Wednesday, November 29, 2006

kofta


Kofta, köfte, kafta, kufta lub kafteh to srodkowo-wschodnie kulki miesne (za en.wikipedia.org). W najprostszej formie skladaja sie z mielonego lub siekanego miesa (wolowiny lub baraniny) mieszanego z cebula i przyprawami. Dodatkowe waricaje kofty zawieraja ryz, warzywa i jaja. Kofta czasem robiona jest z ryby badz z warzyw. Niemniej jednak ja polecam wolowine. I przepis podle Martina M. (dla dwoch osob):

30 dag mielonej wolowiny
duza cebula
plaska lyzeczka cynamonu
pieprz i sol do smaku
2 jaja

Na masle przesmarzyc, do zlota, cebulke z cynamonem. Dodac do miesa, posolic, popieprzyc. Uformowac male kulki wielkosc orzecha. Dusic ok. 30 minut, podlawszy wczesniej odrobina wody. Na koncu wlac na kulki roztrepane jajka. Przykryc i poczekac az jajka sie zetna. W wersji Martina, jedlismy zawsze kofte z gotowanym na sypko ryzem basmati i salatka z zielonej fasolki w sosie curry i tak tez kofte polecam!
A tu inny przepis.

Sunday, November 26, 2006

mexico


buenos días! dzis polecamy: tortillas, refritos frijoles, guacamole, crema agria y maíz con jalapeño. I to by bylo na tyle mojego hiszpanskiego :) szczegolnie zachwyca mnie kiszona papryczka jalapeño. Wiec tylko moge zyczyc: ¡Que aproveche!

Thursday, November 23, 2006

sir nick [wym. sernik]


czy da sie napisac cos odkrywczego o serniku? Ze kazdy zna, od lat, z przepisow babc i mam... ze tak bardzo polski? Nie wiem, nie wiem jakie ciasto wybralabym gdybym miala wybrac tylko to jedno i przybic pieczatke "polski"... Gdybym miala wybrac trzy polskie ciasta, to obok drozowego i mazurkow bylby wlasnie sernik, i kruche ciasteczka i pierniczki - no przeciez nie da sie wybrac jednego :-)

To przepis stosunkowo klasyczny dla mnie, Malopolski, chyba kazdy w bylej Galicji taki sernik zna, bardzo tlusty ser, i jeszcze maslo, cukier, jajka, bez spodu, czesto bez bakali, a juz napewno bez (ohydnych) brzoskwinii w zalewie, ale z cytrusowymi skorkami. Dobry ser, tak od zawsze slysze ze na sernik tylko dobry ser! I to jest prawda i to jest tajemnica.

Moglabym nie byc zbyt obiektywna wobec swoich wypiekow, wiec zamieszcze cytat z Lukasza, ktory ów sernik podsumowal nastepujaco, uswiadamiajac mi jednoczesnie pewne jego mankamenty (ach, ta delikatnosc): oczywiscie przepisowo opadniety i delikatnie przypalony, jak dobry sernik :-)

Przepis na sernik klasyczny, lekko cytrynowy (baza z zapiskow Mamy, z cytrynowa nuta Niusi):

1kg twarogu
10 dag masla
1 szkl cukru
5 lyzek cukru z wanilia
4 jajka
4 zoltka
otarta skorka z dwoch cytryn i z jednej pomaranczy
domowa kandyzowana skorka cytrynowa
sok z jednej cytryny*

przygotowac jak kazdy sernik, piec godzine w 180st.C...

* mozna pominac, ale nie warto ;-)
** w oryginale przepis zawiera 1 lyzke maki ziemniaczanej i 1 lyzka grysiku, pominelam, 4 jajka wystarczaja by zagescic 1 kilogram sera.

Tuesday, November 14, 2006

labneh


500ml jogurtu naturalnego
1 plaska lyzeczka soli

jogurt wymieszac z sola, przelozyc na potrojnie zlozona gaze, dobrze scisnac i zawiesci do odciekniecia na kilkanascie godzin (najlepiej w lodowce lub innym chlodnym miejscu). Po tym czasie mozna juz tylko palaszowac, otaczac w ziolach lub/i nieco bardziej wysuszony marynowac w oliwie.

PS. przepis oczywiscie dedykuje Monice :) i dodam jeszcze, iz jest to bliskowschodni przysmak.

Friday, November 10, 2006

z pieczona dynia


leniwy wpis, oj leniwy...

ciasteczka dyniowe:
1 szkl. dynii (uprzednio upieczonej i zmiksowanej)
1 szkl. cukru (trzcinowy wchodzi w rachube)
2 (moze nawet 2 1/2) szkl. mąki
3/4 kostki masla
1 jajo
po trochu: wanilii, imbiru, cynamonu, galki muszkatolowej
po plaskiej lyzeczce proszku do pieczenia i sody
1 szkl. rodzynek
1 szkl. orzechow wloskich

a pierwowzor (tutaj).

Tuesday, November 07, 2006

na bezrybiu i rak ryba

Absolutnie nigdy nie bylam przekonana, iz Malopolska jest krolestwem ryb - wedzone karmazyny, czy smazone sielawy byly wiec osiagalne jedynie po plazowaniu nad morzem czy na kajakach (zwlaszcza jesli konczymy w Augustowie :)
Owocow morza raczej bylo brak, ale myslalam ze gorzej nie moze byc - a jednak, w Pradze z ryb jedynie tuzy rybnikov czyli karp, dobrze jesli pstrag.... Nie, nie ze wogole nic nie ma, nawet moze trafic sie tunczyk. Nie docenialismy Lisnera, a tydzien temu rzucilismy sie jak durnie na matiasy... i wyszly z tego oczywiscie czerwone, korzenne:


Friday, November 03, 2006

zielona


sa i plusy Pragi: calkowicie japonski sklepik. Sa i minusy sklepiku: nie znam japonskiego... Orgonoleptycznie sie chwilowonie da - obawa przed rybim smakiem czy co?
Ale matcha jest matcha - nie umiem jej parzyc, wiec powoli i niesmialo zdobywam specjalizacje z czekoladek. Matcha i czekolada to dla mnie bomba!