w, a co lepsza na lodowkach, zdarzaja sie prawdziwe perelki. Marysia miala na lodowce przylepione przykazania Leszka Kolakowskiego. Angeles zawsze miala w lodowce kawalek prawdziwego hiszpanskiego lomo. Na drzwiach lodowki we Fritzu wisiala przyklejona piecioszeklowa moneta i taki oto tekst w jezyku miedzynarodowym: "chamie, ktory wypiles moje mleko - wez te 5 szekli i idz je sobie kupic sam!". Pavel ma na lodowce naklejki przywozone z calego swiata, od ponad roku brakuje juz na niej miejsca. Gosia na poleczce na drzwiczkach lodowki ma chyba troche zapomniana konfiture z platkow rozy ;-)
Utkwil mi tez w pamieci inny lodowkowy obraz z poczatku pobytu na Bliskim Wschodzie. Lodowka Ewy, druga polka od gory, a tam sloiczek z sosem tahini i obok pudeleczko z ziarenkami granatu, tych ziarenek dobre cwierc kilograma. Ewa powiedziala wtedy, ze dostala owe smakolyki na szybkie ozdrowienie. Dopiero teraz dociera do mnie, ze Ewy zydowski kolega o irackich korzeniach, przyniosl jej wtedy to, co w tamtej czesci swiata uwaza sie za wyjatkowe: granat - symbol pomyslnosci i sos tahini - sos sosów.
Sos tahini, sos z tahini (zwany czesto jedynie tahini badz thina) wydaje sie byc podstawa kuchni Bliskowschodniej, a juz na pewno izraelskiej, obecny w domach i restauracjach, w kazdej ksiazce o kuchni zydowskiej czy palestynskiej jest jednym z pierwszych przepisow. Sos tahini w wersji podstawowej to tahini (maslo sezamowe) doprawiona tylko sokiem z cytryny i rozcienczona woda. Wersje bogatsze zawieraja czosnek, natke pietruszki czy kolendry, badz siekane pistacje lub orzechy. Sos tahini jest obowiazkowy do falafela, kebabu, kotletow jagniecych, do pieczonych warzyw czy salatek. W smaku zdecydowany, sezamowy, gorzkawy, uzywa sie go z umiarem, ale z uplywem czasu kazdy milosnik tahini zaczyna uzywac go wiecej i wiecej.
Przepis na sos tahini czyli bliskowschodni sos sezamowy (wspomnienia + kazda ksiazka o bliskowschodniej kuchni):
3 lyzki jak najlepszej tahini
2 lyzki wody
1 lyzka soku z cytryny
W niewielkiej miseczce umiescic tahini, stopniowo dodajac wode i sok z cytryny, wymieszac na gladki, lejacy sie sos (przy pierwszym kontakcie tahini z woda sos twardnieje i zbija sie w kule, nie nalezy sie zmartwic, tylko dodac cala porcje wody, ewentualnie nawet kilka kropel wiecej). Gotowy sos mozna przechowywac kilkanascie dni w lodowce. Na Bliskim Wschodzie obowiazkowy!
PS. Dzieki ogromne Waldku za sponsorowanie wpisu ;-)
A ktoś ostatnio szukał przepisu na coś z tahiną innego niż hummus i babaghanoush (czy jak to się pisze:) I własnie poleciłam mu sos z tahiny - robiłam go ze dwa razy, ale ciągle z pewną niepewnością, do czego go dodawać.
ReplyDeleteA ja zawsze chciałam mieć lodówkę, na której będę mogła przypinać moje duperele, ale że mam zabudowaną, to sobie obok tablicę korkową przyczepiłam :)
Uściski, Basiu!
ha u nas lodówka obwieszona radosna twórczością Córci :) ja niestety jeszcze nawet tahiny nie próbowałam :( ale zamiar mam jak tylko przestanę Syncia piersią karmić :) pozdrawiam cieplutko.
ReplyDeleteU mnie na lodówce różniste magnesy synusiowe oraz plany lekcji - synka i mój, a prócz tego laurki jeszcze z młodszych klas:). Dużo tego :D.
ReplyDeleteA ja nie wiem co to jest tahina, czy to coś z sezamem ?
Ciekawe to bardzo:)
Buziolki:*
Ania Włodarczyk, odwagi - sos tahini to podstawa arabskiej, zydowskiej (tej z korzeniami na Bliskm Wschodzie) kuchni, do mies, do mies wszelakich :)
ReplyDeleteI az sie zastanowilam gdzie glownie uzywa sie tahini - hummus, sos tahini i chalwa i wszedzie indziej gdzie sie da, niemal jak u nas maslo... Pozdrawiam i ja :)
Wiewióra, o wlasnie zapomianalam o tworczosci dzieciecej,a le to wydalo mi sie bardzij spotykane, choc owa tworczosc bardzo lubie :))
Majana, ach Madzia nawet nei mow, ze nie kojarzysz tahini - to musze Ci powiedziec, ze dobrze kombinujesz :) :*
Chyba nie pozostaje mi nic innego jak po raz kolejny napisać że ten sos jest mniam :)))
ReplyDeleteStrasznie się cieszę Basia że o nim napisałaś, wart tego, wiesz, ta sałatka bez tahini to by była tylko zwykła sałatka a z tym obłędnym sosem jest zupełnie niezwykła, o!
Z drzwi lodówkowych najlepiej zapamiętałam drzwi Dominiki i napis Eat less, gates of heaven are narrow :)
A na drzwiach "mojej" nowej lodówki, które właśnie przed chwilą obejrzałam są nalepki z jakiejś kreskówki której nie potrafię na razie zidentyfikować, muszę poszukać eksperta :D
Ściskam mocno :):*
Nigdy nie próbowałam tahini, ale kojarzę chyba z jakichś ciasteczek u Ciebie, Moni lub u Ali :P
ReplyDeleteU nas w lodówce leży kozi twardy ser. Leży od 6 lat... W momencie zakupy maił już chyba ze 2 :) Jest pieruńsko twardy, ma lekko zielonkawy kolor i nieziemski smak. Wystarczy posypać nim zwyczajne klucha, aby zmieniły się w ambrozję :)
ReplyDeleteMamy również wielki słoik masła sezamowego. I cytryny. Dużo cytryn. To pewnie dlatego, że tahini jest częstym gościem na naszym stole :)
Chyba powinnam w takim razie zastosowac patent z moneta w pracy, gdyz notorycznie 'ktos' wypija moje bezlaktozowe mleko do kawy, grrr...
ReplyDeleteA sos tahini (i wszystko co sezamowe) pokochalam juz na dobre :)
Basiu, mam pytanie do Ciebie, jako do specjalistki : czy wertowalas juz moze te nowa ksiazke Ottolenghi 'Jerusalem'? Co Ty sadzisz o tych przepisach? Czy jest to ksiazka, ktora warto kupic? Czeka bowiem w amazonowej przechowalni i nie wiem, co robic... Z gory wiec dziekuje za pomoc :)
Basiu składniki mam więc i ja będę miała taki sosik w lodówce :) Miłego wtorku!
ReplyDeleteNie ma za co Basiu! Ja byłem jedynie skromnym kurierem przemycającym pyszną izraelską tahini przez granicę ;)
ReplyDeletePozdrawiam serdecznie!
monika, milo to po raz kolejny slyszec i tak jak Ci mowilam - chyba nei odkrylam ameryki,a le podkrecilam ta salatka nieco :)) "Waskie bramy niebios", no taaa :D :*
ReplyDeleteMajana , dokladnei tak - obledne ciasteczka z tahini byly u Moniki i Alci :) Choc u mnei tahini tez sie kilka razy pojawila...
Anoushka, 8-letni ser? No to chyba nie ma to porownania nawet z moim przechowywanaod 2 lat kulka arabskiego suszonego jaogurtu... A cytryny, o tak, tych nei moze zabraknac, zwlaszcza skorki w drozdzowym, nieprawdaz? :*
Bea, powiem Ci ze nei jestem pewna czy ta moneta na pracowej lodowce wogole zadzialala, ale jednak zwrot "you bastrad" przebil wszystko :)))
Bea i u mnei Ottolenghi 'Jerusalem' czeka na amazonowej przechowalni, jak sie zmobilizuje i zamowie, to moze za 2-3 tygdnei bede Ci mogla cos wiecej powiedziec, do tej pory jednak najlepsza ksiazka o izraelskiej kuchni jest dla mnie "the book of new Israeli food" by Janna Gur, ta polecam w ciemno, ale 'Jeruzalem' jestem b. ciekawa. Sciskam mocno!
Kamila :))) polecam i rowneiz zycze pieknego dnia!
walduus, och tam skromnym :P Wazne ze wyrozumialym :))
No i właśnie robiła ja ten sos, ale oj coś nie wyszło. Obarczam złe tahini i się nie zniechęcam, ale pierwszy raz coś wywaliłam ot tak. Oczywiście (nie bało nie bało jak mawiała babcia) NIE NA ŚMIECI, A NA KOMPOST. A teraz idę czytać. Wiem, ja zawsze w nie takiej kolejności.
ReplyDeleteA, drzwi lodówki to moje miejsce kultowe. Jedne mi nawet kiedyś wypadły, co było dość wymowne (psychoanalitycznie)
ReplyDeleteU mnie na drzwiczkach głównie magnesy ze śmiesznymi hasłami, trochę przepisów, jakieś notatki. A sos tahini będzie do wypróbowania, może też przepis na drzwiach lodówki powieszę? :)
ReplyDeletePozdrawiam!
Prawdziwa fascynacja lodówkowa :)
ReplyDeleteMoja ma jedną cechę szczególną - co dwa tygodnie jest niemal zupełnie pusta jeśli nie liczyć... chili :)
Thinę też przemycałam z Izraela, ale i tak szukali w mej walizce pamiątkowego proporczyka...
ReplyDeleteA na drzwiach lodówki nie zniosłabym żadnych śmieci! Co innego w środku - ostatnio ciągle wyrzucam zwiędłe warzywa ;)
Lubię tahini, oj lubię. Chodziłem po słoiki do tureckich sklepów w Holandii, chodziłem. Gdy zamawiam falafel często proszę o podwójny sos.
ReplyDeleteNowy Ottolenghi i mnie ciekawi ale najbardziej ciekaw jestem Twojej krytyki książki.
8 letni ser? Żaba ma się dobrze;)
Janna jest juz wiec na liscie, choc Ottolenghi nadal kusi... ;)
ReplyDeleteGospodarna narzeczona, hmm no tak jak pisalam w przepisie, po dodaniu pierwszych kropel wody tahini sie jakby "zwazy" (zawsze, chyba bym to opisala jako emulgowanei sie zbytnie:), ale dalsze dodawanie wody czyni gladki sos... Mama ndzieje, ze to ten problem :)
ReplyDeleteEvitaa, teraz podsunelas mi pomysl - przepisy na lodowce, to byloby cos :) moja jdenak biala, lubei biel...
Usagi, moze jakies skrzaty masz w srodku? :D
An-na, mnei zawsze wygrzebywali kilogramy daktyli i chalwe, a ja zawsze odpowiadalam by im przymknac usta, ze maja najlepsze na swiecie (IMO, styuacji na lotnisku w Tel Awiwie to psychiczny nacisk na tych ktorzy sie moga przestraszyc i rozpowiadac dalej)...
A lodowka: przybij piatke - tez tylko biale drzwi :)
Mich, a Ty jestes swoj czlowiek - ja tez zawsze z podwojnaaa tahini :) No to chyba musze wreszcie Ottolenghi'ego zamowic jak tak we mnei wierzycie... mile :)
Bea, koniec prokrastynacji - dzisiaj nacisne "kup" :)
U mnie na drzwiach lodówki też konfitura z płatków róży
ReplyDelete(ale pamiętam o niej;))
i 2 słoiczki tahini, bo je uwielbiam!
To mój obowiązkowy sos do pieczonych warzyw! Aż nie mogę się doczekać mojego wyczekanego październikowego wyjazdu do Izraela, skąd przywiozę sobie chociaż dwa słoiczku najlepszej tahiny :)
ReplyDeletelubię tahini, nowość dla mnie ten sos. ładne minimalistyczne foty!będę odwiedzać Twojego bloga regularnie!:)
ReplyDeleteWitam serdecznie. Sosu nie znałam - wypróbuję.
ReplyDeletePragnę powiedzieć, że uwielbiam Pragę, byłam w niej przynajmniej kilka razy i zawsze miałam jakieś niesamowite ale i przyjemne przygody. Pozdrawiam
U mnie lodówka zaklejona delikatnym kwiatem:)- wiesz taka, magnesowa tapeta:). Do tego trzy pary bucików holenderskich:)
ReplyDeleteA w środku, na górnej półeczce drzwiczek sos Tahina z arabskimi napisami:). Prosto z Egiptu:).
A najlepszy, jak dotąd, jadłam w Dahab:). I tam w każdej knajpie był podawany jako przystawka:)w różnych smakach.
Na dalszy Wschód już się nie zapuszczałam...
A mi się dzisiaj nawet to tahini śniło :) Że piłam sos prosto z buteleczki :)
ReplyDelete