od kilku lat jezdze na Kajaki, na kilkudniowe splywy kajakowe dokladnie. Szczerze mowiac Kajaki i mnie polaczyla przygoda od pierwszego poplyniecia i na chwile obecna nie wyobrazam sobie wakacji bez nich, bez planowania, rezerwowania, dzwonienia do "panow od wypozyczania kajakow" i bez przyjaciol, bez chinskiej zupki z dodatkiem zoltego sera, bez wody z z gory, boku i od dolu i tej niepewnosci czy znow bedzie ladnie, a ladnie na kajakach przestalo byc w 2004 roku...
Z Kajakow przywozem zawsze jakos mniejsza badz wieksza kulinarna ciekawostke, zaczelo sie wszystko 8 lat temu na najbardziej znanym chyba kajakowo szlaku. Dzisiaj moje kajakowo-kulinarne wspomnienia przedstawiaja sie nastepujaco:
2001, Czarna Hancza: jagodzianki, sekacze i orzechowka Gosienko
2002, Drawa: domowy twarog sprzedawany wprost z bagaznika trabanta
2003, Narew: kwas chlebowy i kwaszone ogorki narwianskie
2004, Krutynia i Mirka zupa z dodatkiem zoltego sera
2005, Rospuda i Blizna: babka ziemniaczana
2006, Pilawa i Rurzyca plus miod malinowy Moniki
2007, Krutynia i kurki w smietanie, powidlo wisniowe Ali i miod rzepakowy
2008, Wda z galretka porzeczkowa Kasi
2009, Łupawa i wielka niewiadoma...
W tej chwili plyniemy Łupawą, powinnismy dzisiaj byc mniej wiecej w polowie trasy, nie wiem co nas czeka, moze ktos z nas znow przywola Czarna Hancze i smak jagodzianek (o czym wspomnialam juz tutaj)? Pozdrawiam kajakowo :-)
Przepis na jagodzianki z kajakowych wspomnien (ciasto na bulki jeszcze lepsze, 12 srednich buleczek):
12.5g drozdzy
2 szklanki maki
1/2 szklanki mleka
8 lyzek cukru (w tym jedna cukru z prawdziwa wanilia)
2 zoltka
4 lyzki masla
otarta skorka z cytryny
1/4 kilograma borowek (czyli jagod)
+ kruszonka z 25g masla wedlug przepisu tutaj
PS.1. A oto jak Demon, moj ukochany posokowiec bawarski z Beskidu Niskiego, pozowal kilka dni temu do jagodziankowych zdjec:
PS.2. Dopisane po powrocie: oczywiscie 5 z 10 kajakowych dni lalo jak z cebra, bylo zimno ale jak zwykle wspaniale!
Z Kajakow przywozem zawsze jakos mniejsza badz wieksza kulinarna ciekawostke, zaczelo sie wszystko 8 lat temu na najbardziej znanym chyba kajakowo szlaku. Dzisiaj moje kajakowo-kulinarne wspomnienia przedstawiaja sie nastepujaco:
2001, Czarna Hancza: jagodzianki, sekacze i orzechowka Gosienko
2002, Drawa: domowy twarog sprzedawany wprost z bagaznika trabanta
2003, Narew: kwas chlebowy i kwaszone ogorki narwianskie
2004, Krutynia i Mirka zupa z dodatkiem zoltego sera
2005, Rospuda i Blizna: babka ziemniaczana
2006, Pilawa i Rurzyca plus miod malinowy Moniki
2007, Krutynia i kurki w smietanie, powidlo wisniowe Ali i miod rzepakowy
2008, Wda z galretka porzeczkowa Kasi
2009, Łupawa i wielka niewiadoma...
W tej chwili plyniemy Łupawą, powinnismy dzisiaj byc mniej wiecej w polowie trasy, nie wiem co nas czeka, moze ktos z nas znow przywola Czarna Hancze i smak jagodzianek (o czym wspomnialam juz tutaj)? Pozdrawiam kajakowo :-)
Przepis na jagodzianki z kajakowych wspomnien (ciasto na bulki jeszcze lepsze, 12 srednich buleczek):
12.5g drozdzy
2 szklanki maki
1/2 szklanki mleka
8 lyzek cukru (w tym jedna cukru z prawdziwa wanilia)
2 zoltka
4 lyzki masla
otarta skorka z cytryny
1/4 kilograma borowek (czyli jagod)
+ kruszonka z 25g masla wedlug przepisu tutaj
Z drozdzy, lyzki maki i lyzki mleka zrobic rozczyn i czekac az drozdze podrosna. Z zoltek i cukru utrzec kogel-mogel, poczym dodac do mąki wraz z rozczynem. Dodac roztopione maslo, skorke i zagniesc ciasto, w trakcie zagniatania dodac pozostale mleko. Ciasto dobrze wyrobic (10-15 minut). Ciasto podzielic ciasto na 8 lub 12 kawalkow, uformowac okragle placuszki, rozplaszczyc i nadpelniec okolo dwoma lyzkami borowek, dobrze zlepic, ulozyc na blasze, przykryc sciereczka i pozostawic do wyrosniecia na conajmniej godzine. Smarowac roztrzepanym zoltkiem, posypac kruszonka i piec do zlota w 175 stopniach (~15-20minut).
PS.1. A oto jak Demon, moj ukochany posokowiec bawarski z Beskidu Niskiego, pozowal kilka dni temu do jagodziankowych zdjec:
PS.2. Dopisane po powrocie: oczywiscie 5 z 10 kajakowych dni lalo jak z cebra, bylo zimno ale jak zwykle wspaniale!
Basiu jestes niemozliwa :))) Pies Model przeuroczy :) Mam nadzieje, ze bawicie sie (plyniecie) pysznie! A jak wrocisz, to zalatwimy nasz niedokonczony interes :P
ReplyDeleteSciskam Cie mocno calkiem wirtualnie :*
piękne jagodzianki Basiu!Ach i następny przepis na jagodzianki
ReplyDeleteHm ,każdy ma swój jak widzę przepis albo i kilka :D
Basiu ja swoje wiśnie nazywam smażonymi ,ale to takie powidła ,zdjęć nie mam ale przepis taki
http://www.cincin.cc/index.php?showtopic=21190&hl=
może kiedyś się skusisz toć to tez od Ali :P
Oj zazdroszczę wyprawy kajakowej, też od kilku lat jeżdżę a w tym roku mi sie nie udało :/ milego wioslowania :)
ReplyDeleteI u Ciebie takie pyszności...
ReplyDeletePierwsze zdjęcie wskazywało na jamnika, drugie juz mniej...pozdrawiam.
Basienko, zaskakujesz mnie na kazdej chwili! Plyniesz i piszesz !?!? Buleczki przesliczne, bede piec w piatek i zamelduje jak wyszly. A Demon coraz bardziej przystojny sie robi :)
ReplyDeletePozdrowienia dla wszystkich uczestnikow tegorocznej wyprzwy! Zycze slonecznej pogody i spokojnej wody :)
Basiu, podziwiam, że wszystko tak dokładnie pamiętasz... Nie, nie... nie to gdzie i kiedy byłaś, ale że z taką precyzją zachowałaś w pamięci smaki z poszczególnych Kajaków... :) Życzę, by tegoroczna niewiadoma, przyniosła coś baaardzo pysznego. :)
ReplyDeleteŚliczne jagodzianki, chyba odgapnę od Ciebie, bo a) lubię a b)bo też chciałabym dopisać się do akcji jagodowej :)
ReplyDeleteAha i koniecznie z kruszonką, bo z kruszonką jagodzianek dawno nie jadłam :)
A ja jagodzianki kojarzę z Beskidem Niskim.
Basiu, wypoczywaj pysznie! :D
Ups, miało być odgapię :)
ReplyDeleteHa, ale to ładnie zaplanowałaś! :) Żadnych przestojów na blogu!
ReplyDeleteŚliczna kruszonka na Twych jagodziankach się pojawiła, Basiu. A podwójne zdjęcie Demona mnie rozbroiło! Nie mieści się w kadrze? ;)))
Z niecierpliwością czekam na c.d. i odkrycie wielkiej niewiadomej, mam nadzieję, że przyjedziesz z kolejna ciekawostką kulinarną.
Uciekam zatem.
Buźka!
Jagodzianki są mistrzowskie!
ReplyDeleteTakie apetyczne i ascetyczne zarazem.
Pies mnie po prostu znokautował. Ten ogon szczególnie;D
Cudne jagodzianki! I cudny pies :)
ReplyDeleteMam nadzieje, ze spedzasz swietne wakacje :)
Pozdrawiam serdecznie!
jagodzianki z kruszonką cały czas jeszcze są przede mną:)
ReplyDeleteWspaniale jest tak przywozić wspomnienia kulinarne każdego roku:)
NA kajakach nigdy nie byłam, ale mój mąż pływał często kiedyś:)
POzdrawiam Cię serdecznie!
wrocilam do internetowego swiata, nim przejrze wszystkie nieprzeczytane wpisy, co pewnie zajmie mi z tydzien, to odpowiem u mnie:
ReplyDelete@ zawszepolka: pies-Demon cudny, nieprawdaz? Tyle ze zwykle na zdjeciach zostawal ogon, jakos on za bardzo nie rozumial jak sie do zdjeci ustawiac :)
Bawilismy sie rzeczywiscie przysznie - oczywwiscie pierwsze 5 dni lalo bez ustanku, ale potem grzalo az za bardzo. Zabawa w kazdym badz razie byla swietna! Usciski :*
@ margot: no tak z tymi jagodziankami po prostu mam tak, ze musza byc ciezkawe stad tez moj wlasny przepis, no niemal wlasny, bo poniekad z Diesslowej.
A wisnie: rzeczywiscie te Ali-moje sa bardzo podobne, tyle ze z dodatkiem jedynie odrobiny cukru - w tym roku juz nie zdaze, ale kto wie czy za rok nie zrobie wlasnie Twojej wersji, bo bardzo lubie gozdziki :-)
@ aklat: dziekuje za zyczenia, strasznie mi przykro ze Tobie tym razem sie nie udalo - bylabym bez kajakow chora, pewnie wiem co czujesz... Pozdrawiam!
@ kass: Kasia, wyobraz sobie ze jak moja Mama zobaczyla malego Demona to wykrzyknela "kto wiedzial ze chce miec jamnika" i takim to sposobem pies do nas trafil :-)
@ Joanna DC: Joasiu, dzikuje za zyczenia - wyprawa udala sie nam wysminicie, a jak Tobie wyszly jagodzianki? Pozdrowienia :-)
@ Malgosia.dz: A pamietam Malgosiu, bo to fantastyczne smaki byly, a ja lasuch jestem :-)
@ aga9999: Tak Aga z kruszonka musza byc - robilam je w takiej wersji po raz pierwszy i wiem, ze juz nie zrobie bez :-) dziekuje za zyczenia (i pochwaly) - kajakowanie udalo nam sie wspaniale!
ReplyDelete@ Ania: Aniu, brak przestojow to naprawde czysty przypadek - jak tylko zobaczlam na targu jagody, to kupilam nie myslac co z nich zrobie, potem zaczelam przygotowywac kajakowe bagaze i przypomnialy mi sie te znad Cz.Hanczy :-) W tym roku brak jednak spektakularnych odkryc, ale bedzie jedna ciekawostka o ktorej niedlugo... Demon w rzeczy samej ucieka z kadru :D
@ Patrycja: Dziekuje pieknie za milutki komentarz. Odnosnie ogona, to bardzo na taka reakcje czekalam :-)
@ Bea: dziekuje - wszystko sie udalo, a teraz to znow mi sie jagodzianek zachciewa :)
@ kass: Kasiu, polecam goraco i kajaki i jagodzianki, sama nie wiem od ktorego jestem bardziej uzalezniona? ;-)
Fajne te kulinarne zdobycze kajakowe. Psiur też superancki :))
ReplyDelete