Monday, January 25, 2010

z matchą


o czekoladkach z matcha juz kiedys tutaj wspomnialam, zapomnialam o nich jednak na dluzszy czas. Ale jest zima, do tego jeszcze sroga, to chyba dobry moment by tlusta od kakaowego masla czekoladke pozrec. W lecie jakos nie chce mi sie robic czekoladek...

Pierwsza czekoladke z matcha dostalam od Fukuro i Kumy zafascynowanych Japonia, bylo to dobre kilka lat temu. Czekoladka wygladala jak biala czekolada, tyle ze byla zielona, zielona w kolorze matchy. Nie byla za bardzo slodka. Chwile pozniej dostalam druga zielona czekoladke, bylam akurat na etapie domowej produkcji trufli, pomyslalam: matcha idealnie zastapi kakao, zreszta ostatnio pisala o tym Ela. Tak tez powstaly moje biale czekoladki otulone matcha.

Czekoladki robilam tez z samego ganache (barwilam tez ganache matcha, ale to juz inna bajka)
, ale wydaje mi sie, ze biala czekolda jest za slodka, czekoladkom daleko wtedy do malo slodkiego pierwowzoru. Dodatek mleka w proszku sprawia, ze slodycz bialej czekolady ginie, a goruje aromat matchy. Dla zakochanych w zielonej herbacie polecam senche jako dodatek, ale moze to przesada?

Przepis na biale czekoladki z matcha:
200g bialej dobrej czekolady
200ml smietaniki 30%
200g mleka w proszku
matcha, 2-3 lyzeczki
sencha, plaska lyzeczka (opcjonalnie)

Smietanke doprowadzam do wrzenia, po czym wrzucam don pokruszona w kosteczki czekolade i mieszam dokladnie przy pomocy metalowej trzepaczki. Jesli dodaje senche, to czynie to w tej chwili, gdy masa jest nieco przestygnieta (80 stopni powiedzmy). Nastepnie do smietankowo-czekoladowej masy dosypuje partiami mleko w proszku i dokladnie mieszam. Mase wykladam do foremki, na 1-1.5cm grubosci, wygladzam szpatulka i wstawiam do lodowki by zastygla. Zastygnieta czekolade kroje w kwadraty 4x4cm, otulam matcha, grubo, nie zaluje.
Czekoladki nalezy podawac chlodne, tak jak trufle. Przechowywac mozna je kilkanascie dni w szczelnie zamknietym pudelku w lodowce. Jest to definitywnie deser dla tych, ktorzy lubia zielona herbate.

PS. Ostatnie i nie najmniej wazne: dziekuje Tili i Esowi za dom dla babinca, babinca dziewieciu bloggerek, plus chwilka z bloggerem przylepa :-) Oczek juz tu zaczal pisac, wiec poczytajcie, ja tylko moge dodac, ze byl to dla mnie szalony weekend, jestem pod wrazeniem tak ogromnym, ze nie wymysle nic lepszego niz dziekuje, wspaniale bylo Was poznac!

Monday, January 18, 2010

z tamaryndem



świat bez tamaryndu musiałby się obyć bez sosu Worcestershire, sosu HP, nieskończonej liczby chutney'ów, niezliczonych curry z prawie każdego zakątka świata; to właśnie jest wystarczający powód by czcić to wysokie, dające cień drzewo. (...) Dojrzały tamarynd jest na owocowy sposób kwaskowaty...
strona 122, Frances Case, 1001 foods you must try before you die

Tak, tamarynd jest kwaskowaty, dobrze kwaskowaty, kwaskowaty tak, ze owa kwaskowatosc czuje sie kilkanascie minut po jego zjedzeniu. Jesli jednak ktos lubi smak cytryny, szczegolnie kwaskowatosc cytryny i slodycz daktyli oraz aromat dobrych jablek, to czuje ze polubi i tamarynd, polubi niewatpliwie glownie z powodu owej kwaskowatosci!

Nie wiem jakim juz cudem ze 3 lata temu znalazlam na flickr zdjecie chutney'a tamaryndowego, jedno jest pewne, nie kupilam wtedy tamaryndu. Dwa lata pobytu w Jerozolimie odcisnely na mnie jednak pewne pietno: owoce i warzywa najdziwniejsze nawet kupuje teraz bez wiekszego zastanowienia. Gdy wiec zobaczylam kilka dni temu u znajomych strąki tamaryndu, pomyslalam: najwyzszy czas na chutney tamaryndowy z bananami, to musi smakowac dobrze, i pobieglam do orientalnego sklepu po tamaryndowa paste.

Przepis na chutney tamaryndowy z bananami (na podstawie Imli ki meethi chutney wedlug Madhur Jaffrey):
200g pasty z tamartyndu
12 lyzek cukru
plaska lyzeczka soli
2-3 lyzeczki prazonych ziaren kminu
1/4 lyzeczki pieprzyu kajenskiego
2 lyzki zlotych rodzynek
2 dojrzale banany

Paste tamryndowa z grubsza pokroic i zalac poltorej szklanki wrzacej wody. Gdy pasta nieco rozmoknie przetrzec ja dokladnie przez sitko. Do przetartej tamaryndowej pulpy dodac cukier, sol, kmin, pieprz kajenski i namoczone wczesniej rodzynki, jesli wyda sie komus za bardzo gesta, mozna nieco rozcienczyc. Nastepnie zagotowac, a przed samym podaniem dodac pokrojone w kosteczke banany.
Na zdjeciu z chapati i dal'em rowniez wg Madhur Jaffrey - iscie weganska pychota!

PS.1. Poli ogromnie dziekuje za cudne obrazkowe instrukcje odnosnie wspolpracy z bloggerem :*
PS.2. U nas dalej brak slonca, to dwunasty juz dzien! Zlikwidowalismy jednak zaspe z balkonu, dostalismy w zamian wanne brudnej posniegowej wody...

Monday, January 11, 2010

w borówkach, dzika polędwica




znalam kiedys dziewczynke ktorej tata byl mysliwym. Historia niemal jak z Hunter's Lullaby Leonada Cohena (w bardzo luźnym tlumaczeniu): Ojciec znow idzie na polowanie, w ciemny las, nie zabral zony swej, dziecka nie wzial tez...

O ile
dobrze pamietam dziewczynka ta chciala pojsc na takie polowanie. Jak sie potem okazalo nie tyle chciala tego polowania, co slowa uznania od taty. Taka historia malo kuchenna, ale konczy sie zamilowaniem dziewczynki do lasu wszelakiego, do czerni borowek ktore doskonale brudza zęby, do zieleni borowkowych galazek, do ziaren jalowca i drewna jalowca w postaci kuchennych nozy do masla rowniez. Wyleczyla sie z polowan, nigdy chyba na takim nie byla, ale polędwice na sposob lesny, czyli z borowkami i jalowcem pewnie odwazylaby sie przyzadzic?

Lukasz natchnal mnie borowkowo-miesnym polaczeniem przegladajac The Silver Spoon, Mami podsumowala moj borowkowy zachwyt: to moze jeszcze jalowcowe jagodki? Pomyslalam wtedy:
nic nie moze tak dobrze pasowac do dzikiego miesa jak borowki i jalowiec. Wszystko z lasu, ciemnego. I od razu dodam o borowkach: jako ze znaczna czesc mego zycia spedzilam w poludniowo-wschodniej Polsce, to z uporem mowie rowki w miejsce jagód, nazwijmy to chwilowo oryginalnoscia.

 

Przepis na leśna dziką polędwicę w suszonych bórowkach:

750g pol
edwicy z sarniny badz daniela (1 kawalek)
50g suszonych borowek
kilka suszonych ziaren jalowca (opcjonalnie)
250g gestego jogurtu badz kefiru do zabejcowania poledwicy

Poledwice zalewam jogurtem i pozostawiam na 24h
w chlodnym miejscu. Nastepnie wyjmuje z marynaty, oplukuje, osuszam bardzo dokladnie, oczyszczam z wlokien itp. Borowki miele dosc drobno (bledner idealnie zdaje egzamin), jesli uzywamy ziaren jalowca nalezy zmielic je wraz z borowkami. Poledwice obkladam szczelnie zmielonymi borowkami, a w miedzyczasie piekarnik rozgrzewam do 200 st.C. Pieke 15 minut (ow 750g kawalek) by uzyskac wersje na surowo, badz dla tych ktorzy sie boja rozowego miesa, 30 minut na very well done :-)
Proponuje podawac wystudzona,
poproszona szara sola, z kawalkiem chleba na zakwasie grubo posmarowanego maslem, ewentualnie skropiona sokiem z cytryny.


PS. I jesli o chlebie na zakwasie mowa, to pszenno-zytni z prazona maka jaki zaproponowala Tilianara w ramach 57-go wydania Weekendowej Piekarni Ali bedzie idealny, oczywiscie wystarczy do niego samo maslo, ale jak kogos maslo nie zadowala... Chleb jest wspanialy, myslalam ze juz nie bede za bardzo piec nowych pszenno-zytnich (bo mam swoj ideal), a tu prosze, ten z prazona maka bedzie moim kolejnym ulubionym:



Monday, January 04, 2010

precel



przebiegla kilka razy przez Rynek.
Przemknela zaulkiem sw. Tomasza.
Na Brackiej tez ja widzieli.
I na Szewskiej, a jakze, na Rynek najlepiej wchodzic od Szewskiej, koniecznie poprzedziwszy ja Krupnicza.

Przeciez trzeba odwiedzic Loch Camelot, pomyslec o serniku z sosem malinowym i chociazby przez kilka sekund pogapic sie przez okno, w ktorym stoi stolik, na ktorym to kiedys zwyklo sie przesiadywac.
Trzeba odwiedzic Nowa Prowincje, napic sie czekolady, choc czekolada nie jest unikalna, to jedynie tutaj mozna ja wypic siedzac w oslej lawce.
Trzeba odwiedzic Kame, wpasc po babeczke z kremem i wisienka.
Moja lista krakowskiego trzeba jest dluga, moja lista krakowskiego nie warto tez jest dluga, niestety.

Po raz kolejny znalazlam idealne precle... No wlasnie precle? Przeciez w Krakowie obwarzanek nazywa sie preclem, ale co poczac z ta nazwa kiedy od dluzszego juz czasu z obwarzankowego wozka mozna kupic nie tylko te okragle i grubsze z dziurka, ale i ciensze z przeplecionego ciasta?

Zdjecie powyzej prezentuje precel, precel z ciasta obwarzankowego, krakowski, wysmienity, slodkawy, chrupiacy z zewnatrz, a w srodku miekkutki, troszeczke moze gumowy. To ideal
. Planowalam upiec takie precle, pomyslalam jednak ze emigracja jest od tego by czasem tesknic, skonczylo sie na zdjeciu.

Przepis na precle:
Kiosk w przejsciu podziemnym przy Dworcu, pierwszy po lewej: precle idealne - swieze i chrupiace!
Kiosk pod kawiarnia Kama na Szewskiej: precle idealne, obwarzanki znacznie gorsze.

Wszystkim czytelnikom makagigi zycze Dobrego Nowego Roku - idealnego :-)