Monday, August 02, 2010

rożki Babci Rózi czyli zaproszenie do Weekendowej Cukierni



w rodzinie mojego Lukasza zwyklo dzwonic sie do bliskich nazajutrz po tym gdy sie komus owi bliscy przysnili. Rozmowa taka zaczynala sie od slow: snilas/sniles mi sie w nocy, wszystko u Ciebie dobrze? 5-go sierpnia minie 5 lat odkad do Babci Rózi nie da sie zadzwonic, tam nie ma numeru telefonu...

Dziadkow R
ózie i Mariana poznalam jakies 15 lat temu, Babcia wydala mi sie zasadnicza, strofowala Dziadzia: Marian to, Marian tamto, a Dziadziu sluchal ze stoickim spokojem slow Babci i malo kiedy, jak pozniej zauwazylam, Rózi sluchal. W pamieci mej pozostanie jednak widok dwoch golabkow-dziadkow siedzacych na laweczce pod derwnianym domem, Dziadkow ktorzy wspolnie piekli chleb niemal do konca swych dni.

Trzy razy w roku (na pewno na jedne i drugie Swieta oraz na imieniny) Babcia Rozia witala gosci skrupulatnie wydzielanymi krucho-drozdzowymi rozkami. Piekla je w piecu chlebowym (
pieca zawsze pilnowal Dziadziu), zaraz po upieczeniu chleba i podplomykow. Przewertowalam ostatnio dwa zachowane zeszyty z przepisami Babci, nie znalazlam przepisu na rozki, przepisu na swe najlepsze rozki Babcia strzegla pilnie, znala go na pamiec, podyktowala mi go blisko 10 lat temu, chyba wtedy poczulam ze choc troche jestem Jej wnuczka :)

W styczniu Pola zaproponowala mi poprowadzenie sierpniowej Weekendowej Cukierni. Potem poprosilam Polcie o pozniejszy termin, na co odpisala mniej wiecej tak: Basia, albo bierzesz sierpien, albo za rok! Nie moglam wiecej wybrzydzac, przeciez prowadzic WC to zaszczyt!
Zpraszam Was wiec do sierpniowego wydania Weekendowej Cukierni, namawiam Was do upieczenia
rożki Babci Rózi, najlepszych rozkow drozdzowych jakie znam.


Przepis na rożki Babci Rózi (zasłyszane prosto z ust Babci Rózi, która tak naprawdę na imię miała Rozalia):

100 ml letniego mleka
5 dag drożdży
5 łyżek cukru
30 dag mąki
3 zółtka
15 dag masła

nadzienie: konfitura z róży lub dobre powidła (na nadzienie)
do obtaczania rogalików: cukier kryształ oraz 1 białko

Mleko, drozdze i cukier wymieszac i zostawic na kilkanascie minut zeby drozdze podrosly, nastepnie wymieszac z zoltkami i wlac do maki wymieszanej z maslem (jesli zoltka sa duze, a maslo miekkie ciasto potrzebuje dodatkowych 50g maki), zagniesc ciasto i wlozyc do glebokiego naczynia z bardzo zimna woda i czekac az ciasto wyplynie (jak nie wyplynie to wyjac po okolo 20 minutach - zwykle wyplywa, ale czasem nie chce :) Ciasto wyjac z wody, wylozyc na omaczona stolnice, podzielic ciasto na 8 czesci, walkowac okragle placki o 2-3 mm grubosci, ciac na trojkaty (kazdy krazek na 12 trojkatow), na szerszym koncu kazdego trojkata polozyc pol lyzeczki nadzienia, zwinac, szczelnie scisnac rogi, piec na zloto w temp. 175st. Po upieczeniu, jeszcze cieple, maczac gorna czesc w bialku, nastepnie w cukrze krysztale. Boskie!

Powinnam dodac, bo jasno nie napisalam, ze rozki sa malenkie (lub mają być), doslownie na jeden kęs, gora na dwa, zdjecie sprzed kilku lat znajdziecie tutaj :)


PS. Babcia kazdego ranka mowila: dzisiaj dzien dluzszy/krotszy o... od najkrotszego/najdluzszego dnia w roku, stad ta kartka z kalendarza na zdjeciu. Babcia uwielbiala Agate Christie i czytala w tajemnicy przed Dziadziem, zawsze pod stolem w czasie gotowania miala ukryty jakis kryminal. Ponadto na zdjeciu zeszyt Babci z przepisem na ciasto z wody, zdjecie Babci z czasow, gdy miala nie wiecej niz 20 lat, oraz portret Dziadkow sprzed lat siedmiu, ale rozki, pamietajcie rozki!


80 comments:

asieja said...

przepisy z nutką wspomnień i emocji są najcudowniejsze. przyjemnie też jest się nimi dzielic. czuję, że to będzie magiczne pieczenie.

viridianka said...

a ja je właśnie mam chęć upiec Basiu! przecież już Ci pisałam o tym jakiś czas temu, ale fajno! zrobię na 100% (:

Waniliowa Chmurka said...

Tralala
jak słodko,
jak wspomnieniowo,
jak cudownie:)
Buziaki

Anonymous said...

Och... Uwielbiam takie wspomnienia. Niezmiennie mnie wzruszają. Napisane z uczuciem. Piękne... I te rożki. Upiekę, choćbym miała nie wiem, co zrobić. Bo tak, jak wspomnienia same w sobie, uwielbiam jedzenie, który owe wspomnienia za sobą kryje...

Ściskam, Basiu!

Ciastella said...

ostatnio widzialam na ktoryms z blogow podobny przepis;D na pewno zrobię

karoLina said...

Cudowne zaproszenie, Babcia Rózia pewnie z aprobatą patrzy z góry, tylko teraz nie można zawieść jej zaufania... poważne wyzwanie :)

margot said...

ach , takie przepisy są najlepsze boi są naładowane takimi pozytywnymi emocjami
Ja też je upiekę i wiem czym je nadzieje :)))

Patrycja said...

Ale przepis, rewelacja! Piekne masz wspomnienia Basiu, takich Dziadkow sie nie zapomina nigdy, nosi sie ich w sercu na zawsze. A wiesz, ze i ja dzwonie do domu, jak mi sie sni ktos bliski:-)

Monika said...

Uwielbiam takie przepisy, od razu ogarnia mnie uczucie ciepła gdy tylko o nich myślę. I jakoś przypominają mi święta i rodzinne spotkania.

Rożki wyglądają przepysznie, myślę, że je wypróbuję :)

Monika said...

Basia, cudne wspomnienia, Babcia Rózia musiała być niesamowita i napewno jest dumna z takich wnuczków :) A nawet kiedyś chciałam zapytac czy Babcia Rózia była Rozalią czy Różą - i proszę, już wiadomo:)
To chyba w WE zagniotę drożdżowe, słoiczki z różą czekają :)

Buziak :*

kasiac said...

Basiu, piękne wspomnienia i cudnie je pielęgnujesz!
Postaram sie zrobić takie rożki, mam nadzieję, że czas pozwoli:) Coś czuję, że frekwencja WC będzie rekordowa!
P.S. Babcia miała bardzo ładnie na imię:)

buruuberii said...

Asiejka, czasem mam wrazenie ze smuce, ale nie moge pozbyc sie tych wspomninien :)

Viri, to ja zapraszam, zapraszam po dwakroc!

Olcia, buziaki :*

Zay, polecam, rozki slodkie sa jak wspomnienia :) Buziak wielki Ci sle :*

Cistella, Babcia Rozia jest/byla tylko jedna :)

KaroLina, tak jak kiedys pisalam, babcia Rozia dzieki rozkom jest wsrod nas...

Alcia, oj kochana Twego uczestnictwa to jestem pewna, cmok!

Pati, dlatego sobie tych Dziadkow zawlaszczylam. A wiesz, ze i mnie ostatnio kusi by do kogos dzwonic/pisac gdy mi sie przysni? Sciskam :)

Monika, witaj :) milo czytac takie slowa.

Monika-Kuma, Babcia byla superowa, zawsze tylko sobie wyrzucam ze za malo kupowalismy Jej ulubionych cukierkow z wodka, likierem... Piekne imie, wiedzialam ze Ty to podchwycisz :)

KasiaC, trzymam kciuki by Ci sie udalo, warto naprawde :)

Majana said...

Moja babcia to też Rózia, tez Rozalia:)
Te rożki z pewnością pyszne będą. Nie wiem jednak, czy zdążę upiec, jeśli nie to moze kiedyś nadrobię.
Pozdrawiam:)

Ewelina Majdak said...

Basiu juuuuuuuż?
Zaskoczyłaś mnie :)
Basiu zaszczyt to dla mojej zabawy gdy taka osoba ją prowadzi!
Wspaniały wpis. Pełny ciepła i wspomnień. Basiu taki Twój.
Cząstka naszej Basi :)
Dziękuję :*

Sugar Plum Fairy said...

Skarb taka osoba. I takie pamiątki.
Przepis do wypróbowania. :)

Bea said...

Podpisze sie pod slowami Patrycji - piekne masz wspomnienia Basiu! Fajnie miec taka Babcie... :)
No i przepis niesamowity; milo, ze masz ochote sie nim z nami podzielic :)

Pozdrawiam serdecznie Basiu! I milego tygodnia zycze :)

ewelajna Korniowska said...

Aleś To ładnie napisała... Piękne są takie wspomnienia, a jeszcze piękniejsze Takie Babcie... Ja jeszcze wyjeżdżam, ale po powrocie mam wielka ochotę na rożki...
Pozdrawiam Cię, Basiu:)

www.kuchniapelnasmakow.blogspot.com

Ewa said...

Mimo, że nie są to moje wspomnienia to jeśli upiekę te rożki będą miały jakiś inny ciężar niż takie pieczone wg książkowego przepisu bez emocjonalnego backgroundu.

Ania Włodarczyk vel Truskawka said...

Są! Nareszcie :) To będzie kolejna WC, do której przystąpię.

Duże buzi za świetną opowieść o Dziadkach.

Duże buzi za to, że już jesteś...:)

Gosia said...

...az mi sie lezka w oku zakrecila czytajac Twoje wspomnienia o Babci Rozi...tak troszke,to swoja zobaczylam we wspomnieniach...
Jakie to szczescie miec takowe....
Rozki postaram sie zrobic,bo juz wieki cale nie bralam udzialu w WC
Pozdrawiam cieplutko po dlugiej przerwie :)
P.S i co??robilas te kruszonke??ja jeszcze nie doszlam,a juz bylam blisko....moze teraz przy okazji sliwek jesienia...

abbra said...

Miło jest mieć takie wspomnienia :) Mam kilka przepisów mojej Babci, niektóre smaki próbuję odtworzyć, czasem nawet się udaje ... Nie ma to jak stare zeszyty z przepisami :)

arek said...

Swietnie to opowiedzialas...

Unknown said...

ale ladna babcia :)

Unknown said...

przeczytałam jeszcze raz przepis bo, coś mi mówił i to jest przepis mojej Mamy na rogaliki! Wspaniałe. Najlepsze jakie kiedykolwiek przyszło mi jeść :)

PS. Do mojej Mamy i mojego Taty, którzy śnią mi się często (z upływem lat coraz częściej) też nie mogę zadzwonić... a tak bardzo bym chciała.

Monika said...

To rzeczywiście niezwykła Babcia - kryminały, cukierki z likierem i jeszcze wspólne z Dziadkiem pieczenie chleba - piękne masz wspomnienia :)))

A ja już wiem, że rożki upiekę w przyszłym tygodniu na 70 urodziny mojej ulubionej cioci Karolci :) Dzięki za przepis Basiu :*

ptasia said...

Basiu, wiesz, że wydajesz mi się trochę podobna do Babci Rózi na tych fotach ;)?
Moja Babcia niestety nie przekazała przepisu na swoje rogaliki...

Komarka said...

Basiu, w mojej rodzinie i wśród przyjaciół też jest taka tradycja - zawsze dzwoni się do tej osoby, która odwiedziła nas we śnie :) Zwykle sen jest bez znaczenia i nic złego się nie dzieje, ale uważam, że to miła tradycja :) Uwielbiam takie przepisy z duszą. Upiekę sobie takie różki - jak nie teraz, to kiedyś :) Pozdrawiam!

buruuberii said...

Majana, to ladny zbieg okolicznosci z tym imieniem Babc :)

Pola, a widzisz - mam Cie! Chociaz raz udal mi sie Ciebie zaskoczyc. Dziekuje :*

Sugar Plum Fairy, polecam, bo przepis to skarb po Babci :)

Bea, dziele sie z radoscia, aczkolwiek czasem mam wrazenie ze strasznie smuce :-)

Ewelajna, dziekuje i pozdrawiam Cie cieplo!

Nobleva, piekne slowa!

Aniu, duzy buziak, naprawde strasznie czekam na Twe rozki, nadzienie juz masz :-)

Gosia, a wiesz robilam kruszonke ale wklasycznym wydaniu, moze tez przy okazji sliwek zrobie rzeczona :) Sciskam Cie mocno!

Abbra, jest to frajda, nieprawdaz?

Arek, :-) dziekuje!

Anoushka, naprawde Twa Mam piekla takie same rogaliki, ja jeszcze nie spotkalam sie nigdzie z tym przepisem. Z tym dzwonieniem to do kitu... Buziak :*

Monika, a wiesz ze wyrzucam sobie do dzisiaj, ze tych cukierkow to moglam babci kupowac wiecej, nie wiedzialam wtedy ze zycie nie trwa wiecznie...

Ptasia, a wiesz ze zadna z moich "rodzonych" babc tez tego nie zrobila? No ale Babcia Rozia byla mi bardziej niz rodzina ;-)

Komarko, ta tradycja dzwonienie byla dla mnie zupelnie nowa, ale wiesz ilekroc ktos mi sie teraz przysni, to mu o tym teraz pisze :) Sciskam Cie mocno!

dcw said...

Fajnie napisane :)

An-na said...

No to trzeba upiec koniecznie! Bo i przepis sentymentalny, i ciasto bogate, więc pyszne :)
A co snów to mi się ostatnio śniło, że koleżanka wylosowała w jakiejś grze na promie do Szwecji... półroczne dziecko. Od razu gotowe! Aż nie wiedziałam, czy dzwonić do Niej z tą wiadomością ;)

Pozdrawiam :)

Ewelina Majdak said...

Basiu teraz doczytałam przepis! Toż to ciasto topielec :) Zawsze chciałam takie zrobić!

Ewelina Majdak said...

Basiu czy ja dobrze czytam? Tych rogalików będzie 8 razy 12 równa się 96?? :D

Tilianara said...

Ja je upiekę na pewno, dla samej ich historii chcę ich spróbować, tylko u mnie pewnie bez różanej konfitury, bo tej ani ani u mnie. Nic to, coś innego się wykombinuje :)

Wiesz Basieńko, lubię czytać o tej Twojej Babci, bardzo lubię :)
ściskam :*

buruuberii said...

Dcwikik i spokla, pozdrowienia sle :-)

An-na, wiesz jesli oelaznaka chciala by polroczne dziecko, to dzwon koniecznie, bedzie wiedziala gdzie szukac (zartuje) :-) Udanego piczenia!

Pola, a w rzeczy samej to topielec (choc moja Mama robila topielca, ale przepis byl deczko inny), i dokladnie tak, matematyka wyzsza to juz, rogalkow robie 96, ale ponoc mozna i wieksze, wiec mniej bedzie wtedy :-) :*

Tili, dobre powidlo tez bedzie dobre :) Pozdrowien moc Ci sle!

Ewelina Majdak said...

Podziękowała :)
Zrobię z połowy porcji bo ta konfitura Basiu jest mi droższa niż wór pieniędzy!

Pinos said...

No nie wyrobię się... nic to, do zapamiętania - uwielbiam takie przepisy :)

Bea said...

Nie moja Droga, nie smucisz! :)

Alina said...

Piękny wpis zrobiłaś, bardzo mi się podoba. Ta nuta wspomnień... Rożki upiekę, bo choć przez chwilę może poczuję to co Ty:)

amarantka said...

Basiu, pięknymi słowami się z nami podzieliłaś... z zadumą i uśmiechem przeczytałam. I ze swoimi gdzieś tam w środku wspomnieniami.

I rożki postaram się zrobić razem z Wami :) zaległości w WC czas nadrobić :)

Joanna DC said...

Oh, Ah... Lezka zakrecila sie w oku... poza rozkami, podplomykami, chlebem, bylo rowniez nieziemsko wspaniale kwasne mleko, recznie krecone maslo no i ser bialy serwowany z konfitura... Rowniez makowniki na Wielkanoc... Nie mozna tez zapomniec o racuchach pieczonych na starej tafli kuchennej (jeszcze zanim babcia Rozia miala gaz) no i te Jej wspaniale suszone sliwki, ktore Dziadziu Marian suszyl w suszarni pod na patykach ze sliwy przez pare dni... No i ta nasza coroczna wigilia w kuchni u babci i dziadzia, gdzie po zjedzeniu dziesiatek pierogow, bilismy sie kto bedzie lezal z kotem na babcinej kanapie :)
Babcia Rozia byla niezmiernie wyjatkowa osoba... Szkoda tylko ze tak szybko nas opuscila...

Atria C. said...
This comment has been removed by the author.
Atria C. said...

Coś mi się pokręciło z poprzedmin postem.
Te rożki wyglądają wyśmienicie (przynajmniej na zdjęciach dziewczyn z innych blogów:))
Kojarzą mi się z koronkowym obrusem, takim podstarzałym. Pyszną herbatką. Starą kamiennicą.

Albo nie. Z ciepłym jasnym domem. Ogrodem pachnącym kwiatami i śmiechem dzieci.

Moja Babcia do tej pory słucha radio i zawsze wie kiedy jest wschód a kiedy zachód słońca..

Zapisuję przepis!:)

margot said...

u siebie już wychwaliłam zasłużenie te rożki u mnie zwane rogaliczkami Basi od babci Rózi
To tylko jeszcze krótko napiszę ,ze kto nie upiecze to ma co żałować , oj ma
A kto upiecze to na własne oczy a bardziej własnym podniebieniem się dowie jakie to mercedesy ciasteczkowe są

buruuberii said...

Pola, Alcia mowi zeby piec z calej, wiec nie wiem co Ci tutaj doradzic :-)

Pinosku, Bea :-) mimo wszstko polecam!

Alinka, Amarantka - dziekuje za cieple slowa, rozki z calego serca polecam :-)

Joasia, dziki za wspominki, oj wiesz ogromnie mi zal, ze nie moglam widziec, towarzyszyc temu wedzeniu sliwek, ale Lukasz mowi, ze pamieta i ze kiedys zrobimy :) Tylko skad zdobyc takie dobre wegierki jak kiedys byly na Woli? Sciskam Joasiu!

Atria, te rozki rzeczywiscie sie winny kojarzyc z ogrodem, laweczka Dziadkow, wedzonymi sliwkami i domowym cieple :) Pozdrawiam Cie serdecznie!

Margot-Ala, Ty mi jestes najlepsza reklama :-) Dziekuje moja merdecdsowa piekarko!!!

kasiac said...

Basiu, upiekłam rożki. Zniknęły w okamgnieniu! Były przepyszne! Poproszę o więcej takich babcinych przepisów:)
Pozdrawiam Cię!

Amber said...

Basiu, dziękuję Ci za te rożki.A właściwie to babci Rózi...
Zobacz moje.Pysznie się udały!

http://kuchennymidrzwiami.blogspot.com/2010/08/zociste-rozki-babci-roziweekendowa.html

Pozdrowienia!

Kasia said...

czytałyśmy razem z mamą ... niesamowite wspomnienia ... mama się wzruszyła a ja usłyszałam niejedną jeszcze kulinarną opowieść o Babci ;) - szkoda, że nie spróbowałam rożków Babci Rózi a jeszcze bardziej, że jej samej już nie poznałam ... rożki tez zrobię a Mati na pewno mi powie czy choć trochę przypominają te robione przez Babcię ...

karoLina said...

Są boskie, to idealne określenie! Przyznaję się, że chciałam je cichcem zamieścić przy jakimś innym temacie, ale teraz wiem, że te rożki zasługują na osobny wpis – ale chwilkę muszą odczekać w kolejce :)

Mafilka said...

Fajnie jest wrócić w blogosferę piecząco-gotującą i zaraz trafic na taki przepis :) Jutro robię, będzie jak znalazł na babskie piątkowe plotkowanie z ukochanymi sąsiadkami :)

Gosia said...

popelnilam i potwierdzam- miod w gebie!!!!!!!pewnie znowu z pol kg przybylo w biodrach,ale co tam...warto bylo....
Pozdrawiam Basiu :)

buruuberii said...

Kasiac, ciesze sie ze piekals, przy najblizszej okazji wygrzebie cos z zesztytu Babci,a le czuje ze takiego hitu juz nie bedzie :)

Amber, cuda, ciesze sie naprawde ze pieklas!

Kasia, oj wiesz kto by pomyslal, ze czas tak leci... Tak sobie wlasnei mysle, czy jest jeszcze jakis przepis Babci, ktory jest tak swietny jak ten - musimy kiedys razem przegrzebac te zeszyty :) Buzka!

KaroLina, czyli rozumiem ze rozki popelnilas? :)

Mafilka, jutro czyli dzisiaj - sa juz? :) Oby Ci sie upieklo!

Gosia, wow! Nie mysl o biodrach, tyz rozkow nie robi sie codzien :D

Majana said...

Basiu, zrobiłam je dziś wspólnie z synkiem:) Nie wiem kiedy wyrobię się z wpisem,ale dziś już Ci powiem, ze sa przepyszne!
Dziękuję za przepis:)
Pozdrawiam.

peggykombinera said...

melduję wykonanie zadania:)
dzisiaj myśląc o Babci Rózi wyrabiałam ciasto. Wyszło genialnie. Krzyś zjadł chyba ze 30 rogalików Babci. Zadowolony jest bardzo.

Zaraz sięgam po kryminał...
a wiesz, ze do zachodu słońca zostało już mało czasu?

całuję Cię, Kochana!
i dzięki za Babcię Rózię...poczułam się przez chwilę jej wnuczką:*

Waniliowa Chmurka said...

Basiu!
One Mają wielką moc,
http://waniliowachmurka.blogspot.com/2010/08/rozki-babci-rozi.html

Kaczucha said...

Kupiłam dziś konfiturke, to może wreszcie uda mi się wziąć udzial w weekendowej piekarnii

a.grey said...

http://awyrlwyd.blogspot.com/2010/08/rogaliki-z-konfitura-z-rozy.html

Wspaniały przepis!
Pozdrawiam.

buruuberii said...

Majanka, a ja dzieuje za mile slowa, ogromnie sie ciesze ze pieklas!

Peggy, ale nie boli Krzysia brzuszek? :) super, ze pieklas i jeszcze jak fajnie napisalas wpis - istny babci styl!

Olcia, smieje sie szeroko i szczesliwie gdy czytam o ""mocy rozkow!

Kaczucha, trzymam kciuki wobec tego :-)

A.Grey - ciesze sie, ze dolaczylas - dziekuje :-)

amarantka said...

Zrobiłam, zrobiłam :)
jeszcze w sierpniu, tylko post z opóźnieniem... wybaczycie?

A rożki! re-we-la-cja!

Kaczucha said...

Pewnie by sie prościej zagniatalo gdybym zamiast szklanki dała przepisowe 100 ml mleka:)

Kasia said...

Basiu! bardzo chętnie piszę się na wspólne szukanie kolejnego kulinarnego rarytasu w zeszytach Babci Rózi!!! może też razem coś upieczemy??? wczoraj miałam niesamowita frajdę piekąc rogaliki ;) Mati się zachwycał ;) pozdrowienia od nas dla WAS!!!

moniazo said...

hmm. Właśnie chciałam się dołączyć do WC, ale jakoś nie widzę nigdzie wrześniowej edycji :):):)

ewelajna Korniowska said...

Basieńko i ja zrobiłam:) Przepyszne cudo! Nie wiem czy tak mogłam, ale dołączyłam banerek...

ulcik said...

Basiu :) ja też zrobiłam ..dziękuję za przepis :)

buruuberii said...

Amarantka, super! Taki drobiazg, pewnie ze wybaczymy, najwazniejsze ze pieklas! Usciski :)

Kaczucha, pewnie tak, ale nawet najlepszym sie zdarza takie "zaokraglenie" :) Pozdrawiam cieplo!

Kasia i cos znajdziemy i cos upieczemy, koniecznie!

Moniazo, wrzesniawa edycje zapewne lada dzien oglosi Pola, albo juz zaproszenie pojawilo sie na jakims fajnym blogu :)

Ewelajna, pewnie ze moglas, nawet powinnas :) :*

Ulcik, prosze! Ciesze sie ze pieklas :)

Tilianara said...

Basiula, ja przyznaję się do porażki - ciasto mi zupełnie nie wyszło i nie wiem co zrobiłam źle :( Ciasto wyrobiłam delikatnie (może za krótko? ale wydawało się już dobre), a potem hyc do garnka z zimną wodą i po 20 minutach jak je wyjęłam (bo samo nie wypłynęło) to mi się rozpłynęło. Nawet lepić z niego się nie dało, a co dopiero wałkować :( Co mogłam zrobić nie tak? Za krótko wyrabiałam? A może ta woda to taka zupełnie lodowata powinna być - ja dałam zimną z kranu, przefiltrowaną? Masło połączyłam z mąką jak na kruche - może powinnam je roztopić? W ten weekend kolejna próba, bo ja nie z tych co się łatwo poddają, ale chciałabym mieć jakiś pomysł czemu poprzednio nie wyszło, by uniknąć kolejnej wpadki :)

moniazo said...

Wcale się nie dziwię, że Babcia Rózia wydzielała te rożki. Trochę narobić się przy nich trzeba, a tępo znikania mają zabójcze niestety. Zrobiłam je z opóźnieniem i nie zdążyłam jeszcze zamieścić u siebie na blogu. Tak je chwaliliście, że nie mogłam o nich zapomnieć. Dołączam się więc do pochwalnego hymnu i pieję ze wszystkimi: są przepyszne!!! Gdyby nie rozsądek, to sama opchnęłabym wszystkie, bez dzielenia się z rodziną :):):):)

moniazo said...

o matko - tępo to może być zakończone narzędzie, a prędkość znikania rogalików to tempo. przepraszam za błąd :)

moniazo said...

są!!! moje spóźnione rożki :)
http://trzypomidory.blox.pl/2010/09/Rozki-Babci-Rozi.html

Hulia said...
This comment has been removed by the author.
Hulia said...

Wow! Co za zbieg okoliczności. Dokładnie takie same rogaliki robi moja ciocia-babcia Ludka. Zawsze się zastanawiałam po co wkładać ciasto do tej wody i raz czy dwa po prostu zostawiłam do wyrośnięcia. Ale wtedy nie były takie dobre...

atina said...

Upiekłam je na święta i jestem nimi oczarowana! Żałuje tylko, że tak długo zwlekałam. teraz będą na Nowy rok, bo tamte już oczywiście zniknęły;)

Holga said...

Tyle pochlebnych opinii na ich temat, że musiałam je zrobić. I dołączam się do wszystkich ochów, tym postem :
http://addandmix.blogspot.com/2011/04/rozki-babci-rozi-i-apki-post-o.html
Miłego weekendu.

Anonymous said...

Witam, rożki genialne, z samego rana dziś popełniłam, wzięłam nad wodę i poszły w mgnieniu oka. Mam tylko pytanie, niby wynika z opisu, ale dla pewności - to ciasto tak zawijania w nic do wody się wrzuca?

buruuberii said...

Olinka witaj! Ciesze sie, ze rozki Ci smakuja :-)

Tak, ciasto wrzuca sie bezposrednio do wody, jest troche "oslizle" po wyjeciu z wody, ale postanowilam przepis Babci zostawic taki jakim jest (wiem, ze czasem wrzucia sie ciasto w sciereczce, ale pomyslalam ze Babci nie bede "poprawiac" :-). Pozdrowienia Ci sle!

mgdln said...

witam, może pytanie zabrzmi dziwnie, ale dopiero stawiam pierwsze kroki w kuchni ... czy ciasto to można wyrabiać mikserem, końcówkami do drożdżowego ciasta?

buruuberii said...

Witaj mgdln :-) zadne pytanie nie jest dziwne, ale przyznam sie, ze odpowiedz moja na Twe pytanie bedzie nieco nieprecyzyjna, nigdy bowiem tego ciasta nie wyrabialam mikserem. Wydaje mi sie jednak ze nic nie stoi na przeszkodzie by to ciasto mikserem wyrobic, przyznam ze ciasto jest dosc luzne i mocno sie lepi i wykorzystanie miksera to moze byc bardzo dobry pomysl. Powodzenia :-)

Kamila said...

Basiu, piekłam, są fantastyczne! Zabrałam na wakacje w Beskidy :) Pozdrawiam

buruuberii said...

Kamila, bardzo sie ciesze, ze Ci posmakowaly, te rozki to moj najwiekszy rodzinny skarb :-) sciskam z Beskidu Niskiego!

Nina said...

Zrobiłam, były wspaniałe!

buruuberii said...

Nina, wiekie dzieki za komentarz! Mimo tego, ze troche sie wycofalam z pisania, to cieszy ze blog jeszcze okazuje sie pomocny :-)