Monday, April 26, 2010

chleby


mowilo sie u nas jedziemy nad Wisle, a oznaczalo to, ze jedziemy do Dziadka Czeska i Babci Celki, ktorzy w rzeczy samej nad Wisla mieszkali. Dziadek byl najlepszym dziadkiem pod sloncem, chociaz Babcia ma reczej na ten temat odmienne zdanie, tlumacze sobie ta roznice pogladow tym, Dziadek dla Niej dziadkiem nie byl :-)

Byl piekarzem. Dziadek Czesiek oczywiscie. W tamtej piekarni bylam tylko raz; mam trzy latka, trzy i pol; zapamietalam widok podluznych koszyczkow do wyrastania chleba, zapamietalam Dziadka w bialym fartuchu, taka migawka, zapachu tamtego chleba nie pamietam, ale widok zawsze.

Jakis czas temu gdy zaczelam piec na powaznie, gdy zabralam sie za chleby, bylo mi zal, ze z domu Dziadkow zamiast niecek do wyrastania chleba zabralam kolowrotek... Sni mi sie czasem, ze jade do tamtego domu, widze go z daleka i krzycze stoi, stoi. Ide do nowych wlascicieli i prosze by znalezli mi w gielocie te niecki co opowiadaja historie, niecki do chleba po Babci; sni mi sie tez ze ide na egzamin z historii i nie pamietam zadnej daty, ale to juz zapewne inna historia.

Gdyby nie Alcia, to raczej nie sprobowalabym, gdyby nie Weekendowa Piekarnia, to nie pomyslalabym ze chleb na zakwasie uda sie gdy nie ma pieca chlebowego, niecek, dzieżek.
Gdyby nie Mirabbelka, to nie wyhodowalabym zakwasu, bo ten ktory dostalam pachnial acetonem, a to kojarzylo mi sie jednoznacznie z myciem szkla w laboratorium, a nie pieczeniem chleba.
Gdyby nie Tatter, to nie upieklabym chleba z koszyczka.
Gdyby nie smak chleba znad Wisly, to nie mialbym powodu.


Egzaminu z historii nigdy nie zdawalam, ale odrobilam dzisiaj lekcje, przynajmniej 3 lekcje z
Weekendowej Piekarni po Godzinach.
Zamiast przepisu:

1. chleb z pieczonymi ziemniakami na pâte fermentée

mercedes wsrod chlebow na drozdzach jak to mowi Ala :-)

2. firmowy zakwasowiec Piekarni po Godzinach (TMP sourdough)
chleb o pieknych dziurach, rosnie wzorcowo
3. chleb 100% zytni z zaparka
klasyka, taki ma byc domowy chleb, zawsze swiezy (maka razowa + sitkowa typ 500)




Dobrze upiec chleb...

32 comments:

Magdalena said...

he, he, he, to ja juz wiem, skad u Ciebie takie zaciecie to chlebow i wypiekow. I musze napisac, ze lubie powracac do Twego bloga, poniewaz zawsze dowiem sie czegos ciekawego z dziedzin, ktore nie sa mi bliskie...pomijajac to, ze dobrze mi sie Ciebie czyta. a zdjecia - jak zywkle - smakowite.
Moze i mnie uda sie w koncu wziac za chlebowe wypieki.

lo said...

Patrząc na Twoje wypieki widać rodzinne, chlebowe geny. Piękne. Zapraszam Cię do siebie na mahlabowe brioszki.

Ewelina Majdak said...

A chciałam być pierwsza :)
Basik pięknie pieczesz.
Te geny to świetna sprawa! Ja po Mamci mam smykałkę do drożdżowych ot co :)
Lubię tu być, patrzeć, czytać, wiedzieć że jesteś i że niedługo się spotkamy :*

Ania said...

Zdecydowanie odziedziczyłaś po dziadku talent piekarniczy!

Gospodarna narzeczona said...

Piękne moja droga. A wiesz mój dziadek piekarzem nie jest. I pewnie nawet babcia miała o nim lepsze zdanie niż ja. ale za to jest wielbicielem żurów i kiszonek wszelakich i dał mi pierwszy zakwas. A gdyby tak...zostać gospodynią weeekndowej piekarni? Zapraszam chemiku młody. A propos weglan amonu rozlozy sie w piekarniku? Upieklam z nim ciastka i sa dobre i zyje poki co, ale co na to chemik?

margot said...

Basiu, tradycje rodzinne fajna rzecz :) Mnie po Dziadku ciągnie do rolnictwa-nie mam bardzo gdzie ale lubię sadzić i pielęgnować roślinki
Po Babci uwielbiam piec drożdżowe ciasta , a chleby to już nowa jednak moja tradycja
Wiesz co ? Ja tam chleb mogę piec o każdej porze dnia i nocy , zmęczona , niezmęczone. Trochę takie to pieczenie mistyczne jest :)))
A nawet nie wiesz jak się ciesze ,że
upiekłaś aż trzy i ,że też podzielasz moje zdanie odnośnie tych chlebów-ze są znakomite !
Ja sobie jeszcze chwile u ciebie pobędę i pogadam te piękne zdjęcia dobrze?

Agata said...

Genów nie oszukasz, a każdy chleb jak z obrazka!

Mich said...

Ja po pradziadku jestem leworęczny co w przypadku bezwzrokowego pisania ma się na nic.
Bardzo piękny post, takie lubię:)

Napiszę Ci krótki mail bo mam coś dla Cię

margot said...

a ja ,,pooglądam" a nie ,,pogadam":D

amarantka said...

Piękne słowa.
I tak, dobrze upiec chleb.

asieja said...

każdą Twoją opowieśc mogę czytac po kilka razy
na dobranoc, na dzień dobry
o chlebie, o smakach cudownych
lubię

Waniliowa Chmurka said...

Bardzo dobrze jest upiec chleb:)
Ja wkręciłam się na całego.
Teraz, "sztucznych"-sklepowych chlebów już nie jadamy.
Ps: Masz przepiękne wspomnienia z dzieciństwa.
Zdanie: Dziadek byl najlepszym dziadkiem pod sloncem, chociaz Babcia ma reczej na ten temat odmienne zdanie, tlumacze sobie ta roznice pogladow tym, Dziadek dla Niej dziadkiem nie byl :-)"
przywołuje mi na myśl własną opinię o dziadku Józku:)

Buziak wielki

Ania Włodarczyk vel Truskawka said...

Napisałaś całą prawdę o zakwasie, Basiula, fajnie :)

Wiesz, że mi tez się śni dom babci? Ja z kolei nie moge odżałować, że nie poprosiłam Jej nigdy o stare przepisy, napisane jeszcze ręką prababci... Śni mi się często, że idę do babcinego domu i je odnajduję.

To 'opakowanie' na chleb-rewelacja. Znam ten zielony sznureczek! :)

Uściski, Basiula!

Anonymous said...
This comment has been removed by the author.
Monika said...

Basia, ale opowieść, przepiękna! I aż trzy chleby, no niesamowita jesteś :-)
Niesamowite są takie wspomnienia, prawda? Ja tak wspominam wodę ze studni z domu nad Narwią, w którym wychowała się moja Babcia..Byłam tam mając kilka lat, pamiętam tylko takie drobiazgi, ale wiem że ta woda, niby takie nic, zwykła woda, ale była najlepsza..
Ściskam mocno :*
P.S. A jutro znów pieke Twój Najlepszy :-)

buruuberii said...

Magda, sama nie wiem czy sie to dziedziczy, na 100% sie pamieta i chce do tych dobrych wspomnien wracac :-) Dziekuje Ci za dobre slowa!

Lo, i upor widac troche, nie? Brioszki swietne, juz zaplanowane!

Pola, rzucilyscie rekawice, to trzeba walczyc, nie? nie moge sie doczekac :**

Ania, :-) szoka ze jestem narwana, to juz nie pod dziadku :-))

Gospodarna K, z przyjemnoscia najwiakasza, tylko za pare miesiecy prosze! Bedziemy w kontakcie.
Weglan amonu winien rozlozyc sie na amoniak, wode i co2, napewno ponizej 100st.C. Nie iwem czy cos tam sobie innego nie powstanie w miedzyczasie, ale ksieg twierdza ze nie powinno :-)

Alcia, dzikuje! Mistyczne, oj tak i kojace :) Wiesz ze moj Dziadek to tak naprawde rolnikiem-piekarzem byl :-) Obie marzymy o ogrodku?

Agta, chyba w geny nie do konca wierze, ale mi milo :)

Mich, o Ty slodko piszesz :-)

Amarantka, rozumiemy sie :)

Asiejka, dziekuje Ci ogromnie, czasem mysle ze nudze, gdy tylko o sobie pisze...

Olcia, te Dziadki to sa, nie? Buziak Olciu :*

Ania, Ty mnie zmobilizowalas :) i przypomnailas o czym mialam pisac, dzieki! Wiesz, ze sznureczek sie skonczyl? :*

Monika, niby woda, niby chleb a wspomnien tych nie da sie zapomniec?
Polecam Ci ten 100% zytni, czuje ze polubisz. Buziaki!

Bea said...

O tak Basiu, dobrze jest upiec chleb... Piekne te Twoje wspomnienia! I przepiekne chleby :)
Ja niestety Dziadkow nie pamietam, zmarli przed moimi narodzinami, za to Babcie pamietam doskonale i czesto bardzo zaluje, ze ich juz nie ma... Tyle chcialabym im powiedziec, o tyle rzeczy zapytac, podpatrzec. Tez wypiekaly w domu chleby, i najwspanialsze ciasta drozdzowe z kruszonka.

Szkoda, ze nie mozna choc na chwile cofnac sie w czasie...

Magdalena said...

A zapomnialam dodac, ze ja nie znalam zadnego z moich dziadkow. Pierwszy zmarl na dlugo przed moim urodzeniem, a drugi, gdy bylam bardzo mala i go nie pamietam....pozazdroscic dziadkow

Anonymous said...

Że też jeszcze nie skomentowałam.
Dobrze, że z ciekawości zerknęłam.
Tak to jest, jak ci się znajomi zwalają na głowę w momencie, kiedy robisz bardzo ważne rzeczy. ;)

Zazdroszczę Ci dziadka piekarza, nawet, jeśli zapachu jego chleba nie pamiętasz. Sam fakt...

Ja co prawda mam wujka.
Kontaktu brak.

A chleb to naprawdę wspaniała rzecz. Szczególnie ten domowy...
Wcale się nie dziwię, że to pokochałaś - bo i ja wpadłam po uszy.

Pozdrawiam cieplutko. Basiu! :)

Magdalena said...

a wiesz, Basiu, ze dopiero po komentarzu Zaytoon uswiadomilam sobie, ze rodzina od strony babci (czesc rodziny, z ktora nie mam kontaktu) prowadzi od lat z gora czterdziestu piekarnie w miescie Krakowie...ale poniewaz nie znam tej czesci rodziny, ich piekarnia w mej swiadomosci rowniez nie funkcjonuje, hehe

Monika said...

Ano się nie da.. :-)
100% żytni to na jakiś weekend, może nawet ten, ale zrobię na pewno, skoro tak zachwalasz :-)))A właśnie mi się przypomniało, że Babcia wspomina czasem chleb na zakwasie z ziemniakami, musze takiego poszukać :)
:*

viridianka said...

łał Basiu, ale chlebowo u Ciebie, fantastyczne wypieki, znam ziemniaczkowy i firmowy TPM, to właśnie jego z pieczonym czosnkiem zrobiłam (;

hmm u mnie w Rodzinie to jest tak że Faceci to są 'anty-talenciami' kulinarnymi xD Tata to jajecznicę i swoje ulubione krewetki z czosnkiem i pietruszką potrafi zrobić jedynie, chociaz wiesz na Wielkanoc warzywa do sałątki jarzynowej kroił (; a Dziadziuś to tylko owsiankę xP
Baby zdecydowanie zdominowały u nas kuchnię, i ja chyba po Babci Krysi mam to uwielbienie do pieczenia, gotowania, ciut pewnie po Mamie też... ale mniej, podobno najwięcej dziedziczy się po Babci i Dziadku, hmm...

kass said...

Basiu masz fantastyczne wspomnienia...aż zazdroszczę, ja nie mam takich pięknych wspomnień, bo i dziadka nie miałam piekarza...a mimo to pieczenie chleba tak mnie wciągnęło, że czuję się jak córka piekarza...śmieją się ze mnie że się z powołaniem minęłam...
Piękne chleby! mnie też wszystkie smakowały bardzo, pozdrawiam !

buruuberii said...

Bea, oj wiesz tez czesto chce cofnac czas... A z tymi dziadkami to wiesz tak, ze jeden byl najwspanialszy na swiecie, drugi z cala pewnaosci najgorszy. Biore tylko dobre wspomnienia :-)

Magdalena, tak jak napisalam Bei, tylko jednego :-) I popatrze jednak masz piekarzy w rodzinie...

Zay-Oliwka, tez wpadlam wiesz, oszlalalysmy pozytywnie, co? :)

Monika, o zakwasowca z ziemniakami to nie znam, a 100% zytni bomba, a ten z drozdzami nieziemsko dobry jak na drozdowy!

Viri, a wlasnie ten z cozsnkeim wygladal znajomo :) Mail napisany, do poczytania!

Kass, wcale nie twiedze ze mamy w genach pieczenie, jesli cos lubimy i nam wychodzi to najwazniejsze, Dziadek byl piekarzem, ale chyba przez czysty przypadek, byl wspanialy, dlatego wspominam :)

Usciski sle wszystkim!

majka said...

Nie moge sie napatrzec na te wszystkie chlebki. Cudowne. Chcialabym umiec robic takie naciecia, eh :))

Moj wujek byl piekarzem ale niestety nigdy nie chcial nam zdradzic zadnych tajemnic wypiekow :) Moze teraz, kiedy jest juz na emeryturze, dowiem sie czegos ciekawego :))

Pozdrawiam.

Agata Chmielewska (Kurczak) said...

piękne chleby, zazdraszczam

Liska said...

Poruszająca historia. Aż łezka się w oku kręci. Te migawki tkają nasze wspomnienia, jak pięknie móc do nich wracać.

Tatter said...

Basiu, kochana, to cudowne miec takie wspomnienia i chociaz czesto to tylko migawki, tym bardziej to nasze cale dziecinstwo wydaje sie byc jakby zaczarowane. Chleby, po przestudiowaniu wnikliwym oceniam na 6 z plusem (za ten plus odpowiedzialne sa na 100% dziadkowe geny ;D) Moja Babcia chlebow nie piekla, ale gotowala takie cuda, ze na zawsze pozostanie dla mnie czarodziejka z kopystka zamiast rozdzki. Chleb piekla za to regularnie moja ciotka. Miala prawdziwy piec chlebowy w swojej wiejskiej kuchni, a bochenki byly wielkosci kola od wozu i pachnialy kminkiem i ziemniakami...zajrzyj do PPG i na pewno sie nie zdziwisz jakiz to chleb dla nas wybralam...calusow sto :D

Małgoś said...

Jeśli dobrze zrozumiałam - to Dziadka już nie ma... Ale tak sobie myślę, że gdyby był - to chyba duma rozpierałaby dziadkowe serce. :) Co Basia? :)

Gosia Oczko said...

"Dobrze upiec chleb..."

...a potem go zjeść - ze smakiem :) Ależ one, Buruś, wyglądają. Tak, że achh! :)

buruuberii said...

Majka, oj trzymam kciuki by wujek podzielil sie z Toba sekretami. Dzeikuej za pochwaly, naciecia lubie, przypominaja mi Trzech Muszkieterow :)

Princess :-) :*

Liska, oj tkaja, idealnie to ujelas!

Pusia, jakby zaczarowane - masz mnie :) Chciaz byly i gorsze w nim chwiele, to te piekne, ten widok Dziadka z chlebem napelnia energia i checiami na pol zycia! Dziekuje Ci za dobre slowa, az chce mi sie odrabiac lekcje, o takich nauczycielach marzylam od dziecinstwa, co powiedza ktoredy isc i sie usmiechna :D

Malgosia, nonie ma Dziadka, ale On byl kochny zawsze, mysle ze wiedzial ze bede dzielna :-))

Oczko, wiesz to moze wieczorem podam pod jakis trunek?

Usciski wszystkim!

ewena said...

Piękne chlebki, piękne! Ja jeszcze nie odrobiłam wszystkich lekcji, a z niektórych to poprawkę mam...:))