jabłek w fartuszkach, czyli jablek z konfitura otoczonych maslanym ciastem i zapieczonch, nie jadlam chyba wieki, wieki czyli dobre kilkanascie lat. Nie jadlam, bo sa to slodkosci z serii slodkosci idealnych - troche pracochlonne, ale cudnie wygladaja i znakomicie smakuja. Prawda jest, ze nigdy wczesniej ich nie pieklam. Zamarzyly mi sie jednak ostatnio - dzisiaj wcale sie nie dziwie, ze jedlismy je raz na 100 lat, upieczenie 8-miu takich jabkluszek sprawia przyjemnosc, ale pieczenie tuzinow juz niekoniecznie.
Zagadnelam Mame jak to z tymi jablkami w fatruszkach bylo? Stwierdziala, ze byl to jakis stary galicyjski przepis i ze jablka w kruchym ciescie piekla jeszcze wtedy gdy ja jablek nie jadlam, a byla to syzyfowa praca, ciasto pekalo, rozlewalo sie i wogole same tragedie.
Pewnego razu jednak w jakims czasopismie jakos na poczatku lat 80-tych, wybor jest niewielki, pewnie byla to Przyjaciolka, znalazla Mami inny przepis zatytulowany jablka w fatruszkach, przepis idealny, niewazne ze na 5 szklanek maki nalezalo dodac 0.5kg masla... Wszystko co niezdrowe smakuje najlepiej. A w koncu jablka to owoce, kto by tam patrzyl na ciasto :D nie ma znaczenia co w tym ciescie bylo, zdaniem nas dzieci, Mama piekla jablka w fatruszkach zdecydowanie za rzadko!
Przepis na jablka w fartuszkach mojej Mamy (polowa porcji):
2,5 szkl. maki
25dag chlodnego masla
1 jajko
2 zoltka
1 lyzka kwasniej smietany
1 lyzeczka cukru
szczypta soli
16 malych jablek, maksymalnie 120g kazde (obrac, przekroic w 1/3 wysokosci, pozbawic gniazd nasiennych, podstawe jabkla napelnic plaska lyzecza konfitury rozanej, kto woli wisniowej lub rodzynkami)
Schlodzone maslo posiekac z maka (potwarzajac za Nela: "siekac tak dlugo, az oba skladniki nabiora konsystencji grubego ryzu"), nastepnie zarobic z jajkiem, zoltkami, smietana, cukrem i sola. Ciasto schlodzic w lodowce - przez dobre 24 godziny. Podzielic na dwie czesci, cienko rozwalkowac (nieco grubiej niz ciasto na pierogi) i oblepic jabkla ciastem - technika dowolna, ja robie to nastepujaco:
ciasto kroje na kwadraty, na kazdy kwadrat klade uprzednio przygotowane jablko, rogi ciasta zakladam w strone ogonka, brzegi zlepiam, ciasto 'przyklejam' do jablka, wystajace brzegi ciasta obcinam, formuje gladka skorke. Tak postepuje do wykorzystania calego ciasta, oczywiscie listki wycinam nim ciasto sie skonczy!
Jablka piec "na zloto" w nagrzanym do 220st.C piekarniku, po 2-3 minutache temperature zmniejszyc do 200 stopni (pieczenie zajmuje 20 minut). Lekko przestudzone posypac cukrem pudrem i zajadac.
Lukasz podsumowal: na szczescie jablka sa caly rok!
PS. Mam tez kilka, jak nie nawet kilkanascie, zaleglych przepisow z Weekendowych Piekarni, ale po minionym weekendzie jest ich o cale dwa mniej. Zrobilam wreszcie rustykalny chleb z gruszkami Ali (przepraszam za zdjecie "przed" ale "po" bylo ciemno, planowalam zrobic wiec zdjecie rano, ale rano nie bylo juz czego forografowac :D):
i bajgle Tatter, z polowy porcji zniknely w pare godzin, z braku maku i sezamu uzylam za'atar i szara kamienna sol z Wieliczki - te z sola byly obledne (tak sie przejelema faktem by zrobic wielkie dziurki, ze zrobilam dziurki giganty, to nauczka na nastepny raz):
oba przepisy doskonale, nic dodac tylko piec!
Weekendowej Piekarni, obchodzacej wlasnie pierwsze urodziny, zycze 100 lat i z okazji tej 'przesylam' jej jablka w fartuszkach :*
i PS. Makagigi bardzo dziekuje Olasz za wyroznienia w 20-stej Foodelkowej edycji!
Basiu ... schowaj sie z takimi jablkami. !!! Ja tez chce ale na pewno nie potrafie zrobic.
ReplyDeleteAle musze sprobowac, no musze. Tez mam w pamieci, kupowane w Sam-ie na Jemiolowej. Ile razy biegalismy na przerwie. Trzeba bylo uwazac bo wgryzajac sie w ciasto jablko czasem spadalo na ziemie, prawdziwe rozczarowanie (no i nie usuwali gniazdek nasiennych) :)
Z tym pierwszym to zartuje oczywiscie :D :*
No dobrze - bajgli i chleba nie zazdroszczę, bo sama piekłam, ale te jabłka, te jabłka... I wspomnienia też mam takie same: że to niełatwe, że nie zawsze się dobrze skleją, że ciasto zbyt tłuste...
ReplyDeleteBasiu, ja to teraz myślę, że temperatura w piecu nie zawsze była odpowiednia...
Muszę upiec, bo to moje smaki!
Ela, juz uciekam - ale wiesz, sama zaczelas tymi bajglami, przez Ciebie caly sobotni poranek... byly pyszne!
ReplyDeleteJablka jak dla mnie hit, nie chce mowic ze przebijaja drozdzowe, ale sa blisko :-)
Anna, ale ten borodinsky...
Nie wiem skad my to z tymi smakami mamy? Wlasnie to ciasto jest takie niby francuskie i chyba nawet przy przepisie widnial wykrzyknik przy owych 220stopniach, az sie dziwie, ze tak sluchalam przepisu :-)
CZy Ty je Anna znasz wlasnie pod nazwa "w fartuszkach"?
Pozdowienia!
o jabłkach w fartuszkach nie słyszałam. Brzmi ciekawie i zapowiada się niesamowicie.
ReplyDelete:)
późno, a mi ślinka cieknie!
Basiu, ale ciacho! Jak pięknie w to ciasto ubrane :) A z chlebem to mnie rozbawiłaś niesamowicie :))) i mi czasem się tak zdarza, że rankiem nie ma już co fotografować :)
ReplyDeleteZa to dziś u mnie bajgle-reaktywacja, bo ostatnie wyszły jak precle :)))
Basiu , z tymi fartuszkami to ciężka sprawa:DDDD
ReplyDeleteTwoja mama poradziła sobie po mistrzowsku :)
a teraz widzę,że Basia przejeła pałeczkę po mamie i fartuszki z jabłka napiekła perfekcyjnych
Basiu i jeszcze te chleby , no z tym gruszkowym bardzo ciekawa sprawa:D, a bajgle(ja też bardzo im rozciągnęłam wnętrze i obwarzanki były:P) jak malowane
peggy, ach dzieki, ale akurat tutaj to prawie zadna moja zasluga ;)
ReplyDeleteTili, dziekuje - staralismy sie i ja i ciacho :) Tez tak masz z chelbem - a tego bym sie spodziewala :-) ja teraz juz wiem, ze z 1/3 porcji to nawet sie nie ma co wyglupiac!
margot, no Mamie dorownac to bylo wyzwanie - ona taki normalny czlowiek, ale wszystko zawsze bylo tip-top, choc z drugiej strony zawsze mi mowiala ze tak precyzyjnie jak ja to ona nie potrafi... Stad te jablka takie wypieszczone :-)
Moje czy bajgle czy obazanki smakowaly jak marzenie, a z chlebem to sama rozumiesz :D
:*
Basiu, nie dalej niż dwa tygodnie temu też upiekłam po "stuletniej" przerwie takie jabłuszka i też kojarzą mi się z moją mamą...
ReplyDeleteBasiu, wszystko piękne. :) I bajgle, i jabłuszko i nawet surowe ciasto. :D
ReplyDeleteZ tymi jabłuszkami, to i ja mam małe wspomnienia, choć raczej nie domowe, a sklepowe. :) Mama mi takich rajskich jabłuszek nie chciała robić. :D
Basiu Twoje bajgle są wyjątkowo kształtne, okrąglutkie...pysznie wygladają, moje takie ładne nie wyszły, a jabłuszka mmmm pycha!pozdrawiam.
ReplyDeleteZnam - w fartuszkach albo w szlafroczkach...
ReplyDeleteBasiu, piekne te Twoje jablka! Ja pieklam zeszlej zimy po raz pierwszy, z bardzo aromytacznym nadzieniem i takim 'sosem' dodatkowo, pyszne to bylo. Nawet mam ochote wykorzystac ten pomysl nieco inaczej w tym roku, juz niebawem ;)
ReplyDeleteChleb i bajgle piekne! I zdjecia jak zwykle bardzo urokliwe :)
Pozdrawiam!
Jabluszko wyglada oblednie. Swietnie musi smakowac w szare i pochmurne dni. Zapisuje przepis bo bardzo przemawia do mnie to maslane ciasto :)
ReplyDeleteAgata, to widze zie nie tylko u mnie sa one raz na 100 lat :)
ReplyDeleteMalgosia, ja tam Twoja mame rozumiem, nasza robila ale tak rzadko ze i tak mielismy ogromy zal...
Kass, dziekuje! Jak patrze u innych na te bajgle to tez mam watpliowsci czy to w 100% to co mialo byc, ale wiem ze byly pyszne i to mi wystarcza :)
An-na, w szlafroczkach to juz istne szalenstwo, ciekawi mnie skad te nazwy sie wziely...
Bea, dziekuje za pochwaly! Ciekawi mnie co tez wymyslisz z tymi jablkami, ja to lenuch jestem i jesli juz je zrobie to delektujemi sie takimi tylko w ciescie, by smak czuc jak najdluzej :-)
majka, to mnie pocieszylas, bo mi zajelo kilka lat niz na to ciesto sie zdecydowalam we wlasnym wykonaniu :D
Jabłuszka w kruchym cieście to pyszna sprawa, robiłam takowe kiedyś. Ale rzeczywiscie, to strasznie męczące... Ja tak wykorzystywałam resztki kruchego, wiec z reguły na dwa jabłka starczało :)
ReplyDeleteA mi się bajgle strasznie podobają - to zdjecie to wg mnie jedno z lepszych, jakie zrobiłaś. Jako do mnie przemawia :)
Ech... NIe wiem, jak jest u Was, ale mnie zastała dziś w Gdańsku (wracałam z wojaży różnorakich) piekielna wichura. Ble i ble!
A jutro tyle waznych rzeczy do załatwienia...
Całusy, BAsiula!
a ja nigdy nie jadłam takich jabłek, i pewnie nie będę jadła, chyba żeby ktoś mi zrobił, ale te bajgle z Piekarni to już w moich planach pieczeniowych są, tylko nie wiem jeszcze kiedy...:)
ReplyDeleteBiorę wszystko i ...proszę o jeszcze! ;)
ReplyDeletebuziaki Basieńka
Ania, patrz Ania, piszesz wypisz wymaluj to co mowila mi Mama, ze piekla czasem takie jablka w resztakch kruchego, ktore tam z czegos zostalo... A kubki do zdjec sie bardzo nadstawialy, a ja dziekuje za uznanie - to strasznie cieszy!
ReplyDeletePowodzenia Ania jutro, po raz wtory!
:*
ewena, upieklabym Ci, oj tak... tylko boje sie zem za daleko troche na te obietniece... :-)
zemfiroczka, bierz Oczko kochane do woli, a ja juz pieke nastepna :-) :*
Twój przepis został wybrany do 20tej edycji Foodelkowych przepisów tygodnia, zapraszam do nas po baner :)
ReplyDeletePipekne i niesamowicie apetyczne to jablko; nigdy nie pieklam. No a podzumowanie Lukasza mowi samo za siebie :)
ReplyDeletePrzyemnego pobytu w "Windy City", nie zapomnij o Dip Dish Pizza :)
Buziaki
Zgadzam się, dobrze, że jabłka są cały rok!!!
ReplyDeleteBasiu, jabłka w koszulkach moja Mama robi z Przyjaciółki lub z "Kobieta i Życie". Bardzo dużo dobrych przepisów ma do dziś z tych gazet, bo zawsze sobie wyrywała strony z przepisami. Jabłka takie są pyszne w smaku, wiem to!!! A ja w sekrecie, po cichutku Ci powiem, że jestem leniwa i oblepiam jabłka gotowym ciastem francuskim:)
Bajgle z szarą solą z Wieliczki brzmią bardzo zachęcająco i chleb z gruszką również!
Pozdrawiam Cię serdecznie!
A ja jabłek w fartuszkach nie znałam, mimo iż z Galicji mój ród!
ReplyDeleteObawiam się, że za trudne dla mnie, ale samo czytanie o nich ma jakiś magiczny wymiar. Pozdrawiam gorąco!
Basiula, nadal jesteś samotna? Łukasz daleko?
ReplyDeleteTakie jabłuszko to bym teraz wsunęła... Z gałką waniliowych lodów.
ACH.
:)
Olasz, dziekuje pieknie!!!
ReplyDeleteJoanna DC, oj wieje tu, wieje - mailas racje :-)
kasiac, ciastem francuskim - a to jest mysl, na te dni gdy sie nie chce lepic - wietny pomysl :-)
Ori, wierz mi jak czlowiek raz zrobi, to juz potem jakkolwiek owija tym ciastem byle upiec, bo takie dobre :-)
Ania, a z lodami wcale by im nie bylo zle! :*
Pozdrawiam zza wielkiej wody!
Pychotkowe-pyszności.
ReplyDeleteJa to nazywam "Jabłka w szlafrokach" :)
Pozdrawiam Cię Basiu serdecznie.
Gratuluje wyróżnienia.
Basiu, pięknie wyglądają te jabłuszka,
ReplyDeleterozbroił mnie ten listek :)))
Olcik, dzikuje za gratulacje! A wiesz, wlasnie Anna wspomniala o "szlafroczkach" i prosze, jest Was wiecej :D
ReplyDeleteAga z Zapiecka, wiesz tak nieskromnie powiem ze starsznie czekalam az ktos napisze o tym listku :-) ogromnei sie z Twego komentarza ciesze! :*