pewnego lipcowego wieczora nawiazala sie taka rozmowa (po prawdzie wieczorow bylo duzo wiecej), cytuje co nastepuje, sluchajac przy tym O, Epoko Poniedzielskiego:
Monika: wróciłam - właściwie dokładnie to nie wiem, (...) stanęło chyba na tym że się wpraszamy.
Oczko: będę w sobotę o 11:57. I wtedy też na peronie trzeba by było wypatrywać wysokiej szatynki w różu i tipsach.
Czyprak Antoni: 11:57, Augustów, sobota. Będziem czekać i jedziem do Frącek albo też i Frącków. To jak Ty w różu i tipsach, to my w gumiakach i fufajkach lilaróż ;)
Peggykombinera: składam meldunek (...) całuję Was!
Oczko: będę w sobotę o 11:57. I wtedy też na peronie trzeba by było wypatrywać wysokiej szatynki w różu i tipsach.
Czyprak Antoni: 11:57, Augustów, sobota. Będziem czekać i jedziem do Frącek albo też i Frącków. To jak Ty w różu i tipsach, to my w gumiakach i fufajkach lilaróż ;)
Peggykombinera: składam meldunek (...) całuję Was!
Buruberii: na wszelki wypadek dodaje, ze jestem blondynka, 170cm w kapeluszu.
Czyprak Antoni: a nas rozpoznacie po tym, że będziemy w nowiuśkich gumiakach i fufajkach, a ja dodatkowo będę miał przewiązaną na szyi onuckę w żabki. To tak dla odróżnienia, ponieważ jesteśmy z Radziulisem bliźniaczo podobni. Poza tym Krzysiek, tfu, Czesław, jest nienajwyższy i łysy, a ja trochę wyższy, włosy jeszcze mam, co jak na pięćdziesięciosześciolatka jest dziwne (...), okular, czapka uszatka, te rzeczy.
Grażyna: Sękacz jak sękacz, ale kartaczy to poszukajcie koniecznie! Myślami będę z Wami!
Czyprak Antoni: ja słodycze lubię bardzo. Ogórka kiszonego na ten przykład. (...) Ze słodyczy na Suwalszczyźnie robią fantastycznego mrówkowca. Jest to kupa faworków oblana miodem i obsypana makiem i orzechami. Je się to wyskubując wybrany kawałek ze sterty. Mmm!
Monika: Dobry Państwu :) To tego, dobrego pakowania, pucowania traktorków, miłych wrażeń z drogi życzę Państwu i się widzimy :)))
Sie widzelismy, co tu duzo mowic, bylo to spotkanie najfajowsze! Wpis i przepis dedykuje wiec Kumom z Koszelewa. Dedykacje podpisuja ze mna Alcia i Monika, z ktorymi radosnie smazylam chrust i przygotowalam mrowisko kilka dni temu :)
Sie widzelismy, co tu duzo mowic, bylo to spotkanie najfajowsze! Wpis i przepis dedykuje wiec Kumom z Koszelewa. Dedykacje podpisuja ze mna Alcia i Monika, z ktorymi radosnie smazylam chrust i przygotowalam mrowisko kilka dni temu :)
Mrowisko (mrówkowiec) jest regionalnym smakolykiem z Podlasia, szczegolnie typowym dla Sejneńszczyźny i Suwalszczyzny. Strona Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi podaje iz mrowisko: "wyglądem przypomina kopiec ułożony z cieniutkich, uformowanych w nieregularne kształty faworków, całość jest polana miodem oraz posypana makiem i rodzynkami." Ze wzgledu na perfekcjonizm, z ktorego nie zamierzam rezygnowac, moj chrust ma ksztalt trojkatow, a nie jakies tam nieregularne ksztalty. Co sie zas tyczy slodkiej miodowej polewy - znalazlam kilka przepisow, ale postanowilam sie trzymac mojej zasady o dobrej jakosci skladnikach, zrezygnowalam wiec z "tradycyjnych" przepisow z uzyciem margaryny czy sztucznego miodu. Nasmazylam niewielka góre chrustu, oblalam je miodem i posyplam bakaliami - grzechu warte!
Przepis na mrowisko zwane też mrówkowcem (inspiracja: opowisci Tośka o mrowkowcu i kilka porcji mrowiska zjedzone podczas Kajkow2010):
chrust/faworki usmazone z 25dag makipol szklanki jasnego miodu
garsc maku
garsc ciemnych rodzynek
Przygotowanie mrowiska: nasmazyc chrustu/faworkow z ~25dag mąki. W kąpieli wodnej roztopic miod. Faworki ukladac na talerzu warstwami, polwac przestudzonym miodem, posypywac makiem i rodzynkami, ma powstac kupa faworkow, na ksztalt choinki powiedzmy. Mmm!
PS. Wszelkie ewentualne podobienstwo zdarzen oraz postaci, ich imion, pseudonimow oraz przezwisk do zdarzen oraz osób rzeczywistych jest przypadkowe i niezamierzone :D
ja takich wspomnień nie mam ,ale smażenie Mrowiska dostarczyło mi niezłych emocji :D
ReplyDeleteA twojej Basiu , tak i jak Moniki takie eleganckie , równiutkie , nie ma co , moje to pobojowisko :D
Ha ha Basia no nie mogę z Wami!! :))))))))))))))))))))
ReplyDeleteJuż poniedziałek?? Matko jak ten czas szybko leci, za szybko!
CAŁUS Blondynko :*
Basiu, mówisz, że dobre? Alicji nawet nie pytam, przecież to najsłynniejszy chrustożerca w blogosferze! Ona o każdych faworkach pisze, że pyszne!
ReplyDeleteNiezły ten perfekcjonizm... Trójkąciki, fiu, fiu...
Pyszne mrowisko:))) świetny pomysł, prezentuje się rewelacyjnie!
ReplyDeletePiękne! Uwielbiam mrowisko, ale sama jeszcze nigdy nie robiłam.
ReplyDeleteBasiu, urocze wspomnienia... Zazdroszczę spotkania - jak nie wiem co...:)
ReplyDeletePoza tym cuda tworzycie...!
A mrówkowiec mi nie znany ... Już mówiłam Monice, że Wy Mistrzynie w wynajdywaniu przeciekawych pomysłów jesteście:)
Pozdrowienia, gorące !
Cudne mrowisko! Ja bym je całe pożarła.Nigdy sama nie piekłam,ale kupuję w sklepie Specjał wiejski.Pycha!
ReplyDeleteJej, są i tipsy i onucki, ale miałam wyrzuty że Ci to na głowę zrzuciłam..
ReplyDeleteAle Basiu - Twój perfekcjonizm jest perfekcyjny bez dwóch zdań, mrowiska takiego zazdroszczą z pewnością wszystkie mrówki na Suwalszczyźnie :)))
Buziaki Basia i dzięki wielkie raz jeszcze i za smażenie i za ten czas wspólny nad Hańczą i byle do lata, co? :)))
:*
No to ten perfekcjonizm się opłacił, bo mrowisko wygląda cudnie.
ReplyDeleteAlu i ja Tobie za emocje dziekuje, bo po prawdzie to Ty mnie zmobilizowalas i zachecilas do tego mrowiska przecie!
ReplyDeletePola, my z Toba tez mamy brunetko (czy jednak ciemna szatynko?) nasza :*
An-na, ja uczcieiwe mowie ze to mrowisko to doskonaly pomysl na faworki - ten miod doskonale sie z nimi komponuje. A z Ala tak, jej nikt nie dogoni :D
Kass :)
hania-kasia, wiec ja namawiam Kasiu :)
Ewelajna, widzisz czasem czlowiek nei szuka, pyta o sekacz a tu mu mowia ze mrowisko pyszne jest :) Buziak!
Amber, dobre to jest, dez 2 zdan :)
Monika, podolalam Moni i straszni sie ceisze, nawet Lukasz sie smail, wiec sie udalo :) I ja dzieje, do nastepnego - a co! :*
Nobleva, dziekuje! jestem okropna z tym perfekcjonizmem, sama tez sie doceniam :)
Basiu-Perfekcjonistko droga! Absolutnie mnie rozbiłaś z tym "żadne tam nieregularne kształty, tylko trójkąty". Jak ja bym tak chciała! Ale, cóż... od perfekcji, to mnie dzielą świetlne lata. Może kiedyś?... ;)
ReplyDeleteWspaniałe wspomnienia, cudne mrowisko. W życiu bym nie pomyślała, że będę miała kiedykolwiek na taki przysmak ochotę. I że w ogóle taki przysmak istnieje.
Buziak!
Basia, wiesz ja bez Waszej zachęty pewnie bym do dziś oglądała Panią Birutę w filmiku i wzdychała , że chciałabym kiedyś usmażyć takie mrowisko:D a tak mrowisko stało się faktem :DDD pysznym faktem
ReplyDeleteAn-na, ha ha no bo tylko takie smażę , pyszne faworki , na inne szkoda czasu , zachodu i później zębów :DDDD podpisał
najsłynniejszy chrustożerca w blogosferze
Oj, jak Wam cudnie! Świetne spotkanie, jajcarskie zapewne,że hej :))
ReplyDeleteA mrowisko po prostu boskie!
Cudownie sobie babeczki popiekłyście no :))
Pozdrawiam:)
Właśnie ogolądam Wasze mrowiska!
ReplyDeleteAle popłynęłyście! Nie wiem jakbym to zjadła! (mieszkamy we dwójkę). Normalnie szaleństwo:)
piękne mrowisko! Rzuciłabym się na takie z miodem i makiem:) Toć to musi być pyszne! Trójkąty wyglądają świetnie!
ReplyDeletePodołałaś to mało powiedziane :))) Pozdrów Łukasza i zdrowia życz, zaraz zresztą lecę odpisywać na @ :)
ReplyDeleteDo następnego koniecznie :)
Alcia - chrustożerca, oj to jest to :D
Piękne piękne, aleście zaszaleli! O mrowisku nigdy nie słyszałam, teraz chyba będę musiała zrobić:) Może nawet na tłusty czwartek? Ale też chyba w większej grupie, jedak smażenie faworków (niezależnie od ich kształtu) to zajecie bardzo towarzyskie:)
ReplyDeleteBasiu, wspaniałe jest to, że dzięki Twojemu postowi mogłam poznać kawałek polskiej, regionalnej kuchni! Wydaje mi się, że czasami niedoceniam różnorodności kuchni polskiej i zawsze staram się dysyplinować - przeglądać stare książki kucharskie, szperać po babcinych czasopismich... Mimo wszystko, na mrowisko natrafiłam po raz pierwszy!
ReplyDeletePozdrawiam i gratuluję precyzjii w wycinaniu :)
Świetny pomysł! Nigdy o nim nie słyszałam i nigdy go nie robiłam. A teraz mi się bardzo spodobało.
ReplyDeleteKiedyś już o mrowisku słyszałam, ale to dawno było, a teraz dopisuję do listy do zrobienia i czekam na okazję do zrobienia :)
ReplyDeleteBasiu, po raz kolejny rzuciłaś mnie na kolana... super przepis, piękne wykonanie!
ReplyDeletemniam:)
o a ze zdjęcia pomyślałam, że mrowisko jest słono ostre...
ReplyDeletenawet mogłoby być z makiem...
Fajne to mrowisko, ale jakoś tak nazwą mogło być jeżowisko albo jeżysko albo coś w tym stylu. Super wygląda:) pozdrawiam
ReplyDeleteThis comment has been removed by the author.
ReplyDeleteByłem tam, byłem! I bimberek piłem! Nalewek lało się morze. Mój Boże! Lilaróż gumiaki siały szpan lada jaki, a z ogniska skry do dziś śnią się mi. Brrr, dosyć częstochowy, bo się tylko kompromituję :) Buruuś, mam wrażenie, że właśnie podniosłaś poprzeczkę najznamienitszym wypiekaczom mrówkowców. Toż to cud, miód i orzeszki! :D Zdolniacha, co tu gadać.
ReplyDeleteMrowisko? Mi to jeża przypomina ;) Oczywiście nigdy nie jadłam i nie widziałam nawet na oczy, a teraz żałuję, że faworki zeżarte...
ReplyDeletewyglada pieknie!!!
ReplyDeleteChętnie bym taką mróweczkę zjadła i to nie jedną. Wiesz że mi bardziej z miodem zawsze smakował chrust niż z cukrem, a po za tym to myślałam że to nie rodzynki tylko tonka na zdjęciach jest :-).
ReplyDeleteA cały Twój post "Czytał mi się" w głowie głosem Poniedzielskiego :)
ReplyDeleteMiłe...
Na górę faworków nie patrzę, bo mi żal cztery litery ściska...
Uwielbiam Twój perfekcjonizm. Równiutko, jak od linijki. A chrust, jestem pewna, powstał z jaj od szczęśliwych kur.
ReplyDeleteadekwatna nazwa do ciasteczek :)
ReplyDeleteBasieńko, to rzeczywiście jest grzechu warte, a Ty kusicielką jesteś ogromną, bo jeszcze raz spojrzę na tego mrówkowca i za chrust się wezmę, nawet mimo że Tłusty Czwartek już za nami :)
ReplyDeleteBuzial :*
Bombowe !!!
ReplyDeleteBłahaha! Się ubawiłam. Dzięki Basia, za przypomnienie naszego Kumoterstwa. Musimy to jeszcze powtórzyć - tym razem to do tipsów dorzucę jeszcze różowy piórkowy szal boa ;))
ReplyDeleteIdę pogapić się na dalsze mrówkowce.
buziak
Hej blondie, a ja dopiero dziś zauwazylam, ze te mrowiska to razem robilyscie! Ale skłądam to na karb przeprowadzki :)Super! Opowieść i mrowisko :)
ReplyDeletePrzepysznie tu u Ciebie, apetyczne zdjęcia! A takie chrupiące faworki porostu uwielbiam:)
ReplyDeleteNo takie mrowisko to ja bym "wciela" za jednym posiedzeniem :) Co do jednej mrowki :)) Cudowny deserek Basiu. I jak wspaniale sie prezentuje, fiu fiu :))
ReplyDeleteUsciski.
apetyczne. jadłam mrowisko też w Wilnie - chyba mamy do czynienia z regionalizmem cukierniczym :) w posypce znalazły się również migdały, a nawet wiórki kokosowe..
ReplyDeletebyły tam też dostępne sękacze, podpisane jako tradycyjny produkt litewski. widać dużo i smacznie nas (PL i Litwę) łączy :)