w poprzednim wpisie donosilam, ze moje pierwsze i ostatnie zdjecia z Jerozolimy to zdjecia Shuk'u-targu. Ogromne bylo moje zdziwienie gdy kilka dni temu wrocialm do Pragi, a Ivka zapytala mnie czy pojedziemy na dřínky [pol. dereń jadalny, cz. dřín obecný, Cornus mas L.], bo w lot przypomnialam sobie, ze na koniec naszego poprzedniego dwuletniego pobytu w Pradze jechalismy w Czeski Kras, nad krawedz kamieniolomu, gdzies miedzy Svatym Janem pod Skalou a Bubovicami zbierac owoce derenia... Jak napisala mi Ania zatoczylam kolo, teraz widze ze kolejne... A pierwsze spotkanie z 'jadowitym' dereniem opisalam tutaj.
Przez dlugie lata robilam nalewki, ale nie bylam swiadoma ze jest to iscie polski trunek, ze nalewy owocowe robi sie malo gdzie. Wiadomosc ta dotarla do mnie w 100% gdy przyjechalam przed 4-ma laty do Pragi i odkrylam, ze w Republice Czeskiej nie da sie kupic spirytusu, a znajomi pytani o alkohol mocniejszy niz wodka wybaluszali oczy (z rzadka wspominajac absint) i dziwili sie ogromnie po coz mi cos silnější než vodka?
Zastanawialm sie dluzsza chwile od kiedy robie nalewki? Od lat, od dawna. Uczylam sie na podstawie przeroznych receptow, probowalam wielu rodzajow owocow, chyba jedynie nie wyprobowalam tarniny. Po tych wszystkich latach wiem, ze najlepsze nalewki powstaja z 1kg owocow i 1l 70% alkoholu, cukier wedle uznania, w zaleznosci czy nalewka ma byc slodka, czy wytrawna. Pamietac trzeba, i to jest zasada numer jeden, ze nalewka musi lezakowac przynajmniej 3 miesiace - ale powiedzmy po roku lezakowania smak jest niewyobrazalnie lepszy!
Zerwalysmy w tym roku 4kg owocow derenia, z tego Ivka cale 2kg, tym samym znow beda powstawac w Pradze pravé polské nalewki. Czesc derenia wyladowla jednak w zamrazalniku, nie jestem zaskoczona - przeciez nalezy dowiezc spirytus :-)
Przepis na moja dereniowke:
1 kg owocow derenia
0.5l spirytusu
0.5l zytniej wodki
0.5kg cukru (mozna dodac i odrobine mniej)
Owoce derenia nakluwam (choc z czasem dochodze do wniosku ze ten etap nei jest wcale konieczny), wrzucam do wielkiego sloja i zalewam mieszanka spirytusu i wodki (1:1). Po mniej wiecej 10-ciu dniach ciecz znad owocow zlewam, a pozostaly deren zasypie cukrem. Slojem potrzasam co kilka dni. Po kolejnych kilkunastu dniach zlewam syrop i lacze z uzyskanym wczesniej nalewem alkoholowym, odstawiam do piwnicy na dobre pol roku.
Pozostale owoce zaleje jeszcze wodka i odstawie na miesiac - drugi nalew jest prawie tak dobry jak pierwszy.
PS.1. Polecam tez orzechowke, lecz najlepsza nalewka jaka pilam byla nalewka z czarnych porzeczek sporzadzana j.w. i dojrzewajaca 2 lata, miala delikatny smak przypominajacy Tokaji Aszú 5-cio putonowy.
PS.2. W Pradze jest odrobine cieplej, sadze wiec ze w Polsce wciaz dobry czas na deren, ponoc pojawia sie na targach?Na taki targ moglabym isc z moim ulubionym koszykiem z korzenia sosny (na zdjeciu).
Basiu! - Praga? Dereniówka? Potrafisz zaskoczyć, nie ma co!
ReplyDeletePozdrawiam w środku warszawskiej nocy :)
zwolennikiem nalewek nie jestem,zreszta w ogole alkoholu,ale szczerze mowiac pierwszy raz widze deren i slysze o dereniowce:)
ReplyDeletePozdrawiam :)
Deren powiadasz? Az poszlam sobie o nim poczytac, gdyz nie znam zupelnie. Nalewek praktycznie nie robie (a zaluje ;) ) gdyz nie ma ich u nas kto pic niestety. Czasami robie cos 'szybkiego' na swiateczny prezent.
ReplyDeleteZdjecie mnie zauroczylo Basiu! Jest naprawde wyjatkowe... Juz je widze na stronicy jakiejs pieknie wydanej ksiazki :)
Pozdrawiam serdecznie!
ja jeszcze nigdy na żywo nie widziałam berberysu i takiej nalewki nie piłam
ReplyDeletea te kuleczki-koraliki maja piękny kolor
nigdy nie piłam nalewki
ReplyDeletei wszelkie alkoholowe napoje są mi zupełnie obojętne
ale ta dereniówka mnie zaciekawiła
/piękny musi byc ten wiklinowy kosz
@ An-na: a no tak wyszlo, w sumie to wiedzialam juz dluzsza chwile gdzie sie podzieje, ale dereniowki bym nie przewidziala :-)
ReplyDelete@ Gosi@: i to rozumiem, lubie nalewki, zwykle jednak wino i to w umairkowanych ilosciach, przyzadzanie nalewewek podoba mi sie jednak tak bardzo, ze mieszam i 'kisze' chocby po to by zrobic komus prezent, dereniowka zapewne przypadnie Tacie... :-)
@ Bea: dziekuje Bea, musze powiedziec ze zdjecie jest takie jakie bym chciala by bylo, wiec tym bardziej sie usmiecham! A u nas nalewki zchodza w malych ilosciach, ale tak jak i Ty mam wiele osob do obdarowania :-D
@ margot: Alciu, a wiesz tez ten widok 3 lata temu mnie zaskoczyl, takie jesienne korale...
@ asiejka: a wlasnie ta nalewka ciekawi mnie nie iloscia alkoholu, nie czymkolwiek innym tylko faktem niedostepnosci owocow derenia wlasnie :) a kosz z sosnowych korzeni to moja wielka milosc :D
Jesienne pozdrowienia wszystkim Wam :*
ja jedynie robiłam coś ala Baileys z mleka kondensowanego, uwielbiam, w sumie to likier, nie nalewka, ale też na spirytusie ;)
ReplyDeleteKOszyk jest super! Gdy tylko znajdę się w Gdańsku, będę Ci szukała drugiego :)))
ReplyDeleteJako że - w odróżnieniu od Asiejki- wszelkie napoje alkoholowe nie są mi obojętne :P, nalewka tym bardziej mnie intryguje. Ale najpierw to o orzechówce muszę poczytać,bo coś mi się zdaje, ze przegapiłam okazję na zrobienie czegoś dobrego...
A w ogóle to zadnej nalewki jeszcze w zyciu nie zrobiłam...
Buziaki znad prawa handlowego.
PS jak zdrówko, lepiej? Jeszcze się od Was (Polki i Ciebie) zarażę! ;)
@ aga-aa: no rzeczywiscie Baileys troche sie od dereniowki rozni, ale Twoje podejscie pozwoli Agata znalezc i w niej cos dla siebie :-)
ReplyDelete@ Ania: widzisz, jak wyjezdzalam z Polski, to w ostatnim momencie zlapalam ten koszyk, nie bralam nic poza ciuchami, bo i tak nie mam mieszkana, ale koszyk musi byc - czuje Aniu, ze by Cie zauroczyl i strasznie jestem ciekawa czy one sa w Gdansku?
Nalewki: rzeczywiscie z zielonych orzechow to bedzie Ci w tym roku ciezko, ale jest taka fajna z mlodych orzechow - z takich jeszcze bialych w srodku jak teraz sa, jabys chciala to Ci napisze co pamietam...
Buziaki, nie daj sie p. handlowemu :*
PS. Aniu, no nadal kaszle, nadal smarkam, rzeczywiscie jestesmy z Polka teraz bardziej niebezpieczne :D
Oooo a ja nie wiedziałam że Basia chora :( Nic nie powiedziała jędza jedna! /kop/ Basieńko duuuużo zdrowia życzę - swego Tobie nie oddam bo mam mało ostatnio :P
ReplyDeleteTy to jesteś super kobitka! A taką nalewkę to bym z chęcia w towarzystwie Twoim i Panny Anny spróbowała :DDD
Ale że Jej odpisujesz a mi nie to nieładnie no no no :DDDD
Ściskam Cię najmocniej jak potrafię!
No i żeby Wam się już wszystko ułożyło :*******
e.
A ja taką derenioweczkę, to może nie koniecznie bym nastawiła(gdzie tego szukać?...i derenia i spirytusu...), ale chętnie tak po leżakowaniu bym sobie posmakowała...:)
ReplyDeleteWow, Basienko, Ty to tak jak Rysiu z tymi nalewkami :) Ja to chyba jednak bardziej lubie slodkie nalewki... Nie przepadam bowiem za smakiem wodki ktora cukier troche lagodzi. Wstyd mi sie jest troche porzyznac ale ja nie mam pojecia co to deren... Koszyk jest przepiekny !!! Pozdrowienka!
ReplyDelete@ Polka: droga Polus, wiesz tez jestes niczego sobie! I tak tu sobie mysle, ze jak juz tu jestem w tej Srodkowej Europie, to trzeba sie bedzie we 3 spotkac najakas nalewke, koniecznie!
ReplyDeleteZycze zdrowia kaszlac nieco ;-) Z odpisywaniem na maile jest tak, ze jak sa o przepisach to szybciej sie odpisuja, ale wierz mi Twoj wysoko na liscie! :***
@ majana: wiesz, w naturze rosnie na wapiennym podlozu, pojawia sie czasem na targach... chcialam zeby opisywane przez mnie 'potrawy' byly dostepne i prosze, znow nie sa ;-D
@ Joanna DC: Joasiu, ja Rysia nie mam szans pobic, nawet nie probuje - On to dopiero wymiata swymi nalewkami! A koszyk dziekuje za uznanie :-) Buzka!
No! :)))
ReplyDeleteWybaczam :) Kochana ja to nawet jutro bym się mogła z Wami spotkać :) I upić :) Toż to by była sama przyjemność! :*
pierwszy raz słyszę o owocach dereni, hmm zaraz sobie w googlach jeszcze oblukam co i jak, narazie to widzę ze kolor cudny mają:)
ReplyDeleteZnamy i lubimy smak tego trunku :) to zasługa mojej Mamy.
ReplyDeleteA ja tydzień temu nastawiłam pestkówkę, zobaczymy co z tego wyjdzie ;) W nalewkach najtrudniejsze jest czekanie...
Pozdrawiam cieplutko i zdrowia życzę!
Aga
@ Polka: oj, joj, joj, toz to zapowiada sie niezle spotkanie, szkoda ze pewnie nie szybko, ale strasznie bym chciala :-) Buziaki :*
ReplyDelete@ viridianka: bardzo dobry mi poddalas pomysl, juz jest link do derenia na wiki :-) Pozdrowienia!
@ aga9999: Aga, dziekuje za zyczenia! Wiesz, zaciekawilas mnie ta pestkowka, niby sie tu chwale ze wszystko znam a takiej chyba nie robilam ;D Pozdrowienia sle!
Basiu odpowiedziałam Ci juz u mnie, ale odpowiem także tutaj :) Pestkówki jeszcze nie piłam, ale zapowiada się ciekawie. Pełny przepis opublikuję po degustacji, teraz zachęcam do zbierania pestek z jabłek. Potrzebujesz 250 ml pestek.. trochę czasu Ci to zabierze :)
ReplyDeletePozdrawiam serdecznie Aga
I co, zdrowie już jest?
ReplyDeleteMasz rację, Basiu, teraz sa cudne orzechy! Delikatne w smaku, ale piekielnie brudzące ręce... Przepisu mi nie podawaj , bo i tak nie mam czasu na gotowanie :(
Koszyk na sto procent by mnie zachwycił. wiosną mamcia kupiła na Mazurach prześliczny koszyk (właściwie kosz): prostokątny, dosyć wąski, z ruchomymi uchwytami. Przepiękny, taki...piknikowy. Niestety nie miałam okazji go wykorzystać,ale w pryszłym roku to zrobię :)
buziolki!
Basiu, melduje, ze przesyłka dotarła ! ! ! Baaardzo serdecznie dziękuję :***
ReplyDeleteA na maila odpiszę jutro, dobrze ?
Caluje mocno i zycze milego wieczoru i udanej niedzieli :)
@ aga9999: Aga, szklanka pestek z jablek brzmi niewyobrazalnie, cos czuje ze to moze byc zbieranie przez cala zime :) ale to musi byc dobre, jak takie niedostepne!
ReplyDelete@ Ania: Aniu, tak sie spodziewalam, ze pisanie Ci jakiegokolwiek przepisu teraz to cios ponizej pasa, wybacz! Ale juz za rok na sw. Jana bedziesz mogla zrobic z zielonych! :* i nadal trzymam kciuki!
@ Bea: to ciesze sie, ze dotarla - na maila czekam cierpliwie :) Dzkuje za zyczenia i rowniez zycze milej niedzieli :*
Nazwa mi sie podoba;P
ReplyDelete