Monday, June 16, 2008

panzanella


z pewnym rozgoryczeniem stwierdzam, ze od miesiecy juz chyba nie zagoscil tu zaden wloski przepis. Pociesza mnie jedynie fakt, ze nie zagoscil tez zaden francuski, bo wtedy czulabym sie na prawde strasznie niezrecznie wobec mojego ulubionego wakacyjnego kraju jak i jego kuchni! Coz, jestem kulinarna szowinistka, przedkladam Rzym nad Paryz (nie tajemnica jest, ze Paryza nie znosze, moze nie potrafie go docenic, coz nie potrafimy wszystkiego:), choc uwielbiam crème brûlée, to pierwsze miejsce i tak zajmuje u mnie crema di mascarpone...

Ale mialo byc o wloskiej klasycznej kuchni, wiec: panazlanella -- toskanska salatka chlebowa na upalne dni, na piknik nad brzegiem morza, gdy dojrzale warzywa pachna jak nigdy, a oliwa kusi. Obawiazkowe skladniki to chleb, pomidory i dobra oliwa wlasnie. Moja wersja zawiera ponadto: czerwona cebule, pikantna papryczke chili, pietruszke, sok z cytryny, szczypte soli, cukru. W roli chleba swietnie sprawdza sie jasny zytni na zakwasie.

W tym miejscu pozostaje mi jedynie miec nadzieje, ze nie sa to ostatnie upalne dni gdy panzanella smakuje wysmienicie, musi byc przeciez jakis sposob na zabranie tej slonecznej izraelskiej pogody na jakis miesiac do Europy Srodkowej, nieprawdaz?

PS. Lukasz prosil mnie bym dodala, ze On woli wersje z octem balsamicznym, z tego tez powodu rak na prawde robie salatke na zmiane: raz
panazlanella z sokiem z cytryny, raz z Aceto Balsamico di Modena :-)

No comments: