Monday, November 19, 2012

pamuła, czyli zupa z wędzonych śliwek



obraz wyczekiwany z drzeniem rak i biciem serc, po blisko dwoch godzinach drogi (z Galicji do Kongresowki). Byl to widok z zakretu drogi przy ostatnim we wsi plotku z witek wierzbowych. Widok przez pole na Dom Dziadkow. Dom, ktory z oddali mozna bylo poznac po bielonej scianie i rosnacej kolo stodoly wysokiej akacji. W sadzie i na podworku trzy drzewa orzecha wloskiego (po ktorych mozna sie bylo bezkarnie wspinac), kolo studni z zurawiem zwisaly galezie papierowki, a na poludniowej stronie Domu biale wino.

Przy tym zakrecie, naprzeciwko plotu z wierzbowych galazek skad pierwszy raz po podrozy malowal sie przed oczami  obraz Domu, stal maly domeczek, z jednym niewielkim okienkiem, a w zasadzie z dziura w scianie, maly domeczek zwany "suszarnia". Przez dobre cwierc wieku bylam swiecie przekonana, ze w tym malym domku suszylo sie sliwki, tak zapamietalam (dzieciom, nawet duzym, nie mowi czasem calej prawdy, a i tak jakims cudem sie dowiedza, przebiegle bestie:). Tak wiec w malym domeczku tyton, zas sliwki suszylo sie dymem* w suśni (czyli w wykopanej w ziemi, duzych rozmiarow wedzarni). Suszylo sie na dziesiatki kilogramow, we wspomnieniach Mami najlepsze byly takie dzien ogrzewane, tzw. rozparzone. Potem ususzone sliwki przesypywane odrobine cukrem sadowily sie w plociennych workach i czekaly az wyladuja w zupie.

Tkwilam przez lata w blogim mniemaniu, ze nie istnieje takie danie jak zupa z suszonych sliwek, skrywana przez Babcie Cele w zakamarkach pamieci i zwana "pamułą". Z babcinej kuchni zapamietalam dobrze placki na sodzie, chleb z prawdziwego pieca i tylko jedna, jedyna potrawe - zupe z wisni - najwspanialszy slodki obiad jaki kiedykolwiek jadlam, na stoliku pod orzechem, a Babcia prycha i mowi "tako zwykło pamuła" :)

Pamuła to zupa owocowa (przynajmniej na granicy Galicji i Kongresowki). Babcia twierdzi, ze pamułą mozna nazwac dowolna zupe z owocow, czy to swiezych czy suszonych/wedzonych. Moze byc z zacierkami, z lanymi kluskami, zabielona nieco smietana. I wstydzi sie Babcia tych "prostych i biednych potraw" jak mowi. A mnie zal, ze nie jestem w stanie wygrzebac wiecej w Jej pamieci, niezrecznie mi, ze przypominam Jej tym samym ciezkie czasy, gdy najwiekszym rarytasem byla lyzka smietany i pol lyzki cukru w zupie z wedzonych sliwek. Pamięć.


Przepis na pamułę, czyli zupę z wędzonych śliwek (wygrzebany z babcinej pamieci):   

250g wedzonych sliwek**
1.5-2l wody
1/2 szklanki slodkiej smietanki
cukier do smaku (daje 1/3szkl)
lane kluski z 2 jajek i 50g maki 

Sliwki przeplukuje w cieplej wodzie i zalewam w garze woda, doprowadzam do wrzenia i na srednim ogniu gotuje okolo 20 minut. Nastepnie zdejmuje z ognia, miksuje sliwki (Babcia przecierala przez sito), dolewam smietanke, slodze i na srednim ogniu doprowadzam ponownie do wrzenia, na gotujaca sie zupe wrzucam kluseczki, gotuje nie dluzej niz minute. Delikatnie wedzona, delikatnie kwasna, wyjatkowa.


* wędzenie, tak nazwalabym "suszenie w dymie", cokolwiek suszone w dymie ma aromat wedzenia. Jednakze termin "wedzenie" czesto oranicza sie do ryb i wedlin, owoce sie suszylo i suszy, choc i tak na poludnie od Sandomierza (czyli przynajmniej przez cala Malopolske) suszone wegierki sa i byly wedzone...  

** zupa ta ma unikalny smak dzieki wedzonym sliwkom, moze i mozna sprobowac z dobrych polskich suszonych bez dymu wegierek, moze?

24 comments:

  1. No właśnie, skąd wziąć wędzone śliwki? Ale interesująco brzmi! Chciałabym spróbować...

    ReplyDelete
  2. Zaczytałam się i przepis zapisałam. Ciekawa jestem smaku .
    pozdrawiam

    ReplyDelete
  3. Bogate w smaki i wspaniałe przygotowane "proste i biedne potrawy". Ciekawi mnie smak tej zupy z wędzonych śliwek, bo owocowe zupy bardzo lubię, a takiej nie próbowałam jeszcze. Basiu dziękuję za przesyłkę! Pozdrawiam serdecznie!

    ReplyDelete
  4. Basiu bez węgierek suszonych w dymie to nie będzie już ta sama pamuła tak sobie myślę, wiesz? Uwielbiam takie babcine przepisy, właśnie te chowane przez nasze Babcie jak najgłębiej tak że trzeba Babcie prosić o zdradzenie jakby największej tajemnicy życiowej :)
    Basiu buziak wielki lubię Twoje wspomnienia!

    ReplyDelete
  5. jezeli chodzi o nietypowe przepisy nie amsz sobie rownych ;)

    ReplyDelete
  6. a u mnie zupa z wędzonych śliwek, przyprawiana skórkó pomarańczową zawsze była podawana na wigilię. Bez lanych klusek, z ręcznie robionym grubym makaronem.

    ReplyDelete
  7. U mnie w domu podobną zupę (bo ze śliwek suszonych) podaje się na Wigilię. Uwielbiam ten smak.

    ReplyDelete
  8. Basiu, przepis z pamięci Babci to przepis-skarb. Coś niesamowitego, z czym nie może konkurować nic.
    Nigdy takiej zupy nie jadłam,wyobrażam sobie, jaka musi być pyszna.
    Zupy z owoców uwielbiam, z zacierkami ręcznie robionymi, chętnie bym takiej śliwkowej skosztowała.
    Ściskam:*

    ReplyDelete
  9. Pamuła, powiadasz? Moja Babcia piekła wigilijne pierożki z wędzonymi śliwkami i gruszkami, ale zupa - chyba nie... Zapytam jeszcze Mamę, bo coś mi chodzi po głowie, że mogła być u drugiej Babci na wigilię.

    Lubię takie wpisy :)

    ReplyDelete
  10. mmmm jedzenie takiej zupy musi być niesamowitym doznaniem :)

    ReplyDelete
  11. dybek, wlasnie wypatrzylam, ze wedzone sliwki sa i na allegro :) W poludniowej Polsce sa juz na targach (w Gorlicahc, Krakowie)...

    LadyDi, smak jest niesamowity, jesli ktos lubi wedzone sliwkie oczywiscie :))

    Kamila, prosze :)) mam nadzieje ze sol Ci posmakuje! A zupa - jesli lubisz owocowe, to ta bedzie strzalem w dziesiatke!

    ePolka, no bez wedzonych to bedzi epamula-nie-wedzona, ale dodatek nawet kilku nada jej nieziemskiego smaku :) Jak juz sie zobaczymy to przywioze Ci worek wedzonych Polciu! :**

    pasjonatka, ogromnei dziekuje, powiem i babci, pojutrze ma imieniny, moze sie ucieszy...

    maya, wow z pomaranczowa skorka - to brzmi jak najwspanialszy dodatek!

    Karo lina, o prosze nie pomyslalabym, z ena Wigilie, babci atwierdzi ze to taka "zwykla" zupa, zdiwila by sie :D

    Majana i ja traktuje przepis jako skarb i ciesze sie, ze go odkrylam! Sciskam mocno :*

    An-na, prosze Aniu! Popytaj Mamy, boje sie ze te smaki zagina... przeciez sa wspaniale, nie odbiagaja od prostej zagranicznej kuchni przeciez?

    Wiewióra, oj jest, jest i ile wspomnien!

    ReplyDelete
  12. Tako zwykło pamuła :)). Cudne.
    Zupa wygląda przepysznie, nigdy takiej nie jadłam, a już wiem, że bym się zakochała :).

    ReplyDelete
  13. W moich rodzinnych stronach (pod Rzeszowem) pamuła to była bardzo gęsta zupa z dzikich czereśni. Zupę z suszonych ślwek spotkałam dopiero na północnym Mazowszu. Pozdrawiam!

    ReplyDelete
  14. Niezwykła zupa i wspomnienia. Bardzo cenne to wszystko, co Babcie wyłuskują ze swojej pamięci, uwielbiam takie chwile:)

    ReplyDelete
  15. This comment has been removed by the author.

    ReplyDelete
  16. Basiu czekamy na Waszą Trójkę z niecierpliwością!! :*

    ReplyDelete
  17. Życząc radosnej twórczości opublikował ten komentarz Grzeh radząc dolewanie oleju do brzuszka gdy braknie Ci sił lub pomysłów.

    ReplyDelete
  18. już się cieszę na coroczne podjadanie wędzonych śliwek:)Zupa..Robiona bardzo podobnie-tylko bez przecierania,i KONIECZNIE z domowym makaronem własnej roboty jest u nas odkąd pamiętam jednym z dań wigilijnych;)Umiem ją robić ja,umie moja Mama,ale do końca życia będę pamiętać smak zupy przygotowywanej właśnie przez ukochaną Babcię..Mistrzowi nie dorówna niestety nikt...pozdrawiam:)

    ReplyDelete
  19. Evitaa, uhm "tako zwykło pamuła" :-)

    Źródła Czasu, i to by potwierdzalo teorie babic, ze kazda owocowa zupe mozna tak zanwac :)) dzikwie czeresnie/wisnie, ach to jest to!

    Patrycja, a daje sie Twoja Babcia namowic na wspomnienia? Nei wiem dlaczego to moja tak irytuje?

    ePolka, melduje oficjalnei polu ze trzecia czesc "Trojki" dojechala i poszla marznac na Prage (ehm, juz chciala powiedziec "poszla marznac na pole;) :D

    Wiesław Andruczyk, nie wiem co napisac, ale chyba nie bede kilkala w spamerek ;-)

    Strawberryjenny :) juz zjadlam w tym roku 20dag takowych... U mnei koniecznie z makaronem domowym w wydaniu lanego, lecz to prawda ta zupa zasluguje nawet taki spod walka! Mistrz... tak, autorytet mistrza to bardzo istotny element pamieci smaku :)
    I ja pozdrawiam serdecznia!

    ReplyDelete
  20. To wcale nie jest "Tako zwykła pamuła" jeżeli jest babcina. Najcenniejsze przepisy, to te od bliskich.

    ReplyDelete
  21. Moja babcia robiła taką zupę zawsze w Wielki Piątek :-)

    ReplyDelete
  22. Witam ta zupę robimy/robi od pokoleń moja rodzina na święta Bożego Narodzenia,. Poznań

    ReplyDelete