cymes</i> zazwyczaj jest doprawiony cynamonem, pieprzem i duszony na gęsim smalcu. Równie często jest z dodatkiem mięsa (głównie wołowiny). I iak dalej, i tak dalej. <i>Słodki, a ten z suszonymi śliwkami wyborny.</i></span><br />
<br />
<br />
<span style="font-family: verdana; font-size: 85%;">Przepis na </span><span style="color: #666666;"><b><span style="font-family: verdana; font-size: small; font-style: italic;">cymes, tzimmes, czyli suszone śliwki, pieczone ziemniaki i karmel </span></b></span><span style="font-family: verdana; font-size: 85%;">(za Ottholengim i Tamimim z <i>Jerusalem</i>):</span><br />
<br /></div>
<span style="font-family: verdana; font-size: 85%;">1kg ziemniaków</span><br />
<span style="font-family: verdana; font-size: 85%;">2 garści <a href="http://makagigi.blogspot.com/2015/09/suszone-sliwki-wegierki.html">suszonych śliwek</a></span><br />
<span style="font-family: verdana; font-size: 85%;">oliwa bądź masło</span><br />
<span style="font-family: verdana; font-size: 85%;">sól </span><br />
<span style="font-family: verdana; font-size: 85%;">100g cukru</span><br />
<span style="font-family: verdana; font-size: 85%;">50ml wody </span><br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: verdana; font-size: 85%;">Ziemniaki (najlepiej średniej wielkości) obrać i przekroić na pół. Gotować w osolonej wodzie do momentu, aż bedą "prawie dobre" czyli minutę-dwie krócej niż normalnie, ziemniaki nie powinny się rozpadać. Następnie ziemniaki odcedzić i nieco ostudzić. W rondelku podgrzać cukier i upalić karmel koloru bursztynowego, po czym natychmiast zalać wodą (uwaga - woda wtedy bardzo pryska), dobrze zamieszać by powstał gęsty karmel. Ziemniaki wymieszać z oliwą/masłem i dopiec na złoto w gorącym piekarniku (można podsmażyć na złoto na patelni). Śliwki** wymieszać z karmelem i polać tym "sosem" ziemniaki, delikatnie przemieszać. I cymes gotowy. Doskonały sam w sobie lub jako dodatek do pieczonej z cytryną jagnięciny lub koltetów jagnięcych. <i>Delikatnie słodkawy, śliwkowy z ziemniakami.</i></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<span style="font-family: verdana; font-size: 85%;"><br /></span>
<span style="font-family: verdana; font-size: 85%;">* autorzy <i>Jerusalem</i> określają tę potrawę jako swoje dwa grosze w temacie <i>cymesu</i> właśnie. </span><br />
<span style="font-family: verdana; font-size: 85%;">** jeśli śliwki są bardzo twarde, to dobrze je na parę minut zalać wrzącą wodą.</span></div>
buruuberiihttp://www.blogger.com/profile/12870061260723803458noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-25657646.post-29733870636884175252015-09-21T20:21:00.000+02:002015-09-21T20:21:00.755+02:00suszone śliwki węgierki<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjSkcL9D7q1ir7cS14fE7zA3Uiv1WHABu2Kjo2EJKQp9ngerCoEIiY8OR7UGrcMA_ORy5AYJbtrRY_DyaEDdauc37mzVG8cbVv8TPBv-tI5I4Iqqr_uWfLcCbleAhPYyO0o1dMe/s1600/sliwki_suszone_4156.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="398" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjSkcL9D7q1ir7cS14fE7zA3Uiv1WHABu2Kjo2EJKQp9ngerCoEIiY8OR7UGrcMA_ORy5AYJbtrRY_DyaEDdauc37mzVG8cbVv8TPBv-tI5I4Iqqr_uWfLcCbleAhPYyO0o1dMe/s400/sliwki_suszone_4156.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: verdana; font-size: 85%;">odkąd pierwszy raz usłyszałam<a href="http://makagigi.blogspot.com/2013/12/pierogi-z-wedzonymi-sliwkami_9.html"> Łukasza opowieść o wędzeniu węgierek</a>, zamarzyłam chociaż raz takie wędzenie przeżyć. Niestety urodziłam się badź to kilkanaście lat za późno, bądź w niewłaściwej rodzinie. U Łukasza od blisko ćwierćwiecza ślwek się nie wędzi, a moja prośba kilka lat temu, by może tak spróbować węgierki uwędzić, nie odbiła się niestety szerokim echem. Coś sobie przypominam, że chyba mi wszyscy popukali w czoło, oczywiście myśląc: <i>upadła na głowę</i>!</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: verdana; font-size: 85%;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: verdana; font-size: 85%;">I
te kilka lat temu, więdząc, że pewnie na żadne wędzenie śliwek się nie
załapię, zaczełam suszyć (bez dymu) węgierki sama. Pierwsze, które
suszyłam, kupiłam u mojej ulubionej przekupki na Nowym Kleparzu (w
Krakowie). Którejś transzy <a href="http://blco.blogspot.com/2012/10/wegierek-suszenie.html">suszonych węgierek z wyraźną dumą pilnował mi Demon</a>, nie był na szczęście nimi zainteresowany. W tym roku zaś wiele ze śliwek nie doczekało końca suszenia, bo
notorycznie kradnie mi je Emil, jak tylko je namierzy.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: verdana; font-size: 85%;"><br /></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: verdana; font-size: 85%;"><i>Suszone węgierki</i>, suszone śliwki węgierki, mają niepowtarzalny smak. Są słodkie, a zarazem lekko kwaśne z wyczuwalną nutą węgierek, o nieco palonym (suszonym) smaku. Nie mają aromatu wędzenia przez co mają odrobinę wyraźniejszy śliwkowy charakter. Są zupełnie inne od suszonych śliwek, które można kupić, od tych tzw. kalifornińskich, które moim zdaniem są głównie słodkie. <i>Węgierki suszone</i> własnoręcznie to zupełnie inna liga!</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<span style="font-family: verdana; font-size: 85%;">Przepis na </span><span style="color: #666666;"><b><span style="font-family: verdana; font-size: small; font-style: italic;">suszone śliwki węgierki domowym sposobem </span></b></span><span style="font-family: verdana; font-size: 85%;">(radosna twórczość własna):</span><br />
<br /></div>
<span style="font-family: verdana; font-size: 85%;">2kg dojrzałych węgierek</span><br />
<span style="font-family: verdana; font-size: 85%;">czas (około 3-5dni)</span><br />
<br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: verdana; font-size: 85%;">Węgierki rozłożyć na wielkiej
blasze, bezpieczniej na papierze do pieczenia (lubią puścić sok i przywierać). Suszyć w piekarniku
nagrzanym do 70st.C przez 30 minut. Ostudzić całkowicie (można wynieść np. na balkon i studzić w jesiennym słońcu, jeśli takowe występuje). Czynność suszenia i studzenia powtarzać kilka czy kilkanaście razy dziennie. Po dniu suszenia śliwki delikatnie naciąć i wyjąć z nich pestki. Suszyć przez kilkanaście minut w wyższej temperaturze (około 90st.C), ostudzić. Następnie suszyć w 70st.C. I tak w kółko aż do momentu, gdy śliwki są wyraźnie pomarszczone. Zazwyczaj nie suszą sie równomiernie, gdy niektóre z nich są wyraźnie suchsze należy je odłożyć, a te wilgotniejsze dosuszyć.</span><br />
<span style="font-family: verdana; font-size: 85%;">Tak
wysuszone śliwki są
lekko gumowe, można je od razu zajadać lub przechowywać w niedomkniętym
słoju w chłodnym miejscu lub w szczelnie
zamykanym słoju przesypane cukrem. Można je też wysuszyć na "prawie twarde", te dłużej sie przechowają (w zamkniętym słoju), ale przed użyciem najlepiej je na chwilę zalać wrzątkiem. <i>Suszone węgierki - suszone i węgierkowe.</i></span><br />
<span style="font-family: verdana; font-size: 85%;"></span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: verdana; font-size: 85%;"> </span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: verdana; font-size: 85%;"> </span><span style="font-family: verdana; font-size: 85%;">PS. L</span><span style="font-family: verdana; font-size: 85%;">at
temu ze trzy, Łukasza Mama nadmieniła, że w sąsiedniej miejscowości ktoś
jeszcze węgierki wędzi, może się jednak kiedyś załapię?</span></div>
buruuberiihttp://www.blogger.com/profile/12870061260723803458noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-25657646.post-7338830648597453772015-09-09T19:49:00.000+02:002015-11-01T20:01:15.989+01:00talarki ziemniaczane<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQIAw7jjd8q6k_2D1KQkJfic-tR-KfhkIu3zuwIN00aRqqyoaFjhTyP3yrfG-AR-Cr3E-3QR-Gid3XrnaFTgRgWf27l103_-vOnPmJNej4VAPVLg_Fxn-f2tZx8yXIPiZ9vq8e/s1600/ziemniaczane_talarki_6543.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="398" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjQIAw7jjd8q6k_2D1KQkJfic-tR-KfhkIu3zuwIN00aRqqyoaFjhTyP3yrfG-AR-Cr3E-3QR-Gid3XrnaFTgRgWf27l103_-vOnPmJNej4VAPVLg_Fxn-f2tZx8yXIPiZ9vq8e/s400/ziemniaczane_talarki_6543.jpg" width="400" /></a></div>
<br /></div>
<br />
<div style="font-family: Verdana,sans-serif; font-family: verdana; text-align: justify;">
<span style="font-size: 85%;">nie wiem co ziemniaki mają w sobie, ale zaraz obok sera i chleba należą do moich najbardziej ulubionych produktów żywnościowych (no może nie licząc cukru:). Ze szczególnym pietyzmem kolekcjonuję proste w wykonaniu, banalne w przepisie pomysły na pieczone ziemniaki, że tylko wspomnę: <a href="http://makagigi.blogspot.comz/2009/10/ziemniaki-z-ogniska.html">ziemniaki z ogniska</a>, ziemniaki pieczone w mące, <a href="http://makagigi.blogspot.com/2011/03/hasselbackspotatis">ziemniaki Hasselback</a>, <a href="http://makagigi.blogspot.com/2007/12/smaki-dziecinstwa-2.html">zapiekanka</a> <a href="http://makagigi.blogspot.com/2011/01/zagadkowa-zapiekanka.html">ziemniaczana</a>, <a href="http://makagigi.blogspot.comz/2006/05/babka-ziemniaczana_29.html">babka ziemniaczana</a>.</span><br />
<br />
<span style="font-size: 85%;">Z kolei do kanonu wspomnień z dzieciństwa, obok rogalików z wody, grzanek z serem i grzanek maczanek, należą również <i>talarki ziemniaczane</i>. Nie wiem, co w nich jest, są to w końcu kolejne "tylko" pieczone ziemniaki, ale pamiętam, że jako dziecko, gdy Mama pytała w sobote co chcemy na obiad, prosiłam bądź o grzanki, bądź o talarki*!</span><br />
<br />
<br />
<span style="font-size: 85%;"><span style="font-size: small;">Przepis na <span style="color: #999999;"><b><i><span style="font-size: small;">pieczone talarki ziemniaczane</span></i></b></span></span></span><span style="font-size: 85%;"> (od Mamy):</span></div>
<div style="font-family: Verdana,sans-serif; font-family: verdana; text-align: justify;">
<br />
<span style="font-size: 85%;">ziemniaki</span><br />
<span style="font-size: 85%;">masło do natłuszczenia blachy</span><br />
<span style="font-size: 85%;">sól do podania </span><br />
<br />
<span style="font-size: 85%;">Ziemniaki obrać, pokroić w talarki maksymalnie 1cm grubości, ułożyć na blasze do pieczenia wysmarowanej masłem. Talarków nie posypywać solą ani innymi przyprawami, wtedy w trakcie pieczenia na każdym kawałku powstaje wybrzuszenie (jako dzieci mówiliśmy na nie "bulka"), które dodaje talarkom dodatkowego, mam wrażenie, smaku. Talarki piec 30 minut w temp. 175st.C. Zajadać ciepłe. <i>Dzieciństwo.</i></span><br />
<br />
<span style="font-size: 85%;">* trzeba się przyznać, później też o frytki.</span><br />
<span style="font-size: 85%;">PS. Kilka upieczonych na złoto talarków zmiksowałam na grubo z gotowaną marchewką i tak oto dziewięciomiesięczny Emil jadł pierwszy raz w życiu pieczone ziemniaki :-)</span><br />
<span style="font-size: 85%;"><span style="color: white;">.</span></span><br />
<span style="color: white;"><span style="font-size: 85%;">.</span> </span></div>
buruuberiihttp://www.blogger.com/profile/12870061260723803458noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-25657646.post-62159000912281049502015-08-24T20:01:00.000+02:002015-08-24T20:54:01.590+02:00kruszonka, z trzcinowym cukrem<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgvUPH4DtimRQerqodraBIIzabzZtsLZZ1ADyVZn5URmLbuNJwv7Mz5J67tUCOgJfeyckBsqLaz0rMhY_ulrW30mAooMOoovRrDOYyUfTNGwTq8UX7tXt4K7KM-WqRBp6wwXHER/s1600/kruszonka_6494.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="398" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgvUPH4DtimRQerqodraBIIzabzZtsLZZ1ADyVZn5URmLbuNJwv7Mz5J67tUCOgJfeyckBsqLaz0rMhY_ulrW30mAooMOoovRrDOYyUfTNGwTq8UX7tXt4K7KM-WqRBp6wwXHER/s400/kruszonka_6494.jpg" width="400" /></a></div>
<br /></div>
<br />
<div style="font-family: verdana; text-align: justify;">
<span style="font-size: 85%;">Aga: <i>kruszonka musi być słodka.</i></span><br />
<span style="font-size: 85%;">Gosia: <i>kruszkonki musi być dużo.</i></span><br />
<span style="font-size: 85%;">Łukasz: <i>kruszonka wcale nie musi być z orzechami!</i></span><br />
<span style="font-size: 85%;">Basia:<i> kruszonka jest świetna z trzcinowym cukrem.</i></span><br />
<span style="font-size: 85%;">Emil:<i> nie mówi, szeroko po kruszonkę otwiera buzię.* </i></span><br />
<br />
<span style="font-size: 85%;">Kruszonka owocowa to moim zdaniem najłatwiejsze możliwe ciasto. W najprostszej formie to tylko cztery składniki: masło, cukier, mąka i owoce. Ciasto wystaczy luźno zagnieść, żadne tam wyrabianie, wałkowanie czy coś. Ciasto ideał na lato, choć gdy w kuchni temperatura przekracza 27st.C, jednak wybiaram same lody.</span><br />
<br />
<span style="font-size: 85%;"><i>Crumble, fruit crumble </i>czyli kruszonka owocowa to ciasto, deser o brytyjskich korzeniach. Brytyjska klasyka. Nazwę swą bierze od kawałków pokruszonego ciasta przykrywającego zapieczone owoce. Najpopularniejsza jest, bodaj, wersja z jabłkami. Do kruszonki można dodać orzechy, płatki owsiane, skórkę cytrynową czy przyprawy. Dla mnie kruszonka owocowa ma najwiekszy urok z jasnym trzcinowym cukrem. <i>Najważniejsze byle kruszonki było niemało.</i></span><br />
<span style="font-size: 85%;"><br /></span>
<br />
<br />
<span style="font-size: 85%;"><span style="font-size: small;">Przepis na <span style="color: #999999;"><b><i><span style="font-size: small;">crumble czyli kruszonkę z trzcinowym cukrem </span></i></b></span></span></span><span style="font-size: 85%;">(na podstawie przepisu <a href="http://www.amazon.co.uk/Brian-Turners-Favourite-British-Recipes/dp/0755310934">Briana Turnera</a>):</span></div>
<div style="font-family: verdana; text-align: justify;">
<br />
<span style="font-size: 85%;">3/4-1kg swieżych owoców (polecam śliwki, wiśnie, morele)</span><br />
<span style="font-size: 85%;">125g masła</span><br />
<span style="font-size: 85%;">125g jasnego trzcinowego cukru**</span><br />
<span style="font-size: 85%;">200g mąki</span><br />
<span style="font-size: 85%;">50g mielonych orzechów (opcjonalnie) </span><span style="font-size: 85%;"></span><br />
<br />
<span style="font-size: 85%;">Obrane
i pokrojone owoce ułożyć na dnie naczynia do zapiekania. Miękkie masło utrzeć z cukrem. Porcjami dodawać mąkę, na końcu można dodać orzechy, zarobić. Owoce posypać grubo kruszonką. Piec 20-25 minut w temp. 175st.C. Podawać ciepłą, z sosem waniliowym, śmietanką lub lodami. <i>Na pełnię lata - kruszonka, dużo kruszonki i trochę owoców!</i></span><br />
<br />
<span style="font-size: 85%;">* chociaż to nie jest zbyt dobra reklama, bo Emil szeroko otwiera buzię po wszystko ;-)</span><br />
<span style="font-size: 85%;">** drobny lepszy, np. light soft brown cane sugar brytyjskiej firmy Tate Lyle.</span><br />
<br />
<span style="font-size: 85%;">PS. Owocowe wypieki letnie przygotowywałam za namową i zgodnie z coroczną tradycją z <a href="http://kuchniaalicji.blogspot.com/2014/08/morele-2014-czyli-ciasto-z-burakow-i.html">Alcią</a>, <a href="http://atinabc.blox.pl/2014/08/Tarta-z-morelami-i-sliwkami.html">Atinką</a>, <a href="http://table-table.blogspot.cz/2014/08/pieczone-morele-deser-lekki-winny.html#axzz39RqYE5sx">Eweliną</a>, <a href="http://majanaboxing.blox.pl/html">Majanką</a> i <a href="http://przy-stole.blogspot.com/">Moniką</a> - dzięki wielkie dziewczyny :-) </span></div>
buruuberiihttp://www.blogger.com/profile/12870061260723803458noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-25657646.post-69061504881765845582015-08-17T20:17:00.000+02:002015-08-17T21:39:15.905+02:00grzanki z ogniska<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiiMVLO3l0kn63RwJJMkbrCELMOOJIbRbLyQVQMqGBY1wwgV7vNODRPClRYPEaEjx5huqSM_le0rB_i_o4zFqaE7WAPHTUxTp8tF_L448-6C8eSdZwqHG5kcjn0xpJFCUmyPaV_/s1600/grzanka_z_ogniska_2577.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="397" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiiMVLO3l0kn63RwJJMkbrCELMOOJIbRbLyQVQMqGBY1wwgV7vNODRPClRYPEaEjx5huqSM_le0rB_i_o4zFqaE7WAPHTUxTp8tF_L448-6C8eSdZwqHG5kcjn0xpJFCUmyPaV_/s400/grzanka_z_ogniska_2577.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<span id="goog_1065054538"></span><span id="goog_1065054539"></span><br /></div>
<br />
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
</div>
<div style="color: black; text-align: justify;">
<div style="text-align: justify;">
<span style="font-family: verdana; font-size: 85%;">niewiele mam wspomnień z dzieciństwa w których w głównej roli występuje <a href="http://makagigi.blogspot.com/2010/01/w-borowkach.html">mój Tata</a>, ale te trzy, które mam, zarysowały się w mojej pamięci doskonale. Pierwsza z nich to historia mocowania przez Tatę wiązań do nart, gdy to wiertarkę, której używał, ja niespełna trzyletnia, wsadziłam sobie niemal w oko. Co ciekawe, nikt z dorosłych tego zdarzenia nie pamięta. Druga to wizyta w sercu Beskidu Niskiego, którą kiedyś mam nadzieje opisać.</span><br />
<br />
<span style="font-family: verdana; font-size: 85%;">Trzecia zaś historia, którą dobrze pamiętają oboje rodzice, to ta, z której ja zapamiętałam zapach sosny i woń ogniska. Było to bodajże w mojej pierwszej klasie na feriach zimowych. Nie było co ze mną począć. Śnieg był po kolana, babcia mnie już pewnie miała dość, więc z Tatą pojachałam na "wycieczkę do lasu", czyli na budowę drogi leśnej w Zdyni. Śniegu naprawdę było dużo, wydawało mi się, że szliśmy przez las godzinami (w rzecziwstości pewnie z pół godziny), aż doszliśmy na miejsce robót.</span><br />
<span style="font-family: verdana; font-size: 85%;"><br /></span>
<span style="font-family: verdana; font-size: 85%;">A tam, akurat w czasie drugiego śniadania, siedziało wokół ogniska kilku mężczyzn. Wokół jakieś ścięte sosny czy inne drzewa iglaste a pośrodku otoczone conajmniej półmetrowym śniegiem duże ognisko. Nad ogniskiem coś piekli. Zainspirowany Tata wyciągnął nasze zapakowane w biały papier kanapki od Mamy. Kanapki były z serem żółtym, upiekł je nad ogniskiem. Chleb był chrupki a ser dobrze roztopiony. <i>Jak w bajce.</i></span></div>
<br />
<span style="font-family: verdana; font-size: 85%;"><br /><span style="font-size: small;"></span></span><span style="font-family: verdana; font-size: 85%;"><span style="font-size: small;">Przepis na <span style="color: #666666;"><b>grzanki z ogniska</b></span></span> (ze wspomnień):</span><span style="font-family: verdana; font-size: 85%;"></span><br />
<span style="font-family: verdana; font-size: 85%;"><br /></span></div>
<div style="color: black; text-align: justify;">
<span style="font-family: verdana; font-size: 85%;">kromki chleba</span><br />
<span style="font-family: verdana; font-size: 85%;">ulubiony ser (najlepiej ze 2-3 różne rodzaje, w tym ser salami)</span><br />
<span style="font-family: verdana; font-size: 85%;">masło</span><br />
<span style="font-family: verdana; font-size: 85%;">czerwona papryka w proszku</span><br />
<span style="font-family: verdana; font-size: 85%;">kminek</span><br />
<span style="font-family: verdana; font-size: 85%;">i rozpalone ognisko </span><br />
<br />
<span style="font-family: verdana; font-size: 85%;">Kromki chleba (lub bułki) posmarować masłem z jednej strony. Na kromkach od strony nie posmarowanej masłem układać nie za cienkie plasterki sera. Ser posypać czerwoną papryką w proszku lub/i kminkiem. Przyłożyć drugą kromką tak, by masło było na wierzchniej stronie. Opiekać nad ogniem. Ponieważ dość często grzanki wpadają do ogniska, można je przez kilka początkowych minut opiekać w folii aluminiowej, a gdy ser sie nadtopi i sklei kromki, dopiec grzankę na rumiano z obu stron nad ogniem. <i>Wspomnienia.</i></span><br />
<span style="font-family: verdana; font-size: 85%;"><br /></span>
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-family: verdana; font-size: 85%;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUaWlvrmDsASJj9Ztz9gn6aAQ8LLrDzYWnCG5j-Qg6Q1rseBCZVqouuX7YHjmvyuH0Ed6lvfbiR7L88Fn5qcBHO1Qr23AnzcBTW8kJtln7LC_NK0jtcbgUt-a1_1kY5vR7zEqm/s1600/finlandia2015_2587.jpg" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUaWlvrmDsASJj9Ztz9gn6aAQ8LLrDzYWnCG5j-Qg6Q1rseBCZVqouuX7YHjmvyuH0Ed6lvfbiR7L88Fn5qcBHO1Qr23AnzcBTW8kJtln7LC_NK0jtcbgUt-a1_1kY5vR7zEqm/s400/finlandia2015_2587.jpg" width="398" /></a> </span></div>
<br />
<span style="font-family: verdana; font-size: 85%;">PS. 1. Powyższy widok mieliśmy rok temu na dalekiej północy nad fińskim jeziorem w okolicy Tampere gdy to grzanki z ogniska (ze zdjęcia numer jeden) wsuwaliśmy.</span><br />
<span style="font-family: verdana; font-size: 85%;">PS. 2. Myślę, że to mogłyby być moje 3 grosze do akcji Woborczej: <a href="http://wyborcza.pl/0,145124.html">Letnia szkoła ojców</a>.</span><br />
<span style="font-family: verdana; font-size: 85%;"><span style="color: white;">.</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: center;">
</div>
buruuberiihttp://www.blogger.com/profile/12870061260723803458noreply@blogger.com2