Monday, September 23, 2013

śliwówka, czyli nalewka na śliwkach



od dawna fascynuje mnie śliwowica, a dokładnie przygotowywanie śliwowicy domowym sposobem, wypalanie inaczej, pod osłoną nocy, nielegalnie znaczy się. Tradycyjnie, od wieków. A więc i bimber. Tak, bimber też mnie fascynuje, a dokładnie bimbru pędzenie, jako część tradycji rzecz jasna. Fascynuje mnie ze łzą w oku, bo mój Dziadek Czesiek pędził bimber, tylko że ja tego nie pamiętam... Ale gdy pytać skąd moja milość do przygotowywania nalewek nie mam wątpliwości - znad Wisły.

Babcia Cela twierdzi, że nie dało się mnie upilnować i właziłam wszędzie (i w tych twierdzeniach się nie myli:) i że na pewno widziałam Dziadka aparaturę... więc jeśli nawet widziałam, to na pewno nie wiedziałam do czego aparatura służy, bo i po co dziecku to wiedziec, niepotrzebnie by się mogło wygadać, więc zapamiętałam tylko widok koszyków z wikliny w tej piwnicy. A domek, zwany polową kuchnią, w podziemiach  którego Dziadek miał swoje bimbrowe królestwo, stoi, chociaż dom do naszej rodziny już niestety nie należy i do tego całkowicie został przebudowany. Wszystko mija. Wszystko mija za szybko. A tam latem stawał stół pod rozlożystym orzechem, pod papierówka koło studni siadaliśmy na ławeczce. Jesienią Dziadek wędził śliwki wegierki, gruszki, a rok cały Babcia piekła chleb. Tam uciekam w snach. Nad Wisłą. Budziska 132.

Znalazłam kiedyś, kiedy jeszcze nalewek robiłam mało, przepis na śliwówkę w Chemii praktycznej, 1 kg cukru i 1 kg śliwek - otrzymalam wtedy likier, więc postawiłam na śliwówce krzyżyk na długie lata. Lecz mam w sobie widać duszę bimbrownika, lubię zabawy nalewkowe i gdy tylko dostałam flaszkę prawdziwej domowej śliwowicy produkcji Iva, przypomniały mi się śliwki w połączeniu z alkoholem, powtórzyłm eksepryment ze śliwówką. Łyk śliwowicy do śliwówki pasuje jak ulał, a do tego wędzone śliwki - warto! Choć i śliwówka bez dodatku wędzonych śliwek i śliwowicy jest niczego sobie.


Przepis na śliwówkę, czyli nalewkę na śliwkach węgierkach (radosna twórczość własna):

1kg dojrzałych śliwek węgierek
1/2 litra wódki
1/2 litra spirytusu
1/2 kg cukru (można i 1/3kg)
3 wędzone węgierki
3 łyżki śliwowicy

Śliwki wypestkować, zalać wódka wymieszaną ze spirytusem, odstawić na 2 tygodnie. Potrząsnąć słojem raz na pare dni. Następnie zlać znad śliwek płyn, a śliwki zasypać cukrem, potrząsnąć co pare dni, po tygodniu cukier powinien sie rozpuściś. Po tym czasie zlać znad owoców syrop i połączyć z wczesniej zlanym alkoholem. Dorzucić wędzone węgierki i dolać łyk sliwowicy, odstawić na pół roku. Po tym czasie zlać znad osodu i próbować. Prawie jak wegierkowy bimber ;)


PS. Dochodzenie w sprawie śliwek węgierek prowadzę w Pradze, w Czechach od kilku lat. Z mizernym skutkiem. Za to śliwowica w Czechach, a szczególnie na Morawach, ma się dobrze! Każdy tutaj o śliwowicy coś wie i nawet niejeden słyszał, że robi się ją ze specjalnych małych śliwek, zapewne takich które w Polsce, a napewno w Małopolsce, zwą się węgierki górskie :-)

Wednesday, September 11, 2013

czeskie knedle ze śliwkami, z piernikiem



dochodzenie w sprawie śliwek węgierek prowadzę w Pradze, w Czechach od kilku lat. To chyba przypadlość emigrantów. Próbuje nie tęsknić, ale brakuje mi tutaj kilku smaków, to między innymi wędzone węgierki, o wędzeniu których pięknie opowiada moja Mama, a także węgierki na powidła, o charakterystycznym smaku, słodkie, dojrzałe, pomarszczone wokół ogonka, po które w końcu września chodziłam na krakowski Stary Kleparz albo Plac na Stawach. Węgierki zwykłe, w Małopolsce zwane często węgierką górską.

O prawdziwe małe węgierki zaczełam rozpytywać już na początku naszego pobytu w Pradze. Uzyskałam wtedy od Iva tajemniczą informację mniej więcej takiej treści: "malé švestky budou/byly kolem velké hrušky". Potem pytałam dziesiątki razy, znajomych z Pragi, z Moraw, z Ostrawy - węgierek nie znają, albo przynajmniej za bardzo nie odróżniają ich od innych śliwek. Śliwki węgierki w Czechch nie mają żadnej specjalnej nazwy, czasem mówi się "pravé švestky", ale na takowe trafiam w warzywniakach czy targach średnio dwa razy na rok. Przez lata koło żadnej wielkiej gruszy węgierek nie widzieliśmy, ale zbierając dereń namierzylismy w tym roku w Krasie węgierkowe drzewa, minus mały - zaraz koło drogi.

I chociaż w Czechach o prawdziwe węgierki trudno, to ciekawostek kulinarnych z nimi związanych jest nie tak mało, na przykład perník na strouhání, czyli piernik do tarcia (cz. strouchat = trzeć, trzeć na tarce). Perník na strouhání to piernik, dość twardy, często wysuszony, którego używa sie zazwyczaj jako "posypki" do słodkich knedli, bądz jako bazy do sosów albo składnika do knedli podawanych do dziczyzny. Czesto kupuje się go w sklepie, ale można upiec samemu lub z powodzeniem wykorzystać suche pierniczki. Piernik idealnie pasuje do knedli ze śliwkami, choć niektórzy mówią, że na pierwszym miejscu do knedli ze śliwkami stawiają mak.

A z kolei wsród czeskich knedli prym wiodą knedle z białego sera z truskawkami, morelami, czy też drożdżowe z borówkami. Knedle ze śliwkami nie sa tak popularne, choć dobrze znane, np. dzisiaj rano, gdy wybieralam w moim ulubiobnym warzywniaku pod podcieniami pomarszczone śliwki (prawie wegierki), starsza pani zagadnęła "už jsou moc měkké, chci dát do mrazáku, budou v zimě do knedlíků", a potem druga prażanka na to "no jo, ty pravý české švestky", a pan przy kasie dodał "ty jdou od pecky, dobré na  pálenice", ale śliwowica to już inna bajka :) Polecam wiec znaleźć kawałek piernika, pierniczka i spróbowac!


Przepis na švestkové tvarohové knedlíky czyli śliwkowe tarogowe knedle posypane piernikiem (na podstawie przepisow Radki i mamy Honzy):

250g białego sera
150g drobnej kaszy manny*
1 łyżka masła
1 jajko
szczypta soli
25 śliwek węgierek


do podania: roztopione masło, cukier, kawałek startego na tarce suchego piernika (lub kilku pierniczków

Twaróg (tlusty, zwarty) zmielic, z masłem, solą, jajkiem. Wsypać mąkę, dokładnie wymieszać, zarobić w kule i odstawic do lodówki na 20 minut. Śliwki wypestkować. Ciasto podzielić na porcje, rozpłaszczyć ręką. Śliwki zawijać w ciasto, dokładnie skleić brzegi i uformować zgrabne kulki. Knedle gotować w osolonej wodzie przez 5-7 minut (lub dopóki nie wypłyną). Podawać polane masłem i posypane tartym piernikiem oraz cukrem. Ba!


* zazwyczaj do tych knedli używa się w Czechach tzw.
hrubé mouky (wg. mnie jest bardzo podobna do kaszy manny) - rozpisywałam się o tym tutaj parę lat temu. Robiłam jednak twarogowe knedle z kaądą pszenną maką i z każdą są bardzo dobre, choć przyznaję że z kaszą manną (czy 'grubą maką') są wbrez pozorom znacznie delikatniejsze.

Monday, September 02, 2013

sos trzy pomidory i Cafe Paradiso



najdziwniejszym podaniem przy jakiego pisaniu kiedykowliek w zyciu pomagalam, bylo niewatpliwie podanie w formie faksu do pewnego Konsulatu Francuskiego. Ow konsulat znajdowal sie we wschodniojerozolimskiej dzielnicy Sheikh Jarrah, a my z Michalem pisalismy podanie z prosba o zgode na otwarcie bramy i udostepnienie do zwiedzania czworce polskich zapalencow grobowca krolowej Heleny z Adiabeny (nazywanego grobowcem krolow), grobowca z pierwszego wieku, ktory choc lezy w Jerozolimie, to na terytorium francuskim. Znajac bliskowschodnie realia, zadne z nas chyba nie wierzylo, ze ktokolwiek to podanie przeczyta, a na pewno nie dowierzalismy, ze ktos udzieli nam zgody na otwarcie bramy! A jadnak w pewien sobotni poranek, tuz przed wyprawieniem sie na telawiwska plaze, wyposazeni w pochodnie w postaci latarek, do grobowca Heleny z Adiabeny weszlismy.

Weszlismy w Jerozolimie do tamtego grobowca, jak i do wielu innych, niektorych nawet nie znalismy z nazwy, na przyklad niewielkie grobowce w Parku Rozanym, czy przy punkcie widokowym na wzgorzu Mont Scopus. Zaskoczeni odkrylismy grobowce z pierwszego wieku w ogrodzie botanicznym Uniwersytetu Hebrajskiego. Zmeczeni wrzawa Starej Jerozolimy chodzilismy schronic sie w ciszy drzew Grobu w Ogrodzie.  A Grobowiec Rodziny Heroda w jerozolimskim parku Bloomfield w dzielnicy Yemin Moshe odwiedzalismy przy okazji kulinarnych wycieczek do pobliskiej urokliwej kawiarnio-restauracji o rajskiej nazwie.

Jest bowiem w Jerozolimie na ulicy Keren Hayesod, zaraz obok parku Bloomfield (i jednego z dwoch jerozolimskich wiatrakow), malenka i niepozorna restauracja Cafe Paradiso. Jest to restauracja prawie wloska, choc prawie robi roznice, bo w menu mozna trafic na kebab czy salatke izraelska, do tego tez obledne ogrome bezy z bita smietana i najlepszy makaron swiata jaki znamy - makaron w sosie trzy pomidory. Sos niepozorny, wydawaloby sie ze tylko pomidorowy, a jednak niesamowicie zniewalajacy, szczegolnie gdy dojrzalych pomidorow nie brakuje!


Przepis sos trzy pomidory czyli wspomnienie Cafe Paradiso:

500g dojrzalych pomidorow
200g pomidorkow koktajlowych
50g suszonych pomidorow 
3 lyzki oliwy
1 duza cebula
2 liscie laurowe
1/2 szklanki slodkiej smietanki
swiezo mielony pieprz, sol
 
do podania: 4 porcje makaronu i swiezo tarty parmezan

Cebule obrac i bardzo drobno posiekac. Na patelni rozgrzac oliwe, smazyc cebule na rumiano, pod koniec dorzucic liscie laurowe i drobno pokrojone w paseczki suszone pomidory. W miedzyczasie pomidory sparzyc, obrac ze skorki i bardzo drobno posiekac, dorzucic do przysmazonej cebuli. Sos gotowac na srednim ogniu przez okolo 5 minut, az mniej wiecej jedna trzecia odparuje. Nastepnie dolac smietanke, popieprzyc, posolic i znow gotowac przez pare minut (sos powinien byc dosc gesty, ma "oblepic makaron"). Tuz przed podaniem dorzucic do sosu pokrojone pomidorki koktajlowe. Podawac z makaronem i swiezo tartym parmezanem. Jak z raju, jak z Paradiso!


* a pisalam w zyciu rozne dziwne podania, ze wspomne jako przyklad podanie do jednostki wojskowej w Drawsku Pomorskim z prosba o zgode na przeplynice kajakami poligonowego odcinka Drawy ;)