Monday, April 30, 2012

z żytnią mąką, pieczone ziemniaki



gdyby ktos zapytal mnie, co dobrego wynika z tego, ze wyjezdzamy na emigracje, to przyklad kulinarny mam przynajmniej jeden i do tego sentymentalny. Gdyby nie moj wyjazd, to zapewne nigdy nie uslyszalabym jak moj szwedzki kolega Eryk z wyraznym zachwytem w glosie wspomnial (gdy pytalam go o ziemniaki Hasselback), o pewnych znakomitych jego zdaniem ziemniakach pieczonych w mące. Ziemniakach, ktore przygotowuje jego dziewczyna Marta. Gdyby nie ta polska emigrantka-krajanka, nigdy pewnie bym nie uslyszala opowiesci mojej Mamy. Opowiesci moze nieskomplikowanej, ale dla mnie bardzo cennej, opowiesci znad Wisly.

Ziemniaki w mące? Przeciez Babcia piekla nam takie! Gdy w calym domu pachnialo chlebem, a my nie moglismy sie doczekac na jego swieza pajde, Babcia w niecce (niecce, ktora chyba do konca zycia zostanie obiektem moich westchnien), w ktorej wczesniej wyrabiala chleb, obtaczala w zytniej jasniejszej mace ziemniaki i wrzucala do goracego pieca, kolo drzwiczek, zaraz obok bochenkow. My przebieralismy nogami nie mogac doczekac sie swiezego chleba, na szczescie ziemniaki byly gotowe duzo wczesniej niz wystygl chleb. To smak wyjatkowy, bo chleba nie pieklo sie codzien. To rzeczywiscie Basiu smak niezapomniany, wokol zapach chleba, a my z omaczonymi ziemniakami w rece. A maslo - gdy topilo sie na nich maslo to byly jeszcze lepsze. To smak niesamowity, te ziemniaki pieczone w mace mialy niemal smak "tamtego" chleba.
 

Choc nie wierze w przypadek, ani w z zbiegi okolicznosci, ani w zaden zamysl, to jasne jest, ze gdyby Marta nie trafila do Göteborga, nie poznala Erika, Erik nie przyjechal do Pragi, nie dopytywala bym sie go o szwedzkie ziemniaki, to nigdy nie zapytalabym Mamy o ziemniaki w mace... Znaczy sie tak mialo byc? Tak po prostu czasem jest.
Nie daje mi jednak spokoju cos innego, ze mianowicie tak niewiele brakowalo, a
nie dowiedzialabym sie, ze moja Babcia ziemniaki w mace tez piekla, z pol wieku temu, i juz prawie o nich zapomniala. Nie wiem ile przepisow moich babc, pradziadkow i praprababc przepadlo, przepadnie, ilu z nich juz nigdy nie odgrzebie. Jak to co byc moze proste, ale za to nasze i dobre, ocalic od zapomniania?*

Przepis na pieczone ziemniaki w żytniej mące (przepis Babci Celi):

ziemniaki sredniej wielkosci
zytnia maka (
jasniejsza)
sol

Ziemniaki obrac, oplukac, niekoniecznie osuszyc. Obtaczac w mace zytniej wymieszanej z odrobina soli. Piec 35-40 minut w piecu chlebowym, a w przypadku braku takowego w piekarniku rozgrzanym do 200st.C.
Doskonale smakuja z salatka wiosenna:
salata maslowa, 2 peczki rzodkiewek, 4 jajka gotowane na twardo, kilka lyzek jogurtu naturalnego, lyzka majonezu, posiekany szczypiorek, koperek i natka pietruszki, szczypta soli i cukru, ewentualnie czarny swiezo mielony czarny. Pychota!



*
powoli dojrzewam do tego, by wspominkowe wpisy o babc zaginionych, zapomnianych czy odlozonych gdzies na bok przepisach nazwac gornolotnie "ocalic od zapomniania".

16 comments:

pasjonatka said...
This comment has been removed by the author.
pasjonatka said...

nigdy bym nie wpadla zeby obtoczyc ziemniaki w mące ;D ciekawe

Monika said...

sentymentalne przepisy wyszperane z rodzinnych szuflad zawsze napawają mnie przyjemnym nastrojem,takim ciepłym,po prostu,a takie właśnie sa te ziemniaki!
pozdrawiam!

Jo said...

Chyba masz rację, ale często sami jesteśmy też sobie winni, szukając potraw egzotycznych, nowych doznań dla podniebienia, a potem przypominają się nam smaki dzieciństwa...

Majana said...

Basieńko jesteś niesamowita, uwielbiam Twoje wpisy pełne wspomnień.
A te smaki dzieciństwa są niezapomniane. Fajnie,że masz takie ciekawe przepisy w rodzinie.
:)
Pozdrawiam ciepło:)

peggykombinera said...

Basiu,
często drukuję sobie Twoje wspominki związane z babcinymi przepisami. Lubię do nich wracać. Zresztą wiesz o tym :-)
a ziemniak w mące mnie zaskoczył. całkiem!

Monika - Twoja Asystentka said...

o raju, nie znałam takich ziemniaków, ale chętnie wypróbuję. Sałatka wiosenna - boska, robię podobną. A na cykl "ocalić od zapomnienia" już ostrzę sobie zęby, zachęcona właśnie tymi ziemniaczkami.
Pozdrawiam
Monika

buruuberii said...

pasjonatka, no wlasnie ja tez, a to taki doskonaly pomysl i inny niz tylko nacinanie ziemniakow na przyklad...

Monika, zeby ten przepis byl tylko w szufladzie, to byloby swietnie. Moim babciom nei chcialo zaposywac sie prostych przepisow i nawet o nich opowiadac, ale jestem uparta i draze skale poki czas ;-)

Jo, wiesz mysle ze czasem to nasza nieswiadomosc, ze cos moze nieprzetrwac, bo zapomnimy, bo neidocenimy...?

Majana :* a moze i nam/mi Babcia piekla te zniemniaki, ale tego nei pamietam i ciesze sie, ze o tym uslyszalam.

peggykombinera, mnie tez wyobraz sobei :) Buziaki!

mnemonique, to ja sobie ostrze zeby na kolejne odcinki, albo choc powiem, ze juz chyba sie na dobre do tego cyklu przekonalam :-)

Fantazjana said...

Ocalaj!!! To takie cenne! Tym bardziej, że cichnące przepisy mają w sobie urok nienudniejącej prostoty.
Patent z ziemniakami wart wypróbowania;)

Monika. L said...

To najpiękniejsze historie z możliwych. Takie, dzięki którym człowiek znajduje spokój i uśmiech.
Piec, chleb, ziemniaki, mąka, kury, masło...tak pachniało i smakowało moje dzieciństwo u mojej Babci...

:) najcieplejsze pozdrowienia
Basiu
M.

Monika said...

Basia, chociaż słyszałam od Ciebie tą historię już chyba nie raz, to czytam jakbym po raz pierwszy słyszała o ziemniakach w mące, koledze Eryku, Babci znad Wisły.. Aż trudno się oderwać, piękna!
Ale właśnie, jak ocalić?

Uścisków moc :**
PS. Ziemniaki w żytniej mące jeszcze przede mną, ale taką surówkę pamiętam (dokładnie taką, z majonezem, żadne tam oliwy ;)) z domu, jako dziecko nie cierpiałam (bo za dużo "zielonego"), teraz robię ją sama jak tylko pojawiają się nowalijki :)))

Gosia said...

oj tak!!! koniecznie to zrob (taki pamietnik wspominkowy) i na kilku nosnikach zapisz,zeby nigdy nie przepadlo.Uwielbiam Twoje wspominkowe wpisy i zawsze podziwiam,ze masz ich tyle i to TAKIE!!!
Takich ziemniakow nie znam,ciekawie brzmia.....

Usciski Basiu i milego weekendu :)

folkmyself said...

Ha! Już wiem co na obiad!

buruuberii said...

Dziekuje za komentarze!

Monika, Monika L, Monika - lubei te historie, tak je pamietam, jako cieple, serdeczne,takie zamiast kolysnaki na dobranoc I wlasnie nei daje mi spokoju ze moglyby przepasc, pocieszam sie ze widocznie nei wszystkie musza byc zapamietane, na szczescie kilka przetrwa!

Usciskow moc :)

zakrecona kurka said...

Z przyjemnością rozejrzałam się po twoim blogu i zgłodniałam po tym czytaniu i oglądaniu. O ziemniakach w mące nigdy nie słyszałam, ale czuje nieodpartą pokusę żeby dzisiaj zrobić. Dzięki za pomysł! Smaczny blog!!!!!

buruuberii said...

zakrecona kurka, przyjemnei czytac ze Ci sie tutaj podoba! Ziemniaki polecam, nie sa to krewetki na bialy winie, ale smaczne bardzo :))