przebiegla kilka razy przez Rynek.
Przemknela zaulkiem sw. Tomasza.
Na Brackiej tez ja widzieli.
I na Szewskiej, a jakze, na Rynek najlepiej wchodzic od Szewskiej, koniecznie poprzedziwszy ja Krupnicza.
Przeciez trzeba odwiedzic Loch Camelot, pomyslec o serniku z sosem malinowym i chociazby przez kilka sekund pogapic sie przez okno, w ktorym stoi stolik, na ktorym to kiedys zwyklo sie przesiadywac.
Trzeba odwiedzic Nowa Prowincje, napic sie czekolady, choc czekolada nie jest unikalna, to jedynie tutaj mozna ja wypic siedzac w oslej lawce.
Trzeba odwiedzic Kame, wpasc po babeczke z kremem i wisienka.
Moja lista krakowskiego trzeba jest dluga, moja lista krakowskiego nie warto tez jest dluga, niestety.
Po raz kolejny znalazlam idealne precle... No wlasnie precle? Przeciez w Krakowie obwarzanek nazywa sie preclem, ale co poczac z ta nazwa kiedy od dluzszego juz czasu z obwarzankowego wozka mozna kupic nie tylko te okragle i grubsze z dziurka, ale i ciensze z przeplecionego ciasta?
Zdjecie powyzej prezentuje precel, precel z ciasta obwarzankowego, krakowski, wysmienity, slodkawy, chrupiacy z zewnatrz, a w srodku miekkutki, troszeczke moze gumowy. To ideal. Planowalam upiec takie precle, pomyslalam jednak ze emigracja jest od tego by czasem tesknic, skonczylo sie na zdjeciu.
Przepis na precle:
Kiosk w przejsciu podziemnym przy Dworcu, pierwszy po lewej: precle idealne - swieze i chrupiace!
Kiosk pod kawiarnia Kama na Szewskiej: precle idealne, obwarzanki znacznie gorsze.
Wszystkim czytelnikom makagigi zycze Dobrego Nowego Roku - idealnego :-)
Przemknela zaulkiem sw. Tomasza.
Na Brackiej tez ja widzieli.
I na Szewskiej, a jakze, na Rynek najlepiej wchodzic od Szewskiej, koniecznie poprzedziwszy ja Krupnicza.
Przeciez trzeba odwiedzic Loch Camelot, pomyslec o serniku z sosem malinowym i chociazby przez kilka sekund pogapic sie przez okno, w ktorym stoi stolik, na ktorym to kiedys zwyklo sie przesiadywac.
Trzeba odwiedzic Nowa Prowincje, napic sie czekolady, choc czekolada nie jest unikalna, to jedynie tutaj mozna ja wypic siedzac w oslej lawce.
Trzeba odwiedzic Kame, wpasc po babeczke z kremem i wisienka.
Moja lista krakowskiego trzeba jest dluga, moja lista krakowskiego nie warto tez jest dluga, niestety.
Po raz kolejny znalazlam idealne precle... No wlasnie precle? Przeciez w Krakowie obwarzanek nazywa sie preclem, ale co poczac z ta nazwa kiedy od dluzszego juz czasu z obwarzankowego wozka mozna kupic nie tylko te okragle i grubsze z dziurka, ale i ciensze z przeplecionego ciasta?
Zdjecie powyzej prezentuje precel, precel z ciasta obwarzankowego, krakowski, wysmienity, slodkawy, chrupiacy z zewnatrz, a w srodku miekkutki, troszeczke moze gumowy. To ideal. Planowalam upiec takie precle, pomyslalam jednak ze emigracja jest od tego by czasem tesknic, skonczylo sie na zdjeciu.
Przepis na precle:
Kiosk w przejsciu podziemnym przy Dworcu, pierwszy po lewej: precle idealne - swieze i chrupiace!
Kiosk pod kawiarnia Kama na Szewskiej: precle idealne, obwarzanki znacznie gorsze.
Wszystkim czytelnikom makagigi zycze Dobrego Nowego Roku - idealnego :-)
Oj tak... Podczas mojej ostatniej wizyty w Krakowie stwierdziłam, że żadne podróby, które można kupić na rogu każdej ulicy, nie umywają się do tych oryginalnych. Ideały - masz rację...
ReplyDeleteA ja - ja pokusiłam się o ich upieczenie. I wiesz co? Wyszły mi smaczne, bardzo. I w smaku nawet podobne... Ale i tak od krakowskich dzieli je duża granica. To nie to samo. Nie ten klimat... Bo czyż obwarzanki (czy też precle) nie smakują najlepiej pod pomnikiem Adasia? ;)
Pozdrawiam!
Buruuberii, a jakaż to lista "tego co nie warto" w Krakowie? Bo u mnie to bardzo długa wyliczanka;)
ReplyDeleteZacznę wkrótce robić, przy pomocy znajomych z Krakowa, listę tego co warto i co nieoczywiste. Chętnie dodam coś od Ciebie...
Emigrancka refleksja mi się podoba :)
Wielu spełnień w kolejnym roku, Basiu! I paru tęsknot też.
Ach Basiu,
ReplyDeleteI Tobie również oczywiście:)
Wspanialy precel Basiu!
ReplyDeleteWizyty w grodzie Kraka zazdroszcze niewymownie :(
Ja juz chyba nawet nie pamietam, kiedy mialam czas sobie tam 'ot tak' pospacerowac... :(
Usciski Kochana!
:*
I wszystkiego najwspanialszego w Nowym Roku rzecz jasna! :))
Basiu znowu czarujesz :)
ReplyDeleteSłowami, zdjęciem, sobą!
I Tobie najlepszego niech szybko będzie ten ostatni weekend stycznia :)
buzi buzi,
e.
Kraków bardzo lubię za to, że się tam.. nie gubię :D jakiś przyjazny miejskiej fajtłapie (czyt. mnie) jest - podobnie mam z Warszawą, Pragą i Nowym Sadem, w innych większych miastach muszę mieć mapę, a i to nie zawsze wystarcza :D
ReplyDeleteFajnie jest czasem tak wracać do miejsc, z którymi wiążą się jakieś wspomnienia - zwłaszcza, gdy się nie zmieniają :)
A idealnego precla to trochę zazdroszczę, bo nie miałam okazji takiego spróbować.. Może bluźnię,ale trafiałam zawsze na takie, które nadawały się tylko do karmienia gołębi :D I znów Ci tu piszę elaboraty..
Pozdrawiam cieplutko :)))
Po pierwsze primo: nareszcie wrocilas. Juz bralem pod uwage obrazenie sie na Ciebie za zejscie do podziemia;) Hapiniuja zycze!
ReplyDeleteKrakow, dawno nie bylem wiec zazdraszczam...ale dzieki za obudzenie wspomnien...oj, dzialo sie, dzialo-caly blog mozna by o tym napisac hehe. Pozdrawiam cieplutko i kradne precelka, tego ze zdjecia:)
hihi, niezły przepis Basiu
ReplyDeletecałuski ****
Piękny Precel! - i tyle z mojej strony:)
ReplyDeleteWszystkiego dobrego Basia,
ReplyDeletedużo emigracyjnych i krajowych zachwytów w bieżącym roku!
Basiu, ja tęsknię, tak okrutnie i niewymownie, tęsknię do Twoich słów ... przeczytałam Twój post już dwa razy i mam ochotę na spacer po Krakowie, z Tobą i Twoimi o nim opowieściami. I na precla też mam ochotę ... Wiesz, w Krakowie zgubiłam tak dużo wspomnień ... muszę to miasto znów poznać, na nowo :)
ReplyDeleteŚciskam cieplutko Kochana :***
@ poszła :)
Basiu, nieh ten Nowy Rok bedzie taki, jaki sobie wymarzysz!
ReplyDelete:*
Zaytoon, wiesz dlugo myslalam gdzie smakuja najlepiej i doszlam do wniosku ze siedzac pod Adasiem to ich chyba nigdy nie jadlam :-) i bede musiala sprobowac. Kilka lat temu pytalam w budkach panie od precli z jakich sa piekarni i zdaje mi sie, ze jest kilka receptur, wiele zalezy od tego jak dlugo precle "leza" w piekarni czy na stoisku nim do nas trafia, ale mozna znalezc ideal, zwykle wlasnie trzeba chwilke poszukac :-) Pozdrawiam Cie serdecznie!
ReplyDeleteAn-na, dziekuje za zyczenia, wiesz ja postanowilam ostatnio ze czasem "jestem na TAK" i napisze Ci o kilku pozytywach: kielbaski z niebieskiej nyski po Hala Targowa, Loch Camelot, Dym, Cherubino na sw. Tomasza, niejedzeniowo: muzeum Uniwersytytu w Collegium Maius, spacer Kanonicza bladym switem. Ale Praga tez jest ladna, nie tesknie tak starsznie :D
Patrycja, nawzajem!
Bea, no a ja spaceruje czasem ale minus jest taki, ze tarza odgruzowuje pare skrzynek mailowych i konca nie widze :-)
Pola, kochana! Jakze nie moge sie doczekac :*
Monika, ale ja bardzo lubie czytac :-) wiesz, bo to mam wrazenie nie jest proste z tymi preclami, a do tego kazdy z nas lubi cos troszke innego - jak tylko bedziesz to zachecam Cie do poszukiwan!
Arek, a dziekuje pieknie! Wiesz, chyba na caly blog to bym nie uzbierala, ale na 3/4 z pewnoscia :-) Nie zgadala bym, ze Ty Arku napiszesz, ze w Krk sie dzialo, no prosze :-)
margot, pocieszylas mnie Alu :-D
ReplyDeleteAgata, a z mojej to zdjecie, a co tam!
Mich, dziekuje ogromnie. My to zdaje sie dzielimy ten sam los nadal, co? ;-)
Tili droga, to wiesz po tej Warszawie, potem Praga, a zaraz potem Krakow i jeszcze bym Beskid Niski wrzucila, no nie musze tam wrocic, juz czuje ze sie tak nie da :-) :*
Anoushka, dziekuje Ci slicznie!
Precel artystycznie piękny! powiedziałabym poetycki...a Kraków baaardzo lubię, choć nieskromnie powiem że mieszkam w mieście które jest równie piekne...może piękniejsze...
ReplyDeletepozdrawiam cieplutko choć zimowo.
Basiula, nareszcie jesteś! :) Przepis fajny, tylko mi do niego brakuje jeszcze biletu do Krakowa ;) Się muszę kiedyś wybrać, bo byłam tylko raz i to przelotem - znaczy nie liczy się ;))
ReplyDeleteCzekam na babiniec :)))
Basiu, jak Ty to robisz, ze zawsze u Ciebie takie piekne zdjecia? Precel wyglada rewelacyjnie!
ReplyDeleteBylam niedawno w Krakowie ale niestety nie znam go tak dobrze, jak Ty :) Zajrzalam tu i owdzie, zjadlam cos dobrego i pojechalam. A, jeszcze kilka ksiazek kulinarnych nabylam w taniej ksiegarni :))
Witam Basienko i rowniez zycze wszystkiego najlepszego i moze do zobaczenia w tym Nowym Roku! Czy my czasem nie jadlysmy razem deseru przy tym stoliku u oknie :) ?
ReplyDeleteja tęsknię za preclami... w Gorlicach też można było kupić bardzo smakowite od czasu do czasu, ale oczywiście w Krk smakują najlepiej, next time spróbuję tych dworcowych ;)
ReplyDeletea w Łodzi preclów niet...
pozdrawiam cieplutko,
viri
kass, a wiec i ja uleglam pieknu precla, a z pieknem misst: powiem Ci ze Twe misto, choc srednio mi znane, uwielbiam i gdybym miala zamienic na jakies inne Krakow czy Prage, to Wroclaw jest wlasnie tuz za nimi!
ReplyDeletezemfiroczka, oj nie liczy sie, nie liczy. Gdybym miala wrocic do Krakowa, to moze kolejny babiniec by sie tam odbyl, niestety teraz zostaje mi Praga :-) Ciesze sie, ze czekasz na mnie, niewzne gdzie jestem :*
majka, a no wiesz proecel tak cudny, ze inaczej sie nie dal sfotografowac :D A Karkow to fajne mistao, lubie je 9ciu lat nie da sie zapomniec...
Joasiu, no popatrz, przypomnialas mi ze siedzialysmy w tym okienku razem, wiedze ze i na Tobie Loch Camelot zrobil wrazenie :-)
viridianka, a byly w Gorlicach, choc rzeczywiscie to na koniec moich dluzszych pobytow w owym miescie (w owym ogolnieku tak naprawde). A z Lodzia i brakiem precli, to wiem niestety, wlasnie wtedy gdy ja zabralam precel do Pragi, to Aga zabrala dwa do Lodzi :-)
Ha dziękuję za życzenia.
ReplyDeletePrzyda mi się ta wzmiamnka o preclach:)
Trzymaj się ciepło:))))
Basiu Tobie tez najlpeszego!!! Oddalabym wiele za takiego idealnego precla. Moc buziakow!
ReplyDeleteHi, I like very much your blog. Great pictures. Keep doing.
ReplyDeleteIf you want, you can visit my blog.
Happy new year!! :)
Olciaky, dziekuje!
ReplyDeleteEla, buzka Ela, no coz jakby Ci tego precla podeslac? Cos sie wymysli :-)
Paulo, heh, :-)