Monday, July 16, 2012

wiśnie kandyzowane




ulica japońskiej wiśni,
niech ci się przyśni co jakiś czas.
Ulica japońskiej wiśni,
niech się wymyśli w purpurze gwiazd.

Agnieszka Osiecka, Ulica japońskiej wiśni, piosenka w wyk. Barbara Dziekan


Hodowlane odniamy japonskiej wisni (czyli wiśni piłkowanej - Cerasus serrulata) nie
owocuja. Ale bardzo ciesza oko i moga stanowic nocna ucieczke od szarej, miastowej rzeczywistosci, jak proponuje Osiecka Agnieszka.

Owoce wisni pospolitej (Cerasus vulgaris) sa z kolei owocami o niesamowitym smaku i aromacie, moim zdaniem to jedne z lepszych owocow na przetwory. Choc i dojrzale wisnie zajadane prosto z drzewa to jest cos (dzieki Andrzej!), co docenilam dopiero gdy przez lat kilka usilowalam zdobyc wisnie poza granicami Polski, rok temu wreszcie mi sie udalo. W tym roku nie potrafilam sie powstrzymac i, odkad pojawily sie w Pradze, codziennie po drodze do domu (notabene, wzdluz ktorej w maju kwitna wisnie japonskie) kupowalam kilogram cudnych wisni. Wisnie niewatpiliwie sa remedium na szare dni.

Wisnie kandyzowane to wisnie przez pare dni zalewane goracym syropem, szkliste, kwasne i slodkie. Sa nieocenione w serniku, drozdzowej babce czy kruchych ciasteczkach. A juz pascha z domowymo kandyzowaniymi wisniami jest przewspaniala - to moje ulubione bakalie, nie do zdobycia w sklepach, a niezwykle wyjatkowe. 


Przepis na wisnie kandyzowane domowym sposobem (udoskonalone wspomnienia):


1kg wydrylowanych wisni
1/2kg cukru


Wisnie wydrylowac tak, by owoce pozostaly cale, w miare nienaruszone, by slad po usunieciu pestki byl jak najmniejszy, wtedy wisnie nie rozpadaja sie i maja piekny ksztalt.Wydrylowane wisnie zasypac cukrem, odstawic, na pare godzin a jeszcze lepiej na noc, by puscily sok. Nastepnie wisnie wraz z sokiem bardzo powoli zagotowac i gotowac od momentu wrzenia 3 minuty, gaz zgasic, wisnie przemieszac delikatnie, calkowicie ostudzic.
Znad wisni zlac powstaly syrop, syrop ow nastepnie zagotowac i odparowywac na niewielkim gazie przez 5 minut po czym zalac goracym syropem zimne wisnie, odstawic do ostygniecia na kilka godzin - czynnosc ta powtarzac 3-4 razy, az wisnie beda szkliste (czyli zalewac wisnie goracym syropem w odstepach kilkugodzinnych, powiedzmy rano i wieczorem). Wisnie odsaczyc na sicie dokladnie z syropu (mozna delikatnie podgrzac), wlozyc do sloikow i zapasteryzowac. Z podanej porcji powstaja dwa 250g sloiczki kandyzowanych wisni. Pracochlonne i rewelacyjne.


PS. Slonecznych wakacji! My zas ruszamy kajakowac Wieprzem :-)

30 comments:

Jo said...

Ja też nie doceniałam wiśni, gdy rosły w ogrodzie, jak wiśni nie ma, teraz chętnie bym zjadła, nawet kwaśne, a co dopiero kandyzowane jak Ty (teraz już nic, tylko droga na targ ;)

Eff said...

Udanego kajakowania!
A ja nawet nie wiedziałam, jaka jest właściwie metoda kandyzowania. Dzięki Tobie już wiem :).

Majana said...

Boskie są Basiu!
Cudowna fota, wiesz:*
Takie wiśnie chętnie bym zrobiła, ale u mnie w tym roku wiśni jak na lekarstwo. Może za rok?
Uściski Basiu, wspaniałego kajakowania!
:)

Dota Szymborska said...

ale super:)

lisiczka_bez_kitki said...

Jakie - grzeczne w tym słoiku. Poukładane. Zazdroszczę im ;)

Pozdrawiam!

Monika said...

Ooo, czyzbys Basia szykowala brownies z wisniami? ;)

To juz jutro! :))) Ściskam mocno myslac zarazem czy warto isc spac kiedy pobudka o 5? Buziak duzy :):*

PS. Na czarnym tle tez ladne zdjecia robisz Basi! :)))

Gosia said...

moja Babcia wlasnie takie robila....
Udanych wakacji Basiu i milego kajakowania :)

usciski**

Kamila said...

Basiu kusisz tymi wiśniami, jak Ewa jabłkiem :)

pasjonatka said...

przepis idealny dla mojego taty ;)

buruuberii said...

Jo, to trzymam kciuki za ta droge, mam nadzieje ze niedaleka :-)

Evitaa, dziekuje!! Juz sie nei moge doczekac i przed jutrzejsza wyprawa wlasnei zabijam czas komentarzami :))

Majana, dzieki Madzia za zyczenia, a wierz mi ze wisnie boskie sa!!

Dota :-)

lisiczka_bez_kitki o wow, witam :)) Ukladalam nieco pieczolowicie, az szkoda wyjmowac ;-)

monika, chaljera, przed ta Monika to sie nic nie ukryje, rzutem na tasne wjechaly zeszloroczne wisnie do brownies :DD CU soon!
PS. Naprawde czarne ladne - dzieki :)

Gosia, a wiesz ze u mnei tak w syropie robilo sie rajskie jabluszka, a potem pigwe i stad wymyslilam lata temu te wisnie... :**

Kamila, och juz chcialam przeprosic, ale bede kusic dalej :))

pasjonatka, polecam, moze Tata sie ucieszy? :))

Unknown said...

Basiu, czy ten syrop z wiśni mam odlewać te 3-4 razy, podgrzewać i ponownie zalewać wiśnie? z jakimś odstępem czasu czy jak ?:)

buruuberii said...

Kamyku, wlasnie to byl moj problem jak napisac to jasno :) Staralam sie zmienic tekst, mam nadziejej ze teraz jest to przejrzyste.
Tak jak myslisz: syrop nalezy zlac, pogotowac i zalac nim wisnie i odstawic co najmniej od calkowitego ostygniecia (zazwyczaj zalewam syropem rano i zostawiam na dzien, a nastepnie wieczorem i znow zostawiam na noc). Pozdrowienia sle!

Zielenina said...

a nam złodzieje obrali całe drzewo. Miały być dwa wiadra, zostało na może 2 miski :( Także nie zrobię sobie takich pyszności :P Udanego kajakowania!

folkmyself said...

Mniam, wniosek że trzeba zrobić!

Gosia said...

a moja babcia wiele przetworow nie robila,pamietam bardzo dobrze te wisnie w syropie,nadrylowalam sie tych wisni ;) i czerwone borowki,ktore jedlismy z plackami ziemniaczanymi...ech...to byly czasy....
Usciski :)

Unknown said...

Basia, bardzo dziękuję, teraz już wszystko jasne :) Jutro zabieram się do robienia tych Twoich pyszności :)

atina said...

rewelacja! no przydałby się słoiczek takich wiśni:)To w przyszłym roku sobie zrobię, żebym tylko nie zapomniała:)
Pozdrawiam!

Unknown said...

Basiu mam jeszcze jedno pytanie, czy takie zapasteryzowane wiśnie długo mogą leżeć? Nie psują się?

Unknown said...

Basiu mam jeszcze jedno pytanie, czy takie zapasteryzowane wiśnie długo mogą leżeć? Nie psują się?

buruuberii said...

Kamyk, ostatnio przechowywalam takie wisnie rok i byly doskonale, nei traca koloru ani aromatu i mam wrazenie ze dzieki ogromnej ilosci cukru jaka jest w nich po kandyzowaniu moznaby je trzymac i ze 2-3 lata :) Pozdrawiam cieplo!

Agata Chmielewska (Kurczak) said...

myślałam aby w tym roku zrobić kandyzowane wiśnie, ale wizja ich drylowania mnie przerosła ;)

Nashelly said...

Cudowny przepis - dwa słoiczki wiśni leżą już w spiżarni! :) Pozdrawiam cieplutko, Nashelly (gingerbreath.blox.pl)

buruuberii said...

aga-aa, oj tam, oj tam - wydrylowalam w tym roku min. 3kg wisni za pomoca wykalaczki i zyje ;D
PS. Ile kg wydrywlowalam za pomoca innych utensyliow to nawet nie zlicze...

nashelly - ogromnie mi przyjemnie, ze moj przepis odniosl taki sukces!! A wisnie naprawde polecam - szczegolnei do babki i paschy. Pozdrawiam Cie serdecznie ;-)

Agata said...

Hej, a co sądzisz o zostawieniu tych wiśni w zalewie? Nie rozpadną się? Robiłam tak z kandyzowanymi śliwkami i czuły się dobrze :) I zastanawiam się jeszcze czy w ogóle trzeba te wisienki pasteryzować... masz z tym jakieś porównanie? Bo te moje śliwki w takim stężeniu cukru nawet nie myślały o jakimkolwiek ataku grzybów czy bakterii. Czekam na wieści i pozdrawiam cieplutko :)
Agata

buruuberii said...

Czesc Agata :-) Z zostawianiem gotowych wisni w zalewie nei mam doswiadczenia, ale mysle ze dobrze kandyzowane nie powinny sie rozpasc, w koncu one sa dosc "zwarte", a zdrowy rozsadek podpowiada mi, ze nei ma przyczyny ktora spowodowalaby ich rozpadanie, syrop jest cukrowy, wiec wody nei dostarczy (ani ciepla;).
A pasteryzowanie: zgodze sie z Toba w 200% - ja nei mam naboznego stosunku do pasteryzowania i zazwyczaj wkladam goraca konfiture/dzem do sloikow i wystarcza - to samo zrobilabym z wisniami, a jak piszesz cukier zaradzi wszelkim ewentualnym mikro organizmom ktore na wisnie mialyby ochote :)) Pozdrawiam Cie serdecznie!

Agata said...

Dziękuję za opinię ;) Przetestuję wiśnie w syropie bez pasteryzacji i zobaczymy co będzie.
Pozdrawiam znad (chyba setnej w tym sezonie) Pavlovej! ;)
a

Agata said...

Zrobione! W zalewie! Chyba z ostatnich wiśni dostępnych w Polsce ;) Oczywiście pod koniec podjadłam co nieco i już żałuję, że w trakcie kandyzowania wiśnie się nie rozmnażają i boję się, że zjem je stanowczo za wcześnie.

buruuberii said...

Agata, wlasnie skad Ty wytrzasnelas te wisnie to nie mam pojecia, bo w Gorlicach juz 2 tygodnie temu ani pol deko nie bylo :(
I juz teraz wiesz dlaczego ja je wekuje - bo jak zakrece sloik i zassa wieczko, to doczekaja wiosny :))
Super, ze Ci sie nadaly!
Usciski!

Agata said...

Pod Halą Banacha w Warszawie jest wszystko ;) Jeszcze wczoraj u tego samego pana widziałam wiśnie, ale już nawet boję się pytać o cenę.
Miłego weekendu!

Unknown said...

Przepis super. Co do wiśni i nie tylko lubię rady i pomysły Osieckiej :) Miłego kajakowania.
Przy okazji zapraszam do siebie, u mnie kulinarnie, modowo i artystycznie. Pozdrawiam :)

http://blaszkowska.blogspot.com/