od polowy lat 80-tych kilka dni zarowno wakacji letnich jak i zimowych ferii spedzalam w Radocynie w Beskidzie Niskim, dojezdzalismy tam tzw. droga przez 7 potokow, czyli przez Nieznajowa. Prawda jest taka, ze potok jest naprawde jeden i jest to Wisloka, ale miedzy Czarnem a Swiatkowa mocno meandruje i kilkakrotnie przecina droge. Kilka lat temu Wisloka podmyla, a potem zabrala spory kawalek drogi, wiec pozostal urwisty brzeg i juz potokowej drogi Swiatkowa-Czarne samochodem pokonac sie nie dalo...
W polowie lat 90-tych kilka dni zarowno wakacji letnich jak i zimowych ferii spedzalam w Radocynie, tam poznalam smak pierogow ruskich z mieta, znalazlam neolityczny piesciak i pierwszy raz widzialam swietliki. Radocyna byla nasza baza wypadowa - lazilismy po calym srodkowym Beskidzie Niskim, raz na kilka dni szlismy 7 albo 9 kilometrow do sklepu, a po drodze na poziomki. No i osiemnastki, tak w Radocynie odbywaly sie najlepsze osiemnastki jakie mozna sobie wymarzyc!
Na poczatku XXI wieku zaczelam odwiedzac Radocyne i bliskie jej okolice znacznie rzadziej, raz do roku, najdluzej na dzien. Moi Rodzice miaszkaja na obrzezach Beskidu Niskiego, dla mnie jednak wlasciwy Beskid Niski zaczyna sie na poludnie od Sekowej, jedzie sie tam, bo ciagnie cos co ciezko nazwac... W tym roku poczatkiem lipca wyciagnelam Age i Jasia, Demona nie trzeba bylo wyciagac - sam pchal sie do samochodu, i pojechalismy z Lukaszem w strone Radocyny. Zrobilismy pieszo krotki odcinek Czarne - Niezajowa, przechodzac przez te kilka potokow, cieszac sie kartuzkami, rumiankami i bujna zielona trawa. Oczywiscie kupilismy w bacowce u Klimowskich kilo jeszcze cieplego owczego bundzu i trzy dobrze uwedzone oscypki.
Lukasz zwykl podsumowywac moje gusta tak:
- Basia zawsze chce to, czego nie ma (ale zdaje sie ze i An-na i ja wiemy, jak to ma wygladac :)
- Basia lubi sery, ktore nie maja smaku
Bundz to ponoc ser z serii tych bez smaku, choc porządnie smierdzi owcą. Pisze to na pocieszenie tym, ktorzy mogliby miec problem z jego zakupem. Ale jak juz sie ma bundz, a wlasciewie resztki jakie z niego zostana, to trzeba je dobrze wykorzystac!
Letnia salatka z mlodych buraczkow z bundzem (2 porcje):
2 spore garscie mlodych buraczkow
1 garsc mlodych buraczanych listkow
kilka rzodkiewek
kilka galazek natki pietruszki
sok z cytryny
oliwa z oliwek, najlepsza z mozliwych
garsc badz dwie pokrojonego w male kawalki bundzu
szara sol
Oczyszczone buraczki pokroilam na bardzo cienkie talarki, ulozylam na talerzu, dorzucilam buraczane listki, rzodkwiewki pokrojone na cwiartki, listki pietruszki. Calosc hojnie polalam oliwa, sokiem z cytryny. Posypalam kawalkami bundzu i poproszylam wielicka szara sola. Dla mnie bomba :)
PS.1. Saltka powyzsza powstala dzieki temu pomyslowi Magdy Gessler z ubieglorocznych grudniowych WO, tak juz mam ze od kilku lat WO czytuje z blisko polrocznym opoznieniem...
PS.2. W warunkach angielskich przygotowalam salteke z rukola zamiast mlodych buraczanych listkow i serem wensleydale zamiast bundzu, dodam jednak ze mozzarella sprawdzilaby sie tutaj zacznieee lepiej!
W polowie lat 90-tych kilka dni zarowno wakacji letnich jak i zimowych ferii spedzalam w Radocynie, tam poznalam smak pierogow ruskich z mieta, znalazlam neolityczny piesciak i pierwszy raz widzialam swietliki. Radocyna byla nasza baza wypadowa - lazilismy po calym srodkowym Beskidzie Niskim, raz na kilka dni szlismy 7 albo 9 kilometrow do sklepu, a po drodze na poziomki. No i osiemnastki, tak w Radocynie odbywaly sie najlepsze osiemnastki jakie mozna sobie wymarzyc!
Na poczatku XXI wieku zaczelam odwiedzac Radocyne i bliskie jej okolice znacznie rzadziej, raz do roku, najdluzej na dzien. Moi Rodzice miaszkaja na obrzezach Beskidu Niskiego, dla mnie jednak wlasciwy Beskid Niski zaczyna sie na poludnie od Sekowej, jedzie sie tam, bo ciagnie cos co ciezko nazwac... W tym roku poczatkiem lipca wyciagnelam Age i Jasia, Demona nie trzeba bylo wyciagac - sam pchal sie do samochodu, i pojechalismy z Lukaszem w strone Radocyny. Zrobilismy pieszo krotki odcinek Czarne - Niezajowa, przechodzac przez te kilka potokow, cieszac sie kartuzkami, rumiankami i bujna zielona trawa. Oczywiscie kupilismy w bacowce u Klimowskich kilo jeszcze cieplego owczego bundzu i trzy dobrze uwedzone oscypki.
Lukasz zwykl podsumowywac moje gusta tak:
- Basia zawsze chce to, czego nie ma (ale zdaje sie ze i An-na i ja wiemy, jak to ma wygladac :)
- Basia lubi sery, ktore nie maja smaku
Bundz to ponoc ser z serii tych bez smaku, choc porządnie smierdzi owcą. Pisze to na pocieszenie tym, ktorzy mogliby miec problem z jego zakupem. Ale jak juz sie ma bundz, a wlasciewie resztki jakie z niego zostana, to trzeba je dobrze wykorzystac!
Letnia salatka z mlodych buraczkow z bundzem (2 porcje):
2 spore garscie mlodych buraczkow
1 garsc mlodych buraczanych listkow
kilka rzodkiewek
kilka galazek natki pietruszki
sok z cytryny
oliwa z oliwek, najlepsza z mozliwych
garsc badz dwie pokrojonego w male kawalki bundzu
szara sol
Oczyszczone buraczki pokroilam na bardzo cienkie talarki, ulozylam na talerzu, dorzucilam buraczane listki, rzodkwiewki pokrojone na cwiartki, listki pietruszki. Calosc hojnie polalam oliwa, sokiem z cytryny. Posypalam kawalkami bundzu i poproszylam wielicka szara sola. Dla mnie bomba :)
PS.1. Saltka powyzsza powstala dzieki temu pomyslowi Magdy Gessler z ubieglorocznych grudniowych WO, tak juz mam ze od kilku lat WO czytuje z blisko polrocznym opoznieniem...
PS.2. W warunkach angielskich przygotowalam salteke z rukola zamiast mlodych buraczanych listkow i serem wensleydale zamiast bundzu, dodam jednak ze mozzarella sprawdzilaby sie tutaj zacznieee lepiej!
ja nie mogę! ja tez czesto jezdze do Radocyny i rowniez znam smak pierogow z mietą w tamtejszym schronisku (nie wiem czy tak powinna nazwac ten 'podluzny budynek'):)) jedlismy je przez 3 dni na obiad kolacjie i o maskaro:P sniadanie:P troche mi sie przejadly... ale jesli nic innego do jedzenia nie bylo a maly budynkowy sklepik swiecil pustakmi...
ReplyDeleteach jak ja lubie czytac wspomnienia innych z miejsc gdzie sama bywam:))
pozdrawiam serdecznie!!!
wiesz co mimo ze na polnocy kraju jestem teraz na wakacjach to czuję jakbym byla na poludniu dzieki Tobie i bardzo mnie to cieszy bo juz bym mogla wracac do doomu :))
sie rozpisalam... przepraszam:]
O Basiu, uśmiałam się czytając spostrzeżenia Łukasza co do Twoich gustów. :D No niestety, jeśli chodzi o punkt drugi, to ja to potwierdzam: bundz śmierdzi diabelsko kozą i ja nawet małego gryza przełknąć nie mogę. No nie idzie i już!:D
ReplyDeleteBasiu to zdjęcie to jak obraz wygląda ,to sałatki :)
ReplyDeletea ja oscypki jadłam ,a bundz nie :(
@ viridianka: je nie moge! Nie dosc ze pojechalas na kajaki, to jeszcze jezdzisz do Radocyny :-)
ReplyDeleteWiesz ten podluzny budynek nazywalismy hotelem, bo dawno temu byl to tzw. "hotel robotniczy" dla drwali... Ale jakze go teraz poprawnie nazwac to nie mam pojecia?
Dziekuje Ci za odwiedziny, milo czytac taki komentarz, pozdrowienia Ci sle!
@ Malgosia.dz: wisdzisz Malgosiu, to Wy sie z Lukaszem zrozumiecie, albowiem okreslenie o smierdzeniu sera jest wlasnie z Niego zaczerpniete :-) Ja jakos na szczescie w bundzu zadnych zapachow nie czuje, natomiast kozie twarozki czesto przyprawiaja mnie o gesia skorke...
@ margot: Alu, dziekuje za dobre slowo! A wiesz, powiem Ci w tajemnicy (bo niby bundz chcialam reklamowac) ze oscypki o niebo lepsze!
Skoro tak pachnie koza / owca, to mnie by pewnie smakowal :)) Niestety bundza nie znam, za to za oscypkami tesknie...
ReplyDeleteSalatka swietnie skomponowana, w sam raz dla mnie ;)
Pozdrawiam Basiu!
Basiu, ja oscypki bardzo lubię i bundz też! Czuć owce, ale to nic. Wiejską śmietanę "od baby" też lubię, choć jest dość "aromatyczna":)
ReplyDeleteW połowie lat dziewięćdziesiątych i ja pierwszy raz widziałam świetliki, tyle, że na polanie w Gd - Oliwie:)
Osiemnastki:))) Kiedy to było??? Dawno, ale pamiętam!
a ja ani pierogów z mięta, ani bundzu nie jadłam :( za to oscypki o! :)
ReplyDeleteOch pierogi z bałym serem i miętą toż to smak z mojego domu! Oczywiście moja Mama robi najlepsze :D
ReplyDeleteBasiu widzisz jak Ty piszesz to ja od razu poznaję nowe miejsca, nowe produkty żywnościowe i do tego oglądam piękne zdjęcia :))
Dobrze, że jesteś :*
A ja znów muszę stwierdzić, ze pierogów z serem i miętą nie jadłam!Cholercia... ;)
ReplyDeleteOj, a ja uwielbiam bunc! MOze dlatego, ze mam go niejako we krwi, bo babci góralce. Mogłabym go jeść bez dodatków. Owcę w nim czuć, ale to akurat dla mnie plus, choc brzmi to pewnie perwersyjnie ;)
PS dzis kupuję najładniejsze pomidory, a potem... panzaella na moim stole! :)
Bundz to wciąż ser, które nie jadłam i na którego spróbowanie czekam i czekam ... w końcu gdzieś go zakupię i spróbuję tego ciekawego sera ... może właśnie w takiej sałatce - uwielbiam połączenie buraków i sera :)
ReplyDeleteA ja znów napiszę, że wszystko to ZNAM! Jakiś Matuzalem ze mnie czy co? W Radocynie to za moich pobytów był zrujnowany hotel robotniczy, a bundz jadłam w Bieszczadach. Bardzo był dobry i niczym nie śmierdział. Mieliśmy kiedyś tego sera bardzo dużo, bo góral ważył w rękach, nie na wadze, ten ser, a dłonie miał duże...Niestety, nie znaliśmy przepisów na świetne sałatki i jedliśmy bundz z makaronem... Skrzywiłam się na samo wspomnienie, bo ja polski makaron tak sobie toleruję ;)
ReplyDeleteBasiu, młode buraczki są pyszne! Zazdroszczę takiego wakacyjnego miejsca i tego, że widziałaś świetliki! Mi się jeszcze nie zdarzyło...
ReplyDelete@ Bea: o Bea dzeikuje! Ty seromaniak dam glowe ze rozsmakowalabys w Bundzu :-)
ReplyDelete@ kasiac: Kasia, wyobraz sobie, ze i nasi znajomi zaczeli mowisc ostatnio "sto lat z okazji kolejnej osiemnastki" :-) a swietliki, to cuda, nie?
@ aga-aa: to Aata wszystko przed Toba, cos czuje ze polubisz :)
@ Polka: Polko, dzieki i do uslug :-) no stara sie czlowiek, stara :D
@ Ania: A naprawde Aniu twarozek i mieta to idealna kompozycja! Strasznie jestem ciekaw twej panzanelli, wiesz ze ja zamiast piekne pomidory wykozystac do salatki, gotuje z nich pomidorowa, al etak mi trzeba normalnej letniej zupy :-)
@ Tilianara: a dla mnie to polaczenie jest calkiem nowe, ale wiem ze bedzie ulubione :) bundz wart sprobowania!
@ An-na: no tak Anna z Toba to mam ciezko, za duzy obiezyswiat z Ciebie, ale moze i czasem dobrze sobie przypomniec? :-)
Wiesz, makaron i bundz, a czemu nie, to moze byc calkiem dobry pomysl!
@ Agata: to coz mi pozostaje Agata jak nie namowic Cie na wizyte w Beskidzie Niskim? :-)
A ja bundzu nie jadłam, ten zapach mnie nie zachęca;)
ReplyDeleteNatomiast za prawdziwy oscypek oddałabym duuużo. Uwielbiam!:)
I zawsze żebram o oscypka od znajomych, którzy jadą w góry.
Sałatka wygląda bardzo malowniczo i ta szara, "surowa" sól, ach... Przemawia do mnie:)
Uściski Basiu!:)
Basienko, salatka wyglada b.smakowicie, dla mnie taka salatka to tez bomba! Do tego kromka wiejskiego chleba albo podplomyka Dziadzia Mariana, i jestem w niebie !!! Wiesz ze bundzy nigdy nie jadlam a oscypka ostatnio jadlam u Niusi ponad 3 lata temu... Za oscypkiem troche mi tesko... Moc pozdrowien :)
ReplyDeleteKoniecznie musze sie udac do Radocyny. Meza tez zabiore. Spodoba mu sie :)
ReplyDeletepozdrawiam serdecznie
@ Patrycja: wiesz, niby moj Lukasz tak bunz okresla, ale sam go wcina ze smakiem, wiec moze to okreslienie n eest i do konca obiektywne? Tak, sol w tej salatce chyba jest najfajniejsza :-) Usciski!
ReplyDelete@ Joanna DC: Asiu, jej Ty mi nawet nie mow o tym podplomyku, bo wyobraz sobie, ze znam go jedynie z opowiasci, ale te opowiesci sa tak cudne, ze zawsze sciska mi zoladek z glodu :) Sciskamy rownie mocno!
@ Anoushka: czuje ze nie bedziecie zalowac, jeszcze nikt ze znanych mi osob ni byl rozczarowany. Pozdrowienia :-)
Sałatki letnie są rewelacyjne, z buraczkami robiłam i bardzo mi smakuje...pozdrawiam.
ReplyDeleteBasiu, to niby ja mam być tą obieżyświatką? I to mnie wywiało najpierw do Pragi a potem do Jerozolimy? Ha! To ja się mogę uczyć od Ciebie :)
ReplyDeletePOmidorowa to idealna sprawa na lato. Najbardziej smakuje mi właśnie o tej porze roku, kiedy pomidory są najpiękniejsze.
ReplyDeleteEch, jeszcze nie kupiłam pomidorów na sałatkę. Ale to się zmieni!
A wiesz, Basiula, właśnie mi sie przypomniało, ze niedawno też miałam w planach podobną sałatkę (tzn. z buraczkami), nawet spisałam sobie przepis na oddzielnej karteczce, co już oznacza, że jestem blizej jej wykonania. Ale w końcu o tym zapomnialam...
ALE podsmażane plastry buraczków w prostym winegrecie jedlismy niedawno na obiad, w towarzystwie kalarepki i mlodych ziemniaczków. Pyszna sprawa!
Ech... Wracam do testów. Przede mną jeszcze jakieś 1100 stron pytań.
Buźka!
@ Kass: Kasia, Ty to jestes dobry gosc, nawet Cie na mlode buraczki ni emusze namawiac, wiesz co dobre :-)
ReplyDelete@ An-na: Wiesz Anna, to moze uscisle obiezyswiatka beskidzko-bieszczadzka zeby bylo jasno! Szwajcarii nie dodaje ;>
@ Ania: napisze moja droga Aniu u siebie, bo blogger mi wlasnie odmawia posluszenstwa i nie pozwala umieszczac komentrzy na "nie swoich" blogach :(
Ciekawa jestem co bedzie z ta panzanella, ale buraczki podsmazane to sa tez jednak wspanialosci!
Biedulko (to okreslenie mojej Mamy, moje zas ulubione:), 1100 stron pytan? Jestem z Toba myslami :*
Basiu, ustrzeliłam Cię i wyróżniłam u siebie :) Zajrzyj, a potem skrobnij kilka słów o sobie :)
ReplyDeletePozdrawiam cieplutko :*
Basiu - ja też Cię "ustrzeliłam"! Może się do tej zabawy przyłączysz?
ReplyDelete