Monday, July 06, 2015

wiśniówka



oprócz wielkiej drewnianej beczki z kiszoną kapustą, blisko setki słoików z dżemami (w tym z jedna trzecia dżemów smaku słodkiego i koloru brązowego, czyli babcinej konfitury z truskawek), kolejnej setki słoików z kompotami  z owoców wszelakich, zapamiętałam z przetworów babci Helki wielką butlę z nalewką. Butlę z nalewką wiśniową.

Jestem pewna, że ta około 10-cio litrowa butla stała na strychu, po prawej stronie od wejścia, zaraz obok pustych słoików. Jednak Mama twierdzi, że nikt by nalewki na strych nie wynosił. Jedno jest pewne - babcia wiśniówkę robiła, może nie co roku i może nie w dużych ilościach, ale wtedy gdy zapewne zostało wiśni z robienia kompotów :-)

Tak wielką butlę z wiśniówką wypatrzylam pare lat temu w chacie mojego ulubionego beskidzkiego ceramika. Przypomniałam sobie wtedy ową babciną butlę i zdałam sobie sprawę, że wiśniówka zatarła mi się nieco w pamięci, a przecież wiśniówka to nalewkowa klasyka, a ponadto była to zapewne pierwsza nalewka jaką na oczy widziałam. Tradycja, wspomnienia.


Przepis na wiśniówkę, czyli nalewkę na wiśniach (z wspomnień):

1kg dojrzałych wiśni
1/2 litra wódki
1/2 litra spirytusu
1/2 kg cukru

Wiśnie zalać wódką wymieszaną ze spirytusem, odstawić na 2 tygodnie. Potrząsnąć butlą/słojem raz na parę dni. Po owych dwóch tygodniach dosypać cukier. Nalewkę odstawić na kolejne kilka dni, co dzień potrząsać słojem/butlą. Gdy cukier się rozpuści (zazwyczaj po 3-4 dniach), zlać nalewkę znad owoców i odstawić na pół roku. Po tym czasie zlać znad osadu i próbować. Klasyka nalewkowa.


PS. Wiśnie można wydrylować, choć babcia tego nie robiła. Co prawda nie raz słyszałam w dzieciństwie o "cyjankach" w pestkach wiśni, jednakże jako chemik z tytułami twierdzę, że w trakcie paru tygodni z pestek wiśni do nalewki może przeniknąć znikoma ilość amigdaliny, która jest źródłem cyjanków, w nalewkach o wiele bardziej szkodliwy (ze względu na ewentualne duże dawki) jest sam alkohol ;-)

3 comments:

Monika said...

Dżem smaku słodkiego i koloru brązowego sprawił Basiu, że śmieję się w głos :D Ekhem.. znam takie dżemy.. I kompoty :D
Ale wiśniówka, ach :) Chociaż od czasu spróbowania tej z Cafe Camelot uparcie dorzucam do wiśniówki 3 wędzone węgierki, to jest to :)))

Uściski :*

ptasia said...

Basiu, robię! Z pestkami, ofc.

buruuberii said...

Ptasiu, super, ja tez do konca tygodnia mam nadzieje nastawic :-)
Wlasnie, z pestkami jest naj!