a wiec w ramach Weekendowej Piekarni #29: upieklismy "bagietki na zakwasie z makiem i skorka pomaranczowa" ktore zaproponowala Margot.
Tytulem wstepu: jest to nasz (tak nasz, bo do bagietek przystapilismy zespolowo: piekarz Lukasz i piekarczyk Basia znaczy sie:) pierwszy wystep w Piekarni, wiec w tym miejscu gratuluje Margot doskonalego pomyslu - Weekendowa Piekarnie sledze chyba od drugiego jej odcinka, kibicuje jej goraco, chocby dlatego, ze jestem ogromnym zwolennikiem wszystkiego co robi sie "wspolnie"!
Kiedy juz mysle o zbiorowych akcjach, to przychodzi mi zawsze na mysl "Janosik" na Miasteczku Studenckim AGH (link). Mialam wrazenie, ze jako jedyna zazdroscilam mieszkancom Miasteczka ich zbiorowego poruszenia, kiedy to o polnocy otwieraly sie okna akademikow, z glosnkiow rozbrzmiewala melodia z serialu Janosik, a kazdy co sil walil czym popadnie w garnki i inne patelnie. Oczywiscie mieszkancy okolicznych blokow szczesliwi nie byli i jak wiesc gminna niesie dzieki ich interwencjom "Janosik" zaczal tracic na sile. Bagietek studenci z Miasteczka juz raczej zespolowo nie piekli, z zupelnie nieuzasadnionch przyczyn nie mieli w akademikach piekarnikow...
Tytulem wstepu: jest to nasz (tak nasz, bo do bagietek przystapilismy zespolowo: piekarz Lukasz i piekarczyk Basia znaczy sie:) pierwszy wystep w Piekarni, wiec w tym miejscu gratuluje Margot doskonalego pomyslu - Weekendowa Piekarnie sledze chyba od drugiego jej odcinka, kibicuje jej goraco, chocby dlatego, ze jestem ogromnym zwolennikiem wszystkiego co robi sie "wspolnie"!
Kiedy juz mysle o zbiorowych akcjach, to przychodzi mi zawsze na mysl "Janosik" na Miasteczku Studenckim AGH (link). Mialam wrazenie, ze jako jedyna zazdroscilam mieszkancom Miasteczka ich zbiorowego poruszenia, kiedy to o polnocy otwieraly sie okna akademikow, z glosnkiow rozbrzmiewala melodia z serialu Janosik, a kazdy co sil walil czym popadnie w garnki i inne patelnie. Oczywiscie mieszkancy okolicznych blokow szczesliwi nie byli i jak wiesc gminna niesie dzieki ich interwencjom "Janosik" zaczal tracic na sile. Bagietek studenci z Miasteczka juz raczej zespolowo nie piekli, z zupelnie nieuzasadnionch przyczyn nie mieli w akademikach piekarnikow...
Przepis, cytuje doslownie za Margot:
400 g białej mąki pszennej
250 g mąki razowej pszennej
1 łyżka soli morskiej
1 łyżka brązowego cukru trzcinowego
350 g wody
350 g zakwasu- (wieczorem można wziąć ok. 50 g zakwasu, czy to pszennego czy żytniego i 150g maki pszennej białej i 150 g wody, wymieszać, nakryć i zostawić na noc w cieple)
3 łyżki ziaren maku
otarta skórka z 1 pomarańczy
Wyrobić ciasto ręcznie (ok. 15-20 min), przed końcem wyrabiania dodać mak i otartą skórkę; uformować kulę, przykryć i zostawić do wyrośnięcia na ok. 3 godz. (w temp. 23-25°). (Ja polecam 1-2 razy złożyć ciasto w trakcie rośnięcia). Następnie ciasto odgazować, lekko wyrobić (ok. 1 min.), podzielić na 3 części i z każdej uformować bagietkę. Bagietki mogą wyrastać między ściereczkami lub na specjalnej foremce do bagietek. Zostawić do ponownego wyrośnięcia na ok. 2 godziny (czasami pieczywo na samym zakwasie potrzebuje więcej czasu i myślę ,że 3 godziny nie zaszkodzą). Piec w temp. 230° (nie zapomnieć o spryskaniu wodą) ok. 25 min.
Zmian zadnych w przepisie i sposobie postepowania nie dokonalismy, poza tym ze mini-bagietki o zamierzonym ksztalcie wrzeciona rosly przez noc (dlugo to nieco, ale nasz zytni zakwas okazal sie byc leniem nieprzecietnym kiedy to kazalismy mu spulchniac owe pszenne bagietki) tak by upiec je na sniadanie. Oczywiscie krojone na goraco, byly bardzo dobre, chlebowe z aromatyczna nutka, choc moze odrobinke za kwasne - przyznam szczerze, ze wyprobuje jeszcze z checia przepis z jakimis innymi dodatkami!
1 łyżka soli morskiej
1 łyżka brązowego cukru trzcinowego
350 g wody
350 g zakwasu- (wieczorem można wziąć ok. 50 g zakwasu, czy to pszennego czy żytniego i 150g maki pszennej białej i 150 g wody, wymieszać, nakryć i zostawić na noc w cieple)
3 łyżki ziaren maku
otarta skórka z 1 pomarańczy
Wyrobić ciasto ręcznie (ok. 15-20 min), przed końcem wyrabiania dodać mak i otartą skórkę; uformować kulę, przykryć i zostawić do wyrośnięcia na ok. 3 godz. (w temp. 23-25°). (Ja polecam 1-2 razy złożyć ciasto w trakcie rośnięcia). Następnie ciasto odgazować, lekko wyrobić (ok. 1 min.), podzielić na 3 części i z każdej uformować bagietkę. Bagietki mogą wyrastać między ściereczkami lub na specjalnej foremce do bagietek. Zostawić do ponownego wyrośnięcia na ok. 2 godziny (czasami pieczywo na samym zakwasie potrzebuje więcej czasu i myślę ,że 3 godziny nie zaszkodzą). Piec w temp. 230° (nie zapomnieć o spryskaniu wodą) ok. 25 min.
Zmian zadnych w przepisie i sposobie postepowania nie dokonalismy, poza tym ze mini-bagietki o zamierzonym ksztalcie wrzeciona rosly przez noc (dlugo to nieco, ale nasz zytni zakwas okazal sie byc leniem nieprzecietnym kiedy to kazalismy mu spulchniac owe pszenne bagietki) tak by upiec je na sniadanie. Oczywiscie krojone na goraco, byly bardzo dobre, chlebowe z aromatyczna nutka, choc moze odrobinke za kwasne - przyznam szczerze, ze wyprobuje jeszcze z checia przepis z jakimis innymi dodatkami!
19 comments:
mimo ,że się lenił zakwas żytni( pewnie ,że tak długo rosły to są trochę kwaskowe)to bagietki prezentują są bardzo ,bardzo pięknie
Basiu ,ale mi zrobiłaś niespodziankę ,bardzo ,bardzo miłą niespodziankę
Ach, żebyś widziała jak mi się buźka śmieje do tych twoich bagietek :)
Pak Karamu reading your blogs
No to Ci się upiekło! ;)) Smacznie się prezentują.
A z tym Janosikiem, to fajna sprawa :)
Prezentuje się pięknie :) Pozdrawiam :)
bardzo, bardzo apetyczne
witajcie janosikowo :-)
a upieklo sie i chyba ladniej wyglada niz smakuje, ale cieszy co by nie mowic!
Czesc, Ciesze sie ze podobaly Ci sie moje wypieki. Bagietka kojarzy mi sie z nasionami - sezamem, lnem czy slonecznikim. A moze to tylko moje "uzaleznienie" od nasion, ktore chetnie dodawalabym do wszystkiego.
Pozdrawiam i odezwe sie na pewno znowu
PS. Ta salatka z serem z poprzedniego Twojego wpisu wyglada nieziemnsko!
Wygladaja fantastycznie Basienko; no i ta prezentacja... Powinnas byc food stylist. Moc buziaczkow :)
Ania, chyba z saletki jestem bardziej dumna niz z bagietek ;-) A chleby u Ciebie sa swietne.
Joasiu, dziekuje!
Basiu, jak miło wrócić do domu i Cię czytać :) I widzieć, ze pod kolejnym postem jest kilka wątków do poruszenia.
Że zdjecie super, to oczywiste :) Lubię Twoje fitografie, bo wszystko ma na nich swoje miejsce,panuje tu taki - właściwy tyko Tobie - ład.
Opowieśc o Janosiku cudna! Bardzo żałuję, że nigdy nie miaszkałam w akademiku. Wiele ciekawych rzeczy mnie ominęło...
Zahaczę jeszcze o wątek Disslowa vs. Cwierczakiewicz: ta pierwsza zdecydowanie wygrywa! No i nie wydaje mi się taka zarozumieła, jak pani Ć. :)
A na koniec o blogowej ortografii (i interpunkcji...). Chyba nigdy nie bedzie idealna... Ja np. staram się pisac ładnie, składnie i bez literówek, ale te cholery (literówki:) same się pchają pod palce... I kończy się tym, ze mój post wygląda tak.
Pozdrowienia cieplutkie! :)
Piekne, przepiekne bagietki! I to zdjecie! Niezwykle urokliwe :)
Pozdrawiam!
Ania, Bea - dziekuje, pracuje nad swym idealnym ujeciem i strasznie sie ciesze, ze to "z gory" sie Wam podoba :-)
Aniu: No wlasnie, jak Mama oznajmila mi ze bede mieszkac w akademiku, bo Ona sama wspomina akademikowy czas z lezka w oku (zreszta tych opisanych w poscie) to prawie sie poplakalam... Mieszkalam poza owym Miasteczkiem, ale Janosika dalo sie slyszec, grilowy dym dalo sie czuc i ogolna atmosfere "AGieHu" rowniez. Nie zaluje tego, glownie ze wspomnianych w poscie przyczyn - ludzie sa razem, a to bardzo lubie :-)
Czyli Disslowa, bardzo Ci dzikuje za recenzje, to dobrze wiedziec!
I pisownia: nie wiem czy to tylko moja przypadlosc, ale gdy pisze cos wlasna reka na papierze, to nie mam watpliwosci, dlugopis w zasadzie sam pisze, a te klawisze to jednak nie to... jeszcze darowuje sobie polskie znaki i to moze denerwowac, ale tak juz sie uparlam :-) Literowki sa zabawne :) A Twoje posty czyta sie naprawde swietnie!
No to pierwsze koty za płoty! witaj w klubie piekarek :)
An-na, i mnie jest milo, ale i bardzo tez niesmialo do tego klubu wstapic :-)
A ja sie witam bo ja tu pierwszy raz dzieki Margot zajrzalam i bardzo bym chciala zostac tu na dluzej. Czy pozwolisz ze dodam Twoj blog do listy moich ulubionych? :)
Zawszepolko: oczywiscie, z przyjemnoscia :-)
Dodane zatem :))) Piekne linie masz na zdjeciu. Takie geometryczne i uporzadkowane lubie takie bardzo :)
Poleczko, dziekuje - to wlasnie uporzadkowanie i perfekcyjnosc moja wiedze Ci sie podoba :)
W kontekscie "uporzadkowania" zawsze przypomina mi sie Endo:
http://komix.blog.pl/archiwum/index.php?nid=680283
i smiac sie chce nieco:-)
No nie, Basiu, na dodatek Endo znasz...:) Uwielbiam jej wczesne, wyłacznie blogowe rysunki. Księżniczkę Jęczybulę i inne takie.
Strasznie mnie cieszy odkrywanie tych podobieństw. I zaskakuje, za każdym razem.
Ciepło Cię pozdrawiam. I idę do nowej notki, nareszcie beduinska herbata! :)
Post a Comment