Monday, October 29, 2012

leśne carpaccio



na złotym dworze złoty król  
Cały świat w złoto zmienił   
Obcy mu chleb i obca sól   
On tylko złoto cenił  

Złote ma łoże, złoty stół   
Złote pałacu wrota   
I tylko te potrawy je   
Co mają kolor złota  

Jemy przeto z króla woli 
Złote rybki i kanarki 
Bez musztardy i bez soli 
Żeby nie straciły barwy – na surowo. 
Na surowo? 
Kto by upiekł płaci głową!
25:16 minuta (6:10 czesci 3/5), bajka muzyczna Krystyny Wodnickiej (1977) na podstawie "O dwóch takich, co ukradli księżyc" Kornela Makuszynskiego

Wsrod ulubionych bajek wczesnego dziecinstwa Lukasza prym wioda: "Szelmostwa lisa Witalisa" Brzechwy Jana, ponoc kultowe "Flanele", czyli "C.j.s.t.d w dolinie ciekawosci" Magdy i Andrzeja Dudzińskich oraz Kornela Makuszynskiego "O dwoch takich..." w sluchowisku Krystyny Wodnickiej. Lukasz czasem mowi, ze jakie bajki, taki czlowiek wyrosnie i nie wiem tylko czy ma na mysi te szelmostwa

W kazdej z wspomnianych bajek znajdziemy obszerne "jedzeniowe" wstawki, wiec tylko pozornie moze sie nam wydawac, ze wspominanie o jedzeniu w ksiazkach czy bajkach dopiero teraz stalo sie takie popularne... Wiem, teraz jest inaczej, lepiej, ale nawet dzisiaj dzieciece marzenia sa bardzo podobne do takich Jacka i Placka jak to: jadłbym co dzień bułkę z cukrem - no dobrze, moze czasem jeszcze z czekolada.

Dzis zas bedzie na surowo, kto by upiekl placi glowa!

Przepis na leśne carpaccio z dzikiej polędwicy (pomysl na dlugo marynowane carpaccio od Arka):

500g dzikiej poledwicy*  
50g soli  
50g cukru 
lyzeczka jagod jalowca  
pol lyzeczki czarnego pieprzu  
skorka otarta z cytryny   

do podania: parmezan, bukowe orzeszki (piniole moga byc:), przednia oliwa, sok z cytryny, pieprz swiezo mielony

Na aluminiowej folii wymieszac cukier z sola, utluczonymi jagodami jalowca, swiezo mielonym czarnym pieprzem i skorka otarta z cytryny. Poledwice dokladnie obtoczyc w tej marynacie (a wrecz marynate docisnac), szczelnie zawinac w folie i wlozyc do lodowki. Po 24 godzinach rozwinac, poledwice osuszyc i mozna sprobowac, lecz lepiej ponownie zawinac w folie i schowac do lodowki na kolejne 24h. Nastepnie krioc poledwice na bardzo, bardzo ciekie platki i podawac z platkami parmezanu, orzeszkami bukowymi (lub piniowymi), polane dobra oliwa i skropione sokiem z cytryny. A przy okazji nadmienie, ze jeszcze lepsza jest pizza z carpaccio, ale to juz zupelnie inna bajka.         

* polecam poledwice z sarny, daniela czy jelenia, choc z wielkim zdziwieniem odkrylismy, ze i intensywnie aromatyczna poledwica z dzika jest nienajgorsza na takie carpaccio.

12 comments:

Majana said...

Basiu i ta polędwiczka jest surowa, rozumiem? Kurczę, nie próbowałam nigdy takiego cuda!
Ten wiersz sprawił , że się uśmiecham, te bajki, opisy... Fajnie sobie poczytać i zobaczyć, że pełno w nich kulinarnych wstawek.

Orzeszki bukowe! Mniam, uwielbiam. Cudna fota!
Uściski:*

Monika said...

A placki ze śniegu smażyliście szelmy drogie? :)

Basia, jak dla mnie to to jest danie na miarę jakiejś ekstra restauracji, fantastyczne! I miseczka też fantastyczna :)
A niedawno odkryłam jodłowe igiełki, mają fajny cytrynowo-żywiczny aromat, może też by pasowały?

Uścisków moc :*

ewelajna Korniowska said...

Pewnie, że pełne, tylko my patrzymy na nie z innej perspektywy... Jestem pewna, że nie blogerzy kulinarni w ogóle tego nie widza...A kokoszkę smakoszkę pamiętasz?
Też myślę, jak Moinka, że to pachnie elegancką restauracją...

Evi said...

Polędwica wygląda pięknie. Czasem jak patrzę na to, co dostępne w większości sklepów, to płakać się chce wręcz.

A "dym jałowca łzy wyciska" ;).

Pozdrawiam!

buruuberii said...

Majana, uhm surowiutka :) A te bajki sa niesamowite, choc ja z wymienionych znam tylko "Lisa", to nei moglam sie nasluchac "O dwoch takich" fragmentu o Zlotym Panu... :*

monika, my plackow nei smazylismy jeszcze :D ale szczerze mi za kazdym razem bylo zal tych biednych zwierzat ktore naniosly sloniny... no niepotrzebnie jest czlowiek uczuciowy :-)

Monis, dzieki! Bo wiesz wkoncu wzorowane na pomysle Arka, to nei mzoe byc inaczej :) ja pomyslalam o szczwiku zajeczym, ale igielki bardziej by do orzeszkow bukowych pasowaly! :*

ewelajna, a kokoszki smakoszki nie znam... Ja to tylko pamietam "Malpke Fiki Miki", a potem to juz byly jakies smutne Sierotki Marysie...

Evitaa, no ja czasem mam "fuksa", czyli kogos sie zwie mysliwym... a przyznam, ze w sklepie mam problem, nierzadko, dobrze ze chco dobre warzywa i owoce sa, bo wtedy by byla dopiero bieda :)

I na koniec:
"- Sadła jeszcze! Sadła! Prędzej! No, bo placki wam uwędzę!"

Ewelina Majdak said...

Oj nie to zdecydowanie danie nie dla mnie :) Mam jakąś naturalnie wrodzoną awersję do surowego mięsa, a na widok tatara... a nie powiem co mi się robi :)
Ale mogłabym patrzeć jak to wszystko jest pięknie ułożone w tej pięknej skorupie. Taką książkę kucharską to ja bym chciała Basiu z Twoimi zdjęciami i przepisami.
Miłego dnia :*

Gosia Oczko said...

Basia, Ty to zawsze coś ciekawego nam serwujesz.

ps. piękna skorupka!

Magdalena said...

cudowne to jest...bukowe orzeszki? zbierasz sama ?

buruuberii said...

ePolka, a mi sie zdaje ze Polcia jeszcze dobrego tatara/carpaccio nei jadla i stad te watpliwosci :))
A ksiazka - wiesz co Ci powiem - robmy swoje, od pisania ksiazek to sa inni :D :*

zemfiroczka, Gosik, widzisz musialam sie skorupka pochwalic :))

Magdalena, Magda i mnei zachwycilo... a orzeszki bukowe - tak, chyba tylko samemu, nei sadze by ktos to sprzedawal do celow spozywczych, choc wiem ze lesnicy np. gromadza jako nasiona...

Bernadeta said...

dla mnie takie danie pozostaje w na razie kwestii marzen. a szkoda..

Unknown said...

jak wybierasz dobrą dziką polędwicę?

buruuberii said...

Magdalena, zapomnialam Ci napisac, ze to carpaccio dlatego nazywa sie "leśne", ze trzeba sie po skladniki wybrac do lasu i w tym tez wiele drzemie uroku potrawy :)

Bernadeta, to pozostaje mi si eusmiechnac i trzymac kciki za szybkie spelnienei carpacciowego marzenia!

.aleksandra, w sumie to nie potrafie odpowiedziec scisle na Twoje pytanie. Jestem zdania (sluchajac zdan tych ktorzy pozyskaniem dziczyzny sie zajmuja, a mam takich w rodzinie), ze jakosc dziczyzny jest w Srodkowej Europie wysoka, powiedzialbym ze jesli juz sie w PL dziczyzne ma czy kupi, to bedzie dobra, z lasu. Niestety nei mam doswiadczenai z zakupem dziczyzny w polskich sklepach (kupujemy dziczyzne w skupie), ale kazdy kawalek dziczyzny jaki mialam kiedykolwiek w zyciu byl lepszy niz najlepsza polska wolowina/cielecina.