rok temu na prezent pod choinkę dostałam dwa egzemplarze Stasiukowej książki "Nie ma ekspresów przy żółtych drogach". Może nie ma w tym nic dziwnego, ale nie wiem dlaczego poprosiłam dwie różne osoby o taką samą książkę? Na domiar złego, kupując dla bratanka Stefanka wysyłkowo książeczkę "W dżungli" Guettier, zamówiłam jej nie wiedzieć czemu dwa egzemplarze. Mało by tego było, otwierając paczkę od Łukasza z książkami z Amazona moim oczom ukazały się dwa egzemplarze "Vefa's Kitchen", którą kupowałam jako prezent dla przyjaciółki Agnieszki. Wyraźnie straciłam byłam rachubę!
Co począć z podwójnymi egzemplarzami? Stasiuk i "W dżungli" sie rozdały, ale jakoś nikt nie był zainteresowany książką o kuchni greckiej. Sama miałam wątpliwości - po co mi książka o kuchni kraju, w którym nigdy nie byłam i nie wiem czy szybko będę? Ujęło mnie jedno zdanie z jej wstępu, które brzmiało: kuchnia śródziemnomorska taka, jaką znamy dzisiaj, narodziła się w Grecjii. Skoro tak, muszę "Vefa's Kitchen" mieć i ja. Nie żałuję.
Grecka brioszka świąteczna (gr. τσουρέκι czyli tsoureki), to grecka słodka drożdżowa bułka, z białej mąki, często zaplatana w warkocz jak chałka, odświętna. Zazwyczaj przyprawiona skórką pomarańczową lub ziarnami mahlabu czy mastyksu. Wypiekana na święta, prawie obowiązkowo na Wielkanoc. Często z dodatkiem czekolady. A w książce "Vefa's kitchen" dodatkowo z migdałami. Podobno najlepsza powinna być lekka i wilgotna. Słodka, bogata.
Co począć z podwójnymi egzemplarzami? Stasiuk i "W dżungli" sie rozdały, ale jakoś nikt nie był zainteresowany książką o kuchni greckiej. Sama miałam wątpliwości - po co mi książka o kuchni kraju, w którym nigdy nie byłam i nie wiem czy szybko będę? Ujęło mnie jedno zdanie z jej wstępu, które brzmiało: kuchnia śródziemnomorska taka, jaką znamy dzisiaj, narodziła się w Grecjii. Skoro tak, muszę "Vefa's Kitchen" mieć i ja. Nie żałuję.
Grecka brioszka świąteczna (gr. τσουρέκι czyli tsoureki), to grecka słodka drożdżowa bułka, z białej mąki, często zaplatana w warkocz jak chałka, odświętna. Zazwyczaj przyprawiona skórką pomarańczową lub ziarnami mahlabu czy mastyksu. Wypiekana na święta, prawie obowiązkowo na Wielkanoc. Często z dodatkiem czekolady. A w książce "Vefa's kitchen" dodatkowo z migdałami. Podobno najlepsza powinna być lekka i wilgotna. Słodka, bogata.
Przepis na tsoureki czyli grecką brioszkę świąteczną (luźno na postawie przepisu Magdy):
500g mąki
25g drożdży
1 szklanka mleka
100g cukru
50g masła
2 jakja lub 2 zółtka
1/2 łyżeczki soli
21 ziaren mahlabu (opcjonalnie)
21 małych kulczek mastyksu (opcjonalnie)
skórka starta z 1 pomarańczy
na wierzch: żółtko, mak lub sezam
Z 50g mąki, mleka, drożdży i cukru zrobić zaczyn, pozostawić do wyrośnięcia, na 10-15 minut. Następnie nasypać do miski mąkę, dodać zaczyn, masło, jajka/żółtka, sól oraz utarty mastyks i mahlab (lub skórkę pomarańczową). Wymieszać skladniki i wyrabiać ciasto 7-10 minut. Pozostawić do wyrośnięcia na około godzinę. Po tym czasie ciasto podzielić na 3 części, zawinąć jak chałkę i włożyć do wyrośnięcia do keksowej formy (30x10cm) wysmarowanej masłem i pozostawić na 20 minut do wyrośnięcia. Następnie brioszkę posmarować żółtkiem, posypać makiem lub sezamem i piec 30 minut w temp. 160st.C (piekarnik z grzałką tylko od dołu). Świąteczna, grecka!
Rety, Basi, to tych podwójnych książek było więcej! Pamiętam jak opowiadałaś o tej greckiej :D Drożdżowego z mastyksem jeszcze nie upiekłam, ale jeszcze kilka kuleczek leży i czeka :)
ReplyDeleteI zdjęcie prześliczne!
:**
Piękne zdjęcie! Takie z Basinym klimatem.
ReplyDeletePodoba mi się taka brioszka, musi smakować wspaniale.
Pozdrawiam ciepło :)
Basia z tymi książkami to ja uśmiałam się , no wiem , nieładnie tak trochę , ale tyle książek :D
ReplyDeleteale taka brioszkę to ja lubię , zresztą uwielbiam drożdżowe, szczególnie z takimi dodatkami i zdjęcie też takie Basine lubię
O istnieniu mastyksu nie miałam dotąd pojęcia. U Ciebie zawsze się czegoś ciekawego dowiaduję :).
ReplyDeleteJa teraz czytam "Wschód" Stasiuka.
Pozdrawiam serdecznie!
Basiu ale kusisz :) Pycha!
ReplyDeleteBasiu, czas zaprzeszły! Nie tylko ja widzę lubię.
ReplyDeleteDo kuchni greckiej (jak dla mnie: śródziemnomorskiej - tak, ale super prostej, jeśli chodzi o złożoność smaków) i Grecji w ogóle mam wielki sentyment. A pieczywo, jakie tam jadłam, było zawsze słodkie w smaku, nawet jeśli nie sprawiało wrażenia słodkiego na pierwszy rzut oka.