Monday, May 31, 2010

bryndzové halušky


bójmy sie tego ciepła, masy gorącego zwrotnikowego powietrza zblizają się do Polski - to fragment prognozy pogody pana Andrzeja Zalewskiego z audycji EkoRadio. Prognoze taka uslyszelismy w 2005 roku podczas kajakowania Rospuda. W samym koncu lipca przemierzalismy jeszcze nienaglosniona medialnie rzeke, lalo jak z cebra, woda otaczala nas z kazdej strony, rybak siedzacy na brzegu wykrzyknal na widok osmiu kajakow plynacych w strugach deszczu: to jest prawdziwa rekreacja! Srednio nam bylo do smiechu.

Tamtego letniego popoludnia temperatura powietrza wynosila 17 st. C, a temperatura wody jakies 18. Wieczorem owego dnia dostalam smsa: jutro 16 stopni i deszcz, pojutrze 16 stopni i deszcz... Przyjaciolom przekazalam: jutro 20 stopni i przejasnienia, pojutrze 22 stopnie i slonce z chmurami. Nastenego dnia nie bylo przejsnien, slonce nie przebilo sie zza chmur, zza chmur z deszczem. Zapowiadane przez pana Zalewskiego zwrotnikowe upaly nie dotarly wtedy na Suwalszczyzne, ale po paru dniach przejasnilo sie znacznie.

Kajakowe wyprawy nauczyly mnie, ze najprawadopodobniej jutro bedzie taka pogoda jak dzisiaj. Bo trudno precyzyjnie przewidziec jaka pogoda bedzie jutro, a co dopiero za tydzien. Polecam wyklady z Zakladu Fizyki Atmosfery UW nt. prognoz pogody, wyklady te odpowiadaja w skrocie na pytanie co maja ze soba wspolnego: uklady dynamiczne, teoria chaosu i prognozowanie pogody. Wniosek jest nieskomplikowany: nie jesteśmy w stanie postawić idealnej prognozy...

Bryndzové halušky to tradycyjna potrawa kuchni slowackiej, to drobne kluseczki ziemniaczane z bryndza i skwarkami, potrwa ktora wyglada zazwyczaj srednio, a smakuje wysmienicie. Milosnikom sera owczego i ziemniakow polecam w ciemo, gdy za oknem szaro i deszczowo halušky sa wysmienite, gdy cieplo i slonecznie halušky podane ze szklanka kwasnego mleka tez zle nie sa!

Przepis na bryndzové halušky (na podstawie przepisu bacy Jury), ~4 porcje:
750g obranych ziemniakow
250g maki (pol na pol maka pszenna i drobny grysik)
duza szczypta soli
250g bryndzy owczej
250g boczku
13 listkow miety (opcjonalnie i calkiem nieortodoksyjnie)
kawalek oscypka (opcjonalnie)

Boczek pokroic w kosteczke, zrumienic na patelni. Ziemniaki zetrzec na tarce o najdrobniejszych oczkach, badz zmielic w maszynce do ziemniakow. Nastepnie posolic, dodac make (gdy ziemniaki sa bardzo wodniste, zlac odrobine soku, ale nie za duzo, ciasto nie powinno byc zbyt twarde). Na lekko osolona gotujaca sie wode przecierac halušky przy pomocy specjalnego sitka, badz odcinac po kawaleczku ciasto umieszczone na drewnianej deseczce. Kluseczki wylawiac gdy wyplyna na powierzchnie. Gorace kluski wymieszac z bryndza (i listkami miety), polac skwarkami z boczku, posypac startym oscypkiem i podawac z kubkiem kwasnego mleka.

PS. A tutaj polecam instruktaz, kilkuletni Ľubko kazdego nauczy jak robic i zajadac
bryndzové halušky.

Monday, May 17, 2010

maca, w czekoladzie


o macy recznie robionej w ksztalcie kola, pieczonej na zywym ogniu dowiedzialam sie przed dwoma laty. Wypytywalam wtedy naszych niereligijnych zydowskich znajomych gdzie takowa zakupic. Wybaluszali oczy i odsylali mnie na targ. Rok pozniej poszlam po rozum do glowy i przepytalam na te sama okolicznosc naszych religijnych zydowskich znajomych. Wybaluszali oczy i pytali: po co ci maca recznie robiona? Po co ci maca, ktora jest tak samo niedobra jak zwykla maca, a do tego jest 5 razy drozsza? Odpowiadalam: bo jest recznie robiona!

Przy wejsciach do jerozolimskiej ortodoksyjnej dzielnicy Mea Shearim tablice glosza: Do kobiet i dziewczyn - z glebi serca prosimy, wstepujac do naszej dzielnicy ubierzcie sie skromnie (i tu nastepuje lista tego, co jest skromne). Co poczac, gdy dlugosc wlosow tuz za ucho jest niezbyt skromna? Co poczac, gdy na stwierdzenie ubierz spodnice (jeszcze gorzej dluga spodnice) reaguje stwierdzeniem: nic nie musze! Nie chce sie o tym jakos szczegolnie rozpisywac, zwyklam powtarzac za Tischnerem: skoda gęmby drzyć. Nie znam wielu kobiet, ktore czulyby sie w Mea Shearim jak w domu.

Recznie robiona mace podobno mozna kupic na Pesach w jerozolimskiej dzielnicy Mea Shearim, wpadlo mi do glowy by sie poswiecic dla owej macy, ubrac dluga spodnice i isc na Mea. Tak jak szybko mi wpadlo, tak szybko wypadlo. Poprosilam rok temu Lukasza by zrobil to dla mnie, chyba Mu sie nie chcialo... Gdy w tym roku zblizalo sie Pesach Lukasz stwierdzil: zjadlbym jajecznice z maca, po czym znalazl recznie wyrabiana mace w zydowskim-koszernym sklapiku na praskim Jozefovie, prawdziwa prosto z Mea Shearim.

Maca recznie robiona smakuje podobnie do zwyklej macy, jest bardziej przypalona, nawet zweglona na brzegach, jak chleb z chlebowego pieca. Mace religijni Zydzi jedza w okresie Pesach, w ciagu calego roku raczej malo komu przychodzi do glowy by mace jesc. Dwa lata temu pisalam, ze trudno w Izraelu spotkac kogos kto naprawde mace by lubil. A moze z maca jest tak jak z moja spodnica - jak sie musi to sie nie lubi?

Przepis na mace w czekoladzie z daktylami:
maca
czarna czekolada
daktyle pokrojone w cienkie paseczki
Czekolade rozpuscic w kapieli wodnej, smarowac nia cienko platy macy, posypywac platkami daktyli. Wystudzic, zajadac na deser. Maca w czekoladzie to przysmak, lubia go dzieci, dorosli przedkladaja mace w czekoladzie nad mace bez czekolady!


Monday, May 10, 2010

suk, bracia i przyprawy


osiem miesiecy temu, kiedy po 2-letnim pobycie wyjezdzalam z Jerozolimy, pisalam:
kiedys tu wroce, a na dzien dzisiejszy jest to blizej nieokreslona i zapewne odlegla przyszlosc...
Planowalam, ze za kilka, moze kilkanascie lat, jesli cos nie zmiecie tego kraju z ziemi, gdy minie troche czasu fajnie byloby odwiedzic izraelskie szlaki. Osiem miesiecy temu, mimo planow, nie myslalam ze kiedys tu wroce, a moze ze wroce tu tak szybko?

Moj ostatni wpis z Yerushalaim na owym blogu dotyczyl shuku, zydowskiego targu pod niemal otwarym niebem. Od kilku miesiecy trzymalam w zanadrzu zdjecia z arabskiego targu, wschdnio-jerozolimski suk, a szczegolnie sklepiki-stragany z przyprawami, tak jak zydowski targ Mahane Yehuda, to miejsca obowiazkowe na liscie "do odwiedzenia"!

Wiem, choc pisze to z kilkudniowym wyprzedzeniem, ze pierwsze miejsce ktore odwiedzialam tym razem w Jerozolimie, to Stare Miasto, a Starego Miasta nie da sie odwiedzic nie bedac na targu, polowe Starej Jerozolimy bowiem stanowi targ, targ arabski ktory zwie sie suk. A na targu swiecidelka, blyskotki, warzywa, owoce, slodycze, korzenie i stoisko z najlepszymi przyprawami w Jerozolimie.

"U Braci" - tak nazwalismy moj ulubiony sklepik, sklepik z przyprawami rzecz jasna. Znajduje sie on na ulicy Suq El Attarin (na GoogleMaps Shuk HaBsamim, miedzy Brama Damascenska a David Rd.),
kamera 122; na jerozolimskim Starym Miescie nie ma numerow ulic, numery maja za to kamery i tak podaje sie adres. Nietrudno sie domyslic skad nazwa, sklepik prowadza dwaj brodaci bracia o (przynajmniej dla mnie) niearabsko brzmiacych imionach: Isaak i Jacob. Od Braci uczylam sie jak robic ciastka ma'amoul i jakich do nich Palestynczycy dodaja przypraw, jak robic hummus i ze nie nalezy go mieszac z oliwa, co to jest malban i po co komu za'atar i kabsa?

Przepis dla mnie na dzisiaj, w koncu zrobilam sobie wolne od internetu na kilka dni, a ciesze sie niezmiernie wiec sie pochwale:
Pojsc na targ, szybkim krokiem pobiec do sklepiku Braci, zapytac co nowego, zachwycic sie aromatem korzeni, kupic pare kilo przypraw i znow sie pozegnac i powiedzic:
kiedys tu wroce, ale na dzien dzisiejszy jest to blizej nieokreslona i zapewne odlegla przyszlosc...












Monday, May 03, 2010

z rabarbarem


nie tak dawno pisalam o pestkach wisni wonnej, zawartej w nich amigdalinie, ktora po spozyciu uwalnia trujacy cyjanowodor. Trudno zjesc kilogram pestek wisni wonnej czy gorzkich migdalow i czuc sie dobrze, jestem pewna ze kazdy z nas po zjedzeniu jednego gorzkiego migdala ma dosc, gorycz ogromna - oto jak sprytnie natura poradzila sobie z problemem zatruc cyjanowodorem i gorzkimi migdalami.

A co taki rabarbar? Kwasny jak fiks, jak to zwyklam mowic. Kwasny - a dlaczego? A z powodu licznych kwasow w nim zawartych. Najwiecej w rabarbarze kwasu jablkowego, nastepnie kwasu szczawiowego, kwasu cytrynowego, kwasu octowego i bursztynowego (na podstawie artykulu z Journal Of The Science Of Food And Agriculture autorstwa H.A.W. Blundstone i D. Dickson pod wdziecznym tytulem "Chemia rabarbaru jadalnego", 1964 rok). Piekny sklad powiedzialabym i piekny smak!

Jesli ktos bardzo boi sie owych kwasow, to dodam dla wyjasnienia, ze cola jest jeszcze bardziej kwasna, za przyczyna kwasu fosforowego zreszta (pH coli wynosci 2.5-3.5, a rabarbaru 3.0-3.6). Sposrod kwasow ktore zawiera rabarbar jeden moze nam szkodzic bardziej - kwas szczawiowy (przy zalozeniu, ze rabarbar spozyjemy w ogromnych ilosciach). Zawsze jednak pozostaje zdac sie na zdrowy rozsadek i nature, jak w przypadku gorzkich pestek :-) Nie przesadzajmy, nikt z nas nie jest w stanie zjesc wiecej niz jednej laski rabarbaru maczanej w cukrze - zje ktos z Was wiecej, dacie rade?


Zaproponuje wiec dzisiaj malutkie galette, rabarbarowe, kwasne, slodkawe, pyszne; tarty bez rozczarowan, jedynie ci ktorzy nie przepadaja za rabarbarem powiedza: ciasto wspaniale, ale nadzienie mogloby byc inne :-)

Przepis na mini galette z rabarbarem (inspiracja tarta z czerwonymi pomaranczami wg. Deb ze Smitten Kitchen, ciasto na tarte w mojej wersji), 4 galette:

ciasto:
140g maki
70g zimnego masla
35g cukru
3 lyzki lodowatej wody
ponadto:
250g rabarbaru
2 lyzeczki masla
bialko
brazowy cukier

Make mieszam z cukrem, dodaje zimne maslo, lodowata wode i szybko zagniatam. Wkladam na pol godziny do lodowki. Nastepnie ciasto dziele na 4 czesci, rozwalkowuje na krazki o grubosci 4mm, delikatnie rozprowadzam na kazdej nich pol lyzeczki miekkiego masla, na srodku ukladam rabarbar (okolo 3 kopiate lyzki, wczesiej obsypane cukrem i lekko odsaczone z soku), boki ciasta zakladam, tak by lekko przykryly rabarbar, smaruje bialkiem, posypuje cukrem. Ciasto chlodze w lodowce (godzina wystarczy). Nastepnie pieke 20 minut w 175st. C. Pysznie kwaskowate!


PS. Odebralam dzisiaj niesamowita przesylke: Próbowane i ... dobre przepisy kulinarne Marii Karpowiczowej z dedykacja "dla przyjemnego czasu spedzania" - zapowiada sie swietnie, Michu ogromnie dziekuje! Dziekuje rowniez Monice za miod malinowy - ba! to bylo mile spotkanie :-)