w Republice Czeskiej nazywaja je marokankami, a w krajach angielskojezycznych florentines, po polsku tlumaczy sie ich nazwe jako florentynki. Zapewe jednak z Florencja czy Maroko maja tyle wspolnego, co fasolka po bretonsku z Bretania :)
Florentines to ciasteczka karmelowe z bakaliami. Klasyczny przepis ponoc wymaga, by na baklie skladaly sie: kandyzowane wisnie, migdalowe platki i kandyzowane skorki cytrusowe. Ciasteczkowa mase przygotowuje sie z polaczenia podgrzanego masla, cukru i maki (czesto miodu), do karmelu dodaje sie bakalie. Z masy formuje sie zazwyczaj kulki, uklada na balsze i piecze. Upieczone ciastka oblewa sie z jednej strony czekolada.
Florentines jakie znalam byly okragle, kusily mnie od dawna, ale wlasnie niekoniecznie w okraglej formie. Wypatrzylam u Karoli florentynki prostakatne. I wtedy nie mialam watpliwosci. Upieklam florentines z mieszanki orzechow, bakalii i kandyzowanej skorki cytrynowej, mase wylalam na blache, upieklam, a nastepnie pokroilam w kwadraty. Ten ksztalt to jest to!
Florentines to ciasteczka karmelowe z bakaliami. Klasyczny przepis ponoc wymaga, by na baklie skladaly sie: kandyzowane wisnie, migdalowe platki i kandyzowane skorki cytrusowe. Ciasteczkowa mase przygotowuje sie z polaczenia podgrzanego masla, cukru i maki (czesto miodu), do karmelu dodaje sie bakalie. Z masy formuje sie zazwyczaj kulki, uklada na balsze i piecze. Upieczone ciastka oblewa sie z jednej strony czekolada.
Florentines jakie znalam byly okragle, kusily mnie od dawna, ale wlasnie niekoniecznie w okraglej formie. Wypatrzylam u Karoli florentynki prostakatne. I wtedy nie mialam watpliwosci. Upieklam florentines z mieszanki orzechow, bakalii i kandyzowanej skorki cytrynowej, mase wylalam na blache, upieklam, a nastepnie pokroilam w kwadraty. Ten ksztalt to jest to!
Przepis na florentines z mieszanych orzechow i mieszanych owocow (na podstawie przepisu z Delicious Magazine):
100g masla
100g jasnego trzcinowego cukru
50g miodu
100g maki
150g orzechow (np. pekany i migdaly)
150g suszonych owocow (np. pigwa kandyzowanych, suszone truskawki czy borowki, jasne rodzynki)
50g domowej kandyzowanej skorki cytrynowej
polewa:
100g bialej czekolady
100g gorzkiej czekolady
Maslo roztopic na malym ogniu i dodac cukier, miod, nadal podgrzewac powoli az skladniki sie polacza, a cukier prawie calkowicie rozpusci. Nastepnie do cieplej masy dodac make, wymieszac dokladnie i zdjac z ognia. Dodac bakalie mniej lub bardziej drobno posiekane. Mase rozsmarowalam na grubosc 5mm na wielkiej blasze (40x40cm) wylozonej papierem do pieczenia, by mase wygladzic rozwalkowalam ja walkiem zwilzonym zimna woda. Pieklam 8 minut w temp 170 st.C (z termoobiegiem). Gdy "ciasto" nieco ostyglo pokroilam na kwadraty 5x5cm. Zimne ciasteczka posmarowalam polewa z czekolady bialej badz gorzkiej rozpuszczonej w kapieli wodnej. Znikaly szybko, szybciej te z biala czekolada.
PS. Ali i Gosi dziekuje pieknie za suszone truskawki i kandyzowana pigwe, w florentines idealne :)
100g masla
100g jasnego trzcinowego cukru
50g miodu
100g maki
150g orzechow (np. pekany i migdaly)
150g suszonych owocow (np. pigwa kandyzowanych, suszone truskawki czy borowki, jasne rodzynki)
50g domowej kandyzowanej skorki cytrynowej
polewa:
100g bialej czekolady
100g gorzkiej czekolady
Maslo roztopic na malym ogniu i dodac cukier, miod, nadal podgrzewac powoli az skladniki sie polacza, a cukier prawie calkowicie rozpusci. Nastepnie do cieplej masy dodac make, wymieszac dokladnie i zdjac z ognia. Dodac bakalie mniej lub bardziej drobno posiekane. Mase rozsmarowalam na grubosc 5mm na wielkiej blasze (40x40cm) wylozonej papierem do pieczenia, by mase wygladzic rozwalkowalam ja walkiem zwilzonym zimna woda. Pieklam 8 minut w temp 170 st.C (z termoobiegiem). Gdy "ciasto" nieco ostyglo pokroilam na kwadraty 5x5cm. Zimne ciasteczka posmarowalam polewa z czekolady bialej badz gorzkiej rozpuszczonej w kapieli wodnej. Znikaly szybko, szybciej te z biala czekolada.
PS. Ali i Gosi dziekuje pieknie za suszone truskawki i kandyzowana pigwe, w florentines idealne :)
25 comments:
Pierwsza!:)
Basiu, cudne ciasteczka! Bez względu na nazwę ( a wszystkie brzmią ładnie) częstuję się nimi, bo one są z karmelem:)!!! No, i przez Ciebie pieczone!
Całusy!
P.S. Czy styczeń aktualny?
zaglądam do Basi zaglądam i spać mi się jakoś zachciało ,ale ja dzielnie herbaty jeszcze naparzyłam :P i dalej do Basi zaglądam i jest , jest
Basiu takie kwadratowe florentynki to jak kolorowe sztabki wyglądają , mi przypominają takie sztabki z zdrowej żywności z początku lat 90 ubiegłego wieku-np malinowe nazywane były -dobra nowina w środku malina itd
Piękne te twoje ciasteczka , warto było czekać i pić herbatę coby nie usnąć
Basiu,
a wiesz, że nie znam smaku florentynek?
a wiesz, że jeszcze nie poszłam na pocztę?
a wiesz, że jestem na zwolnieniu?
:)
całuję Cię :**
Florentynki już od pewnego czasu kuszą mnie z kilku źródeł, ale takich jak Twoje, to jeszcze nie widziałam. Naprawdę idealne kształtem w Twoim minimalistycznym stylu! Cudne. A tych wszystkich suszonych owoców typu pigwa czy truskawki, to nawet nie wiesz, jak bardzo Ci Basiu zazdroszczę! U mnie takich cudów nie ma... :((
Ściskam mocno!
Jeszcze nigdy nie robiłam florentynek. Zawsze wydawało mi się, że przepis jest taki skąpliwkowany. Super wyglądają :)
Pozdrawiam :)
Nie jadłam ani florentynek ani marokanek. Ale nie dziwę, że się kojarzą się z Maroko: takie bakaliowe..
Popijam herbatkę i wyobrażam sobie smak..
Pozdrawiam!
A ja truskawki sobie sama ususzyłam i jagody i wisienki(ale tych już nie ma). Ostatnio w "Zagrodzie"( zdrowa żywność) kupiłam suszone czereśnie - co za pychota!
Florentynki znam i robiłam, ale... zupełnie inne. Ciasteczko i na to masa karmelowo-orzechowa. Musze kiedyś zrobić jeszcze raz, bo to są naprawdę pyszne ciasteczka!
Pozdrawiam Cię, Basieńko, najmocniej jak potrafię!
Ach, to TE florentynki i TE borowki? Basia, naprawde idealne, tylko zobaczylam zdjecie i od razu wiedzialam ze Ci napisze ze to jest to, idealny dla nich ksztalt, a tu prosze- sama napisalaś :D
Sliczne, musze sie wybrac po jakies suszone smakolyki (w wolne udalo mi sie oproznic wszystkie zapasy;)) i wreszcie je upieke, teraz juz na pewno :)
Sciskam mocno :)))
O,jakie cuuuudne!
Jeszcze nie jadłam florentynek. Pięknie wyglądają Basiu.
:)
Pozdrawiam Cię bardzo ciepło:*
M.
Basiu, śliczne prostokąty!Karmel w połączeniu z suszonymi owocami to prawdziwa poezja.
Ja też zawsze się zastanawiam, dlaczego one florentynkami się zwą?
Ściskam!
Florentynki kiedyś bardzo intrygowały moją koleżankę, aż gdzieś kupiła takie z polewą czeko, przyniosła nam i powiedziała: "To TO są właśnie florentynki!" Nazwa marokanki bardzo mi się podoba. Co do kształtu - kwadraty nie koła - przypomniał mi się jakoś Herkules Poirot i jego zamiłowanie do symetrii i linii prostych ;)
Basiu, zauwazylem tylko kawalek zdjecia na moim pulpicie i od razu wiedzialem, ze to Twoje!! Ale jestem z siebie dumny hehehehe
A ja tez wole te prostokatne. One maja charakter !
Podrawiam goraco :))
Yum, florentines naleza do jednych z moich ulubionych slodkosci! Twoje wygladaja szegolnie zachecajaca! Moc slodkich calusow!
Florentynki to ciasteczka, które potrafię jeść bez umiaru, zwłaszcza takie cieniutkie, które znikają nie wiadomo, kiedy. Pozdrowienia, Basiu.
mniam - pysznie wyglądają !
Mam do nich wielką słabość. Bo są pyszne, bo są śliczne i... w nazwie przypominają moje imię.
jakże mi miło, że Cię natchnęłam :-D. pychotki.
robiłam kiedyś słodkości bardzo podobne.. choc wydaje mi się, że nie miały w składzie mąki. uwielbiam bakalie, więc mogłabym florentines chrupac nieustannie(:
Hej Basiu, tak pomyślałam że tu zajrzę (bo czasem zaglądam), a tu te boskie ciastka :) Dla mnie to był przebój minionych Świąt (zaraz za nimi nugat i gwiazdki z rodzynkami)! Mało co mi tak smakowało jak Twoje kwadraciki z białą czekoladą. Od razu zaznaczę, że 'zamawiam' porcję na następny raz gdy się będziemy widzieć - o ile Ci się będzie chciało ;) Pozdrawiam!
ZAPRASZAM DO MNIE ! WWW.MOJEOTOCZENIE.BLOGSPOT.COM
A mi się florentynki zawsze właśnie z kwadratami kojarzyły. I z obroną mojej pracy mgr, bo komisja wtedy florentynkami właśnie się zajadała...
Ale robić jeszcze nie robiłam... a te suszone owoce w środku... oj kuszą :)
Florentynki znam i lubię- można je dostać w Mojej miastowej cukierni, są pyszne.
Nauczyła Mnie jeść ich pewna przemiła Maja, z Mają kontaktu już niestety nie mam,a florentynki dalej lubię.Może sobie je kupię niebawem, a może zrobię?
Pozdrawiam Cię, Basiu
Kochani, dziekuje Wam za komentarze, pochwaly i uwagi. Troche sie za pozno zabralam za odpisywanie, juz chyba nie ma sensu nic wyjasniac...
Sciskam naprawde serdecznie :)
one są rewelacyjne , proszę przyjaciółki :)
Post a Comment