nie tak dawno pisalam o pestkach wisni wonnej, zawartej w nich amigdalinie, ktora po spozyciu uwalnia trujacy cyjanowodor. Trudno zjesc kilogram pestek wisni wonnej czy gorzkich migdalow i czuc sie dobrze, jestem pewna ze kazdy z nas po zjedzeniu jednego gorzkiego migdala ma dosc, gorycz ogromna - oto jak sprytnie natura poradzila sobie z problemem zatruc cyjanowodorem i gorzkimi migdalami.
A co taki rabarbar? Kwasny jak fiks, jak to zwyklam mowic. Kwasny - a dlaczego? A z powodu licznych kwasow w nim zawartych. Najwiecej w rabarbarze kwasu jablkowego, nastepnie kwasu szczawiowego, kwasu cytrynowego, kwasu octowego i bursztynowego (na podstawie artykulu z Journal Of The Science Of Food And Agriculture autorstwa H.A.W. Blundstone i D. Dickson pod wdziecznym tytulem "Chemia rabarbaru jadalnego", 1964 rok). Piekny sklad powiedzialabym i piekny smak!
Jesli ktos bardzo boi sie owych kwasow, to dodam dla wyjasnienia, ze cola jest jeszcze bardziej kwasna, za przyczyna kwasu fosforowego zreszta (pH coli wynosci 2.5-3.5, a rabarbaru 3.0-3.6). Sposrod kwasow ktore zawiera rabarbar jeden moze nam szkodzic bardziej - kwas szczawiowy (przy zalozeniu, ze rabarbar spozyjemy w ogromnych ilosciach). Zawsze jednak pozostaje zdac sie na zdrowy rozsadek i nature, jak w przypadku gorzkich pestek :-) Nie przesadzajmy, nikt z nas nie jest w stanie zjesc wiecej niz jednej laski rabarbaru maczanej w cukrze - zje ktos z Was wiecej, dacie rade?
A co taki rabarbar? Kwasny jak fiks, jak to zwyklam mowic. Kwasny - a dlaczego? A z powodu licznych kwasow w nim zawartych. Najwiecej w rabarbarze kwasu jablkowego, nastepnie kwasu szczawiowego, kwasu cytrynowego, kwasu octowego i bursztynowego (na podstawie artykulu z Journal Of The Science Of Food And Agriculture autorstwa H.A.W. Blundstone i D. Dickson pod wdziecznym tytulem "Chemia rabarbaru jadalnego", 1964 rok). Piekny sklad powiedzialabym i piekny smak!
Jesli ktos bardzo boi sie owych kwasow, to dodam dla wyjasnienia, ze cola jest jeszcze bardziej kwasna, za przyczyna kwasu fosforowego zreszta (pH coli wynosci 2.5-3.5, a rabarbaru 3.0-3.6). Sposrod kwasow ktore zawiera rabarbar jeden moze nam szkodzic bardziej - kwas szczawiowy (przy zalozeniu, ze rabarbar spozyjemy w ogromnych ilosciach). Zawsze jednak pozostaje zdac sie na zdrowy rozsadek i nature, jak w przypadku gorzkich pestek :-) Nie przesadzajmy, nikt z nas nie jest w stanie zjesc wiecej niz jednej laski rabarbaru maczanej w cukrze - zje ktos z Was wiecej, dacie rade?
Zaproponuje wiec dzisiaj malutkie galette, rabarbarowe, kwasne, slodkawe, pyszne; tarty bez rozczarowan, jedynie ci ktorzy nie przepadaja za rabarbarem powiedza: ciasto wspaniale, ale nadzienie mogloby byc inne :-)
Przepis na mini galette z rabarbarem (inspiracja tarta z czerwonymi pomaranczami wg. Deb ze Smitten Kitchen, ciasto na tarte w mojej wersji), 4 galette:
ciasto:
140g maki
70g zimnego masla
35g cukru
3 lyzki lodowatej wody
ponadto:
250g rabarbaru
2 lyzeczki masla
bialko
brazowy cukier
Make mieszam z cukrem, dodaje zimne maslo, lodowata wode i szybko zagniatam. Wkladam na pol godziny do lodowki. Nastepnie ciasto dziele na 4 czesci, rozwalkowuje na krazki o grubosci 4mm, delikatnie rozprowadzam na kazdej nich pol lyzeczki miekkiego masla, na srodku ukladam rabarbar (okolo 3 kopiate lyzki, wczesiej obsypane cukrem i lekko odsaczone z soku), boki ciasta zakladam, tak by lekko przykryly rabarbar, smaruje bialkiem, posypuje cukrem. Ciasto chlodze w lodowce (godzina wystarczy). Nastepnie pieke 20 minut w 175st. C. Pysznie kwaskowate!
PS. Odebralam dzisiaj niesamowita przesylke: Próbowane i ... dobre przepisy kulinarne Marii Karpowiczowej z dedykacja "dla przyjemnego czasu spedzania" - zapowiada sie swietnie, Michu ogromnie dziekuje! Dziekuje rowniez Monice za miod malinowy - ba! to bylo mile spotkanie :-)
PS. Odebralam dzisiaj niesamowita przesylke: Próbowane i ... dobre przepisy kulinarne Marii Karpowiczowej z dedykacja "dla przyjemnego czasu spedzania" - zapowiada sie swietnie, Michu ogromnie dziekuje! Dziekuje rowniez Monice za miod malinowy - ba! to bylo mile spotkanie :-)
Basiu i Ty kusisz rabarbarem? a ja dopiero zacznę z nim kucharzyć na wakacjach, jeśli się coś jeszcze ostanie na sklepowych półkach, to nie fair, że sesja jest w okresie na rabarbar i truskawki... (a może truskawki i rabarbar w czasie sesji) jawna dyskryminacja biednych studentów xD
ReplyDeleteciekawie przedstawiłaś co te pyszne łodygi w sobie mają, nie przypuszczałam, że aż tyle kwasu ukrywają, ale masz rację: z umiarem, z pewnością nikomu nie zaszkodzi.
nigdy nie przeszłyby mi przez myśl słowa 'ale nadzienie mogłoby być inne' - to się nie godzi xD
ciepło pozdrawiam wieczorową porą (:
Och, jak ja lubię takie notki, pisz częściej Basia o chemii w kuchni - kto jak nie Ty :-)
ReplyDeleteA może jakiś fanklub trującego jedzenia by założyć? ;-)
Tartę wypróbuję, bo rabarbar kocham (jak można chcieć innego nadzienia?)!
I ja się strasznie cieszę ze spotkania i dziękuję Wam Basia jeszcze raz, cieszę się, że ten miodek smakuje :-))) To dodam jeszcze że hebratka z szałwią jest szałowa i że będę suszyć kolejną porcję :-) Buziak :*
Dawno mnie u Ciebie ( w sensie komentowania) nie bylo...wyjasnie jak sie spotkamy haha
ReplyDeletePiekne zdjecia, superinteresujacy post- juz wiem dlaczego nie pije coli i prawie nie jadam rabarbaru ;))ale na Twoja tatke pewnie bym sie skusil :)
A propos Edwarda- to skomplikowane...
Uwielbiam taki kształt tart (galette). Jutro idę na rabarbarowe zakupy i wykorzystam Twój cudowny przepis. Popełniłam następny mahlabowy wypiek.
ReplyDeleteOniemialam, kiedy zobaczylam to zdjecie. Wyglada dokladnie tak samo jak w przepisie z ksiazki Donny Hay (ktory notabene mialam zamiar wykorzystac w nadchodzacy weekend). Oprocz rabarbaru dodaje ona jeszcze inne owoce. Basiu, nie bedziesz zla jak mimo to upieke cos tak bardzo podobnego do Twojego wypieku?
ReplyDeleteA rabarbar uwielbiam. Koniecznie z cukrem :))
Pozdrawiam cieplo.
Mi tam żadne kwasy nie straszne!
ReplyDelete;-)Przecież rabarbaru nie je się przez cały rok, a jeśli już się go zje, to przecież nie kilogramami...
Rabarbar bardzo lubię i na taką tartę chętnie bym się skusiła..
I powiedziałabym Ci na pewno: "Ciasto wspaniałe, a i nadzienie nie mniej" ;-))
Basiu, ja uwielbiam ten przaśny a zarazem boski kwas!
ReplyDeleteU mnie w domu niestety nie szczególnie jest poważany...a ja owszem, a ja tak...
Piękne i zapewne pyszne tatraletki...
Pozdrawiam cieplutko.
Buruś, ale fajne to pierwsze zdjęcie. Aż nabrałam ochoty na rabarbar, a ja z niego to kompot lubię najbardziej.
ReplyDeleteSpotkałyście się z Moną? A na Kumach cisza o tym ;) Chociażbyście to opiły ;)
Basiu, juz w kazdy poniedzialek zagladam tutaj, aby zobaczyc co nowego "wyprodukowalas". Czy Ty masz cos wspolnego z chemia, gdyz Twoje notki sa dosc naukowe - znowu dowiedzialam sie paru ciekawych rzeczy :)
ReplyDeleteA kilka dni temu przejrzalam Twoje posty z Bliskiego Wschodu, inspirujace, ze tak powiem.
A taka tarte to akurat znam i lubie. Nawet rabarbar polubilam (w dzicinstwie nie znosilam).
Takie "zaginane" do srodka male tarty sa specjalnoscia w Pain Poilane. Jezeli kiedys bedziesz w P. to polecam zajsc do ich sklepiku w centrum miasta i kupic na sprobowanie z jablkami. Milego dnia.
ja potrafię zjeśc więcej niz jedną gałązkę maczaną w cukrze/miodzie.. i wcale nie wiedziałam, ze to nie do końca zdrowe.
ReplyDeleteuwielbiam rabarbar
surowy, zapieczony..
pyszne Twoje zdjecia!
A już myślałam, że przegapiłam poniedziałkowy wpis. A wiesz ja mam jakieś autodestrukcyjne chyba zapędy ;-) Lubie ja te pestki i lasek w cukrze mogę zjeść bez liku. Może jestem w środku bardziej zasadowa. Tylko cola mi się fuj wydaje.
ReplyDeleteA ja już mam całą chemiczką szafeczkę w domu.
bardzo mi się podoba ten pomysl na tarte z rabarbarem i na pewno go niedlugo wypróbuje :)
ReplyDeleteViri, oj tak to calkowicie nie fair ze truskawki i rabarbar pojawiaja sie w maju-czerwcu! Oj zdecydowanie jestem za rabarbarem, ale o kwasie napisalam, bo niektorych przeraza, mnie absolutnie nie :-))
ReplyDeleteMonika, miod hit! O widzisz zarazilam Cie szalwia, teraz juz nie mam problemu co poczac z suszona szalwia :) Chemia w kuchni to fajna rzecz, jak zaczynam drazyc temet, to ciagle czegos nie wiem :D
Arek, mowisz "it's complicated" a ja robie sie coraz bardziej ciekawa :-) Tartka raz podana, a jakze!
Lo, oj tezuwielbiam ten ksztalt, najlepszy z tartowych :) Dziekuje ze przypomnialas mi nazwe, juz poprawialm, tak chodzilo mi po glowie, ze galette to nie tylko breton galette :-) Mowisz, ze szalejsze z hahlabem, no to ladnie!
Majka, ja zla? Bede ogromnie szczesliwa ze Cie "popchne" w pewien sposob to tatry zrobinia!
Gos, dokladnie tak, musialby nam rabarbar zazkodzic gdybysmy zjadly z 5 kg, dlatego nie przejmuje sie "szkodliwoscia" domniemana rabarbaru, przeciez "moze szkodzic" nei znaczy "napewno zaszkodzi" :-))
Kass, dziekuje! U mnie rabarbar sie lubilo, ale ostatnimi laty byl kompletnie zapomniany...
Oczko, a przecie sie przyznlysmy Wam, ale nikt sie nie wypytywal, to co sie bedziemy chwalic :-) Tarte rob, bo boska!
Magdalena, ciesze sie ze tu wpadasz :) Wiesz, mam w pewnym sensie cos z nauka i w pewnym sensie zanczy duzo wspolnego :-) Ze tez nie wiedzialam o tych tartach gdy odwiedzialam P. ale to sie naprawi! Szybciej jednak odwiedze Bliski Wschod, tesknie za nim...
Asiejka, o jestes niezla, ja wymiekam po jednej lasce, ale poczekam chwile i juz wcinam druga :-) Dziekuje za mile slowa :*
Alkat, polecam w ciemno, juz bym znow piekla te tarty :-)
Basik jak to sie stalo ze ja przegapilam poniedzialkowy wpis???? :)
ReplyDeleteNIEWYBACZALNE :)
Jetes niesamowita Basia do dzisiaj pamietam jak sprawdzalas dla mnie sklad tonicu i Twoja rozmowe o destylowaniu wodki z Fellunia :D
Taka KUME miec to skarb. Najprawdziwszy :)
A BEKA o spotkaniu z Monika nic nie widziala jak to? :D
Zdecydowanie nie ma co przesadzać, w żadną stronę.
ReplyDeleteA ta galette wygląda... aż brak słów.
Chętnie bym się skusiła... ;)
Pozdrawiam!
No właśnie każdy ma rabarbar, a ja nie mam:P
ReplyDeleteNo cóż,
ja Ci Basiu powiem, że owe warzywko to zaczęło mnie fascynować dopiero w zeszłym roku (kiedy to na blogach nastąpił wysyp rabarbarowych wypieków).
Jako dziecko nie znałam smaku rabarbaru maczanego w cukrze, ale z opowiadań mojej Mamci wiem, że rósł kiedyś przy drodze i : "wpadało się do domu, dopadało cukierniczkę, maczało i jadło. To był największy rarytas wiosny!".
Mam nadzieję, że już niebawem i u mnie na targu (niestety nie przy drodze, aczkolwiek może i dobrze, bo świeżego powietrza to u mnie jak na lekarstwo).
Pozdrawiam ciepło, obym ja zdołała zjeść pół takiej łodyżki:P
o kurce fiks , rabarbarowe ciasto , jakie pyszne musi być , ja to sprawdzę:)
ReplyDeleteTeż mam taką podobną Basię znajomą, która o kwasach opowiada czasem z taką pasją :) podziwiam Was obie!
ReplyDeleteKwasów się nie boję, ale chyba faktycznie na raz więcej niż jednego rabarbarowego badylka nie zjem :)
Tarta super!
Zaraziłaś, zaraziłaś, kto by pomyślał, że herbata z szałwią będzie taka pyszna :))) A i tarteletkami z rabarbarem też zaraziłaś, przez poprzednie dwa lata jakoś nie miałam okazji dorwać rabarbaru, więc w tym roku nadrabiam, dobrze że pojawił się tak wcześnie :)))
ReplyDeletePola, o zesz jak Ciebie dobrze czytac! A nie spoznilas sie wcale a wcale, przeciez ja wpis dalam tzu przed polnoac, prwaie wtorek to byl :*
ReplyDeleteZay, oj skus sie, podaje tarte raz!
Olcia, ach ta opowiesc Twojej Mamy slodka jest, jak ten cukier zlizywany z rabarbaru :) Zycze Ci udanych zakupow!
Ala, a ja w to wierz droga Pani :D
Amarantko, dzikuje za odwiedziny, widzisz my Basie tak mamy :)
Moni, a wiesz ze ja przez 2 lata tez rabarbaru nie mailam i rok temu mowialm sobie "za rok sie odkuje"! :-D No i szalwi donice mam na balkonie, nie bedzie z nia problemu :)
Staram się jako mogę :)
ReplyDeleteBasik ale że biszkoptu nie lubisz to wiesz co? Byś się wstydziła :D
Basiu, to ja już tutaj może podziękuję za wszystkie miłe słowa, które się u mnie pojawiły :)
ReplyDeleteI zaczynam myśleć, że faktycznie, Basie tak mają :) więc jak będę wybierać kiedyś imię dla swojej córy, to wezmę to pod uwagę ;)
Miłego dnia!!
Bacha, zła kobieto! Ja tu się ślinię i ślinię na barbar od dawna, i mam zaplanowaną prawie identyczną tartę (no, rustykalną ;), a Ty tu robisz, fotografujesz i pokazujesz. Coś czuję, że jak dorwę różowego w piątek (a MUSZĘ), to na tartach się nie skończy.
ReplyDeleteJak już pisałam, bardzo spodobała mi się Twoja chemia, Basiu :)
ReplyDeleteTarta też, rzecz jasna!
Rabarbar nabyłam, więc i na kruche przyjdzie czas, najpierw rzuciłam się na dżem, bo ich sporo ostatnimi czasy było na blogach i zachciało mi się zapełnić słoiczek.
Ale u nas rabarbar zielony jest, czerwieni w nim jak na lekarstwo :(
Y
ReplyDeletee
s
y
e
s
y
e
s
I
l
i
k
e
y
o
u
r
b
l
o
g
Agneta, Sweden
Basia pewnie jeszcze Cie nie ma, ale juz wiem dlaczego moje dzemy maja taki ladny kolor :)
ReplyDelete1) nieobrane rozowe lodygi rabarbaru
2) 2 lyzki balsamico (dobrej jakosci)
3) karmel z cukru - bede go zawsze dodawac do wszystkich dzemow :)
:*
Dziękuję Basiu za wspaniały przepis:)
ReplyDeletehttp://waniliowachmurka.blogspot.com/2010/05/galette-z-rabarbarem.html