Wednesday, February 13, 2013

rogaliki z wody




na drzewie w dolinie Wisloki wisiala niebieska tabliczka, a na niej czerwone litery napisane farba olejna, tabliczka wielkosci okolo 15 na 25cm, napis glosil "IDŹ CAŁY CZAS PROSTO DOLINĄ AŻ DOJDZIESZ" a kierowal do studenckiej bazy namiotowej w Radocynie. Bazy, ktora miescila sie nieopodal hotelu i notabene byla (i do dzisiaj jest) calkowicie niewidoczna dla oka z drogi/szlaku. Zawsze uwielbialam studencka pomyslowosc, nasluchalam sie, potem naogladalam na wlasne oczy i troche sama tego przezylam. Ale wczesniej...

Wczesniej szlismy dolina "aż dojdziesz" do hotelu robotnikow lesnych w Radocynie, tam spedzalismy nasza 18-stke (dla mnie z miesiecznym wyprzedzeniem). Pamietam, ze nioslam w plecaku, a sniegu bylo po uda, lody manhattan - nie jestem tylko w stanie wytlumaczyc dlaczego byly to lody truskawkowe? Lukasz pamieta, ze niosl biale martini i do dzisiaj nie moze pojac dlaczego nikomu poza nim wtedy nie smakowalo? Z swietowania brak jakichkolwiek zdjec, zapewne budowalismy iglo i gralismy w karty, ale to zadne cuda - w Radocynie gralismy w karty ("na zapalki" zreszta) i budowalismy iglo zawsze. Moze gotowalismy kyszel, moze smazylismy kotlety z konserwy?

Jednak doskonale obojgu nam utkwilo w pamieci*, ze oprocz mrozonej smietany z owocami i wermutu nieslismy przez zaspy i lasy z meter siekanek Niusi i z pol metra "rogalikow z wody" mojej Mamy. Az dziw bierze, ze to pamietam, to byly przeciez czasy, gdy nie zwracalismy najmniejszej uwagi  na jedzenie!

Od tego czasu minelo niemal pol mojego zycia, nim bede swietowac "kolejna osiemnastke" przypomnialam sobie znakomity smak rogalikow, dzieki ktorym pierwszy raz wstepowalam w doroslosc.


Przepis na "rogaliki z wody" mojej Mamy
(~ 50sztuk):

1/2kg maki
1/2 kostki masła
1/2 kostki smalcu**
1/2 szklanki mleka
garsc cukru

szczypta soli
4 dkg drozdzy


na wierzch: bialko i cukier krysztal

nadzienie: ~1/2 kg twardego powidla, dobrej marmolady

Drozdze rozpuscic w mleku z cukrem i sola, wlac do maki posiekanej z maslem/smalcem. Ciasto zarobic, uformowac w kule i wrzucic do naczynia z bardzo zimna woda. Czekac okolo 20 minut az ciasto wyplynie (zapewniam, ze jesli nie wyplynie, to tez bedzie dobre;). Ciasto wyjac z wody, na delikatnie omaczonej stolnicy walkowac na grubosc 2-3mm, wykrawac kwadraty 8x8cm, na srodek nalozyc paseczek powidla/marmolady, ciasto zlozyc na pol, docisnac brzegi, ponakrawac. Maczac w bialku i cukrze, lekko zagiac, ukladac na blasze i piec ~15 minut w temp. 175st.C. Swieze przez kilka dni. Osiemnastkowe.


* w tej chwili oczywiscie przypomina mi sie opowiastka osiemnastkowa Zaby ;)

** w przepisie widnieje dokladnie: 1/2 kostki masla i 1/2 kostki smalcu (kostka = 250g), ale NIE uzywam smalcu, daje kostke masla (250g) - rownie wysmienite!

PS. 20.  lutego nadeszla wiadomosc Mamy: "dzieki Basiu ze uczcilas mnie i moje kryzysowe rozki, sprawiedliwosc trzeba jednak oddac, ze te rozki to byl sztandarowy wypiek p. Lali - tej od strucli z czekolada".

16 comments:

perioste said...

Mmmm... jutro wypróbuję:}
a czy jeżeli nie używasz smalcu to dajesz wtedy całą kostkę masła czy zostawiasz 1/2 kostki?

Wiewióra said...

ale fajny, prosty przepis :) zapisuje do wypróbowania :) lubimy takie wypieki na śniadanko :)

Justyna said...

Czy kostka masła tu użyta ma 200 g?

Majana said...

Piękne rogaliki i tak ładnie opisane to wszystko Basiu:)
Buziaki:*

katie said...

Takie wspomnieniowe. Takie potrawy są najlepsze :)

Kamila said...

Jako dorosła 18-stka masz wspaniałe wspomnienie, takich smaków się nie zapomina :) Pozdrawiam

buruuberii said...

perioste, juz napisze to jasniej - biore 250g masla :-)

Wiewióra, a wiesz ze i dla mnie na sniadanei to jest TO!

Justyna, uzyta oryginalnei to "duza" kostka, czyli 250, ale z 200g tez wyjda, moze delikatnei mneij kruche,a le tez smaczne ;)

Majana -buziaki:*

katie, u mnei to ostatnio niebezpiecznie, strasznie mnei wzielo na wspominki...

Kamila :)))) Sciskam!

Unknown said...

Wrzucam do wody ciasto?- czy uprzednio zabezpieczam je jaka folia?

buruuberii said...

Joanna - ciasto wrzucamy bezposrednio do wody! Jest potem nieco mokre, lyzka maki na stolnicy zalatwia sprawe :))

Evi said...

Oooo uwielbiam je. Kiedyś kupowałam w ulubionej piekarni, ale nigdy nie znalazłam przepisu. A u Ciebie jest :).

diablement said...

Właśnie wypróbowałam - GENIALNE! :-D Nawet wykorzystując oryginalną recepturę, czyli na bazie maślano-smalcowej... ;-)

diablement said...

Właśnie wypróbowałam - GENIALNE! :-) Nawet na bazie masła zmieszanego ze smalcem, czyli oryginalnej receptury! ;-)

buruuberii said...

Evitaa, widzisz to teraz masz przepis jak znalazl jakby cos :)))

diablement, uff, bardzo sie ciesze ze Cie nie zawiodly! To moze sie przelamie w sprawie smalcu? :)

Monika said...

O, jak ja je lubię! U nas to się grzebyki nazywało, nigdy nie piekłam, ale pyszne są :)))
Fajne te osiemnastkowe wspomnienia Basi, śnieg chyba jestem w stanie sobie wyobrazić ;) Iglo to jest coś!
18-ki mazurskie kojarzą mi się głównie z chlebem ze smalcem wyrobu jednego z tatów, żaden inny tak nie smakował :)))

Uściski przed kolejną 18-ką Basiu :):*

Wiewióra said...

PYSZNE!!! na śniadanie idealne i o każdej innej porze też. Super delikatne ciasto i bardzo proste w przygotowaniu. Dzięki
Pozwolę sobie zamieścić przepis u siebie :)

grazyna said...

Uwielbiam drożdzowe "topione " ciasto - mam je w rodzinnych przepisach i czasem robię właśnie rogaliki. Wspaniały smak i puszystość mają :)
A Twoje są cudnej urody !