1. te na zdjeciu sa smietankowe i kruche. Przeciez dzis nie mowimy nic o kaloriach. Krowki od Gosi zniknely za szybko, wiec ratowalismy sie opcja "znajdz angielski sklep". Moj przepis z kolei poszedl na chwile w odstawke, na rok, az do kolejnego "musze"!
2. w ubiegly piatek, opuszczajc Austrie, oczywiscie zaopatrzywszy sie w morelowe wiktualy, postanowilam kupic jakis fant do pracy. Leza sobie takie ladne krowki. Nie patrzac wiele zlapalam woreczek... troche czulam sie zawiedziona gdy austrackie krowki okazaly sie recznie robione, recznie pakowane... w Polsce ;)
3. jednak dla mnie: kilogram cukru + litr mleka + 3.5 godziny cierpliwosci = marzenie dziecinstwa
4. czuje, ze "musze" jest blisko ;-)
No comments:
Post a Comment