Tuesday, October 07, 2014

suszone gruszki, gruszkowy proszek, pracharanda



pierwszy raz o suszonych gruszkach usłyszałam w Czechach przy okazji przepisu na valašské frgále, czyli wschodniomorawskie wielkie słodkie kołacze na bardzo cienkim cieście*. Do owych wielkich placków często jako nadzienie przygotowuje się powidło z suszonych gruszek. Jak żyję w Czeskiej Republice (dobrze, w Pradze), suszonych gruszek nie widziałam, ani w sprzedaży, ani też nie słyszałam o takowych od żadnych znajomych. Ale upłynęło kilka lat i znów o nich przeczytałam.

Moja ulubiona współczesna czeska autorka kulinarna, Petra Pospěchová, w swej pięknej książce "Regionální kuchařka" wspomina, że na Horácku nie dość, że suszy się gruszki, to jeszcze owe suszone gruszki (czyli hruškové křížaly) podsusza się tak, by były zupełnie kruche i dały sie zmelić na proszek zwany pracharanda, znany wielu Czechom z bajek i opowieści.

Pracharanda to suszone na pył gruszki mielone na drobny proszek. To przysmak, który ponoć należy traktować jako przyprawę. Można takim proszkiem posypać słodkie knedle, kaszki na słodko, czy placki z brukwii. Gruszki dawniej suszyło się w letnim piecu przy kuchni kaflowej, dziś coraz częściej w piekarniku. I tak naczytałm się i ususzyłam piękne żółte gruszki (czterech różnych odmian), a potem zmieliłam na pracharandu. Pychota!


Przepis na pracharandu, czyli proszek z suszonych gruszek (by odtworzyć, co zasłyszane):

12 dojrzałych gruszek
czas

Gruszki pokroić na cieniutkie plasterki, około 3mm. Rozłożyć na 3 wielkich blachach, bezpieczniej na papierze do pieczenia. Suszyć w piekarniku nagrzanym do 70st.C przez kilka godzin (+/- 5h). Zazwyczaj suszyłam gruszki około jednej godziny rano i wieczorem, tak przez około 3 dni, za każdym razem po suszeniu chłodziłam je przez otwarcie piekarnika. Tak wysuszone gruszki są lekko gumowe, można je już zajadać lub przechowywać w niedomkniętym słoju w chłodnym miejscu lub w szczelnie zamykanym słoju przesypane cukrem.
By uzyskać gruszkowy proszek, należy opisane wyżej lekko soszone gruszki dodatkowo podsuszyć dwukrotnie w 100stC przez około 15 minut (po każdym suszeniu pozostawić do ostygnięcia), gruszkowe plasteki mają być całkowicie suche i chrupkie. Wystudznone całkowicie, suche gruszkowe plasterki zmielić (wykorzystałam blender), proszek zamknąć w szczelnym słoiczku. Używać jako posypki. No to jest pyszne, tak, i trochę pracochłonne :-)


* Nawet raz fragale piekłyśmy z Moniką, ale planowałyśmy powtórkę, ale summa summarum nigdy drugi raz ich nie upiekłyśmy.


** w Finlandii można nabyć proszek z suszonych jagód, głównie borówek, brusznic, żurawiny, z tego co pamiętam. Ciekawił mnie nie raz, ale nie miałam pojęcia, co z nim zrobić poza tym, że mogłabym w takim proszku otoczyć orzechowe trufle... Widać tradycja owocowych proszków sięga daleko paza Valašsko i Horácko.

11 comments:

ewelajna Korniowska said...

Buruniu, gruszki suszone u nas były zawsze :) Suszyły je moje babcie i mama suszy:), ale o proszku słyszę pierwszy raz :). Te knedle, czy kopytka na słodko posypane mogłyby być pyszne:)
Proszek z jagód piłam w Norwegii jako napój z cukrem :)

Kamila said...

Suszone gruszki z dziadkiem mi się bardzo kojarzą, on zawsze dbał o to by suszonych owoców w u dziadków nie brakowało :) Ciekawi mnie ten proszek i jego fantastyczne zastosowanie :) Buziaki!

Aurora said...

Brzmi iście baśniowo :D

margot said...

Łaaaaaaaaaaaaaaaa Basiu ty jesteś najlepsza kulinarna pisarka jaka znam
a gruszki suszę ,ale o proszku pierwszy raz słyszę , a o tym ciście Basiu jeszcze napiszesz?

buruuberii said...

ewelajna, no u nas tez byly zawsze dawniej, suszone, a wlasciwie wedzone, ale w Czechach to inna bajka, tu mnie jakos zaskoczyly, ne=ie wiem dlaczego :) O prosze, a proszek jagodowy w Norwegii do picia, to jest ciekawostka :)))

Kamila, o to tak jak mnie, tyle za ja to dziadkowe suszenie gruszek, sliwek znam tylko z opowiesci... i niestety przez ostatnie lata suszone/wedzone owoce glownie byly w moim rodzinnym domu kupowane :) Usciski!

Aurora, a bo to jest troce jak bajka, zwlaszcza ta posypka ;)

margot, Alusiu ktos to pisal juz ze prowadzi bloga dla Alci, to tak jak ja :))) uwielbiam dla Ciebei pisac, co tu duzo mowic!
A ciasto - ba, pewnie ze bedzie, nie wiem kiedy, ale obiecuje i slowa dotrzymam!! :*

margot said...

Basiu* , ja mogę czekać na to ciasto , bo przecież za długie czekanie pyszne....ciasto Basi jest :)
Maria tak pisała.

gin said...

Ciekawe, takie... Inne :) Musi smakować bajecznie :)

Majana said...

Basiu, a Ty nie chciałabyś książki wydać? Cudownie opisujesz i każdy przepis ma swoją historię, co mnie osobiście bardzo się podoba.
Chętnie bym basiną książkę kupiła.
Ściskam:*
Ps.Proszek z gruszek - brzmi dla mnie aż niewiarygodnie, a to takie cudo!

buruuberii said...

margot, o racja to byla AMria, tej jej teks jest swietny! A ciasto obiecuje, jakbym dlugo nie robila/pisala o nim to mnie mecz Alciu otwarcie!

gin, przyznaje swietny smak!

Majana, Madziu ja Ci powiem tak: pytanie o wydanie ksiazki mile łechce moje ego, ale z drugiej strony moj perfekcjonizm mowi mi "nie" :)))
Bardzo, bardzo Ci dziekuje za przemile slowa i wobec tego planuje co robic na, poki co dosc odleglej, emeryturze! :**

D. said...

wystarczy jedno słowo, żeby to opisać...
poezja
;]

buruuberii said...

D. ogromne dzieki :*