pani Maria miala niesamowity tembr glosu, gdy tylko probuje go sobie przepomniec, to cisna sie na usta slowa "charakterystyczny, z nuta zachrypniecia", blond wlosy pani Marii, krecone, pozbijane w delikatne loki, nieco postrzepione pieknie zbieraly promienie slonca gdy spotykalam sie z Nia w mieszkaniu na krakowskiej ulicy Smolensk (tak, jest taka ulica, znana na dlugo wczesniej przed "samolotem"). Chcialam jej zrobic zdjecie, gdy te promienie slonca tak wpadaly we wlosy, lecz nie mialam odwagi zapytac.
W przedpokoju zawsze lezalo kilka Duzych Formatow... a wtedy na przedostatniej stronie w DF byly przepisy kulinarne. W jednym z nich znalazlam przepis na suszone nadziewane wegierki - szalenstwo. Od lat, raz na rok gdy w sile wrzesien, przegrzebuje dawne wycinki z Duzego Formatu i probuje znalezc owa kartke z przepisem, jestem bardziej niz pewna, ze zabralam go wtedy z przedpokoju pani Marii, co roku przekonuje sie, ze jednak tamtego przepisu nie mam, widocznie nie mialam odwagi zapytac.
I co... jakis czas temu znalazlam taki sam przepis jak ow zaginiony u Lucyny Cwierczakiewiczowej ("Jedyne praktyczne przepisy", strona 97, śliwki węgierki nadziewane) i w mig sobie przypomnialam, ze przeciez wtedy przed laty, gdy tylko przeczytalam przepis z Duzego Formatu z pewnego przedpokoju, to natychmiast go zrealizowalam i ze polaczenie sliwki-cynamon-skorka-pomaranczowa nie bylo moim ulubionym. Za to inna sugestia Cwierczakiewiczowej oczarowala mnie na calego: wegierki i laur - doskonaly smak!
Przepis na kandyzowane nadziewane śliwki węgierki (inspiracja przepisami Cwierczakiewiczowej):
1kg sliwek wegierek
1/2kg cukru
3 liscie laurowe (najlepiej swieze)
nadzienie: garsc orzechow wloskich, migdalow badz 2 kromki czerstwego zytniego chleba skropione wódką
Wegierki pestkuje (nacinam bardzo delikatnie, by pozniej sie nie rozpadaly) i ukladam dosc scisle w jednej warstwie na duzej patelni. Zasypuje cukrem, wrzucam liscie laurowe, przykrywam patelnie pokrywka i pozostawiam na 12 godzin, by sliwki puscily sok. Nastepnie wegierki z cukrem podgrzewam na bardzo malym ogniu, doprowadzam niemal do wrzenia (~90st.C, nie gotowac) i skrecam gaz. Odstawiam do ostygniecia na kilka godzin.
Znad wegierek zlawam powstaly syrop, syrop zagotowuje i odparowuje na niewielkim gazie przez 5 minut po czym zalewam goracym syropem zimne wegierki, odstawiam do ostygniecia na kilka godzin. Czynnosc zalewania sliwek goracym syropem powtarzam 3-4 razy, az wegierki beda szkliste. Sliwki odsaczam na sicie (mozna delikatnie podgrzac), nadziewam orzechami badz kulkami z chleba, wkladam do sloikow i czekam nim znikna, a znikaja szybko :-)
PS. Kandyzowac mozna dowolne sliwki, lecz moim zdaniem wegierkom malo ktore dorownaja.
PS. Kandyzowac mozna dowolne sliwki, lecz moim zdaniem wegierkom malo ktore dorownaja.