Monday, March 05, 2012

ma'amoul orzechowe



ma'amoul: małe kruche ciasteczka nadziewane orzechami bądź suszonymi owocami. 
pochodzenie: Lewant.
nazwa: ma'amoul, z arabskiego znaczy nadziewany.
ciekawostka: jedno z najdlużej znanych ludzkości ciastek.
 

strona 373, Encyclopedia of Jewish Food, Gil Marks

ogromne bylo me zdziwienie gdy arabskie ciastka wypiekane z okazji Ramadanu znalazlam w mojej ulubionej encyklopedii o zydowskich specjalach kulinarnych. Niby wczesniej trafilam na informacje, ze syryjscy Zydzi podaja ma'amoul, a nie jakies tam aszkenazyjske hamantaschen, na Purim, ale wydawalo mi sie malo prawdopodobne by byly to te same ciastka. A jadnak. Czas plynal.

Moje zdziwienie siegnelo zenitu gdy w periodyku This Week in Palestine, ktory znalam z papierowych wersji zabieranych z restauracji we Wschodniej Jerozolimie, trafilam na arykul ka'ek i ma'amoul: ginąca sztuka? i dowiedzialam sie ze ciastka ma'amoul sa tradycyjnym wypiekiem przygotowywanym na Bliskim Wschodzie (glownie w Libanie i Palestynie) na Wielkanoc!Jedno ciastko, trzy religie. Na Purim, na Ramadan, na Wielkanoc, to jest mozliwe, ale nigdzie indziej niz w Ziemi Obiecanej. I w mig przypominam sobie: cukiernie w dzielnicy chrzescijanskiej Starej Jerozolimy pelna ciastek ma'amoul, muzulmanskie sklepiki z ma'amoul na Ramadan i bezskuteczne poszukiwania szczypczykow do ma'amouli na zydowskim shuku. Chyba rzeczywiscie malo kto robi dzisiaj ma'amoul w domu. 

W koncu porwalam sie na robotki domowe - podjelam zuchwala probe wejscia w posiadanie szczypczykow do zdobienia ciasteczek ma'amoul. Tak, szczypczykow o ktorych wspomnial mi kiedys ktos ze znajomych, a potem doczytalam tutaj i u Janny Gur czy Poopy. Ciasteczka ma'amoul moza zdobic przy pomocy drewnianych form tabi, lub po prostu formowac z nich okragle kulki. Ale mozna ozdobic je rowniez specjalnymi szczypczykami (zdjecie nr 5). Coz, szczypczyki mozna oczywiscie nabyc nie-wiadmomo-gdzie, wiec zrobilam wlasne, przy pomocy nozyczek, mlotka i z wykorzystaniem kawalka metalowej foremki do ciastek ;-) No bo musialam zrobic nieregularne różane ornamenty na ciasteczkach ma'amoul.


Przepis na ma'amoul z orzechowym nadzieniem (luzno na podstawie przepisu Poopy):

ciasto:
1 szklanka maki
1 szklanka semoliny (lub drobnego grysiku)
szczypta soli
100g roztopionego masla
1 lyzeczki wody rozanej
1/4 szklanki cieplej wody

nadzienie: 125g mielonych orzechow wloskich i 125g mielonych daktyli
lub: 250g mielonych orzechow wloskich/pistacjowych i 3 lyzki miodu


Make wymieszac z semolina, sola i dodac stopione (chlodne) maslo, wymieszac by powstaly wieksze grudki ciasta. Dodac wode (ponoc ciepla, ale dodaje chlodna) i wode rozana, zagniesc ciasto, odstawiac na min. 1 godzine, mozna i na noc. Przygotowac nadzienie. Nastepnie nadzienie podzielic na okolo 30-35 porcji (wielkosci wiekszego orzecha laskowego). Na tyle samo porcji podzielic ciasto. Z ciasta uformowac owalny "placuszek", owinac nim kulke nadzienia, uformowac zgrabna kuleczke. Mozna i zazwyczaj ozdobia sie ciasteczka przy pomocy szczypcy, badz drwenianej foremki, ponoc i widelec sie nada. Ciasteczka piec 20 minut w temp. 175st.C. Po upieczeniu delikatnie poproszyc cukrem pudrem.Pyszne, ponad podzialami.



PS. Wpis dedykuje Gosi W ;-)

27 comments:

Majana said...

Basiu piękne są te ma'amoule! :) Robiłam daktylowe, wiem jakie są pyszne, a te wzorki na nich cudowne.
Kochana dzięki Twojej foremce mogłam je wyczarować i wiem,że na pewno to powtórzę. Zwłaszcza,że jak patrzę na Twoje zdjęcia to mi się znowu tych ciasteczek zachciało!:)
Uściski :*

Monika. L said...

Rzeczywiście Baś są wyjatkowe.
Ja pełna podziwu, bo pierwszy raz je widzę :)
Dziękuję

pozdrawiam cieplutko
M.

margot said...

ja jak widzę napis ma'amoul to zaczynam się ślinić:D
Basiu jesteś wyjątkowa ,a te szczypce to normalnie szok.Jesteś jedyna w swoim rodzaju*

ewelajna Korniowska said...

Basieńko, Ty Dociekliwa Dziewczyna jesteś:) I to mi się podoba:) tak samo jak te ciasteczka:), bo zachwycają:).
Może i ja je zrobię...

pasjonatka said...

oryginalne ;)

i wyszedl piekny ksztalt

Gosianka said...

Małe arcydzieła sztuki kulinarnej!

Monika said...

Baśku, a czy ja Ci już mówiłam, że pierwsze ma'amoule, zanim jeszcze dostałam od Ciebie foremkę (ulubiona w całej "kolekcji" :)), robiłam właśnie za pomocą szczypczyków? Wyczytałam o nich w Kuchni arabskiej May S. Bsisu i zaraz poleciałam kupić szczypczyki.. do cukru! One mają jeszcze takie ząbki, które przy tych "szczypnięciach" robiły małe dziurki :) Ale naprawdę jestem pod wrażeniem Twoich robótek ręcznych! I całej tej ma'amoulowej historii, wiesz że b. lubię takie ciekawostki :)

Ściskam ciepło :**

atina said...

Basiu one są boskie! Normalnie wzroku nie mogę oderwać :) I wiesz co jestem pełna podziwu - sama zrobiłaś szczypczyki ... wow! Ależ mam ochotę na te ciasteczka uwielbiam je :) Buziaki :*

Kamila said...

To się nazywa poświecenie w kuchni, w pełnym tego słowa znaczeniu. Prace ręczne pięknie wykonane, a historię miło się czyta. Pozdrawiam

Jswm said...

no tak, nie dość, że ciągle kupujemy jakies kuchenne przydasie, to teraz jeszcze zaczniemy je produkować :)))
Jesteś niesamowita!

Ewelina Majdak said...

Basiu właśnie sobie wyobraziłam Ciebie modzącą takie szczypczyki :)
No cudo! Pochwalisz się na żywo? Nie mogę się już doczekać!
I te Twoje piękne foremki i książki i encyklopedie. Będę musiała obwąchać i pomacać :)
Chyba najbardziej lubię Twoje wpisy z nalepką z Bliskiego Wschodu. Pewnie dlatego, że nie wiem o nim nic, a u Ciebie mogę dowiedzieć się wszystkiego :)
Całusy Basiu :*

Aurora said...

JAk zawsze u ciebie nie tylko pyszni, ale i interesująco :)

Zapraszam do projektu Czekoladowe wyznanie, szczegóły u mnie na blogu :)

Małgosia said...

Bardzo dziękuję za przepis :-) Składniki już mam, pewno na sobotę zrobię :-)
Piękne ciasteczka :-)
Pozdrawiam
Gosia W

buruuberii said...

Majana, polecam i orzechowe w ciemno Madzia! Nawet wiesz zapomnialam ze Ty masz taka foremke, w takim wypadku koniecznie musisz znow zrobic ;-) :*

Monika. L i ja dziekuje i buziaka sle!

margot, zrobilam sobei takie szczypce jakie mi sie marzyly, a co! :D Milutko mi Alciu napisalas, dziekuje!

ewelajna, jestem dociekliwa i uparta, czasem to minus, zapewniam Cie, ale sie z tego smieje :D Buzka!

pasjonatka, ksztalt troceh wzorowany na arabsko-zydowskiej tradycji, z wlasna inwencja :)

Anka Wrocławianka :-)

monika, no albo nie mowilas, albo (wstyd) nei pamietam, a ja nei wiem co to szczypczyki do cukru, wiec po takowe nei moglam leciec... A i tych "dziurek" nie chcialam. :*

buruuberii said...

atina - dzieki wielkie, mowie Ci i proste to: kwalek blaszki i juz sie w ciastka mozna bawic :))) :*

Kamila, lubei takie bzdurne robotki, co ukrywac :)))

Jswm, o tak powrot do zdodel, jak juz sami pieczemy, to czemu nei robic foremek, nieprawdaz? :D

eMajdak, Pola Ty mnei tak chwalisz, ze juz nic tylko musze Ci pozwolic caly wieczor dotykac te ksiazki jak juz przyjedziesz :))) Masz to jak w banku i :* jeszcze!

Aurora :) czekoladowo, trzeba zerknac ;-)

Małgosia-Gosia, trzymam kciuki za sobote, foremki i daktyle i pozdrawiam cieplo :)))

Eff said...

Widziałam je kiedyś na jakimś blogu. Twoje mają fantastyczny kształt. Każde, jak widać, są inne. Pycha.

jagoodoowoo said...

mniam, mniam :)
ciekawy blog :) będe zaglądać częściej :)
obserwujemy ?
http://jagoodoowoo-fashionismypassion.blogspot.com/

Anonymous said...

wow, jak smakowicie wyglądają (:

Pieturzaki said...

Niesamowicie wyglądają na twych zdjęciach, a jak równie niesamowicie smakują, bo i z naszym ulubionym nadzieniem orzechowym, to aż nieziemska pokusa mnie ogarnia by je wypróbować, tylko te wzorki, hmm trzeba by zaopatrzyć się w te szczypczyki. Musze nad tym pomyśleć. pozdówka:)

buruuberii said...

Evitaa, maamouli sa 2 podstawowe kszlty - z drewnianych foremek i "szczypczykowane" co kto lubi ;-)

jagoodoowoo, zapraszam ;-)

Burgund, moge dodac tylko ze tez dobrze smakuja ;)

Pieturzaki, szczypczyki latwo zrobic, stara metalowa foremka, mlotek nawet nei musi byc potrzebny :) Pozdrawiam cieplo!

Małgosia said...

Upiekłam, pyszne :-)

majka said...

Wspaniale ciasteczka. Ja o takich moge sobie tylko pomarzyc. Ach, zjadlabym teraz jedno... :))

Jo said...

Trafiłam tu dzięki kuchnipełnejsmaków i bardzo się cieszę :), bliskie mi są klimaty wschodu i fascynuje mnie rejon Syria-Jordania-Izreal, więc cichutko przysiądę do tych opowieści przy ciasteczku i zamknę oczy maczając je w kawie, jakbym tam była,
z przepisami kuchni czeskiej też chętnie się zapoznam i przyznaję, że drewniane foremki są niesamowite, jeśli możesz, to proszę zdradź, gdzie taki można dostać?

buruuberii said...

Małgosia, alez sie ciesze :-)

majka, podeslalam wiec :)

Jo, witaj! Zapraszam, rozkladam dywan i stawiam szklaneczki z herbata z szalwia :-)
Ta foremka na marcepan ktora jest gdzies we wpisie z listopada jest z pchlego targu, nigdy takiej pozniej nei spotkalam... Ale czeskie foremki na pierniki/marcepan mozna dostac u pana Slavika: http://www.slavik-rezbarstvi.cz
ja zamawialam je do Pragi i potem kilka rozeslalam do PL, pewnei kiedys powtorze taka akcje, wiec jesli masz ochote... ;-)

Jo said...

to korzystam z zaproszenia i rozsiadam się wygodnie, a na foremeczkę jak mnie będzie stać to się zapiszę, polecam się więc pamięci przy kolejnej akcji :)

Gosia said...

alez one sa po prostu....piekne!!!!

usciski Basiu **

Moje Gotowanie said...


Te ciastka przykuwają uwagę, wyglądają pysznie.
Bardzo lubię blogi, które sięgają do korzeni.
Pełen szacunek.
Jednocześnie zapraszam na mojego bloga - http://storczyk1.blogspot.com
Pozdrawiam :-)