to bylo wczesne lato na granicy Beskidu Niskiego i Pogorza, kilkanascie lat temu. Poszlismy z Andrzejem i Lukaszem do lasu, pod Bucze, po kawalek jodlowego drzewa dla mnie, kawalek drzewa na pewien przedmiot kuchenny. Niusia bowiem nie mogla zrozmiec, jak moge nie miec prawdziwej mątewki z kawalka mlodej jodly. I Andrzej nie mial wyjscia, musial mi zrobic mątewkę.
Owa jodlowa mątewkę mam po dzis dzien. Sentymentalny to przedmiot, kawalek drewienka z beskidziego lasu, kawalek drewna, na ktorym widac odrobine pracy ludzkich rąk. Moglabym uzywac jej czasem zamiast trzepaczki, by roztrzepac cos napredce, ale w mojej kuchni mątewka jest przyrzadem kuchennym jednej tylko potrawy, potrawy o bardzo wdziecznej nazwie - paciarka.
Paciarka to galicyjska zupa sniadaniowa*, zupa mleczna z maki przennej z pelnego przemialu, maki pszennej z otrebami, maki mielonej najlepiej w domowych żarnach. To lat temu dziesiat, gdy w niejednym niskobeskidzkim domu mozna bylo znalezc żarna do mielenia zboza. Paciarka przypomina nieco kasze manne na mleku, ale smak ma o wiele bogatszy, otrebowy, grahamowy. Paciarke przygotowywalo sie dla dzieci i dla doroslych, na pozywne sniadanie. Znana jest wersja gestsza, o konsystencji kaszy i wersja bardzo rzadka, taka ktora dzieci moga pic z butelki. Paciarke mozna jesc tylko osolona, dodatkowo posypana cukrem krysztalem, lub z odrobina slodkiej smietany wlanej na srodek talerza. Moze proste, ale za to nasze, mysle ze warto ocalic od zapomniania.
Przepis na paciarkę czyli pelnoziarnista kaszke na mleku (od Niusi):
1l mleka
10 lyzek maki graham (100g)
szczypta soli
cukier do smaku (opcjonalnie)
100ml mleka wymieszac dokladnie w garnuszku z maka, roztrzepac dokladnie, pozbyc sie wszelkich grudek. Pozostale 900ml mleka zagotowac, posolic. Na gotujace sie mleko wlac make wymieszana z mlekiem, mieszac energicznie mątewką, powoli zagotowac. Od zagotowanie gotowac paciarke przez 2-3 minuty na bardzo malym ogniu. Przelac na talerze, mozna poslodzic lub polac lyzka slodkiej smietanki. Przypomina dziecinstwo...
7 comments:
Basiu na taką mątewkę to podobno najlepsza jodełka tuż po Bożym Narodzeniu ale może teraz jest to nieekologiczne?
Bo jodełkę wypada kupić w donicy i zasadzić ją potem w ogrodzie... chociaż jak ktoś nie ma ogrodu to może na mątewkę przerobić i będzie użytecznie :)
Twoja mątewka pierwsza klasa!
Pozdrowienia :)
Nie znam ani mątewki, ani paciarki. jak fajnie się o nich dowiedzieć:).
Oczywiście,że trzeb takie przepisy pielęgnować i przypominać.
Wiem,że takie perełki zawsze u Ciebie znajdę.:)
Cudowne zdjęcie Basiu:*
Piękna mątewka! U Dziadków była taka z całego kawałka drewna, ale ja jakoś nigdy tego sprzętu nie używałam, w sumie nie wiem czemu.. A zupę taką to u nas się po prostu "zupą" nazywa, a w Prusiech to była "muza" (od mus). A na Orłowie były żarna.. Ale sentymentalny wpis Baśku :)))
Ściskam, dolecieliście szczęśliwie? :**
Przyrząd przydatny i to bardzo! A zupa przypomina mi naszą zacierkę z mąki pszennej, bardzo lubię :) Pozdrawiam
o takiej mątewce (ale nie mam :( )czytałam bardzo dawno w Magazynie Rodzinnym(ubiegły wiek , druga połowa lat 80) , tat mi obiecał ,ze mi zrobi kiedyś ,ale nie zrobił....
A Paciarke znam jako paciaję ale w wersji 5 przemian w dawno temu w Tęczowej dolinie to serwowali , tez było z mąki razowej pszennej,ale bez mleka(chyba ,że czasami sojowe doleli) z bakaliami, , wiórkami , migdałami itd pych
Basiu zdjęcia cudo!!!!!!!!!!!!!
Basiu, mnie to jak zawsze się z czymś skojarzyło: mianowicie z estońską kamą, co prawda tamto bardziej do picia i raczej z mielonych ziaren. Od eeee, 6 lat zbieram się, by samej zrobić :D Chyba zawsze brak jęczmienia stawał mi na przeszkodzie.
Takie mątewki to najlepsze są! :)
Post a Comment