święta Wielkanocne 2008 spędziliśmy w Jerozolimie. Nie wiem dlaczego, ale nie piekłam wtedy mazurków tylko hamantaschen, które jedliśmy w drugi dzień świąt i babki drożdżowe (z rodzynkami w rumie), które jedliśmy ze swieżymi truskawkami, z upraw miejscowych, na koniec wielkanocnego śniadania.
A na spacer po tym śniadaniu postanowiliśmy pójść na Górę Oliwną. Był 23. marca i słoneczny dzień, bardzo słoneczny dzień. Przed nami było do przejścia jakieś 3 kilometry, jak to w Jerozolimie, większość z tego pod górę, no ale w końcu na Górę mieliśmy iść. Połowa wycieczki "wymiękła" po jednej trzeciej drogi, w parku Tabachnika. Za połową drogi, przy punkcie widokowym na Pustynię Judzką, postanowili wrócić do domów kolejni. Chyba nie spodziewali się temperatury 30-stu stopni Celsjusza w drugiej połowie marca.
Jednak my z Ewa podjęliśmy wyzwanie i na Górę Oliwną z Mount Scopus doszliśmy na nogach. Szliśmy dość niedzielnie wystrojeni, niektórzy z nas w korale. I doszliśmy mimo tego, że po drodze zagadywała nas zaciekawiona palestyńska młodzież pytaniami "po co w taki upał idziecie?" jakby imputując, że nie ma po co. Zapytałam dla pewności wczoraj Łukasza - co tam wtedy robiliśmy, a Łukasz, jak zwykle ze stoickim spokojem odrzekł "parzyliśmy na Święte Miasto".
Z najmłodszych lat dzieciństwa pamiętam, że babcia Hela piekła na Święta przyjamniej ze dwa mazurki. Zasięgnęłam języka u Mamy i okazuje się, że najczęściej babcia robiła najprostsze kruche mazurki przekładane konfiturą i chyba z kruszonką albo kratką z kruchego ciasta (w sumie nie tak dalekie od tych wspomnianych hamantaschen, czyli kruchych ciasteczek z konfiturą). Postanowiłam w tym roku nie myśleć wiele i upiec taki "podstawowy" mazurek, choć wiem, że za parę dni jeszcze upiekę mój ulubiony mazurek z koglem-moglem. Słodkich Świąt!
A na spacer po tym śniadaniu postanowiliśmy pójść na Górę Oliwną. Był 23. marca i słoneczny dzień, bardzo słoneczny dzień. Przed nami było do przejścia jakieś 3 kilometry, jak to w Jerozolimie, większość z tego pod górę, no ale w końcu na Górę mieliśmy iść. Połowa wycieczki "wymiękła" po jednej trzeciej drogi, w parku Tabachnika. Za połową drogi, przy punkcie widokowym na Pustynię Judzką, postanowili wrócić do domów kolejni. Chyba nie spodziewali się temperatury 30-stu stopni Celsjusza w drugiej połowie marca.
Jednak my z Ewa podjęliśmy wyzwanie i na Górę Oliwną z Mount Scopus doszliśmy na nogach. Szliśmy dość niedzielnie wystrojeni, niektórzy z nas w korale. I doszliśmy mimo tego, że po drodze zagadywała nas zaciekawiona palestyńska młodzież pytaniami "po co w taki upał idziecie?" jakby imputując, że nie ma po co. Zapytałam dla pewności wczoraj Łukasza - co tam wtedy robiliśmy, a Łukasz, jak zwykle ze stoickim spokojem odrzekł "parzyliśmy na Święte Miasto".
Z najmłodszych lat dzieciństwa pamiętam, że babcia Hela piekła na Święta przyjamniej ze dwa mazurki. Zasięgnęłam języka u Mamy i okazuje się, że najczęściej babcia robiła najprostsze kruche mazurki przekładane konfiturą i chyba z kruszonką albo kratką z kruchego ciasta (w sumie nie tak dalekie od tych wspomnianych hamantaschen, czyli kruchych ciasteczek z konfiturą). Postanowiłam w tym roku nie myśleć wiele i upiec taki "podstawowy" mazurek, choć wiem, że za parę dni jeszcze upiekę mój ulubiony mazurek z koglem-moglem. Słodkich Świąt!
Przepis na mazurek kruszonkowy (próba odtworzenia tego, co dawne):
300g mąki
150g masła
75g cukru
2 żółtka
200g dobrej konfitury lub powidła
kruszonka: 50g masła, 50g cukru, 75g mąki
Masło utrzeć z cukrem, dodać żółtka i znów utrzeć. Do maślanej masy stopniowo dodawać mąkę i ucierać na gładką masę. Ciasto rozłożyć cienką warstą na dużej blasze, wyrównać (można i rozwałkować), na wierzchu rozsmarować konfiturę (u mnie wiśniowe powidło), posypać grudkami kruszonki zagniconej z wymienionych wyżej składników. Piec 25 miunut w temp. 175st. aż delikatnie się zrumieni. Kruszonkowy.
PS. Mazurki piekłam w doborowym towarzystwie mazurkowych bab, czyli Anitki, Alinki, Majanki i Moniki, dzieki dziewczyny za wspólne szaleństwa!
Świetny mazurek Basiu!
ReplyDeleteWiesz, u mnie w domu nie było tradycji pieczenia mazurków ,więc nie mam takiego dawnego przepisu. Właściwie to ja zaczęłam je piec, więc może za 100 lat ktoś będzie to wspominał hyhy ;)
Dziękuję za przemiłe wspólne mazurkowanie :*
Basia , te twoje opowieści mogłabym jeść łyżkami i tymi zupowymi , uwielbiam wiesz?
ReplyDeleteA taki kruszonkowy mazurek choć prosty to ja jeszcze nie jadłam nigdy, a fajny jest , oj fajny
Tradycje mazurkowe u mnie w domu to dopiero ja z siostrą wprowadziłyśmy, ale przyjęła się na maksa
Cudowny mazurek! Lubię takie proste zupełnie mazurki, a na pewno przepyszne :) U mnie w domu nie było tradycji mazurków, ale potem się pojawiła i ciesze się, ze jest :) Dziękuje za kolejną cudowną opowieść i wspólne pieczenie :)
ReplyDeleteBasiu, fajne masz rodzinne tradycje, ja uwielbiam mazurki. U nas piekło się baby i serniki, a mazurki to dopiero ja wprowadziłam do menu wielkanocnego (tak jak i Twoją paschę - pycha!) Teraz to już nie ma świat bez mazurkowych wypieków, kiedyś przyjdzie czas na i na Twoją pyszną wersję :) Buźka!
ReplyDeleteW środę wróciłam z Jerozolimy i z wielką radością czytałam twój wpis.Przed wyjazdem przejrzałam cały blog w poszukiwaniu informacji.Dziękuję i życzę Radosnych Świąt!
ReplyDeleteMajana, wlasnei sie zastanawiam gdzie sie w tej Polsce te mazurki pieklo, tylko w Galicji? :))) Usciskow moc!
ReplyDeletemargot, Alus no przeciez ja pisze dla Ciebie :DD
U mnei piekla babcia, ale ta rodziny od strony taty to jada tylko slodkie (no wiec ja tez;), wiec babci anie maila wyjscia :P
atina, tez dziekuje i propaguje mazurki, mowia ze to "nasze", to trzeba byc z nich dumnym :))
Kamila, a no ba, baby i serniki tez u nbabci byly, do dzis spedza mi sen z powiek kto byl w stanie u nas zjesc na Swieta: BABY, MAZURKI, SERNIK, TORTY, SLONECZKA itd... a widzisz, ja wprowadzialam pasche i tez nei moge sie od niej oderwac :))) Sciskam!
kasiazjeziora, Kasiu ciesze sie, ze moje wspomnienia wzbudzaja usmiech :) Mam nadzieje,z e podobala Ci sie Jerozolima, niesamowite misto, nieprawdaz? Pozdrawiam swiatecznie!
Cześć,
ReplyDeletenie było mnie tu już "kopę lat", ale wiedziałam, że jak dziś wejdę na Bloga, znajdę jakiś mazurek :D Nie zawiodłaś ;)
Szczęśliwych Świąt :)
Agata