Monday, November 11, 2013

ciasteczka czekoladowe, z kawową nutą




na przełomie wieków jeden z kolegów mojego brata Jasia mieszkał w okolicach ulicy Wrocławskiej w Krakowie, bodajże na Łokietka, choć gdy dzisiaj patrzę na mapę, to równie dobrze mogła być to na przykład ulica Augustynka-Wichury. Niemniej jednak, gdy poszłam tam pierwszy raz, zachwyciła mnie pewna wisząca w powietrzu woń. Jeszcze w pierwszych latach XXI wieku można było na początku ulicy Wrocławskiej (na począktu, znaczy: idąc od Kleparza), na Łokietka i conajmniej w bliskiej okolicy tych ulic poczuć słodki zapach, zapach ciężkawy, zapach chciałoby się powiedzieć rozkoszny.

Był to zapach niezwkły i w centrum jakiegokolwiek miasta wydaje mi się, że dosyć niespotykany: był to bowiem - zapach najprawdziwszej czekolady! Wtedy jeszcze Fabryka Czekolady Wawel miała przy ul. Wrocławskiej 17 jeden ze swoich oddziałów produkujących czekoladki i pamietam dobrze sklep przyfabryczny, w którym kupowalismy batoniki Danusia i czekoladki Buławki, dopiero potem zapałałam miłością do ich wybornej śliwki w czekoladzie.

W mojej pamięci ten wspaniały słodki zapach utkwił mocno. Jednak mieszkający tam znajomi twierdzili, że w nadmiarze nawet zapach czekolady możę się znudzić. Trochę nie wierzę. Pointa niemniej jednak jest taka, że dzisiaj w miejscu, gdzie kiedyś powstawały czekoladki Wawelu, buduje się osiedle o wdzięcznej nazwie "Fabryka Czekolady" nawiązującej do dawnej świetności. Gdybym dzisiaj mieszkała w Krakowie, mogłabym mieć taki adres. A zapach pozostał w myślach :-)

Ciasteczka czekoladowe zaczęłam piec dla małego niejadka Zoe, która kiedyś żywiła się głównie czekoladą (i to ciemną), przez lata udoskonalałam receptuę, aż zrozumiałam jak to jest z tym niejedzeniem... że istnieje ono w głowach rodziców. Dzisiaj piekę te ciasteczka też dorosłym.


Przepis na czekoladowe z kawową nutą (inspirowany przepisem Marthy Stewart):

100g masła
150g trzcinowego cukru
1 małe jajko
200g mąki
50g kakao
2 lyżeczki kawy rozpuszczalnej (nautralnej lub zbożowej)
szczypta soli
trzy szczypty pieprzu

gruby cukier do obtoczenia ciasteczek
ziarenka kawy do przybrania

Mąkę wymieszać z kakao i kawą rozpuszczalną, solą, pieprzem. Masło utrzeć z cukrem, dodać jajko i dokładnie wymieszać. Do maślanej masy dodawać porcjami mąkę z "przyprawami", wymieszać. Z ciasta uformować wałek o około 5cm średnicy. Na stolnicy rozłożyć kawałek foli spożywczej (~30x40cm), wysypać nań okolo 50g grubego cukru kryształu. Na tak rozsypany cukier położyć wałek z ciasta i obtoczyc go dokładnie w cukrze*. Uformowane ciasto zawinąć w folie i wstawić do lodowki na kilka gdzin (np. na noc). Następnie ciasto rozwinać z folii, kroić w plasterki i układać na blasze, wetknać w każde ciasteczko ziarnko kawy. Ciasteczka piec 10 minut w temp. 175.st.C. Czekoladowe, kawowe.

*  gdy chcę uzyskać ciasteczka idealnie okrągłe obtoczony w cukrze, wałek z ciasta formuję przy pomocy pustego rulonu z ręczników papierowych.

10 comments:

Wiewióra said...

ależ cudnie czekoladowe i okrąglutkie! pysznie :)

Majana said...

Piękne zdjęcie, cudowne ciasteczka i piękny wpis.
Rzeczywiście adres "Fabryka Czekolady" jest magiczny. Też mogłabym mieć taki. :)

Pozdrawiam Basiu:*

Kamila said...

Bajeczne ciasteczka! Czekoladowe osiedle to jest coś :)

Ewelina Majdak said...

Och Basiu! Czekolada i kawa (do tego dorzuciłabym Twoje ukochane skórki cytrynowe) i jestem w raju. Pamiętam że wiozłaś z Warszawy Danusie :) Piękne te Twoje czekoladowe wspomnienia :*

margot said...

Świetna opowieść Basiu ,. a ciasteczka jeszcze fajniejsze i no piękne zdjęcie , jak zawsze ,żeby nie było :D

Monika said...

Basi, to te ciasteczka dla Zoe o których kiedyś opowiadałaś? Rety, ja zawsze podziwiam jak Ci równo te kółka wychodzą, niby umiem piec kształtne ciasteczka, ale nigdy tak, jakbym nie formowała tego wałka to przy krojeniu i tak zawsze to rozpłaszczę i wychodzi nie wiadomo co a nie kółeczko.. ;)
Ale upiekę, choćby i to nie wiadomo co :)

:**

buruuberii said...

Wiewióra dzieki :))

Majana dla mnie to super wspomnienie, choc zapach ciezko pewnei nazwac wspomnieniem, ale do dzis gu czuje :)

Kamila :))

Around the kitchen table - Polciu, a ja sie dlugo zastanawialam nad cytryna i wyobraz sobie, ze jakos na chile obecna nie moge jej z czekolada "pozenic" - to jest tylko w glowie, co? :)) :* PS. Danusie, taaa!

margot - Alcia Ty jestes przekochana!

monika, tak, tak to te slynne ciasteczka. W meidzyczasie to wiesz co Ci pisalam w mailu :) Niemniej jednak - wierz mi - jak zrobisz walek z ciasta, to beda okragle!! :*

Evi said...

Po pysznych nalewkach przyszedł czas na ciasteczka :). Wspaniałe smaki. I to zdjęcie na początku przyciąga oko, ładne kontrasty. Podoba mi się :)

Monika Walecka said...

Basiu! No i mam przepis. Tylko kawy brak, kolejny argument do zaopatrzenia się w ziarna ;)

buruuberii said...

Evitaa dziekuej za pochwaly, powiem neiskromnei ze strasznie liczylam na to ze sie komus spodoba :)))

Monika Walecka, z dedykacja dla Ciebie! A jak to mozliwe, ze Ty nei masz jeszcze kawy w ziarnach? :D sciskam!