Monday, March 07, 2011

taillé de Goumoens, czyli słone ze słodkim



nie nazmyslam za bardzo, gdy napisze ze jeszcze kilka miesiecy temu Szwajcaria kojarzyla mi sie z samochodem marki Toyota przywiezionym w latach siedemdziesiatych przez kolegow moich rodzicow jako pamiatka-inwestycja z kilkutygodniowego stazu studenckiego, ze zlotym zegarkiem Omega (na lancuszku - kto by to teraz nosil?), z dokladnoscia i z bankami. Kulinarnie oczywiscie z serami, fondue, rösti i z czekolada, lacznie z ta w ksztalcie szczytu Matterhorn. Absolutnie nie kojarzyla mi sie Szwajcaria z drozdzowym ciastem i w zyciu bym nie zgadla ze bedzie.

Pewnego sobotniego przedpoludnia, jesiennego jeszcze, towarzyszac w zakupach Żabie (znanej tez jako Anoushka) i Ptit Suisse wygapilam ciasto w ksztalcie wypisz-wymaluj wiejskiego kołacza, nie bede stulać, ze wygladalo to ciasto jakos inaczej, przynajmniej na pierwszy rzut oka. I wlasnie dlatego mnie zaciekawilo, wsrod owocow morza, setek serow, czekolad roznej masci - takie rustykalne ciasto. Żaba podsumowala tak moj zachwyt: Basia, przeciez ja upieke nam to ciasto!

Dodam jeszcze, jak juz jestem w temacie drozdzowego ciasta, ze Żaba na calego ujela mnie swoja miloscia do drozdzowych wypiekow. We wpisie o babie Neli donosila, ze wyrzucila wszystkie (przepisy na drozdzowe) i zaprzestala wyprobowywania i poszukiwania nowych. Pomyslalam: to prawie jak ja, tylko ze ja przezywam ta historie z drozowym ciastem srednio raz na pol roku :-) Od czasu baby Neli mam w kolekcji co najmniej dwa dobre przepisy na drozdzowe, o jednm z nich ponizej.


Ciasto z Goumoens (taillé de Goumoens) lub podobne do niego Gâteau du Vully czy salée au sucre (slone ze slodkim) to szwajcarskie ciasta drozdzowe w formie kolacza, rzadziej prostakatnego placka, polane przed pieczeniem bardzo gęsta smietana i posypane cukrem, nastepnie zapieczone. Czuje, ze swoj pierwowzor wziely od kawalka chlebowego ciasta (podpolomyka?) zapieczonego ze smietana... Po wiecej szczegolow odsylam do Żaby. Proste, wysmienite i, tak Żaba - ciasto jest uzalezniajace!

Przepis na taillé de Goumoens czyli ciasto z Goumoens, słone ze słodkim (za Żaba, u mnie polowa porcji):

ciasto:
 

175ml mleka
10g drozdzy
 

250g mąki
1 lyzeczka soli (5-7g)
1 lyzeczka cukru
35g masla

na wierzch:
150-200ml gęstej 45% smietany La Gruyère (u mnie mascarpone)
cukier, gruby krysztal

 
Drozowe ciasto wyrobic ulubionym sposobem, pozostawic do wyrosniecia. Uformowac jeden (lub dwa mniejsze) okragle placki z wyzszym rantem i znow pozostawic do wyrosniecia. Nastepnie ciasto delikatnie ponacinac, polac bardzo gesta smietana, posypac grubym cukrem. Piec w temperaturze 175st.C przez 20-30 minut. Po wyjeciu z piekarnika ponownie posypac odrobina cukru. Jest to ciasto z serii: znacznie szybciej znika niz sie je robi.






38 comments:

kamaria said...

o, takiego jeszcze nie widziałam! bardzo lubię ciasta drożdzowe, więc wypróbuję na pewno. kusi, oj kusi :)

Unknown said...

Popatrz nie wiedziałam, że tak wygląda wiejki kołacz ;) Nawet nigdy takiego nie jadłam...

Przyznaj się, ile zajęło Wam zjedzenie tego placka? My dajemu mu radę w 10 minut ;D

anna said...

Jesli drozdzowe i polane smietana, to ja juz wpadlam jak sliwka w kompot...Pozdrawiam serdecznie, Anna

Marta said...

Jest bardzo retro! Nie dziwię się, że zachwyciło Cię na sklepowej półce, ja też bym się za nim oglądała :)

Sugar Plum Fairy said...

mi też się podoba. :)

margot said...

Basiu ładnie piszesz i pięknie fotografujesz :)
A ciasto wygląda na takie co lubię , nawet więcej niż lubię
Ja piekłam ciut podobne , takie szwajcarskie, przepis miałam od Bei i to było pycha

Majana said...

Jejku, kurczę, ale fajne to Wasze pieczenie wspólne. Sliczne zdjecia:)

Podoba mi się to ciasto :) mogę taki mały kawalątek skosztować Basiu?

Pozdrowienia ciepłe :))

Fuchsia said...

Pysznie się prezentuje. Wygląda na nie za duże, więc pewnie bardzo szybko znika :D

Małgoś said...

No Basia, nieźle Wam znikało. :) Ale tak sobie myślę, że gdybym ja do niego usiadła, okruszki by nawet nie zostały. :)

buruuberii said...

Kamaria, witaj :) wierz mi - pychota!

Anoushka, chyba takie kolacze to sa typowe dla poludnia Polski, slaska i czesci Czech zwanej Valašsko... My zjadamy tez w 10 minut i trzeba bic po łapach jak robie zdjecia :D

Anna, wietaj :) mowie Ci - odlotowe :D

Marta, jest pyszne i juz sie nei zastanawiam czy retro i vintage :)

Sugar Plum Fairy :)

Margot dzieki :) To chyba bardzo podobne pieklas (czemu mnei to nei dziwi?:), ono ma kilka wersji...

Majana, prosze Majanka, ostatni kawalek dla Ciebie :)) :*

Fuchsia, bo to jeden z 2 plackow jest po prawdzie...

Małgosia.dz, to zostalo by Malgos to co na ostatnim zdjeciu :))

Anonymous said...

Ty wiesz, Basiu, jak ja wielką miłością pałam do wszelakich drożdżowych wypieków? A sale au sucre, to chodzi za mną od jakichś, bez mała!, dwóch lat. Czas wypróbować te (nie)słynne szwajcarskie wypieki. Tylko kiedy ja na tyle pieczenia, co sobie zaplanowałam, znajdę czas? ;))

Buziak wielki!

Mihrunnisa said...

Pysznie Ci wyszło Basiu :-) a ja mam teraz "fazę" na drożdżowe. Podobne bardzo ciasto już kiedyś widziałam u Bei ale u niej była kwaśna śmietana plus cukier :-).
A ja chciałam od środy wykluczyć słodycze :((((.
Buziaki

karoLina said...

Przy cieście drożdżowym szybkość wykonania to jest niespodzianka. Na pewno jest pyszne, ale chociaż to Szwajcar, na mnie działa jego francuska nazwa. Chciałam napisać, że francuskie to zjadłabym wszystko, ale to nie prawda, bo na foie gras nawet nie spojrzę i to nie tylko z powodów ideologicznych. Ale z ciastem rzecz ma się zupełnie inaczej.

Amber said...

Basiu, ten kołacz wspaniały! I widzę,że nawet okruszek się nie ostał...Ja to nie mam szczęścia...

Monika said...

Basia, ostatnie zdjęcie mówi o tym cieście absolutnie wszystko :)))
Już pisałam u A. - będę się jutro stanowczo upierać by ostatkowe pączki zamienić na ostatkowy kołacz,ta polewa, ach :)))

A jeszcze a propos Szwajcarii, zmuszasz mnie do złożenia samokrytyki - gotowa byłabym się kłócić że rosti jest ze.. Szwecji a nie ze Szwajcarii (a jem je co najmniej raz na dwa tygodnie), ups :D (ale Słowacji ze Słowenią nie mylę ;))

Buziak :)

ewelajna Korniowska said...

Basiu, znowu zachwalasz...:) to TRZEBA upiec, tak?

Idę zajrzeć do Anushki:)
Serdeczności!!!!

Gospodarna narzeczona said...

Oh a ja je znam z Francji. Kieyś zjadłam całe same ( średnicy 30cm) idąc uliczkami Metz. Ach co to były za czasy.Też je potem wypróbowywałam i raz wyszło mi coś dziwnego, acz zaskakująco dobrego: ciasto z krówką jakby. Twoje jak zawsze piękne.

delikatessen said...

W pierwszej chwili myślałam, że to "coś" na wierzchu to biały ser, a to najprawdziwsza na świeci śmietana z cukrem... no no no, brzmi wspaniale!
Bardzo podoba mi się też sekwencja zdjęć: jest... jest... nie ma! :D
Pozdrawiam!

majka said...

Wyglada tak niepozornie a jednoczesnie mega pysznie :) Musze i ja koniecznie sprobowac tych pysznosci. A zdjecia Basiu jak zwykle cudowne :)

ptasia said...

O, jaka Ty mądra, mascarpone użyłaś! Bo właśnie się zastanawiałam, patrząc na zdjęcia Anoushki, skąd tu 45% wytrzasnąć.

Karmel-itka said...

intrygujce.
warte uwagi.
wspaniale wyglądające i za pewne smakowite.
rewelacja.

Tilianara said...

Uwielbiam takie kołacze, ze śmietanową warstwą ala ser, z cukrem, a do tego szklanka ziemnego mleka mmm :)
Basiu, zdjęcia jak zawsze cudowne, aż ślinka leci :)

arek said...

Widze od razu,ze z tym ciastem bym sie bardzo polubil ;) a czy taki patyczek zalacza sie zeby odganiac innych chetnych?;)))

Unknown said...

A mnie, oprócz śmietany, podoba się ta cukrowa obwódka. Mniam!

amarantka said...

Mi Szwajcaria kojarzy się ze spokojem i wolno płynącym czasem. Kiedyś dawno temu przejeżdżałam przez Zurych i zaskoczyło mnie to, że w środku dnia ludzie siedzą sobie w kawiarenkach, nikt nigdzie się nie spieszy i wszyscy są jacyś tacy zrelaksowani...

Basiu, Twoja szwajcarska propozycja mnie ujęła i też takie coś chcę!

Joanna DC said...

Oh, rewelacja! Wprost czuje smak w ustach... Troche podobne do kolacza ale zapewne 10 razy smaczniejsze... szczegolnie z mascarpone... Juz wpisalam do mojej ksiegi z przepisami :)

dorota20w said...

chętnie bym spróbowała

wielgasia said...

O jej, ja mojej ciastolubnej Rodzinki nie oblecę połową składników- w ciemno będę robiła z całości

Obywatelka Matka said...

Ja ostatnio zasmakowałam w robieniu (jedzeniu już mniej, tylko próbuję, bo reszta znika w paszczach rodzinki ;p) drożdżowych wypieków. Sprawia mi to dużą przyjemność. I Twój wypiek wygląda pięknie i chyba, jak widzę w przepisie całkiem prosty do zrobienia:)

Pozdrawiam cieplutko i zapraszam też tutaj: http://studentowiwieje.blogspot.com

Unknown said...

no i nawet okruszki nie zostały... Ty to umiesz zrobić ciastu reklamę! a drożdżowe to ja zawsze i wszędzie:-) pozdrawiam

EE said...

Od dawna chodzi za mną ciasto drożdżowe i koniecznie z serkiem mascarpone. Mmmm... pewnie zniknie w 10sek ;) dziękuję!

ewelajna Korniowska said...

Basieńko, Niektóre Ptaki Wiosenne... donoszą, że masz urodziny! Ściskam Cię zatem mocno i serdecznie i życzę aby cały wszechświat Ci sprzyjał! Najpiękniejszego, Basiu!!!

Atria C. said...

Fajne! Mi przypomina takie wielie drożdżówki (kołacze?) z serem, które kupowała mi Mama:)

Ewelina Majdak said...

Baaaaaasiuuuuuuuuuuuuuuuuuu
Wróć już :)
Wiem, ze bawicie się pysznie, ale ja już się stęskniłam za Tobą :*

Biedr_ona said...

Pychotka! Jak w cukierni.. uwielbiam drożdżowe wypieki, mniam!


www.przysmakiewy.pl

ptasia said...

Basiu, dzięki :* http://cosniecos.blox.pl/2013/09/Szwajcarskie-drozdzowe-czyli-taill-de-Goumoens.html

Kasia said...

Basiu, te słone ze słodkim chodziło za mną odkąd przyniosłaś je pewnego poranka na spróbowanie ... właśnie za chwilę wstawię je do pieca po raz drugi ... pierwsze, pieczone w czwartek bardzo szybko zniknęło ;) dodam jeszcze tylko, że Julia wyjątkowo klepała się po brzuszku (pokazując jak bardzo jej smakuje);). pyszne!!! i cudowne w swej prostocie ;) pozdrawiamy

buruuberii said...

Kasiu, powiem Ci ze smieje sie pelna buzia na mysl o Julci klepiacej z zadowoleniem brzuszek :) Usciski wielkie!