Wednesday, September 10, 2014

śliwki w syropie, w occie



dochodzenie w sprawie śliwek węgierek prowadzę w Pradze, w Czechach od kilku lat. Już zaczęłam podejrzewać, że cała, jeśli nie czeska, to napewno morawska produkcja małych słodkich śliwek idzie na śliwowicę. W tym roku jednak dokonałam wiekopomnego odkrycia!

Otóż przy wejsciu na czeski Uniwersytet Roliniczy, który mieści sie w praskiej dzielnicy Suchdol, wypatrzyłam parę lat temu drewniany domek, w którym od późnej wiosny do późnej jesieni studenci wspomnianego uniwersytetu sprzedają "výpěstky studentů http://www.izun.eu/univerzita/chaticka-dvanacti-mesicku" czyli ni mniej ni wiecej tylko to, co w ramach zajęć wyhodują. Mają ładne zioła, kwiaty, warzywa... oraz, jak kilka dni temu zauważyłam, w pierwszych dniach września sprzedają najprawdziwsze śliwki węgierki! Lekko podeschnięte koło ogonka, o typowym dla węgierek smaku. Pojawiały sie zaledwie przez kilka dni. Wykupiłam chyba pół studenckiej produkcji, ale co było począć, gdy wreszcie trafiłam na czeskie opravdové švestky?

Śliwki w syropie to przysmak, który przed paru laty, przy okazji opowieści o wędzeniu węgierek, przypomniała sobie Niusia słowami: "jak byłyśmy małe, to Babcia Rózia robiła też takie śliwki w syropie w tej wysokiej butelce z wąską szyjką, którą kilka lat temu sobie Basiu zabrałaś". Proszę - wreszcie wiem, do czego służyła ta Babcina butla, która sie od lat kurzy się stojąc "na ozdobę"! Tylko dlaczego nikt mi jeszcze o tych śliwkach w syropie nie powiedział?

A Niusia na to: "Te śliwki były słodziutkie, pomarszczone, takie zwarte, winnego koloru, w smaku wyczuwało się smak węgierek, wyraźny smak goździków i delikatny octu. Bo chyba Babcia dodawała do nich octu? Potem z tymi śliwkami robiła pierogi, a ten pozostały syrop piłyśmy z wodą. Było to przepyszne!". Na moje dopytywania usłyszałam te wspomnienia i te zachwyty jeszcze ze dwa razy i w końcu zrobiłam owe śliwki w syropie, cóż tu dużo mowić: "przepyszne"!


Przepis na śliwki węgierki w syropie, śliwki z octem i goździkami (próba odtworzenia wspomnień):

1kg dojrzałych śliwek węgierek
1/2 kg cukru 
1 niepełna szklanka wody
1/2 szklanki octu*
1 łyżka całych goździków

Śliwki wrzucić do słoja (nie pestkować!). Cukier zalać wodą w rondelku, dodać ocet, goździki, zagotować i następnie gotować na średnim ogniu około 5 minut. Gorącym syropem zalać węgierki, pozostawić na dzień, słój obwiązać gazą (Babcia ponoć obwiązywała kawałeczkiem czystej poszewki). Po tym czasie zlać płyn znad śliwek i znów zagotować i gotować około 5 minut. Gorącym płynem zalać ponownie śliwki. Po upływie kolejnej doby czynność powtórzyć jeszcze raz. Następnie śliwki można wlożyć do małych słoiczków i zalać wrzącym syropem, lub przechowywać w słoju w chłodniejszym miejscu. Babcine, obłędne!


* ocet jest naprawdę bardzo słabo wyczuwalny w smaku, ale daje śliwkom swoisty charakter, jakiego nie mają śliwki kandyzowane z samym cukrem (zresztą  Ćwierciakiewiczowa ma i przepis na śliwki w occie, którym się posiłkowałam). Powiem jednak szczerze, że śliwki w syropie z dodatkiem octu to jest dopiero pierwsza liga, warto zrobić od razu z dwóch kilkogramów :-)

8 comments:

margot said...

Basia , czy ja tobie już mówiłam, że ciebie kocham? No takie są fakty . Czytam i się śmieję do rozruchu , Basia detektyw to taki z klasą nad klasy :D
Basia i jak to jeszcze opisane , jakie zdjęcie fajne , no przepis też ma się rozumieć mi się widzi

leloop said...

a ja się zastanawiałam dlaczego moje quetsches (alzackie śliwki) są takie pomarszczone przy ogonku :D
dzięki za wyjaśnienie i przepis, śliwek w tym roku w bród.

Kamila said...

Basiu, u mnie podobny przepis rodzinny na śliwki w occie, trochę inne proporcje ma. Trudno się powstrzymać przed podjadaniem ich. Twoje idealne! Buziaki!

Beata said...

Kiedyś robiłam podobne, ale jakoś z czasem o nich zapomnialam, Dziękuję za przypomnienia, zrobię na pewno

ptasia said...

Hm, ja ze śliwkami w occie jestem na bakier. Znam tylko te takie z rodziny M. One są niby kwaśne, ale i słodkie (jak to wiele dań w rodzinie S. ;), ale jakoś nie leżą mi jako dodatek do wędlin, itd. Są zarazem zbyt octowe by dodać do pierogów - przynajmniej nie potrafię sobie wyobrazić tego smaku. Jeśli wypijałyście syrop potem, to jednak wyobrażam sobie to bardziej jak perską lemoniadę, do której dodaje się ocet symbolicznie :).

buruuberii said...

margot, Alusiu z wzajemnoscia :* :*

leloop, to pozazdroscic sliwek, nawet tak pozno jak moj komentarz ;-)

Kamila, ciekawa jestem czy Twoje/Wasze slodsze czy bardziej octowe? Buziakow moc!

Beata, bardzo prosze! do uslug :)

ptasia, dawno dawno temu probowalam sliwki w occie ktore smakowaly jak pikle, jak ogorki w occie i byly dodatkiem do schabowego - dla mnie to nie bylo to!
Ta wersja jest octowo-lagodna, zdecydowanie nie do wedlina, le do wcinania, a syrop do lemoniady :)

Karolina said...

Musze sprobowac w przyszlym roku ten adres! Nie mialam o tym pojecia a wyglada zachecajaco :) Ja sie zaopatruje w sliwki na targu w Holesovicach :) Pozdrawiam serdecznie!

buruuberii said...

Karolina, a ja jakos zazwyczaj wracam z Holesovic (hala 22) rozczarowana, choc przyznaje w tym roku byly swietne gruszki, no i ja tez strasznie wydziwiam, szczegolnei jesli chodzi o owoce/warzyw w Prg ;)

Polecam tez bardzo warzywniak u p. Cekala na Jugoslavskich partizanu, w drodze na Suchdol. Pozdrawiam cieplo!