Monday, February 10, 2014

placki na sodzie, prołzioki



w kuchni, jak pewnie w każdym domu, spędzaliśmy najwięcej czasu. Kuchnia ma to do siebie, że zwalnia człowieka z wszelkich pozorów, przymusów, konieczności. W kuchni najlepiej się jadło, najlepiej się rozmawiało, najlepiej się milczało. Jeśli ktoś komuś chiał się zwierzyć, najlepiej było w kuchni. Kuchnia sprzyjała szczerości. 
Kuchnia to jakby serce domu, niezależnie ile się ma pokojów. Można by powiedzieć, jaka kuchnia, taki dom, w tym znaczeniu, jacy mieszkają w nim ludzie, czy nie mogą żyć bez siebie, czy ledwie się znoszą.
Mówiło się, że w kuchni mieszka pamięć.
strona 156, Władysław Myśliwski, "Ostatnie rozdanie", wyd. Znak 2013


z ganku wchodziło się wprost do kuchni. Kuchnia była duża, z wielką, koloru kawy z mlekiem, kaflową kuchnią po prawej w głebi, kuchnią, w której piecu Babcia Celka piekła chleb, z wielką żeliwną płytą, na której Babcia piekła placki na sodzie gdy chleb się za wcześnie kończył, a do soboty z pieczeniem chleba było jeszcze dzień, dwa.

W kuchni była podłoga z cegieł, wypolerowana, wyczyszczona. Po lewej stronie stał drewniany stół. Z nim wejscie do spiżarki. Potem wieszak na garnki, pod nim drewniana ławeczka i stołki z trzema nogami, które robił Dziadek Czesiek, kosz na drewno i już prawa strona ze wspomnianą kuchnią... Raj. Tak, to był raj. Chyba nie mamy ani jednego zdjęcia tej kuchni, oprócz tych obrazów przed oczami. Co tu więcej mówić, ze wspomnieniami się nie dyskutuje. Pamięć.

Placki na sodzie (w Beskidzie Niskim znane jako prołzioki, w innych częsciach Polski też jako proziaki, sodziaki od słowa proza/prołza czyli soda) to placuszki pieczone z ciasta z sodą oczyszczoną, często z kwaśnym mlekiem. Placki na sodzie zazwyczaj piekło sie na żeliwnej blasze kaflowej kuchni. Placki jadło się ciepłe, czasem z masłem, czasem ze śmietaną i cukrem. Proste, domowe, a niezwykłe. Łukasz ostatni wypiek tych placków podsumował "że też teraz ludzie nie robią takich pysznych rzeczy". Ocalić od zapomnienia.


Przepis na placki na sodzie, proziaki, prołziaki (z wspomnień i za An-ną):

1/2kg mąki
1 i 1/2 szklanki kwaśnego mleka 
1 solidna łyżeczka sody oczyszczonej
1 lyżeczka soli  
1 łyżka cukru

Mąkę wsypać do misy. Kwaśne mleko wymieszać z solą, cukrem i sodą oczyszczoną a następnie wlać do mąki i dość szybko zarobic gładkie ciasto. Podzielić na 6 większych (rozmiaru babci) lub 12 mniejszych porcji. Posypać mąką i rozwałkować na placuszki 2cm grubości. Piec na bardziej niż rumiano na żeliwnej patelni. Pyszne, co tu więcej mówić.

10 comments:

Unknown said...

ile to już czasu minęło odkąd je jadłam..
przywołujesz wspomnienia z dzieciństwa
jeszcze ciepłe, posmarowane masłem to było to..:)

An-na said...

No pewnie, że pyszne! I kto by pomyślał, że to takie popularne placki...

Gosia said...

nigdy takich nie jadlam, moze dlatego, ze moja Babcia pochodzila z Bialorusi i raczej tamtejsza kuchnie troche wiecej znam,ale o proziakach juz nieraz czytalam-powiadacie, ze dobre to??? zapisuje do sprobowania :)
Pozdrawiam Basiu :)i dziekuje jak zwykle za porcje opowiadan...

Olka said...

Zaglądam nie pierwszy raz...ale pierwszy zabieram głos... W moim rodzinnym domu na mazowszu Mama piekła je na,, fajerze,,
a mówi się na nie do dziś - sodziaki.
Bardzo je lubię... :)

Olka said...

Zaglądam nie pierwszy raz...ale pierwszy zabieram głos... W moim rodzinnym domu na mazowszu Mama piekła je na,, fajerze,,
a mówi się na nie do dziś - sodziaki.
Bardzo je lubię... :)

Evi said...

Zjadłabym :)

Ervisha said...

Placki z mojego dzieciństwa :)

buruuberii said...

ida kwietniowa, tak troche celowo o tym pisze, by nei zapomniec, by przypomniec :)

An-na, oj nei wiem czy takie popularne, ale wychodzi na to, ze w calej centralnej i poludniowej Polsce byly znane, a Ty mi Aniu uswiadomilas, ze mozne je robic i dzis a nei tylko topic sie w wspomnieniach...

Gosia, a znasz sones? Wiec plaski na sodzie to prostsza wersja, jakby bardziej "chlebowa" - dla mnei smak podstawowy i wspanialy :)
Prosze Gosiu i sciskam!

Olka, dziekuje za komentrz - dopisuje nazwe "sodziaki" do nazw tych plackow. Pozdrawiam serdecznie :)

Evitaa, poczestowałabym :-)

Ervisha, o prosze, to przybij piątkę!

Monika said...

U mnie to się właśnie "placki na sodzie" nazywa :-) Kiedyś nie przepadałam, bo z braku kuchni z płytą Babcia smażyła na patelni na tłuszczu i to zdecydowanie nie było to.. A takie bardziej pieczone niż smażone b. lubię :-)

Basi, zastanawiałam się kiedy ten cytat tu u Ciebie wyląduje ;)
Czekam jeszcze na ten z różą i szarlotką :)

Buziaki :)))

Majana said...

O, jadłam proziaki w Zakopanem. Pyszne były. :) Z ogórasem kiszonym.;)
Ściskam ciepło :)