Monday, August 13, 2012

gomółki



jaś jadl je tak dawno temu, ze nie mogl sobie przypomniec czy w ogole sa dobre. Gosia zapamietala, ze byly mocno wysuszone. Niusia powiedziala, ze piekla je Babcia w Łużnej (dobre pol wieku temu). Mama wspominala, ze bardzo sie za nimi stesknila i ze byly przepyszne. Babcia Celka mowila, ze nie pamieta czy dodawala jajko, ale za to duzo swiezej melisy lub miety i ze jej mama suszyla je w piecu chlebowym dlugo, dobrze ponad godzine (a gdy ja juz je upielkam to dodala, ze jeszcze przeciez byl w nich czarny pieprz dla zaostrzenia smaku). Aga, Lucja i Lukasz nigdy wczesniej gomółek nie jedli, a byli nimi zachwyceni. 

Gomółki przenosza mnie na obrzeza Beskidu Niskiego mojego dziecinstwa. Nie wiem czy ktos je dzisiaj robi, wsrod mych bliskich krolowaly tylko w opowiesciach, wiec podczas tegorocznych lipcowych wojazy od Folusza po Wysowa, od Radocyny po Bystra, przez Czarne, Regetow i Bodaki... postanowilam na calego wrocic do dawnych lat i na blasze, ktora przezyla wiele, ususzylam gomółki, te z naszych najdawniejszych wspomnien. I tylko pieca chlebowego znow nikt nie pomyslal uruchomic. 

Gomółki to dobrze w piecu wysuszone "serki" czy inaczej placuszki z bialego sera, doprawione sola, pieprzem, czesto z dodatkiem swiezej miety badz melisy. Znane od Beskidu Niskiego po Niecke Nidzianska, na Łemkowszczyznie znane pod nazwa "homiłki". Przy okazji smażonej śmietany nadmienilam, ze owa smietana, gomółki z twarogu i domowy topiony ser naleza do nabialowej spuscizny mojej galicyjskiej babci Helki, ktora formowala gomółki na ksztalt wrzeciona; zas zarowno moja nadwislanska Babcia jak i Niusi Babcia z Łużnej formowaly gomółki w splaszczone kuleczki i dodawaly miety czy melisy. W kwestii bialego sera wszystkie babcie byly zgodne - gomółki nalezy robic z dobrego wiejskiego bialego sera (tlustego i porzadnie odcisnietego). Wysmienite, przynajmniej tak wysmienite jak wysmienity potrafi byc bialy ser z sola i mieta.


Przepis na gomółki z białego sera (z wspomnien):

1 kg wiejskiego bialego sera
1 jajko
1 lyzka szarej soli
czarny pieprz swiezo mielony
pol garstki lisci miety, melisy
(opcjonalnie)

Bialy ser pokruszyc i utrzec przy pomocy drewnianej lyzki na gladka mase, posolic, popieprzyc, dodac jajko, miete lub melise i dosc dokladnie razem wymieszac. Nastepnie formowac z masy kulki wielkosci malego jajka (~50g wagi, co daje 21 gomółek), nadac im ksztalt wrzeciona badz splaszczonej kulki, ukladac na blasze wylozonej papierem i suszyc minimum jedna godzine w piekarniku nagrzanym na poczatku do 130st.C, po 15 minutach temperature obnizyc na 120st, po dobrej godzinie piec wylaczyc, a gomółki pozostawic by nieco przestygly. Najlepsze cieple, siedzac na trawie z widokiem na gory.

PS. Oczywiscie pozdrawiam pania Haline Lianowa bez ktorej nabialu zadne gomółki ani smazona smietana by nie powstaly.

27 comments:

margot said...

Basiu , ty mnie zadziwiasz , ja o gomółkach to w takich starusich książkach czytałam ,a tu u Ciebie na żywo

Kamila said...

Basiu mnie też zadziwiasz, tak samo jak Alusie :) Świetny przepis! Pozdrawiam

buruuberii said...

Alcia, Kamila - wiecie ja sie dopiero po latach spostrzeglam, ze te najstarsze, klasyczne przepisy moich Babc to naprawde zasluguja by je "ocalic od zapomnienia" (choc gornolotnie to moze brzmi) i tak dawno niektorych rzeczy nei jedlismy, ze smak sie zaciera, wiec z mysla o nas i O was o nich pisze ;-) Buziaki!

Monika said...

Uwielbiam takie przepisy z "szafy wspomnień" :)
Dlatego właśnie jestem w trakcie przepisywania starych poplamionych zeszytów...
Pozdrawiam :)

Unknown said...

Wspaniale sa te twoje przepisy-historie, Basiu. Takie przepisy nie powinny byc zapomniane. Jestem pelna szacunku...

monho said...

Mój ojciec mówi, że pamięta takie gomółki suszone na powietrzu. Miał wtedy 7-8 lat, teraz ma 83. Niestety smaku nie pamięta, ani tego jak je robiono :-( ale wie, że raczej chętnie je zjadał.
Szkoda. W każdym razie ja na pewno spróbuję gomółek wg twojego przepisu.
Bardzo ci za niego dziękuję,
Monika

Eff said...

Dobrze znów Cię czytać, bardzo lubię Twoje opowieści :). No i gomółki, oczywiście!
Sama pochodzę z Beskidu Śląskiego, gomółki znam tylko z nazwy.
Pozdrawiam!

Kaś. said...

Babcia mi kiedyś takie robiła, bardzo mi smakowały, przypomniały mi sie teraz te czasy :)
Dodaje się do obserwatorów i w wolnej chwili zapraszam do mnie :):
bakememuffin.blogspot.com

pasjonatka said...

nigdy nie jadlam, nawet nie syszaam, teraz zaluje

Nordstjerna said...

Kocham Twoje opowieści :)
Gomółek nie jadłam, ale domowy topiony ser (obowiązkowo z kminkiem, który od zawsze uwielbiam) pamiętam od najwcześniejszego dzieciństwa.
A w czasach studenckich szokowałyśmy nim wszystkich, których w trakcie topienia sera zagnało do akademikowej kuchni, bo nie da się ukryć, zapach to miało kontrowersyjny :))

Danutka said...

...a moja ciocia nadal je robi. Nawet nie wiedziałam, ze to taki rarytas. W takim razie, następnym razem będę je jeść z większym namaszczeniem. ( ;

buruuberii said...

Monika, a ja sie zastanawiam czy uwielbiam czy bardziej mi szkoda, ze takie przepisy niedocenione moglyby przepasc w czelusci wspomnien...

Kasia, bardzo Ci dziekuje za wsparcie! Milo sie czyta mile slowa :-)

monho, prosze! Z tego co pamietam to gomolki mozna podsuszac na sloncu, ale do tego trzeba slonecznego lata a owe trwa krotko w PL, a dawniej piec chlebowy rozgrzewalo sie raz na tydzien, dwa stad tez pewnei i ta piecowa wersja :) Gomolki suszone na powietrzu nie sa jakby "zapieczone", ale znam takie podsuszone kilka godzin w temp. pokojowej i to tez jest pyszna rzecz!

Evitaa, a chce sie pisac gdy wiadomo ze Ktos czeka :*
PS. Ciekaawa jestem czy w Beskidzie Slaskim nei ma czegos podobnego, ser bialy zdaje sie byc taki "nasz"...

Kaś. te Babcie to jednak sa ;-)

pasjonatka, oj a ja Ci mowie ze wszystko przed Toba!

Nordstjerna, dziekuje i bede sie starac ze zdwojaona sila ;-)
O i gdzies zaraz obok tych wspomnien gomolkowych jest ow topiony ser - o tak pamietam, ze zapach i smak mial "inny" (dziwny to chyba dobre slowo) ale smak z ktorym mozna tesknic, moze i z nim sie kiedys zmierze?

Danutka, w sumie to ja nie wiem czy rarytas, ale moja babcia je tak traktowala ;-) mysle, ze z czasem te dobre smaki ktore zaczynaja goscic tylko w wspomnieniach rarytasem stac sie moga, nieprawdaz? :))

Pozdrowienia sle!

Paulina said...

Chętnie bym spróbowała, bo pierwszy raz o gomółkach słyszę;)

Monika said...

zawsze chętnie podczytuję sobie Twe rodzinne,zabarwione nutą sielskości historie.
nabiałowa spuścizna brzmi nader interesująco i tak domowo:)

m.

Kamciss said...

Nigdy nie jadłam czegoś takiego, ale wygląda pysznie i chyba czas to zmienić :)

Majana said...

Cudowny przepis. Coś takiego widze pierwszy raz, chętnie bym spróbowała.
Lubię takie przepisy z duszą, historią i ciekawostką.
Piękne Basiu zdjecie.
Ściskam:*

ptasia said...

Basia, u Ciebie zawsze edukacyjnie. Ja zawsze myślałam, że gomółka to po prostu sam ser...

ScandniLand said...

W ogóle a nie "wogole"!

buruuberii said...

Paulina, wiec ja nadal zachecam!

Monika, ciesze sie, ze cieszy to kogos, czasem mam wrazenei ze to tylko sentymenty, a jednak... :)

Kamciss, zapewniam, ze wyglada i smakuje!

Majana, nei podejrzewalam, ze to tak bardzo lokalne, dopoki nei przepytalam kilku znajomych, a potem juz pojawila sie sie swiadomosc, ze trzeba gomolki zrobic i o nich napisac! :* Madziu!

ptasia, hmm, to mnei zaciekawilas, ze gomolka=ser, w pewnym sensie to pojecie znam, babci achyba czasem mowila "gomolka sera" aczkolwiek to suszony troche ser (choc ponoc niekotrzoy podsuszali ser tylko odrobine)... pewnei wielu tajemnic juz nei zglebimy?

ScandniLand, bardzo dziekuje za mile zwrocenie uwagi :-) Nie ma to jak dociekliwie czytelnicy, to cieszy!

Monika said...

Bylam pewna ze juz cos tu pisalam u Ciebie Basia a nima komentarza, buu.. :(

W skrocie to bylo o tym, ze gomolki wedle Twych wskazowek robilam pare razy zeszlego lata i to byl hit Basiu!!! W tym roku padlo na twarog z makiem, ale cos czuje ze gomolki jeszcze przed jesienia popelnie, z Twoim opowiadaniem beda jeszcze pyszniejsze :)))

Usciskow moc :)
PS. U nas jak u Ptasi - gomolka=porcja sera, to co wychodzi z praski do sera to wlasnie gomolka sera :)

Monika said...

PS do PS ;) Mamcia mi tu jeszcze podpowiada ze kiedys tez maslo na gomolki sie tu kupowalo, ksztalt, cyt. "podluznej kulki wiekszej niz piesc" - w listku chrzanu :)

Magda said...

ślinotok:)

Magda said...

ślinotok:)

Magda said...

Wspaniały przepis. Tradycyjny. Wyszukany. Zapomniany. Dziękuję:)

buruuberii said...

Magda, jak najbardziej prosze! Dziekuje za mily komentarz! Szczegolnie, ze do takiego niby nei poplularnego wpisu :)

Antero said...

U mnie w domu (pod Łańcutem) gomółki robi się do tej pory. Fakt, ze mamy własny ser (krowa). Tylko receptura jest nieco inna. Zamiast jajka tylko żółtka (np. dwa na pól kilo sera) i obowiązkowo kminek. A kształt przypomina nieco spłaszczoną cebulę.

buruuberii said...

Antero, dziekuje za komentarz! Rzeczywiscie nei dopisalam tego, ale i jedna z moich babc dodawala tylko zoltka, a z kminkiem to dla mnie ciekawostka - nei wpadlabym by go do gomolek dodac :) Pozdrawiam serdecznie!