Wednesday, September 09, 2015

talarki ziemniaczane



nie wiem co ziemniaki mają w sobie, ale zaraz obok sera i chleba należą do moich najbardziej ulubionych produktów żywnościowych (no może nie licząc cukru:). Ze szczególnym pietyzmem kolekcjonuję proste w wykonaniu, banalne w przepisie pomysły na pieczone ziemniaki, że tylko wspomnę: ziemniaki z ogniska, ziemniaki pieczone w mące, ziemniaki Hasselback, zapiekanka ziemniaczana, babka ziemniaczana.

Z kolei do kanonu wspomnień z dzieciństwa, obok rogalików z wody, grzanek z serem i grzanek maczanek, należą również talarki ziemniaczane. Nie wiem, co w nich jest, są to w końcu kolejne "tylko" pieczone ziemniaki, ale pamiętam, że jako dziecko, gdy Mama pytała w sobote co chcemy na obiad, prosiłam bądź o grzanki, bądź o talarki*!


Przepis na pieczone talarki ziemniaczane (od Mamy):

ziemniaki
masło do natłuszczenia blachy
sól do podania

Ziemniaki obrać, pokroić w talarki maksymalnie 1cm grubości, ułożyć na blasze do pieczenia wysmarowanej masłem. Talarków nie posypywać solą ani innymi przyprawami, wtedy w trakcie pieczenia na każdym kawałku powstaje wybrzuszenie (jako dzieci mówiliśmy na nie "bulka"), które dodaje talarkom dodatkowego, mam wrażenie, smaku. Talarki piec 30 minut w temp. 175st.C. Zajadać ciepłe. Dzieciństwo.

* trzeba się przyznać, później też o frytki.
PS. Kilka upieczonych na złoto talarków zmiksowałam na grubo z gotowaną marchewką i tak oto dziewięciomiesięczny Emil jadł pierwszy raz w życiu pieczone ziemniaki :-)
.
.

7 comments:

Evi said...

Najprostsze. Pycha!
Na ziemniaki mam ochotę zwłaszcza wtedy, gdy czuć już pierwsze powiewy jesieni :).

Kamila said...

Lubię :)

Katarzyna Czerniawska said...

Najwyraźniej miłość do ziemniaków to zjawisko bardziej powszechne niż można by sądzić, bo ja uwielbiam ziemniaki niemal w każdej formie. Nie da sie ukryć, że te po lyońsku, czyli smażone na sporej ilości masła oraz frytki, czyli smażone w oleju, jakoś darzę szczególnym uczuciem. Twoje talarki muszą być rewelacyjne, bo w końcu ziemniak i masło są dla siebie stworzone.

Monika said...

Basi, no bo po prostu ziemniory są najlepsze! :) Ziemniaki, chleb i ser - potwierdzam, a mój Dziadziu np zamieniłby pewnie ser na mleko, ale powiedzmy, że ser to mleko w innej formie - może to więc dziedziczne? :D
A talarki to też moje wspomnienie z dzieciństwa, z tym że mama robiła nie pieczone a na patelni, smażone w jakiejś zawrotnej ilości tłuszczu - mega :)))
Uwielbiam :)

Buziaki :**
PS. Emilkowi zapewne aż się uszy trżęsły? :)))

katie said...

Kurcze, dziś robię pieczone... Rzadko robię sama ziemniaki, ale nie ma nic lepszego do obiadu nad pyrki ^.^

Katarzyna Czerniawska said...

Zrobiłam je dzisiaj i wyszły rewelacyjne. Tylko to masło trochę mi nie pasowało (dziwne, bo akurat masło bardzo lubię), jutro posmaruję blachę olejem i zobacze jak wyjdzie. Dziekuję za przepis.

buruuberii said...

Evi, racja, o tak ziemniaki jesienia najlepsze :)
Kamila :))
erkatka, talarki choc z tego masla mala iloscia to naprade sa doskonale, ale przyznaje - do ziemniakow z ogniska nei szczedzila bym masla :))) Ciesze sie, ze wyprobowalas przepis i ze Ci sie nadal!!

monika, nic dodac nic ujac - ziemniaki, chleb i nabial to tejst to!!! A wiesz, ze u mnei tez sie robilo takie cieniutkie talarki (jak do tortilli) smazone w oleju dosc glebokim i chyba jedne i drugie sie nazywalay talarki, choc moze te byly po prostu "talarki pieczone"? ;) :*

katie, maja cos w sobie i fakt nie moglabym co dzien jesc do obiadu knedli a ziemniaki tak :D

Pozdrawiam Was cieplo i dziekuje za dobre mysli! :)