Saturday, October 24, 2015

pigwówka



"przed starym domem", jak się zwykło u nas nazywać ogródek przed domem babci, rosły patrząc od prawej: piwonie (białe i jedna czerwona), duży krzak jasno-fioletowego bzu, różaneczniki (ciemno-amarantowe), za nimi rajska jabłonka, a pod jabłonką gęsto było od konwalii. Obok była rabatka na całą długość ogródka a na niej: wiosną fiołki, pierwiosnki, tulipany i żonkile, szafirki, sasanki, szarotki, irysy; latem ogrodowe maki, jukki, cesarskie korony, floksy, żółte lilie i mnóstwo innych kwiatów. Na drugiej rabatce były tylko i wyłącznie róże, w większości pąsowe.

Na samym środku ogródka, pomiędzy tymi dwoma rabatkami, był kawałek trawnika, a na nim fioletowy bez, jakiś iglasty krzew (może cis) i pigwowiec. Pigwowiec kwitnący wiosną jako jedyny w ogródku na jasno-czerwono. Latem pojawiało się na nim kilkanaście owoców, raz spróbowałam - były niezmiernie twarde i kwaśnie, od tamtego czasu późną jesienią znacznie bardziej interesowały mnie, dojrzewające na krzakach wzdłuż całego starego domu, winogrona.

Pigwówka to nalewka nastawiana na owocach pigwy. Jako że pigwa rośnie w naszym klimacie niezmiernie rzadko, często pigwówką nazywa się również nalewkę na owocach pigwowca, ktore są nieco podobne do pigwy w smaku i kształcie. Pigwa jednak jest owocem dużym, jak wielkie jabłka (w Izraelu owoce pigwy ważą i pół kilograma!), a owoce pigwowca są wielkości najwyżej dorodnej moreli i, moim zdaniem, są bardziej kwaśne od pigwy. Co by jednak nie mówić, nalewki z pigwy czy pigwowca warto spróbować.

 
Przepis na pigwówkę, czyli nalewkę na owocach pigwy, bądź pigwowca (radosna twórczość własna):

1kg dojrzałych owoców pigwy
1/2 litra wódki
1/2 litra spirytusu
1/2 kg cukru (można i 1/3kg)

Owoce pigwy umyć (dokładnie pozbawiając włosków), przekroić na ćwiartki, usunąć gniazda nasienne, następnie ćwiartki owoców pokroić w niewielkie plasterki (o gruboiści skórki 4-5mm). Pokrojoną pigwę pozostawić na kilkanaście minut na otwartym powietrzu by odrobinę ściemniała (wtedy nalweka bedzie miała intensywniejszy kolor). Owocowe plasterki wrzucić do słoja, zalać wódką i spirytusem, odstawić na 2 tygodnie. Potrząsnąć słojem raz na parę dni. Następnie zlać znad owoców płyn, a pigwę zasypać cukrem, potrząsnąć co pare dni, po tygodniu cukier powinien sie rozpuścić. Po tym czasie zlać znad owoców syrop i połączyć z wczesniej zlanym alkoholem (owoców nie wyrzucać, przydadzą się za kilka dni). Nalewkę odstawić na pół roku. Po tym czasie zlać znad osodu i próbować. Aromatyczna.


PS. Na powyższym zdjęciu ten mały ciemno-żółty owoc to owoc pigwowca, ten duży którego widać połowę to pigwa od wujka Ryśka :-)
.

3 comments:

Majana said...

Pigwówka jest pyszna. Dwa lata temu robiłam. Udało mi się nabyć pigwę i zrobiłam nalewkę. :)
Buziaczki Basiu :*

Kamila said...

Uwielbiam pigwówkę, mam w spiżarce :) Pozdrawiam

Monika said...

Nigdy nie mogę się nadziwić jak coś co tak pięknie pachnie może być aż tak niejadalne :D
Ale przetwory z pigwy uwielbiam, w tym roku duuużo gararetki i pigwa w syropie, o nalewce jakoś zapomniałam.. Za to ucieszyłam się z odkrycia, że morelówka sprzed paru lat, która była paskudna i wsadziłam ją w jakiś najciemniejszy kąt, żeby nie lazła w oczy i nie denerwowała, że taka nieudana okazała się jednak pyszna (ze 4 lata jej zajęło dojrzewanie :D) ;)
Niezłą masz pamięć Basi z tymi kwiatami :)))

:**