Monday, September 26, 2011

cydr czyli jabłecznik




każdy gatunek jabłek może być użyty do jabłeczniku; najlepsze atoli są jabłka jesienne lub tak zwane zimowe, kwaśne, mianowice z jabłoni hodowanych z nasienia i nieszczepionych; takie dają najlepszy i najtrwalszy jabłecznik.s. 63, Zielnik Ekonomiczno-Techniczny czyli Opisanie Drzew, Krzewów i Roślin dziko rosnących..., Józef Gerald-Wyżycki, 1851

Jabłka sa głównym surowcem do wyrobu win [owocowych], zwłaszcza lekkich i musujących. Z moszczu niedoprawionego otrzymuje się naturalne wino, tzw. jabłecznik, z moszczu doprawionego - wino mocniejsze, czyli wino jabłkowe.

s. 468, Chemia praktyczna dla wszystkich, praca zbiorowa, 1974

Tyle stanowia ksiazki, a jaka jest rzeczywistosc? Rzeczywistosc chyba nadal w wiekszosci przybytkow gdzie mozna kupic napoje procentowe jest mniej wiecej taka jak kilka lat temu opisywala ją w swym felietonie Agnieszka Kręglicka: "I krew mnie zalewa, mieszkankę jabłkowego raju, kiedy w sklepach alkoholowych nie mogę dostać cydru!" Dzisiaj, czasem cydr francuski czy angielski mozna spotkac na polkach sklepowych w Srodkowej Europie, niewiele i nie zawsze, zdarzy sie ze pojawi sie tez rodzimy, ale jakos tak niesmialo i w nielicznych miejscach...

Az rok temu zadwonil do nas Pavel z pytaniem: przyjdziecie za chwile pozbierac z nami prawdziwe jablka, a potem pojedziemy do tloczni zrobic moszcz? Nie wahalismy sie, pojechalismy raz dwa, dowiedzielismy sie tym samym ze w wielu podpraskich wioskach jesienia funkcjonuje instytucja zwana moštárna - czyli tlocznia sokow owocowych; wroclilismy z kilkonastoma litrami swiezego jablecznego moszczu. Na Forum Domowych winiarzy znalezlismy sprawdzone przepisy, z polecenia Ptasi. Z pomyslu Lukasza nastawilismy wlasny jabłecznik.


Przepis na cydr czyli jabłecznik (na sposób francuski, na podstawie domowego winiarza JM):
jablkowy moszcz*
butla ze szczelnym korkiem a w nim z rurka fermentacyjna



Moszcz wlac do butli (napełniając naczynie do max. 3/4 jego objetosci). Nastepnie szczelnie zamknac butle korkiem z rurka fermentacyjna i odstawic w cieple miejsce (u nas 24 st.C). Po okolo dobie-dwoch moszcz powinien juz burzliwie fermentowac, gdy fermentacja ustanie (okolo 5-7 dni od nastawienia jablecznika) jablecznik zlac znad osadu, przelac do czystej butli, zamknac korkiem z rurka fermentacyjna i umiescic w chlodzie ( u nas 12st.C) na okres 6 tygodni, po czym rozlac do butelek, pozostawic na kolejne kilka miesiecy by dojrzal. Nasz dojrzewal blisko rok, jest delikatny, owocowy, dosc wytrawny, a najwazniejsze ze swoj wlasny. Planujamy kolejne jablecznikowanie na ten rok!

* moszcz to swiezy sok owocowy, zwyczajowo z winogron, jednakze mianem
moszcz mozna okreslic swiezo wycisniety sok z dowolnych owocow czy nawet warzyw.



PS. To moje dwa grosze do Dnia Jablka organizowanego przez Tatter, z mial achecia dolacze Pusiu! :-)


Monday, September 19, 2011

izrael, migawki nieco targowe

lubie kazdy targ, nie ma za bardzo znaczenia czy jest to krakowski Stary Kleparz (ktory uwielbiam), gorlicki malenki maslany rynek ostatnio odnowiony i nad podziw urokliwy, czy uporzadkowane i zadbane targi w Helskinchach badz Sttudgarcie lub obłędny swiateczny targ w Norymberdze. Prawdziwe warzywa i owoce, lokalne slodycze, miody, nabial nie maja sobie rownych.

Targi o ktorych znow wspomne dzis: suk w Starej Jerozolimie i zydowski shuk Mahane Yehuda, tez w Jerozolimie maja zupelnei inny charkter niz polskie targi czy te bardziej zachodnioeuropejskie. Nigdzie w Europie chyba nie spotkamy tak licznie siedzacych na samym bruku staruszek sprzedajacych ziola niemal na kilogramy, a w sezonie suszone winogrona czy figi, sprzedawcow nawolujacych, wrecz wrzeszczacych co sil, sprzedawcow w szczerozlotej koronie zachecajacych do zakupu halvah :-)

W miejsce przepisu polecam dzisiaj kilkanascie jerozolimskich targowych migawek, zapewne zdjecia nie oddadza calego charakteru opisywanych miejsc, ale sa namiastka wrazen, wrazen ktorych nie moze sobie odmowic w Jerozolimie ani jej mieszkaniec, ani turysta, tym bardziej ktos kto lubi wrzawe, owoce i slodycze!

Na izraelskim targu nie moze zabraknac granatow (ktore swietnie nadadza sie na zydowski Nowy Rok Rosh Hashanah, juz za 10 dni), jak widac nie moze zabraknac tez soku ze swiezych granatow i okuć z motywem granatow na bramie w dzielnicy armenskiej Starego Miasta:





Nie moze zabraknac tez daktyli, suszone dostepne sa caly rok, te jeszcze nie do konca dojrzale wisza na daktylowych palmach wokol Starej Jerozolimy chociazby, swieze juz pojawily sie w sprzedazy 3-4 tygodnie temu:



Halva w stoisku "King of Halvah" kusi niesamowicie, tegoroczny hit to chlwa z owocami passiflory, hit ponadczasowy to chalwa makowa (zdjecie ponizej):




Aromatyczne herbaty, suszone czy swieze owoce zawsze dobre:





Kontunuujac "slodki" wątek - kusza ogromne blachy z domowa baklava, a zaraz obok foremki drewnianie (rzadziej te plastikowe) na ciastka ma'amoul:



I beduinskie czy arabskie handlarki, ich tez nie moze zabraknac na palestynskim z kolei targu, z ogromnymi torbami wypelnionymi ziolami, baklazanami, liscmi winogron, winogronami, figami:







PS. Bacha wyroznila mnie niedawno, za co ogromnie dziekuje!

Monday, September 05, 2011

ze śliwkami i dereniówka


pojechalismy wczoraj na dereń, w Czeski Kras jak co roku, choc w tym roku na poczatek do lasu w poblizu miejscowosci Roblín, gdzie wiosna przy okazji przylaszczek podziwiania znalezlismy kilkanascie kolejnych dereni. I jak co roku zbieralam deren, a Lukasz czytal, tym razem akurat nie New Yorkera ale "Rozpoznanie wzorca" Williama Gibsona, srednio co pietnascie minut rzucajac zdanie w stylu: kleszcz po mnie idzie lub dobrze, ze nie musze niczego z toba zbierac, bo nienawidze :D

Uwielbiam nasze wspolne wypady do lasu, we mnie sie budzi wtedy atawizm zbieracza o ktorym nawet ostatnio rozprawiali Pióro i Bieńczyk zastanawiajac sie dlaczego zbierania plonow nalezy do kanonu naszych wyobrazen o szczesciu i sielance? Nie wyjasnili owi panowie zjawiska jednoznacznie, musi wiec byc z deka irracjonalne, ale coz, tez lubie czasem pozbierac, a potem nastawic dereniowke, dopiero wtedy moge siegnac po ksiazke.

Dluzsza chwile zastanawialm sie co poza dereniowka mozna zrobic z derenia, zastanawialam sie i nic z tego zastanawiania sie nie wyszlo, oboje z Lukaszem wyjatkowo zgodnie stwierdzilismy, ze deren jest za szlachetny by robic z niego jakis zwykly dzem czy ocet, co zreszta chodzilo mi od kilku dni po glowie...

Sliwkowa tarta zasluguje na lyk dereniowki i na dodatek orzeszkow piniowch, ktory okazal sie nielada przebojem (wypatrzone rok temu u Majki). Owa kropla dereniowki do sliwek, to szczegolnie propzycja dla tych, ktorzy dereniowki pic nie musza, ale uwielbiaja ją robic, z doswiadczenia wiem, ze dereniowke bardzo dobrze sie rozdaje :-)

Przepis na tarte ze śliwkami, orzeszkami piniowymi i dereniowka:
ciasto:
200g maki
100g zimnego masla
50g cukru
3-4 lyzki lodowatej wody
ponadto:
400g wegierek
25g piniowych orzeszkow
50ml dereniowki
plaska lyzka masla
zoltko
gruby cukier

Make wymieszac z cukrem, dodac zimne maslo, lodowata wode i szybko zagniesc. Wlozyc na pol godziny do lodowki. Sliwki umyc, wypestkowac, zalac dereniowka i odstawic na kilkanascie minut. Schlodzone ciasto rozwalkowac na ksztalt kola o 4mm grubosci, delikatnie rozprowadzic na nim lyzke masla, na srodku ulozyc odsaczone z nalewki sliwki, posypac orzeszkami piniowymi. Boki ciasta zawinac, tak by przykryly sliwki. Brzegi ciasta posmarowac zoltkiem, posypac cukrem. Piec 25 minut minut w 175st. C. To ciasto na jesien, rumiana jesien.

PS. Jesli ktos ma ochote na inne nietypowe dodatki do sliwek, to polecam jescze czeski patent: sliwki i mak.