Thursday, January 07, 2016

zupa z orzecha



jak to mówią miał pociąg. Tak więc Emilek od zawsze miał pociąg do orzechów włoskich. Ledwo zaczął pełzać, a jedną z pierwszych rzeczy, które go zaczęły interesować, był stojący w kuchni niemały koszyk z korzenia sosny pełen wielkich orzechów* z Woli. Szybko nauczył się koszyk przewracać, wysypywać orzechy. Potem nimi turlać, czy raczkować ze stukającym orzechem w ręce. Później wreszcie rozbijać i wcinać zawartość :)

Też zawsze lubiłam orzychy włoskie. Mam wielki sentyment do orzechowych drzew. U Babci Celki jadało się w lecie obiady na polu (czy raczej "na dworcu") pod rozłożystym orzechem. Z kolei w mojej rodzinnej miejscowości, ponoć z powodu wiatrów, nigdy ich nie było. Tzn. kiełkowały, rosły parę lat, ale w końcu nie przetrwały którejś kolejnej zimy. Aż wreszcie, kiedy stamtąd wyjechałam, jedno orzechowe drzewko wykiełkowało za lasikiem, osłonięte innymi drzewami, przetrwało kilkanaście lat - rodzi potwornie twarde, niewielkie orzechy.

W połowie września, wczesnym popołudniem, jak często bywało, urzędowaliśmy z Emilkiem* w kuchni. Wtedy Emil na poziomie zero, czyli na podłodze, a ja na poziomie +1 czyli na kuchennym blacie. Milek miał do dyspozycji, co znalazł w szafce: garnki, durszlak, miski metalowe, trzepaczkę, patelnie plus drewniane łyżki. Dzieci są niesamowicie bacznymi obserwatorami. Nie wiem, jak to sobie wymyślił, bo nigdy go tego nie uczyliśmy, ani specjalnie nie pokazywaliśmy, a tu patrzę, a nagle Milek tłucze z całej siły rondelkiem i miesza w nim... orzech! Jakby chciał wykrzyknąć:
Mamo, Tato, ugotowałem wam zupę! Zupę z... orzecha! :-) 
Tak mniej więcej minął nam rok 2015.


Przepis na zupę z orzecha (taka psota):

piękny orzech włoski
litrowy rondelek
drewniana łyżka
i dobry humor

mieszać w dowolnym kierunku, cieszyć się sobą, śmiać się, napawać sie chwilą, żyć póki sie żyje!




* na temat tych wielkich orzechów panuje w Łukasza rodzinie kilka wersji - ta najczęściej przytaczana jest taka, że orzech włoski rodzący wielkie orzechy rósł koło nastawni gdzie kiedyś pracował Łukasza Tata. Andrzej taki duży orzech dostał od właściciela drzewa i zasadził za stajenką, orzech, który wyrósł miał owoce jeszcze wieksze niż ten pierwotny!
.

10 comments:

Majana said...

Basiu, to po prostu najsłodszy, najpiękniejszy, najradośniejszy przepis jaki widziałam! :)
Cudownie :)
Najpiękniejszego nowego roku kochani, spełnienia marzeń i zdrówka dla Was :*

Buziaki :*

margot said...

Takie przepisy to ja lubię, wiadomo zupa orzechowa najlepsza. A z jakim namaszczeniem i sercem ,,ugotowana" :)
Moja Ada jak miała 4 lata gotowała zupę jabłkową , kroiła jak leci jabłka zalewała przegotowaną chłodną wodę i trzeba było to zjeść i jeszcze się zachwycać :D

Wiewióra said...

toż to receptura na szczęście, na zupę radości :)
fajny chłopak rośnie z tego Emilka :)
buziaki!

Kamila said...

Słodki widok!!! Pozdrawiam Was!

Monika said...

Rety, rety, mało brakowało a przegapiłabym taką zupę! Najpyszniejszą! :)))
I potwierdzam, na własne oczy widziałam jak te małe łapki dźwigały wielki kosz orzechów, z wyraźną radością :))) Wie Emilek co dobre :D

Buziaków moc dla Was :**

Ania Włodarczyk vel Truskawka said...

Wasze orzechy były największe, jakie kiedykolwiek widziałam :) A Emilek spryciarz! Ja czekam, aż Olo zacznie się tak bawić, na razie tylko guga i się lekko turla...

Doanh Doanh said...
This comment has been removed by a blog administrator.
Doanh Doanh said...



eva airlines
ve may bay di my eva
phong ve korean air
đại lý bán vé máy bay đi mỹ
đặt vé máy bay đi canada
Nhung Chuyen Di Cuoc Doi
Du Lich Tu Tuc
Kien Thuc Du Lich








Doanh Doanh said...



eva airlines
ve may bay di my eva
phong ve korean air
đại lý bán vé máy bay đi mỹ
đặt vé máy bay đi canada
Nhung Chuyen Di Cuoc Doi
Du Lich Tu Tuc
Kien Thuc Du Lich








Doanh Doanh said...


eva air của hãng nào
ve may bay hang eva di my
vé máy bay hãng korean air
đại lý bán vé máy bay đi mỹ
giá vé máy bay đi canada
Cuoc Doi La Nhung Chuyen Di
Du Lich Tu Tuc
Tri Thức Du Lịch