Monday, February 15, 2010

na pączki, na chrust słodki...



my zajączki prosto z łączki
przybiegłysmy tu na pączki

na chrust słodki i na tańce
my zajączki przebierańce
 


Powyzszy wierszyk, to moje pierwsze przedszkolne wspomnienie, mialam wtedy niecale 3 lata, moze jednak niecale cztery? Niewazne, wazne teraz sa pączki, wazny jest chrust aka faworki. Jutro Ostatki.

Dzieki Michowi w Tlusty Czwartek bawilam sie z pączkami. Dziekuje Michu, bo to Ty mnie zmobilozowales, wczesniej szukalam kazdej wymowki by pączkow nie smazyc, przeciez tluszcz, litry tluszczu...

Wybralismy pączki bardzo dobre Marii Disslowej. Sa to pączki cudowne, ciasto miekkutkie, milutkie rzekla bym, zlepia sie wspaniale, nie ma mowy by wyciekalo nadzienie, nie ma mowy by nasiakalo tluszczem! I mozna przyzadzic je nawet ci ktorzy nie maja wykwalifikowanej sluzby, o co w dzisiejszych czasach bardzo trudno (tak zreszta pisala i 80 lat temu pani Maria). Fellunia i An-na, ktore do zabawy dolaczyly opisaly ciasto jako fantastyczne, co i Mich potwierdzil.
Ciesze sie ogromnie ze wspolnej zabawy, a moze jeszcze Ola zaliczy na Weekendowa Cukiernie, przeciez to pączki bardzo dobre :-)

Jak juz o ostatkowych przysmakach, to dodac musze slow pare o wysmienitym chruscie, chruscie marzen. Kilka lat temu zapytalam Pania Terese, znawczynie krakowskich smakow o najlepszy chrust - dostalam wowczas przepis na chrust Neli. Czemuz mnie to nie zdziwilo? Nela jest niesamowita, chrust wg. niej tez. Nie mozna sie mu oprzec mowi co chwile ktores z nas i znika kolejny chruscik ze stolu...


Przepis na chrust słodki i kruchy (na postawie "Kuchni Neli" Neli Rubinstein:)

2 zoltka
1 jajko
1 lyzka octu
2 lyzki rumu
2 lyzki cukru
1/4 lyzeczki soli
1/3 szkl smietany
2 lyzki zmiekczonego masla
2 szkl maki (280g)
500g smalcu do smazenia (smaze na oleju slonecznkowym)
 

W misce ubic jajko, zoltka, dodac ocet, rum, cukier, sol, smietane miekkie maslo i dobrze wymieszac. Stopniowo dodawac make, zagarnac ciasto w kule, wylozyc na stolnice i wyrabiac okolo 10 minut (nie trzeba ciasta tluc walkiem, wystarczy dobrze wyrobic). Ciasto przykryc i odstawic na 10 minut. Bardzo, bardzo cienko rozwalkowac i wykrawac wstazki, przecinac na srodku, przeciagac koniec wstazki przez naciecie. Chrust smazyc na goracym tluszczu 10-15 sekund, kilkakrotnie obracajac. Odsaczyc na bibule, posypac cukrem pudrem. Co sie zas tyczy ilosci, sami sie Panstwo przekonaja, ze 8 tuzinow to wcale nie tak wiele.
 




PS. Cytaty kusywa pochadza z "Kuchni Neli", ze wstepu do przepisu na chrust.

33 comments:

Anonymous said...

Ja chrust smażyłam z "miksu" przepisów różnorakich i również znikał jak oszalały. Ale skoro mówisz, że skoro ktoś nie próbował faworków Neli, to tak naprawdę nigdy ich nie jadł to... no cóż, zasiałaś u mnie ziarno ciekawości. Za rok! ;))

myniolinka said...

to ja jak ten zajączek skubnę jednego chruścika co?

An-na said...

Pączki piękne bardzo,fajnie, że wymyśliliście tę zabawę, bo mogłam dołączyć :)

A chrust Neli (zapomniałam o tym przepisie!) muszę wypróbować, bo domowy przepis Teściowej nie odpowiada mi wcale;)

peggykombinera said...

ooooo i wzmianka o BEKA :)
o jaaaaaa

aż rumieńców dostałam :)

powinnam posta machnąć o tym cudzie świata, co? :)

moc rozetkowych buziaków:)

Ps. mąż się ucieszył na myśl o praskich spacerach w Waszym towarzystwie :)

Patrycja said...

Rany, a mnie się taak chce pączków, dobrych pączków,takich cudnych jak Twoje:) Nie miałam motywacji na smażenie a teraz się oblizuję:)
A chrust taki delikatny, Basiu Ci wyszedł, mm-mm!

Uściski!

Ania Włodarczyk vel Truskawka said...

O, pisałyśmy post w podobnym momencie :)

Chruścik pierwsza klasa. Tez nigdy nie smażyłam... Hm, a chrust to już w ogóle wciąga, prawda? MOżna zjeść cały talerz, umierać, ale sie nie przestanie chrupać.

Pączki też cudne, ale jakże miałoby być inaczej, skoro Ty tu klasyków przedstawiasz, BAsiula!

Ooo, serwetka! I beka! Czuję się z lekka wzruszona :)

Buuuuziole!

kass said...

Piękny chrust, widać kruchość...a przepis znam i uważam ze jest bardzo dobry...pączki mmmm...pycha! Pięknie jak zawsze u Ciebie, fotki cudne!
Pozdrawiam.

Monika said...

Ależ śliczna obrączka Ci na tych pączkach wyszła, mniam :)
I widzę, że też fioletowy płatał Ci figle ;) u mnie zamieniał się dziś na szary, ale na kuchennym parapecie w końcu wyszedł jak trza :)
Podkradam jednego chruścika, bo sama się nie wyrobiłam ze smażeniem ;)
Uściski :)))

Bea said...

Basiu, przecudnie zaobraczkowane paczki i niezwykle przystojny chrust! I do tego jeszcze - jak zwykle - te wspaniale zdjecia z dusza... Jak zwykle jestem pod wrazeniem Kochana :*

I dziekuje Ci bardzo za wszystkie cieple slowai za to, ze jestes i ze pamietasz :)

Buziaki!

:*

fellunia said...

Ambitna dziewczynka, nie tylko pączki ale i cudne faworki usmażyła :) Jaki tam tłuszcz, mój został cały w garnku :)
Czekam na Twoją maszkaronową relację, strasznie jestem ciekawa co Ci wyszło z eksperymentu. A co to BEKA?
Uściski :*

Ewelina Majdak said...

Basiu to najpiękniejszy pączek jaki kiedykolwiek widziałam! Bez ściemniania, z ręką na sercu to piszę. Zresztą znasz mnie i wiesz, że ja słodzić nie lubię :)
A już na pewno tam gdzie na to nie zasługują :)
Faworków nie podziwiam bo ich nie lubię, ale forma piękna. Jesteś perfekcjonistką do ostatniej linii czy to prostej czy pozakręcanej :)
Ach i E jest zaraz po B :D

:*

buruuberii said...

Zaytoon, Nela wymiata, nie klamie :-)

myniolinka, a pewnie!

An-na, cala przyjemnosc po mojej stronie :-) Chrust wysmienity, tylko polecac!

Peggy-Karol, my tez sie cieszymy na sama mysl, byle tylko zima sie szybko skonczyla. No jak sobie wyobrazasz, musialam wspomniec o BEKA, juz by sie nie dlo :D

Patrycja, dziekuje. Wiesz sama nie wiem ktore bym kolejnym razem wybrala, chyba jednak chrust - jest niewarygodny!

Ania, a widzisz tak po tych cudach swiata lza zakrecila mi si ena mysl o polskich klasykach - Ty to rozumiesz, nie? Serwetce nie moge sie oprzec, jak i chrustowi :D

Kass, dzikuje za mile slowa, u Ciebie paczuszki mi mignely, wroce do nich - obiecuje!

Monika, wiesz przy takim ciemnym swietle, by cukier nie byl za wyblakly to jednak serwetak mocno sciemniala :-) Czestuj sie chruscikiem - prosze.

Bea, kochana, a ja nadal pod wrazeniem Twego brazowego stolu i zieleni roszponki! Dziekuje Ci ze chwalisz obroczke, choc 2 pierwsze paczuchy spalilam na amen :-)

Fellunia, no moj tlusz wlasnie tez zostal i nie dawal mi spokoju stad i ten chrust :-) A BEKA to chwile potrzemam Cie w niepewnosci, bo nie wiem czy chce sie ujawnic...

Polus kochana, ale komplementy, taki rumieniec mam ze az strach :-) Wiesz myslalam, ze ten chust jednak Cie przekona, cos mi podpowiada ze jeszcze nie jadlas dobrego :*

Bea said...

Kochana, ja bym pewnie wszystkie spalila ;)

buruuberii said...
This comment has been removed by the author.
margot said...

Basiu , za domowe chruściki vel faworki to ja się dam posiekać :DDDD
Wiesz ja ostatnio robię z przepisu Bajaderki
Ale Neli pewnie równie pyszne , trzeba by sprawdzić ?Co? Książkę nawet mam z Kuchnią Neli i ta z pączkami też mam ( taki 15 letni przedruk), obie sobie czasami czytam do poduszki :)
I jeszcze jedno -twoje zdjęcia bardzo na mnie działają i to bardzo pozytywnie , jest w nich cos takiego ,ze nie tylko można je podziwiać ,ale zaraz się ma ochotę lecieć do kuchni....

Mich said...

Basia, piękne to wszystko! Wczoraj wieczorem zobaczyłem i postanowiłem nie próżnować. Pyszny chrust, już mi nikt nie zarzuci, że dobrych faworków nie jadłem:D

wtorkowe pozdrowienia ślę,
m

kasiac said...

Basiu, cudne, cudne pączki i chrust też! Choć i jedno i drugie jadłam parę dni temu w nadmiarze, nie oparłabym się tym Twoim:) Wypróbuję w przyszłym roku!

majka said...

Napracowalas sie Kobieto :) Ale warto bylo bo slodkosci pierwsza klasa.

Chcialabym byc takim zajaczkiem i wpasc do Ciebie na chruscik i paczki :)

arek said...

Super wierszyk:) nie znalem go.
Bylem tutaj ze 3 lub 4 razy od wczoraj i za kazdym razem wesolo mi sie robi:)
wypieki piekne i zazdroszcze ich bo ani paczkow ani chrustow nie jadlem w tym roku...
pozdr

buruuberii said...

Bea, oj wierze w Ciebie i nie tylko z grzecznosci :-)

Margot, dziekuje! Wiesz tak na mnie dzialaja Twoje chlebowe dziury :-) Widze, ze obie damy sie pokroic za te chrusciki, dobre :D

Mich, to mnie Pan Fig zaskoczyl - pozdrawiam cieplo :)

Kasiac, a ja wyprobuje Twoje nalesniki!

Majka, a jak sie kobiecie zachce, to gorzej niz wojna, nieprawdaz? Zapraszam Cie zajaczku!

Arek, zes Ty tak daleko, az glupio zapraszac... No ale moze mialaes chociaz jakas namiastke tlustoczwartkowa?

Agata Chmielewska (Kurczak) said...

chruścika to ja nigdy nie odmówię, nawet na diecie ;)

Gospodarna narzeczona said...

Ależ ja lubię faworki oj lubię. No chyba też sobie nasmażę niebawem. Pamiętam jak mama smażyła cały wielki wiklinowy kosz. Pycha.
A pączki to zjem jednego. ale skoro tak kusisz....

Waniliowa Chmurka said...

A ja widzę nieco fioletowości tej serwetki od Ani:)
'Jak juz o ostatkowych przysmakach, to dodac musze slow pare o wyśmienitym chruscie, chruscie marzen.'
to zdanie chyba sobie zapiszę. No cudne jest:)
Ps: Do Polki zgłoś się z pączkami :D, zapewne dopisze.
Pozdrówka:*

Czyprak Antoni said...

Hihi, fajny wierszyk. I wypieki cudne. A tu Popielec i mogę tylko popatrzyć (mam na stole miseczkę faworków od mamuli). Mlasku mlasku ;)

karoLina said...

Jej no, Twój blog dzisiaj mnie nie lubi, to już trzecia próba zostawienia komentarza i opuściła mnie wena, bo każdy z pierwszych dwóch był inny i poruszał inny aspekt posta. Pączki i chrusty wyglądają świetnie, ja się skuszę na chruścika i zapamiętam też przepis Neli, bo w tym roku (po raz pierwszy w życiu i okazało się to łatwiejsze niż myślałam) robiłam z Kuchni Polskiej, ale to nie było to. Pozdrawiam!

Tilianara said...

A ja miałam takie ambitne plany pączkowo-chrustowe, a wyszło ... no wyszedł chleb i woda, potem lekkie zupki, ale już powoli maszkaroniki popełniam i coraz lepiej mi na duszy, choć tęskno mi do Ciebie i reszty Babulonów :)
A wiesz, że my nawet wczoraj o Tobie wspominałyśmy, jaka to z Ciebie dobra uczennica była na makaronikowej lekcji :D Tęskno jak nic.
Buziak Kochana :*
Zaraz na @ odpiszę :)

buruuberii said...

Aga-aa, alez prosze!

Gospodarna, kosz chrustu to istne szalenstwo, niewiarygodne :-)

Olciaky, ze tym zdaniem zaslyne, to bym nie zgadla :-)

Antoni, no to moze w piatek juz chrysty zjedzone? :D

Karolina, wstyd mi za bloga, poprawimy sie :) A Nele naprawde polecam, kazdy Jej przepis rowniez!

Tili, wiesz dobry chleb moze konkurowac z nie jednym chrustem! A mi tez teskno za wspolnym pieczeniem makaronikow, samej to sie nie chce "rozgryzac" piekarnika, ale przez szybke gdy patrze to sobie Cie/Was przypominam :D

Gosia Oczko said...

No nareszcie dotarłam na pączki! Biorę wszystkie, chrust mogę zostawić, bo jakoś średnio mi zawsze podchodził, ale wierszyk jak najbardziej pyszny ;))))

Basia - mój jamnik już wykrawał ciała z ciasta ;))

ewena said...

Pączki lubię, ale nie aż tak bardzo, żeby je własnoręcznie smażyć. Ale chruścik...nie jadłam całe lata. Na pewno jak już zdecyduję się kiedyś zrobić to skorzystam z tego przepisu. Nawet te pół kilo smalcu mnie nie przeraża.
Pięknie wyglądają te Twoje słodkości Basiu:)

lo said...

Wiesz Basiu, że odkąd sama smaże chrust, to zawsze tylko z przepisu Neli. Można je niesamowicie cienko rozwałkować, co dla mnie jest niesamowicie ważne i są chrupiące. Pozdrawiam Cię serdecznie.

margot said...

Basia , chrust vel faworki w tym roku napadły mnie z zdwojoną siłą
I tak myślę czy dam do końca karnawału , smażąc raz w tygodniu w środę(no tak jakoś na nią padło) wypróbować te wszystkie zaznaczone przepisy czy nie :D

buruuberii said...

Alu, jak robilas faworki Moniki, to te mozsze sobie odpuscic, bo bardzo podobne, ale te marthy to mnei ciekawia, szczegolnei co o nich pwoiesz :) Plan na srody masz piekny, u mnie to jakos pada zazwyczaj na wtorek :)) :*

Adrian Moczyński said...

Bardzo ciekawie napisane. Super wpis. Pozdrawiam serdecznie.