Sunday, October 07, 2007

bliskowschodnie obiady 1


wiec ogolnie to jest tu cieplo, na smazony ser nie mamy ochoty, mieszkamy ciut hotelow (tymczasowo), wiec nasze obiady wygladaja np. tak:

oliwki, awokado z miodem cytrynowym i limonka, pomidory z natka pietruszki, kawal twarozku o nieznanej nazwie*, hummus i smazony makaron** (czyli rodzaj chipsow, tzw. jedzenie smietnikowe) + bagietka pszenno-zytnia.

W zasadzie nawet jesli nie ma sie blisko do fantastycznego targu Mahane Yehuda (beda zdjecia, obiecuje), to i tak jakos taki lunch mozna sobie przyrzadzic, tylko ze juz teraz widze, ze europejskim warzywa i owocom daleko do tych izraelskich, choc na chleb w Srodkowej Europie nie mozemy narzekac, to tak na pocieszenie :-)

* dzisiaj, kilka miesiecy pozniej oczywiscie juz wiem, ze ser ow nazywa sie tzfatit, bierze swa nazwe od hebrajskiej nazwy miasta Safed, czyli Tzfat, miasta slynacego z artystow, a nade wszystko z kabaly. Ser
tzfatit to bialy twarog z krowiego mleka, polmiekki (o konsystencji pomiedzy mozarella a feta). Ma ksztalt koszyczka do ktorego wklada sie serowa mase tak by odciekla z sera serwatka. W wiekszosci wersji jego smak jest slodkawy, idealny w salatkach, badz polany oliwa i posypany za'atarem.

** jak sie okaze pozniej, ow smazony makaron, czyli chipsy Bisli sa tutaj bardzo popularne i lubiane, moze nawet kiedys pojawie sie o nich osobna notka...

No comments: