Monday, February 27, 2012

z garścią ziół, fasolowa



probowalam swych sil jako dziecko na rozne sposoby, np. slowami "Mamo, nie mogłaś wziąć tamtego z kraja, tamten by się tak nie darł" albo znow tak: "Jaś, jak to Jasiek? przecież Jasiek to groch". Niestety nic nie wskoralam, moj jedyny Brat ma na imie Jan, juz bardzo dawno nie placze (chłopaki, jak powszechnie wiadomo, nie tylko nie płaczą, ale i nie chorują*), pozostaje mi w tym miejscu przeslac Mu pozdrowienia ;-)


Niby staram sie uzywac owocow, warzyw i ziol sezonowych, ale nie moge sie oprzec gdy w srodku zimy w moim ulubionym praskim warzywniaku przy stacji metra Hradčanská wkladam reke do wielkiego kartonowego pudla z napisem "Arava, Israel" i wyciagam peczek swiezej, zielonej i pachnacej miety. Niewiele ma te pare galazek miety wspolnego z nareczami ziol, ktore mozna kupic na bliskowschodnim targu, jednak aromat niemal ten sam.

W Izraelu czy Palestynie swiezych ziol nie sprzedaje sie na pęczki, na watlych i mizernych rozmiarow peczki jak w Srodkowej Europie. Na Bliskim Wschodzie ziola kupuje sie na pęki, naręcza, na kilogramy prawie. Pewnego razu nie wytrzymalam i zwazylam peczki natki piertuszki i miety jakie przynioslam z jerozolimskiego shuku - peczek piertuszki wazyl 450g, a miety 350g! I nie byl to wyjatek. Cos z tym "zielonym" trzeba bylo robic: tabbouleh, panzanelle czy inne salatki, zupy tez zaczelam tworzyc z garsciami swiezych ziol... I to mi pozostalo do dzisiaj, tylko ze ziol juz nie kupuje na wiązki ;-)

Zupa fasolowa z garscia ziol to nic innego jak fasolowa i ziola. Potrzeba matka wynalazkow. Gdy w lodowce czy na polce staly narecza miety i natki pietruszki, a dwa razy dziennie przechodzilam obok wydatnego usmiechajacego sie drzewa laurowego, trudno bylo nie wykorzystac takiej okazji. Bylo minelo, ale na talerzu pojawia sie u mnie do dzisiaj "ziolowy nadmiar" w postaci ziemniaczanki-przypalanki czy ziolowej fasolowej.

Przepis na zupę fasolową z garscią ziół (wlasnej konstrukcji):
1/2kg suszonej fasoli Jaś
mala pietruszka
kawaleczek selera
pol malego pora
1/2 garsci miety
1/2 garsci natki pietruszki
1/2 garsci swiezych lisci laurowych
1/2 szkla smietanki
sol do smaku
ewentualnie wywar warzywny

Fasole namoczyc przez noc, gdy napeczniala - zalac woda, ewentulanie wywarem warzywnym, dorzucic drobno pokrojone warzywa, polowe miety i natki pietruszki, wszystki liscie laurowe; posolic, gotowac az fasola zmiekknie (~45min). Nastepnie wlac smietanke, dodac pozostale ziola, ponownie doprowadzic do wrzenia, juz nie gotowac. Zajadac myslac o zielonych pachnacych ziolami polach.

* cytat z naszego przyjaciela Waldka.

Monday, February 20, 2012

z oliwą, mus czekoladowy




czy smak oliwy z oliwek moze zaskoczyc? Czy jeszcze moze zaskoczyc? Mnie zaskakuje, szczegolnie smak dobrej oliwy, wyraznej, ciezszej troche. Zadziwia mnie smak swiezego, lekko cieplego chleba polanego aromatyczna oliwa z pierwszego tloczenia, smak chlebowej salatki obficie oliwa skropionej, potrafi mnie zadziwic oliwowo-cytrynowo-miodowy sos do salaty. A oliwowe ciasto - niecodzienne, a nienajgorsze.

Z serii skradziona opowiesc. Amanda Hesser pisze tak: pierwszy raz sprobowalam tego przysmaku pozna noca w barze tapas w Barcelonie. Kobieta za barem postawila na stole maly talerz i przepraszajac wyjasnila, "to nie jest nasz normalny deser. Nasz cukiernik jest na wakajach". Chwile pozniej bylam bardzo zadowolona, ze byl*
. Tak Amanda opisuje swe pierwsze spotkanie z tostem z bialej bulki z czekolada i oliwa.
Tak, oliwa z czekolada, to jest odkrycie na miare kromki pachnacego chleba polanego aromatyczna oliwa. No dobrze, nie urodzilam sie w slonecznej Italii - to odkrycie na miare kromki swiezego zytniego chleba posmarowanego swiezym maslem :)

Mus czekoladowy z oliwa z oliwek to deser na ktory natnelam sie w NYTimesie kilka lat temu, sefardyjski przepis na swieto Pesach. Zadziwil mnie ten pomysl. Czekolada + oliwa? Z ciekawoscia probowalam smaku czekoladowo-oliwowego musu, juz bym chciala napisac, z pewna taka niesmialoscia, ale to nieprawda, smak mnie nie zaskoczyl - smak owego musu mnie zdominowal. Na poczatku smak czekolady, pozniej delikatna slodycz, a na koncu oliwowy posmak, jak w dobrych perfumach. Czek-oliwowo!

 
Przepis na mus czekoladowy z oliwą (na podstawie przepisu Any Benson), 4 porcje:

150g ciemnej czekolady
3 duze jajka
75g cukru
50g oliwy z pierwszego tloczenia
1 lyzka brandy

Czekolade rozpuscic w kapieli wodnej, ostudzic nieco. Zoltka ukrecic z 50g cukru, a nastepnie z oliwa. Dodac roztopiona czekolade i brandy. Bialka ubic na sztywno, dodac pozostale 25g cukru i ponownie ubic. Bialka delikatnie wmieszac do czekoladowej masy. Musem napelnic miseczki, przykryc plastikowa folia, chlodzic w lodowce przez 24h przed podaniem (lub 3h w zamrazalniku). Co latwo przewidziec - im lepszej jakosci skladniki, tym lepszy mus.

* strona 844, Amanda Hesser, The Essential New York Times Cookbook
PS. Ten wpis, to moje 2 grosze do Czekoladowego Weekendu Bei ;-)

Monday, February 13, 2012

z winem, suszone owoce



pewnego lutowego wczesnego popoludnia, 3 lata temu, w miescie zwanym Yerushalayim, juz spokojnie rozwijaly sie pąki migdalowcow, wpada do pokoju Liat i niemal jak w kazdy czwartek probuje wyciagnac nas na obiad do tzw. zolnierskiej kantyny (zolnierskiej, bo wiekszosc spozywajacych tam posilki to zolnierze, ktorzy w owej stolowce maja specjalna znizke). Odpowiadamy zgodnie: pewnie!

Czy zapomnialam o Tu Bishvat? Nie ma takiej mozliwosci, o pewnych swietach sie nie zapomina. O urodzinach sie nie zapomina, szczegolnie o dniu w ktorym urodziny obchodza drzewa. Idee tego stosunkowo mlodego swieta, bo wprowadzonego dopiero od XVIw., tlumaczylam m.in tutaj przed rokiem. Cenie Tu Bishvat, drzewa budza moj szacunek, szczegolnie stare, wiem ze sie powtarzam :)

Nie ma Tu Bishvat bez suszonych owocow, bez Shiv'at HaMinim, szczegolnie bez daktyli - to wtedy chocby na jerozolimskim shuku pojawiaja sie wysokie na blisko metr daktylowe gory. Tu Bishvat, jako bodajze jedyne zydowskie swieto, nie ma swej klasycznej potrawy (jak lekach na Rosh Hashanah, latkes czy sufganiyot na Hanukkah, hamantaschen na Purim, czy maca na Pesach). Ale kazde danie, ktore zawiera suszone owoce na Tu Bishvat sie nada i najlepiej by owych owocow czy orzechow bylo jak najwiecej.

Potrawa, ktorej sprobowalam tamtego popoludnia w zolnierskiej kantynie, nie obejdzie sie bez tzw. szabatowego kompotu owocowego, ktory jest zarazem popularnym deserem na Tu Bishvat. Deser ten przyrzadza sie macerujac suszone owoce w wodzie z przyprawami, lub soku owocowym, winie, czy herbacie. O stolowkowych przysmakach kiedy indziej, dzisiaj proponuje suszone owoce w winie z przyprawami - przepis prosty, wrecz banalny, nie planowalam o nim pisac, jednak efekt wyraznie przerasta kantynowe potrawy ;-)

Przepis na suszone owoce w winie, z kardamonem i lisciem laurowym
(z wspomnien i ksiazki "Taste of Israel: A Mediterranean Feast" Avi Ganor i Rona Maiberga), 4 niewielkie porcje:

50g granatowych rodzynek*
50g daktyli
50g moreli
50g suszonych sliwek
5 kardamonowych strączkow
3 swieze liscie laurowe
~szklanka czerwonego wina

+ szklanka jogurtu wymieszana z lyzka brazowego cukru

Suszone owoce zalac winem, dodac przyprawy, odstawic na kilka minut, a nastepnie doprowadzic do wrzenia i gotowac na bardzo malym ogniu pod przykryciem 5, gora 10 minut. Gaz wylaczyc, przykryte owoce pozostawic by ostygly. Przelozyc do malenkich miseczek (przyprawy odrzucic) i bardzo dobrze schlodzic w lodowce. Owoce podawac z naturalnym gestym jogurtem badz bita sietana. Mnie zachwycil.

* w zasadzie kazde rodzynki moga sie nadac, ale granatowe uzbeckie ktore mam na mysli to esencja rodzynkowego aromatu. Jesli ktos trafi na rodzynki ktore sa naprawde granatowe, maja delikatny matowy nalot i sa z Uzbekistanu, niech bierze kilogram :-)

Monday, February 06, 2012

halušky s kapustou



no nie? No áno!


Nadeszla zima, prawdziwa i zimna, innych tematow brak. W polskim kinie chyba nie ma lepszej sceny zimowej niz scena w kotlowni z Misia Stanislawa Barei. Nic tak nie zozbraja w polowie mroznej zimy, jak cytat "ja to wszystko rozumie, ja rozumie ze Wam jest zimno, ale jak jest zima, to musi byc zimno, tak? Pani kierowniczko, takie jest odwieczne prawo natury!" No chyba ze jeszcze bardziej moze rozbawic, tudziez rozsierdzic: "czy ja pale? Ja pale caly czas na okraglo".

W slowackiej prozie, choc nie znam jej szczegolnie dobrze, jest jeden fragment, ktory czesto przypomina mi sie, gdy temperatura spada ponizej -10st.C. W naszym wolnym tlumaczeniu: "W zimię noszę ciepłe spodnie. Jedne ciepłe spodnie nazywają sie Pantera, a drugie Trykota. Ciepłe spodnie, które nazywają się Pantera mają na nogawkach wyszyte zwierzę - panterę. Spodnie, które nazywają się Trykota, nie maja wyszytego zwierzęcia" strona 14, z radosnej tworczosci Samko Tále, "Kniha o cintorine".

Halušky (czyt. haluszki) to potrawa kuchni slowackiej, drobne ziemniaczane kluseczki, jak juz tutaj wspominalam, w postaci najbardziej tradycyjnej znane jako bryndzové halušky (czyli halušky s bryndzou). Obok wersji bryndzowej, niemala poplularnosci ciesza sie tez halušky s kapustou, czyli kluseczki ziemniaczane z kiszona kapusta i bardzo czesto skwarkami z boczku. Kapusta An-ny nada sie idealnie. I mam obowiazkowo na polecenie Lukasza dodac: halušky z ponizszego przepisu sa najlepsze gdy dodac do nich cwierc kilograma podsmazonego wedzonego boczku ;-)

Przepis na halušky s kapustou (ciasto z przepisu bacy Jury):
750g obranych ziemniakow
250g maki krupczatki
750g kiszonej kapusty
2 cebule
kilka lyzek dobrego oleju

pare suszonych prawdziwkow
kilkanascie ziaren jalowca, czarnego pieprzu, kilka lisci laurowych, kminek
miod/cukier i sol wedle uznania


Cebule pokroic w kosteczke, zrumienic na patelni na oleju, dodac kapuste (raz przeplukana, odcisnieta i pokrojona), sol, przyprawy, namoczone prawdzwki, ewentualnie lyzke miodu/cukru, podlac woda i dusic pod przykryciem do miekkosci. Gdy kapusta jest niemal miekka, odkryc pokrywke i prawie calkowicie odparowac plyn, kapusta jest gotowa gdy zacznie lekko przywierac do pateli i sie rumienic.
Ziemniaki zetrzec na tarce o najdrobniejszych oczkach badz zmielic w maszynce do ziemniakow. Nastepnie dodac make i wymieszac (gdy ziemniaki sa bardzo wodniste, zlac odrobine soku, ale nie za duzo, ciasto nie powinno byc zbyt twarde). Na lekko osolona gotujaca sie wode przecierac halušky przy pomocy specjalnego sitka, badz odcinac po kawaleczku ciasto umieszczone na drewnianej deseczce. Kluseczki wylawiac gdy wyplyna na powierzchnie. Gorace kluski wymieszac z kapusta i goracych halu
šek pelnen brzuszek.

PS.1. Za namowa Anitki
halušky robily: sama Anitka, Alcia, Madzia, Monika i na koniec ja. Dzieki dziewczyny za kluchi w weekend :-)
PS.2. Karteczka z sercem i grzybek suszony to prezent od Mamy, oficjalnie grzybow nie jem, ale beskidzki prawdziwek w halu
škach nawet mi nie zaszkodzi.