Monday, June 27, 2011

orzechówka



Jakosi w lecie na Jona wyseł Jędruś Waksmundzki na Turbacz w nocy.
Noc była pogodno. Gwiazdy na niebie. Miesiącek się wytacowoł pomału
na niebo. Było cicho. I w takóm noc Jędruś Waksmundzki usłysoł:
świat gro. Syćko co jest, jest grane. Słychać harmonije przestworzy.
Ale tego nie kozdy usłyszy. Ludzie majóm hałas w uchu. Ale nie ino
w uchu, w dusy tyz. Za duzo hałasu w ludziak, coby mogli to słyseć.
Ale jakbyś to kie usłysoł, to byś pojon tajemnice świata.

strona 21, Józef Tischner, "Historia filozofii po goralsku"

Od kilku lat zbieram zielone orzechy w wieczor na swietego Jana (czyli 24 czerwca). Na Jona gdy ten miesiącek sie gramoli na niebo. Na Jona by na chwile sie wieczorem zatrzymac, by halas na moment przycichl. Powyzszy cytat moze sie zdać troche za mocny na zbieranie orzechow, ale przeciez mozna sprobowac uslyszec ze świat gro w, z pozoru, zwykly letni wieczor, podczas, z pozoru, zwyklej czynnosci. Wieczorem 24 czerwca 2011 nieopodal praskiej ruiny Baba zerwalismy 21 zielonych orzechow na tegoroczna orzechowke.

A bylo wczesniej tak: na Kajaki Czarna Hancza 2001 Gosienko zabrala 250ml buteleczke tajemniczego czarnej barwy specyfiku, ktory mial pomagac w problemach gastrycznych. I juz pierszego dnia... Grzesiek dostal powaznego bolu brzucha i plynu zostalo pol butelki jedynie :D
W pamietnej buteleczce znajdowala sie doskonala nalewka
na zielonych orzechach, nalewka wedlug receptury mamy Gosienko. Lekko nie bylo, ale zdobylam przepis ;-) Wytyczne mamy naszej kajakarskiej kolezanki byly bardzo proste: na kazdy zielony orzech nalezy wziac 3 lyzki cukru, zrobic syrop i wedle uznania mieszac z alkoholem.
Czas biegnie nieublaganie, ledwo dowierzam, ze wlasnie mija 10 lat od chwili gdy probowalam tamtej pamietnej nalewki, od czasu gdy zaczelam eksperymentowac z nalewka orzechowa, nalewka o dosc specyficznym smaku, lekko gorzkiej, o glebokiej niemal czarnej barwie i wyraznie orzechowym aromacie. Nie jest to nalewka ktora pije sie szklankami, to nalewka na smak - no dobrze, to nalewka na problemy gastryczne ;-)

Zdjecia do dzisiejszego wpisu robilam w oparach z kieliszka z 6-cio letnia orzechowka (notabene ta sama ktora pojawila sie na makagigi na zdejciu we wpisie 4 lata temu). Taka stara nalewka to jest cos, dla takiego smaku i zapachu warto czekac kilka lat!



Przepis na orzechówkę czyli nalewke na zielonych orzechach (na postawie rad mamy Gosi):

1/2 kg zielonych orzechow (zebranych w koncu czerwca badz na poczatku lipca)
3/4 kg cukru
szklanka wodki
szklanka spirytusu
skorka z 1/2 cytryny (opcjonalnie)


Orzechy pokroic w osemki, wsypac do sloja (wypelniajac go co najwyzej do 2/3 wysokosci), zasypac cukrem, przykryc sciereczka i postawic w slonecznym miejscu na 10-14 dni, mieszac raz na dzien, dwa. Nastepnie zlac syrop znad orzechow i polaczyc z alkoholem (z powyzej podanych proporcji powstaje ~35% nalewka, czasem odrobine rozcienczam ją wodka, niezly jest tez sam syrop). Po polaczeniu z syropem nalewke pozostawic w ciemnym miejscu na dobry rok. Czarna, orzechowa.


PS. Do przysmakow jakie znam z Kajakow naleza jeszcze takie perelki jak m.in: wisniowe powidlo, galaretka porzeczkowa i babka ziemniaczana. A we czwartek znow Kajaki...

Monday, June 20, 2011

mazurek, z daktylami i orzechami


tak, trzy baby (Alcia, Monika i Buru) zorganizowaly sobie w srodku czerwca, w srodku upalow Festiwal Mazurka! Moze nam za bardzo przygrzalo slonce zapyta ktos? My na to odpowiadamy zgodnie: mazurki w czerwcu, a czemu nie? Alcia rok temu namowila mnie na pasche w lipcu, wiec nie jest to dla mnie zadne novum piec mazurek grubo po czasie. Zreszta w Wielkanoc jakos nie mam determinacji Neli Rubinstein u ktorej krolowaly 3-4 mazurki, a do tego baby, serniki, paschy, torty. A jak tu nie zjesc raz w roku podobno najbardziej tradycyjnego polskiego ciasta?

Maria Disslowa pisze: Mazurki to są polskie przysmaki. Piecze się je w formie cienkich placków i przybiera mazurkiami wielkanocne stoły. Im okazalszy mazurek, tym piękniejszy. (...) Przybrać można powierzchnię mazurka różnemi sposobami: posypując po wierzchu migdałami, rodzynkami i ziarnistym cukrem, albo toczyc wałęczki z ciasta i nakładać po wierzchu w różną kratkę, albo tez po upieczeniu lukrować pomadkowym lukrem. Zdobić konfiturami, galaretką, owocami lub pomdkowymi kwiatami.

Z Monika i Ala przez kilka dni wybieralysmy przepis i dyskutowalysmy definicje mazurka (oczywiscie usmialysmy sie przy okazji po pachy). Juz myslalam, ze udalo nam sie dojsc do bardzo krotkiej definicji: mazurek jest albo slodki, albo jest cienki, albo jest zdobiony, ale Monika mi uswiadomila, ze torty sa zdobne a nie sa mazurkami. Kto sie pokusi o krotka, czyli kilkuslowna definicje mazurka? Slodki-cienki, cienki-zdobiony?

I jak juz sie tak z Ala i Monika wyglupialysmy, to udalo mi sie zdominowac dziewczyny (co mnie bardzo nie dziwi, zwykle z ta dominacja nie mam problemu, ot taka wlasnosc :) i wybralysmy mazurek daktylowo-orzechowy z cytrynowa nuta. Mazurek do potegi trzeciej, slodki, cienki i zdobiony, pyszny do potegi trzeciej.

Przepis na mazurek daktylowo-orzechowy (inspiracja Datlové hubinky Marie Janků-Sandtnerové):

2 wieksze bialka (70g)
100g drobnego cukru
duza szczypta startej cytrynowej skorki
mala szczypta mielonej wanilii
50g daktyli
50g orzechow
daktyle i kandyzowana skorka cytrynowa do przyozdobienia

Forme 20x20cm wykladam papierem do pieczenia. Bialka ubijam (trzepaczka lub mikserem na niskich obrotach, trawa to kilka minut, nie za dlugo) na sztywno. Nastepnie dodaje cukier po lyzce, po kazdym dodaniu cukru beze ubijam okolo 20-30 sekund. Do masy dodaje posiekane srednio-drobno daktyle i orzechy, starta skorke cytrynowa, mielona wanilie (badz 2 lyzki cukru z prawdziwa wanilia, drobnego cukru dodaje wtedy mniej), delikatnie mieszam. Mazurek-beze wylkadam na forme i pieke 45 minut w na poczatku w 140 st.C, po 15 minutach obnizam temperature do 125st. C, nastepnie wylaczam piekarnik i pozostawiam w nim beze do calkowitego wystudzenia. Wart pieczenia w czerwcu, no wart!

PS. Tym ktorzy maja ochote na orzechowke podpowiadam, ze juz czas rozejrzec sie za orzechami, Kass kilka dni temu napisala ze w tym roku na zielone orzechy juz czas, ja po orzechy ide w piatek, a chetnych na przepis zapraszam za tydzien.

Monday, June 13, 2011

twarogowe knedle, z truskawkami



mam przed oczami taka scene sprzed kilku lat: piatkowe czerwcowe przedpoludnie, w pracowej kuchni usmiechniety od ucha do ucha Jirka, prawie-powazny naukowiec 40+, schylony nad stolem wyscielonym bialymi serwetami rozklada czerwoniutkie truskawki na kawalkach twarogowego ciasta. Robie knedle dla Haydee, wypalil, wreszcie nasza srodziemnomorska kolezanka bedzie wiedziala jak smakuja pyszne czeskie knedle! Mnie nie musial przekonywac.

Tutaj nadmienic powinnam, dla jasnosci wywodu, ze setki razy slyszalam z ust Czechow pytanie: to wy w Polsce nie macie knedli? Nie ma bowiem wsrod moich znajomych osoby, ktora rozumie ze knedle moga nie zachwycac. Czesciowo podzielam to stwierdzenie, tez nie wiem jak mozna nie lubic slodkich twarogowych knedli. Haydee jednak, nie zwazajac na starania i urok Jirki, oraz smak czeskich smakolykow bynajmniej, nigdy nie polubila slodkich knedli.

Od tamtego czerwcowego poznego poranka zaczelam zauwazac, ze istnieje czesc wspolna dwoch zbiorow: zbioru ludzi ktorzy nie lubia knedli i zbioru ludzi ktorzy nie lubia slodkich obiadow, ta czesc wspolna, jak nie trudno sie domyslic, to tacy ktorzy nie lubia slodkich knedli na obiad. Podziwiam Jirke za jego knedlowa walke z uprzedzeniami :)
Truskawkowe twarogowe knedle to dla mnie knedle numer jeden w Czeskiej Republice, nie jestem wobec nich obiektywna, pisalam o tym przy okazji twarogowych knedli z morelami rok temu, i piec lat temu w knedlikach na odwrot, jahodové tvarohové knedlíky uwielbiam bezgranicznie. 


Przepis na jahodové tvarohové knedlíky czyli truskawkowe twarogowe knedle (na podstawie przepisow Radki i mamy Honzy):

250g bialego sera
150g mąki*
1 lyzka masla
1 jajko
szczypta soli
21 srednich truskawek


Twarog (tlusty, zwarty) zmielic, z maslem, sola, jajkiem. Wsypac make, dokladnie wymieszac, zarobic w kule i odstawic do lodowki na 20 minut. Truskawki obrac i umyc. Ciasto podzielic na porcje, rozwalkowac lub rozplaszczyc reka. Truskawki zawijac w ciasto, dokladnie skleic brzegi i uformowac zgrabne kulki. Knedle gotowac w osolonej wodzie przez 5-7 minut (lub dopoki nie wyplyna). Podawac polane maslem i posypane tartym twarogiem oraz cukrem. Ja podaje w wersji nieortodoksyjnej - obtoczone w tartej bulce z maslem, posypane cukrem i polane smietanka. Ba!


* zazwyczaj do tych knedli uzywa sie
hrubé mouky (drobnej kaszy manny) - rozpisywlam sie o tym tutaj rok temu, robilam jednak te knedle z kazda pszenna maka i z kazda sa bardzo dobre.

Monday, June 06, 2011

czekolada, z różanym nadzieniem



Bracia Syjamczyki? Kobieciarze...
Ale ktoż bez wad!?
5:46, Gangsterzy i filantropi Jerzego Hoffmana

Pan roszował! Także roszowalem, to był największy błąd - Gangsterzy i filantropi to jeden z ulubionch polskich filmow Lukasza. Lukasza ktory wydaje mi sie byc czlowiekiem dosyc ostraznym, bardzo poukladanym, wszystko ma zaplanowane co do nanometra. A jednak zastanawiam sie jak On taki roztropny zdecydowal sie na bycie ze mna, z osoba z deka niepowazna, ktora przemyca krzaki rozy z kawalkiem ziemi, mimo ze zalecenia fitosanitarne mowia, ze nie mozna; osoba ktora przemyca samolotem konfiture z rozy, w wyraznie nieoznakowanym sloiczku, mimo ze nie mozna; osoba, ktora wysyla poczta na drugi koniec swiata brownies z platkami rozy, mimo ze... Oczywiscie, ze za kazdym razem slysze ze jestem najwiekszym przykladem lekkomyslnego czlowieka jaki istnieje, ze nie trzymam sie zasad (mimo ze ponoc jestem legalistka:), oczywiscie ze za kazdym razem gdy chce zlamac jakies przepisy z powodu Rosa rugosa slysze, ze ktos z tego powodu bedzie mial problemy i ze wogole kiedys mnie zlapia i beda jaja!

Cieniutkie czekoladki After Eight byly dla mnie przez dlugie lata synonimem Zachodu. Kazdy z bliskich ktory wyjezdzal za granice, obowiazkowo przywozil wlasnie te mietowe czekoladki, a ze nikt co dzien wtedy nie wyjezdzal, to nie mialam okazji sie przejesc. Choc nadal cienkie mietowki bardzo lubie, to ostatnimi laty az takim luksusem After Eight nie sa, siegnelam wiec po rozane nadzienie. Mam bowiem slabosc do konfitury z platkow rozy, nie ukrywam tego. Gdy znalazlam w papierowym kwietniowym Delicious Magazin (ktory znam dzieki Poli i nie moge tego faktu tutaj nie odnotowac) przepis na wielka domowa czekolade a la After Eight, wiedzialam co zrobie: czekolade z nadzieniem rozanym, w koncu roza pomarszczona kwitnie chyba wszedzie, choc w ČR tylko na pasach zieleni na autostradzie...

Przepis na czekolade (aka cieniusz) z rożanym nadzieniem:
150g cukru pudru
20g bialka (lub lyzka jasnego miodu i 2 lyzki wody)
lyzka konfitury z platkow rozy
lyzka suszonych platkow rozy
kilka kropel soku z cytryny*
150g dobrej ciemnej czekolady**

75g czekolady roztopilam w kapieli wodnej (w zasadzie to utemperowalam, odsylam do Asi) i wylalam na wylozona fola spozywcza blaszke o wymiarach 10x30cm, czekolade rozprowadzilam rowno po calym dnie blaszki, tworzac rant 3mm wysokosci z kazdej strony. W czasie gdy czekolada zastygala, bialko (lub wode z miodem) wymieszalam z konfitura z platkow rozy, z suszonymi platkami, odrobinka soku z cytryny, mase wyrabialam przez okolo pol minuty (nie powinna sie lepic). Nastepnie mase wylozylam na czekoladowy spod, wyrowanalm i pozostawilam na kilka minut do obeschniecia, znow roztopilam 75g czekolady i oblalam nia wierzch fondant (czyli owej cukrowej masy). Czekolada byla wyborna, mam na to swiadkow :)

* dodaje sok z cytryny jedynie ze wzgledow praktycznych. Bialko jaja kurzego ma odczyn zasadowy i zmieszane z nim platki rozy przybieraja kolor niebieski, aby zachowac rozowy kolor platkow nalezy zachowac odczyn lekko kwasowy, wystarczy owe kilka krople soku z cytryny
** uzywam czekolady bez emulgatorow. Z moich doswiadczem mniej czy bardziej udanych wynika, ze czekolada nawet doskonalej jakosci ale zawierajaca emulgatory (m.in lecytyne) nie chce sie ladnie temperowac (lub to ja z czekolada z emulgatorami nie potrafie pracowac), ciekawa jestem czy ktos ma podobne doswiadczenia?



PS. W ramach wiesci z Beskidu Niskiego, trzy dni temu Mama napisala mi tak: uffffffffff, to roza sie nie skonczy!