Monday, August 31, 2009

shuk


mango, mango maja!
nectarina sheva shekel...
wrzeszcza, krzycza jak najglosniej sprzedawcy na jerozolimskim Shuk'u

sprawdzilam dzisiaj, pierwsze trzy zdjecia ktore zrobilam w Jerozolimie, to zdjecia z Shuk'u. Dzisiaj tez wiem, ze ostatnie jerozolimskie zdjecia sa rowniez z
Shuk'u (zanim tu wroce, a na dzien dzisiejszy jest to blizej nieokreslona i zapewne odlegla przyszlosc). Obiecywalam te zdjecia, blisko dwa lata temu, a nie zrobilam ich, bo albo sie wybiera pomidory, albo robi fotografie, tak przynajmniej bylo w moim przypadku :-D

Co to wogole jest
Shuk? Dlaczego nie pisze po prostu ze jest to targ i to targ z malej litery? Przeciez slowo shuk [hebr. שוק] w rzeczy samej oznacza targ, targ pod otwartym niebem. Jerozolimski targ w zydowskiej dzielnicy Mahane Yehuda nazywany jest oficjlnie 'targiem Mahane Yehuda', nazwa ta pojawia sie jednak jedynie w prasie czy telewizji, tak naprawde wszyscy mowia Shuk i kazdy wie o co chodzi (jest jeszcze suk arabski na Starym Miescie lecz suk i shuk sie nikomu nie myla).

W miejsce przepisu:
Dla mnie ow jerozolimski
Shuk byl, nie liczac moze archeologii (dodam, ze archeologiem nie jestem:), jednym z ciekawszych doswiadczen izraelskich. Kazdemu polecam! Jestem zdania i powiem to bardzo zdecydowanie, ze jesli chce sie zobaczyc jak zyje sie w Jerozolimie to nalezy byc na Shuk'u, trzeba byc jako fotograf, ale nade wszystko jako uczestnik calego wydarzenia, jako kupujacy trzeba tam byc koniecznie! To jest zjawisko-instytucja, to nie jest taki sobie targ...













PS. Mialam duzy dylemat czy zamiescic 1 zdjecie jak zazwyczaj, czy moze 3 jak w szczegolnych przypadkach? Postanowilam ze bedzie to 13, trzynastka jest bowiem dla mnie dobra liczba...

22 comments:

Gosia said...

wspaniale zdjecia i swietnie i zachecajaco bardzo opisalas shuk,a te wszystkie wspanialosci przyprawiaja o slinotok,chcialoby sie po prostu wszystkiego po troszke :)
Pozdrawiam :)

Ewelina Majdak said...

Basiu to Wy juz wyjezdzacie???? Tak szybko?? Kochana prosze nie gniewaj sie jak tylko przyjde do domu to koncze @ i mam nadzieje ze mi odpiszesz :( Ja mam okropny spadek formy ostatnio najchetniej schowalabym sie do lozka i z niego nie wychodzila nigdy :((

Polka ma nadzieje ze ja lubisz jeszcze troche :*

Super ze dalas 13! Dla mnie 1 to niedosyt bo Twoje zdjecia sa sliczne! Ja je tak bardzo lubie :)

A chcialam o cos zapytac ale to w @! A co :) Nie bede sie tu uzewnetrzniac :)

Basiu sciskam Cie mocno ach jak milo by bylo Ciebie poznac na zywo!

p.
a moze e.?

Agata said...

Basiu, wcale się nie dziwię, że to miejsce zrobiło na Tobie takie wrażenie! Te owoce, pęki ziół, ludzie... musiał być pięknie! A dla mnie "13" tez jest szczególna, urodziłam się trzynastego:)

Ania Włodarczyk vel Truskawka said...

Basiu, uwielbiam Cię! Chodzi mi głównie o Twój klucz do zdjęć - jedno, trzy. Ja też mam pewien klucz, ale jednak nie zawsze się go trzymam. Wiesz,gdybyś dała 1, to byłaby to katastrofa! To zdecydowanie za mało jak na takie miejsce.

Ładne koło zatoczyłaś ze zdjęciami, prawda?

Oj... Wracam do pracy. Jak mi tu dobrze, nie chcę wracać do KPA!

Calusy...

viridianka said...

jakie cudne granaty! i pomidory! i czosnek! i brzoskwinie! i bakłażany! i mango! i wszystko, wszystko:D

Agata Chmielewska (Kurczak) said...

te stoiska, te warzywa
kuszą, nęcą i kręcą, jakbym ta weszła to chyba bym nie wyszła ;)

buruuberii said...

at Gosi@: dziekuje Gosiu, rozumiem Twoje uczucia, tez moje rece wyciagaly sie po wszystko :-)

@ Polka: No tak Polko aka E. 2 lata strasznie szybko jak sie okazuje mijaja... Odpisze, odpisze, nie martw sie prosze!
Dziekuje Ci za mile slowa, nie zaluje wiec zlamiania wszech regul i zdjeci 13-stu, az sie chce robic wiecej :-D :*

@ Agata: przybij piatke! Obie jestesmy urodzone 13-stego :-) A te warzywa, owoce itp. sa oszalamiajace, byly, no wlasnie...

@ Aniu droga, dziekuje, tak sie wahalam czy pisac o tej dbalosci o detal, o liczbie zdjec, teraz nie mam watpliwosci :) Naprawde od kilku dni zastanawialm sie czy to naprawde mozliwe, ze pierwsze zdjecia zrobilam na shuku, czy naprawde to bylo pierwsze miejsce jakie w J-mie zobaczylam, no i tak pamiec mnie nie mylila... Nadal trzymam kciuki mocnooo :-) :*

@ Viridianka: podpisuje sie pod Twymi slowami obydwiema rekami, dziekuje :)

@ aga-aa: I ja A. mialam problemy z szybkim opuszczaniem targu tego... Fajny jest :-)

kass said...

Bardzo malownicze stragany, ale bym poszalała gdybym tam była...
13 tez jest dla mnie szczęśliwa, a zdjęc nie może byc mniej, miałabym niedosyt po jednym...pozdrawiam.

Bea said...

Niesamowite miejsce Basiu... Nie dziwie sie, ze byly to pierwsze, a zarazem i ostanie zdjecia tej izraelskiej przygody.
Kolory, roznorodnosc produktow, zapewne tez nieslychane aromaty... Taki targ z pewnoscia trzeba zobaczyc!

Pozdrawiam serdecznie!

Aga z Zapiecka said...

13 zdjęć? a czuję niedosyt. Szkoda ze do zdjec nie mozna zalaczyc fonii :)

Bardzo chciałabym pożyć trochę w tamtych stronach.. nie mówię o 2 latach, ale chocby miesiąc :) ehh.. A ten targ to marzenie.

Ściskam mocno!

buruuberii said...

@ Kass: a wiesz Kasiu wcale sie nie dziwie temu co napisalas, Shuk doskonale nadaje sie na niemale szalenstwo :-)

@ Bea: naprawde goraco polecam, jesli ktos tam kiedys - to na Shuku nalezy byc! :*

@ aga9999: Aga, wierz mi klucza do wiekszej liczby niz 13 zdjeci to juz nie dam rade znalezc :-) A z dzwiekiem to masz doskonaly pomysl, on jest nieodzowny, tak samo jaki i zapach, choc dzwiek znacznie ladniejszy :-)

Pozdrowienia!

Kroniki egipskie said...

Cześć Basiu,
znalazłam Cie przez przypadek. Na liście blogów zobaczyłam zdjęcie z przyprawami. Dokładnie takie samo - pomyślałam - zrobiłam w Libii. Zaciekawiło mnie, ponieważ dokładnie jak w Libii do przypraw dołączone były kartki z cenami (co nie zdarza się w Egipcie), tylko na kartkach pismo jest inne ;)

Będę zaglądac. Bardzo ciekawi mnie życie po drugiej stronie granicy (obecnie mieszkam w Egipcie). Niestety nie mogę przyjechać, bo izraelska pieczątka w paszporcie oznacza kłopoty z wjazdem do wielu innych krajów ...

Pozdrawiam z Kairu
Ania

margot said...

Basiu*****Takie zdjęcia ,że ja tu siedzę i ,,kwiczę"
Też bym chciała wszystko dotknąć posmakować

Unknown said...

Ciągnie mnie tam z dwóch powodów... archeologii i targu :D
Do dziś nie mogę wybaczyć Ptit Suisse’owi, że zrezygnował z misji w tamtych stronach na rzecz neolitycznych palików wyciąganych z jeziora... ;)

Serdecznie pozdrawiam

buruuberii said...

@ kroniki egipskie: Aniu, dziekuje za odwiedziny i komentarz - zapraszam! Obiecuje sie pojawic i u Ciebie, wczesniej sie musi jednak u mnie troche uspokoic...
No tak, izraelska pieczatka nie pomaga ;-)
Pozdrawiam!

@ Margot: ojjj, na juz tez dalaczam do tej kwiczacej druzyny Alu :-)

@ Anoushka: "archeologii i targu" naprawde? Ach te neolityczne paliki... Bliski Wschod jest archeologicznie ciekawy, wiec moze jeszcze kiedys Was pogna tam?
Usciski :-)

Tilianara said...

Basiu, nie dość że Twoja inspiracja kardamonowo-różana zagnieździła się we mnie już na dobre, to jeszcze na Shuk mnie ciągniesz ... ach, dzięki, że tymi wspaniałymi zdjęciami pozwoliłaś mi na chwilę ucieczki :*

Joanna DC said...

Wow, cos cudownego !!! Ja uwielbiam targi no ale taki targ to chyba tylko w Jerozolimie !!! Oh, te przyprawy i ziola sa niesamowite !!! No i jak zwykle, Fantastyczne zdjecia! Pozdrowionka :)

buruuberii said...

@ Tilianara: A prosze, do uslug! A wiesz, ze i do mnie przylgnela kardamonowo-rozana kombinacja i bije cynamon na glowe! Dziekuje Ci za pomysl. Sciskam :*

@ Joanna DC: Asia, no tylko moge na to powiedziec z nutka smutku, ze zapraszalismy... No ale bylo minelo i se brzo nevrati. Usciski :*

Małgoś said...

A mnie Basiu nie daje spokoju stwierdzenie, że Shuk to nie jest taki sobie zwykły targ... :) No wiem, wiem... przyprawy egzotyczne, niespotykane u nas warzywa i owoce..., historia "archeologiczna"... Ale pewnie coś jeszcze? Basiu, co? Klimat? I to, że głośno? Mów, mów, Basiu, bo fajnie o takich wspomnieniach czy przemyśleniach się czyta. :)

Komarka said...

Uwielbiam po prostu takie egzotyczne targi! Tęsknię za azjatyckimi i arabskimi i żałuję, że w tym roku już żadnego nich nie będę miała okazji zwiedzić. Tym bardziej dziękuję za relację z jerozolimskiego shuk'a :)

Agnieszka said...

Basiu, super reporterskie zdjęcia targowe! A napisz jaka tam jest atmosfera? Mam nadzieję, że nie taka jak na arabskich sukach? Bo tej to ja chyba nie za bardzo lubię. Napierający na mnie ze wszystkich stron ludzie i ciągnący za rękaw sprzedawcy doprowadzają do lekkiego rozstroju nerwowego. Ale że mocno pożądam tych wszystkich orientalnych ingrediencji to i tak nie przegapiam okazji, żeby się na nich potłoczyć. ;) Pozdrawiam ciepłutko. To na jaki kraj teraz kolej? :)

buruuberii said...

@ Malgosia.dz: Ano malgosi on nie jest zwyczajny - po pierwsze te owoce, warzywa co bym nie mowila juz po kilku dniach w Europie za nimi tesknie... Przyprawy, slodkosci, sery, targ jest duzy i roznorodny lubie krkowskie Kleparze, ale niestety sa namiastka targu przy tym jerozolimskim. I ta wrzawa, ale przyjemna, nie jest to jazgot tylko jakies wspolgranie nawolujacych sprzedawcow i dopytujachyc sie kupujacych, to jest po prosu zjawisko :-)

@ Komarka: Prosze, ja juz w tym roku tez zadnego nie odwiedze, wiec rozumiem dlaczego chce sie zerkanac chociazby na zdjecia :-)

@ Agnieszka: jak dla mnie zydowski targ jest spokojniejszy od arabskiego, jest bardzo glosny, moze nawet bardziej niz arabski, ale wylaczajac piatek nie ma na nim scisku, napierania na siebie itp. Sprzedawcy sa wyrozumiali, zagaduja ale nie sa nachalni, pewnie by Ci sie spodobal, jest chyba czyms pomiedzy srodziemnomorskim a arabskim targiem...

Teraz Agnieszko bedzie juz zdecydowanie nieorientalnie, bo prasko-czesko :)

Pozdrawiam!