Monday, July 20, 2015

zupa z wiśni, chłodnik z wiśni



po prawej stronie od bramy, zaraz za płotem, za zwykłym drewnianym płotem z pociemniałych sztachetów był sad. W sadzie tym: kilka śliw, kilka jabłoni (a wśród nich taka która wzbudzała szczególny dziecięcy zachwyt - na jednym pniu rodziła bowiem dwa gatunki jabłek), dwa orzechy (na jeden z nich się z radością wspinaliśmy), jedna wielka grusza i na samym końcu krzaczki porzeczek i agrestu. Zaś tuż za ogrodzeniem, na samym rogu rosła dorodna trzmielina.

Z kolei po lewej strony od bramy patrząc, czyli bliżej wejścia do domu, nad drewnianą ławeczką rosła papierówka, obok ławeczki chyba stał mały stolik, a nieco dalej była studnia z żurawiem. Nie pamiętałam za bardzo czy i gdzie rosła wiśnia, ale Babcia Cela rozwiała moje wątpliwości: "pewnie że była wiśnia, zaraz koło żurawia, wysoko była nie dało sie zerwać wiśni z ziemi, potrzebna była drabina".

A na ten obiad, chyba jedyny jaki doskonale pamiętam choć obiadów jadłam u Babci dziesiątki, była zupa z wiśni (wspominałam o niej przy okazji pamuły* z wędzonych śliwek). Było bardzo, bardzo gorąco, stół stał pod największym orzechem, tym po prawej stronie. Może był nakryty obrusem gdy na talerze Babcia nalewała chłodną zupę koloru różowego z bordowymi kuleczkami wiśni - zupę wiśniową - to jedyna słodka potrawa Babci Celki jaką pamiętam, jedyna i najlepsza. Wspomnienia


Przepis na zupę z wiśni, chłodnik z wiśni (z babcinej pamieci + moje 2 grosze):   

1/2 kg wiśni
1/2 szklanki slodkiej smietanki
woda lub mleko do rozcieńczenia (1/2 - 1 litr)
cukier do smaku (daje 1/2szkl)
ugotowany makaron (około 200g)

wersja Babci - na gorąco:
Wiśnie wydrylować i zalać w garze wodą, doprowadzić do wrzenia i na średnim ogniu gotować 2-3 minuty. Następnie zdąć z ognia, dolać śmietankę, posłodzić. Do zupy wrzucić uprzednio ugotowany drobny makaron. Podawać w upalne dni, na stole pod orzechem :-)

wersja Basi - na zimno:
Wiśnie wydrylować i zasypać w garnku cukrem, dokładnie wymieszać, odstawić na kilkanaście minut, w międzyczasie pare razy przemieszać (wiśnie powinny puścić sok, dużo soku). Następnie dolać śmietankę i rozcieńczyć mlekiem wedle uznania. Do zupy wrzucić uprzednio ugotowany drobny makaron. Podawać w bardzo upalne dni, najlepiej pod orzechem :-)


* "pamułą" Babcia Celka nazywa dowolną zupę owocową, czy to ze swieżych wiśni czy to z wędzonych śliwek.

4 comments:

Kamila said...

W sezonie wiśniowym obowiązkowa zupa na stole, u mnie z dodatkiem klusek :) Pozdrawiam

Aurora said...

Wezmę ten przepis na chłodno, wzbudził we mnie gorące uczucie :D

Majana said...

U mojej Babci i Mamy zawsze wiśniowa zupa na gorąco, koniecznie z dużą ilością zacierek. Taką lubiłam od zawsze i lubię nadal. Mama wczoraj robiła i zajadałam z przyjemnością :)

margot said...

moja babcia Bronia też gotowała zupę z wiśni ze śmietanką czy śmietaną i domowym makaronem, ale ja tego nie jadłam, owszem makaron tak , nawet zupę a raczej makaron z gorącym kompotem , bo jak już zabielili to śmietanką/śmietaną to mi po plecach ciarki chodziły i mam tak do dziś. A chłodniki też we mnie nie wchodzą i to od dzieciństwa.
Zdjęcie śliczne, wspomnienia bezcenne i buziaki dla całej trójki Basiowej