Monday, March 12, 2012

gulášová polévka, czyli zupa gulaszowa



od lat prym wioda Czesi, od lat wygrywaja w polskich sondazach opinii publicznej na nasz ulubiony narod. A teraz skonfrontujmy uwielbienie z rzeczywistoscia. Co przecietny mieszkaniec Lechistanu wie o swych poludniowych, slowianskich braciach? Nie mam bladego pojecia, ale wielu wspomni pewnie ahoj, zlata Prage, jakas czeska piosenke, film, pisarza, czy Vaclava Havla. Niemal pewne jest jednak, ze nasza znajomosc czeskiej kuchni zaczyna sie i konczy na knedlach, no dobrze - i na smazonym serze ;-) 

Nonsensopedia twierdzi, iz czeska kuchnia jest bardzo urozmaicona, a mianowicie składa się z knedlików w różnych sosach. Ponadto we wspomnianej encyklopedii humoru przeczytamy, ze Czesi pod względem kulinarnym są to nasi najwięksi wrogowie. I jak w kazdej opowiesci, tak i w kazdym zarcie jest nieco prawdy (choc zapewne autor cytatu ma na mysli cos zupelnie innego niz ja).

Prawdy? Ano. Na mysli mam polska swiadomosc kulinarna i polska gastronomie. Powiedzialabym, ze my Polacy czesto nie znamy wlasnej kuchnii, czesto sie jej wstydzimy, a na dodatek brakuje restauracji, w ktorych moglibysmy tradycyjnych polskich potraw sprobowac czy wyslac tam zagranicznych znajomych, ktorzy wlasnie wybieraja sie odwiedzic nasz kraj (i nie mam na mysli przybytkow serwujacych fasolke po bretonsku). W Czechach o ulubionych klasycznych potrawach rozmawiaja wszyscy: dzieci, mlodziez i dorosli, mezczyzni i kobiety; Czesi naprawde wiele wiedza o swej kuchni, sa z niej dumni, znaja tradycyjne potrawy i nierzadko je gotuja, praktykuja zwyczaj wychodzenia na obiad czy kolacje do hospody. Hospoda to instytucja. Tutaj nie wychodzi sie na piwo, tutaj idzie sie do hospody jesc i do tego czegos sie napic. Kuchnia stanowi czesc czeskiej natury*. Tak sobie pomyslalam, ze jesli juz tak lubimy Czechow, to moze chcielibysmy wziasc z nich czasem przyklad? Czesi pod względem kulinarnym są to nasi najwięksi wrogowie ;-) 

Gulášová polévka to bodaj jedna z bardziej znanych w Czechach zup. Z ziemniakami i wolowina, majerankiem, kminkiem i ogromna iloscia mielonej czerwonej papryki. Pozywna, tradycyjna. Uczyl mnie Luboš, ktory uczyl sie od swojej, tez swietnie gotujacej maminky.
Moze uproszcze temat, ale moim zdaniem czeska zupa gulaszowa jest bliska krewna czeskiej zupy ziemniaczanej (bramboračka). Bramborová polévka to gulášovka, w ktorej w miejsce wolowiny dodaje sie marchewke, seler i suszone grzyby, pomijajac papryke. Jeszcze jedna wersja
czeskiej zupy gulaszowej przychodzi mi na mysl, zupy ktora pojawia sie we wspomnieniach wiekszosci naszych znajomych, zupy o jaka dzisiaj trudno: gulášová polévka s párkem i w tym momencie zaczyna sie niekonczaca sie dyskusja o obnizajacej sie z dnia na dzien jakosci produktow zywnosciowych... 


Przepis na gulášovou polévku czyli czeską zupę gulaszową (wedlug instrukcji Luboša):

1/2 kg wolowiny
1 kg obranych ziemniakow
2 duze cebule
2 lyzki olej slonecznikowego
2 lyzki masla
2 lyzeczki czerwonej slodkiej papryki
1 lyzeczka majeranku
1 lyzeczka kminku
sol i swiezo mielony pieprz do smaku


Cebule pokroic w drobna kosteczke, podsmazyc na zloto na oleju i masle. Pod koniec smazenia dodac i krotko przesmazyc 1 lyzeczke papryki, majeranek, kminek. Wolowine oczyscic, pokrolic w kosteczki, paseczki i dodac do podsmazonej cebuli z przyprawami. Podlac woda i dusic mieso do miekkosci (~godzine). Gdy wolowina jest niemal miekka dodac pokrojone w kosteczke ziemniaki i pozostala lyzeczke papryki, dolac wody. Gotowac az ziemniaki zmiekna (15-20 minut). Podawac obowiazkowo z rohlíkem! Pravá polévka. 

PS. Na deser dorzuce piosenke maso na guláš czeskiej grupy Těžkej Pokondr. Niemal pewna jestem, ze nie umiemy slawic swojej kuchni, spiewanie o jedzeniu chyba nam nie za bardzo wychodzi (poza dla chleba, panie dla chleba); choc piosenki o piciu, na przyklad ta w wydaniu Bohdana Smolenia buty piją bo wciąż ciasno, to jednak sa perelki!
* staram sie nie byc w swych sądach bezkrytyczna, Czesi sa zarazem najbardziej otylym narodem w Europie, widocznie trudno jednoczesnie o umiar w jedzeniu i bycie dumnym z kuchni ktora sie kocha.

17 comments:

  1. No ale ta polevka z parówką to mnie z lekka przeraża (choć tak, czasem, baaaaardzo rzadko, zjadam parówkę, głównie w domu rodzinnym :)

    Uściski, Basiu!

    ReplyDelete
  2. Aniu i wlasnie z powodu owego przerazenia napislam, ze wspomnienie o parowce rozpoczyna dysputy o jakosci zywnosci, niech perowka bedzie koronnym przykladem. Chyba wykresle to jednak, bo nei o tym chcialam w tym wpisie pisac ;-)

    ReplyDelete
  3. Basiu, ale skąd takie statystyki? :) Ja od wieki wieków słyszałam, że z południowymi sąsiadami nieszczególnie się lubimy..., głównie przez zaszłości historyczne. Co nie zmienia faktu, że ich knedle z sosami mięsnymi kocham i uwielbiam, a gulasowej polevki nie jadłam. :D
    Uściski!

    ReplyDelete
  4. a ja zupę gulaszową znam, i czosnkową też :)

    czy kuchnia słowacka i czeska są podobne? Na Słowacji trochę bywałam podczas jazdy na nartach. Po całodziennym wysiłku chodziło się na różne potrawy, niekoniecznie dietetyczne ;)

    ReplyDelete
  5. Małgosia, mam na mysli badania CBOS z ostatnich kilku lat:
    http://wyborcza.pl/1,76842,3840674.html
    http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,55670,3074753.html
    http://podroze.gazeta.pl/podroze/1,114204,9041841,Najbardziej_lubimy_Czechow_i_Slowakow.html
    http://wyborcza.pl/1,76842,11147681,Sondaz__Polacy_najbardziej_lubia_Czechow__najmniej.html
    Do knedli polecam gulasovku wiec ;-)

    Nina, o prosze czeskie zupy sa w PL znane ;) A czeska i slowacka kuchnia - sa podobne i niekoniecznie dietetyczne :D Choc halusky sa potrawa typowo czeska a svickova na smetanie czysto czeska... Zapewne przyklady mozna moznyc. Knedle i smazony ser i w Sk i Cz popularna sa :)

    ReplyDelete
  6. Bardzo miło się te gulaszowe wywody czyta, Basiu!
    A czy nie jest przypadkiem tak, że my Czechów bardzo, oni nas mniej?

    ReplyDelete
  7. Troje przeciętnych mieszkańców Lechistanu, stojąc przedwczoraj pod sklepem w Koniecznej i wcinając mazurek z koglem-moglem przez dobrą godzinę marzyło na głos o cesnekovej, gulasovej, haluskach, smazenym serze, pirohu z bryndzą i.. kofoli ;) Po czym postanowiło marzenia zrealizować (co okazalo się jednak nie być tak prostym, jednak SK to nie CZ ;))

    Na serio - Basia, doskonały wpis!!To już nie raz o tym rozmawiałyśmy, ale kurcze, przecież my naprawdę mamy tyle fantastycznych potraw, a wstydzimy sie nie wiem czego..

    I jak Ty robisz te zdjęcia "zupowe" wciąż zachodzę w głowę - piękne :)

    Uścisków moc :):*

    ReplyDelete
  8. PS. Sycylijczyk na krakowskim Kazimierzu serwuje.. pizze z parówkami.. ;)

    ReplyDelete
  9. A ja tu akurat szukalam alternatywy dla standardowego gulaszu! Dzieki!

    ReplyDelete
  10. o! a ja dzisiaj robię gulasz węgierski, z przepisu Lo.
    a kuchnię czeską lubię, choć nie wiele jeszcze robiłam w domu, to jednak dzięki "czeskiej" sąsiadce miałam okazję popróbować kilku potraw.

    ReplyDelete
  11. Basiu, cudnie piszesz kochana. Jak wiesz ,lubię takie ciekawostki. Lubię te czeskie słowa:).
    A ta gulasova polevka (szkoda,że nie umiem czeskich znaków) to mi się bardzo podoba. :)
    Jeszcze jeden komplement: Twoje zdjęcia są świetne. Wszystko co trzeba i jak ładnie i elegancko.

    Wszystkiego najlepszego i tu też życzę!:)

    ReplyDelete
  12. A ja jeszcze dorzucę Nohavicę! Parówka tez mi się, kurczątko, nie widzi, ale co zrobić, że tak to wszystko nieładnie na biedne psy schodzi...
    W Pradze byłam tylko dzień niecały i nawet nie pamiętam smaku knedlików..., więc pojęcia nie mam o wszystkim co piszesz, ale wierzę Ci na to Twoje słowo:)

    ReplyDelete
  13. Dzięki za przełamanie stereotypów :)
    Mnie by taka zupa smakowała, nie mówiąc już o moich Panach :)

    ReplyDelete
  14. Wiesz Basiu, przyznaje sie bez bicia, ze o czeskiej kuchni wiem niewiele. Prawie nic. Jakos nigdy nie ciagnelo mnie w jej strone. A szkoda, bo podejrzewam, ze jest pyszna. Wystarczy spojrzec na Twoja polevke :))

    Usciski.

    ReplyDelete
  15. Basiu :) Smażony ser to ja koniecznie muszę w kwietniu, bo się uduszę! :)))))
    Z podwójną porcją frytek :) I wcale mi nie przeszkadza, mogę być otyła :)
    Parówki jem na śniadanie - czasem :)
    Gulaszową uwielbiam! Może zrobię Dawidowi na obiad w niedzielę?
    Jak zasłuży :D

    ReplyDelete
  16. hmmm....ja poprosze,ale raczej bez parowki....gulaszowa zupe (polevke) bardzo lubie i parowki tez lebie-juz mnie,ale na pewno osobno...

    Pozdrawiam :)

    ReplyDelete