Monday, November 08, 2010

řepánky


przed oczami stanal mi widok z dziecinstwa, gdy to jezdzilismy jesienia do Babci (Babci Celki, tej po ktorej jestem taka wygadana:), tuz za mostem na Wisle w Szczucinie, obowiazkowo przy skrzyzowaniu w Ratajach Slupieckich lezaly haldy burakow, cukrowych burakow. Tata probowal wtedy zartowac ze to Kongresowka, a ja nie wiedzailam ze kiedys na widok gor usypanych z burakow cukrowych westchne z zachwytu.

Przed oczami stanal mi widok z dziecinstwa, gdy rok temu w czasopismie Apetit (czeski odpowiednik Kuchni) znalazlam przepis na řepánky, w artykule ktory proponowal warzywa na slodko, na marginesie dodam, ze jedyne powszechnie powazane w Czechach warzywa to ziemniak i biala kapusta :) O burakach cukrowych nie myslalam przez dwadziescia z gora lat, chociaz po cukier buraczany siegam niemal codzien.

Řepánky to drozdzowe buleczki nadziewane farszem z burakow cukrowych (cz. cukrová řepa) i mielonego maku. Sa regionalnym wypiekiem i specjalnoscia
Polabí (Nizina Połabska) od konca XIX wieku. Podobno w Czechach buraki cukrowe czasem spadaja z ciezarowek ktore je woza :-) wiec po co komu nasiona burakow cukrowych?

Dzieki Anoushce i Ptit Suisse, ktorzy nigdy nie widzeli by ktos na widok gor usypanych z burakow cukrowych westchnal z zachwytu, burak przwiozlam znad jeziora Neuchâtel. Anoushka i Ptit Suisse (i Lukasz rowniez) mieli watpliwa przyjemnosc uczestniczyc w splewach (czyt. szaber, granda, pachta), dziekuje Wam ogromnie za wyrozumialosc i przepraszam za namawiane do niecnych czynow :-)

Przepis na řepánky czyli drozdzowe buleczki z burakiem cukrowym (nadzienie 1 Apetit, nadzienie 2 - moja fantazja):

ciasto (wg. przepisu na
bułkę bardzo dobrą Marii Disslowej)
250g maki
125ml mleka
15g drozdzy
zoltko
lyzka cukru z wanilia
30g masla
szczypta soli
skorka otarta z jednej cytryny
zoltko do posmarowania buleczek

Ciasto drozdzowe przygotowac ulubionym sposobem, nastepnie podzielic na 12 kawalkow i:

Nadzienia:
1. (na gornym zdjeciu z lewej) Napelnic lyzka buraczano-makowego nadzienia z Polabí: 250g utartego na tarce o grubych oczkach buraka cukrowego podsmazyc na lyzce masla, podlac odrobina wody i dusic kilka minut. Dodac 125g mielonego maku i 125ml mleka, dusic az masa wchlonie caly plyn.

2. (na gornym zdjeciu z prawej) Kazda buleczke zarobilam z lyzka utartego buraka cukrowego: do wyrobionego drozdzowego ciasta dodalam utarty na tarce (grube oczka) burak cukrowy i ciasto jeszcze kilka sekund delikatnie wyrabialam.

Buleczki ulozyc na blasze, pozostawic do wyrosniecia. Posmarowac zoltkiem. Piec w temperaturze 175 st.C na rumiano (20 minut). Bulki sa znacznie lepsze gdy calkowicie wystygna.

Wrazenia smakowe:
Lukasz: te buleczki to sa dopiero retro, juz wiem teraz co jadlo
sie w XIX wieku na czeskiej wsi na przednowku. Probowal jeszcze potem ratowac sytuacje i dodal: smakuja jak buleczki z burakiem...
Basia: wersja 1. buleczek smakuje jak buleczki z makiem o melasowym aromacie nadzienia, te z tartym burakiem smakuja jak buleczki ze slodkim burakiem :)


40 comments:

Amber said...

Basiu, wiesz,że moja prababcia Franciszka z buraków cukrowych smażyła pyszne konfitury, piekła placki i robiła kandyzowane cukierki?!
No wspaniałe były!
Te czeskie bułeczki są takie urocze.A połączenie buraka z makiem to jest coś! tylko skąd ja wezmę buraka cukrowego...? Bo muszę je upiec! Może też się gdzieś zasadzę...

Misia said...

Och ach, fascynujące! Intrygujące! Jeszcze nie mam odwagi, by wypróbować, chociaż pól buraczanych mam pod dostatkiem, ale zapisuję.

Pozdrawiam ciepło!

Anonymous said...

Po pierwsze - jestem zakochana w ostatnim zdjęciu.

Po drugie - buraki cukrowe... Obecnie największy chyba obiekt moich westchnień i fantazji. Tylko gdzie ja to cudo dostanę? Nie mam gdzie iść na "splewy"!

Ściskam, Basiu droga! :*

An-na said...

Ha, ha! A ja buraczane podpłomyki i buraczane placki oraz buraki pieczone w ognisku w dzieciństwie jadałam. Wtedy lubiłam ten smak... A buraki, faktycznie, często z ciężarówek na drogę wypadają. W Lublinie, na przykład.

A co zapachu - to pójdę dalej: mnie nie tylko wzrusza zapach pryzmy buraczanej, ale tęsknię do tego przedziwnego mysiego zapachu buraczanych wysłodków, jaki się w pobliżu cukrowni unosił...
Sentymenty!

Unknown said...

Wyglada bardzo zachecajaco!

Ja tylko sprostuje, ze Baska to tylko mocna w gebie jest, a na szaber chodzilam ja narazajac sie na eksmisje z naszej wiochy :))) Jak widze warto bylo!

Basku cala przyjemnosc po naszej stronie :*

buruuberii said...

Amber, kandyzowane cukierki? to jakies szalenstwo, uwielbiam takie pomysly im starsze tym lepsze, ale burakow jak na lekarstwo... Napisz prosze jaka znajdziesz nasiona :))

Misia, witaj :-) Cos czuje ze bedziesz jedna z nielicznych ktorzy maja burakow pod nosem pelno... Pozdrowienia sle!

Zaytoon :-)) W Malopolsce rzeczywiscie jakos burakow cukrowych malo... Nasion nawet szukalam, ale wtedy kazdy mi mowil, ze buraki spadaja z ciezarowek :)

An-na, buraczane podpłomyki? A moze podeslesz przepis? Nie znam tych zapachow i czuje ze mam czego zalowac... Sciskam Aniu!

Anoushka, ale mi dogadalas :-)) Nie mialam odwagi, ze napisac ze zmusialm Cie do tego, ale przeciez to dlatego ze siedzalam po zlej stronie :-)) :*

Anja said...

Kiedys w moim rodzinnym miescie byla cukrownia (niestety zlikwidowana i zostaly po niej zabytkowe budynki)-to rzeczywisci buraki mozna bylo zbierac z ulicy. Ale nie wiem czy byli chetni.
Milo sie czyta o takich tradycyjnych wypiekach-choc sama bym sie na nie nie porwala. Tym bardziej Cie podziwiam i dziekuje za ten wpis.
Pozdrawiam.

margot said...

Basia , Ty jesteś niemożliwa wiesz?
"řepánky" o matko kochana , ja nawet ani trochę nie byłam świadoma ,że takie coś jest
A tu niespodzianka u Basi jest , no tak , tak można było to przewidzieć , że u Basi takie coś będzie
Ja chcę buraka , buraka cukrowego ,albo z 3 buraki chce ,aaaa bardzo chce

p.s ja z buraka cukrowego, z centralnej Polski mi przywiózł kolega z 3 lata temu robiłam taki syrop-karmel ,ach ale to dobre jest , tzn było

Mihrunnisa said...

Jak zobaczyłam zdjęcie to pomyślałam że zrobiłaś cebulaki zamojskie w formie bułeczek :-) a tu takie miłe zaskoczenie. Ciekawa jestem smaku.
Ja z dzieciństwa pamiętam że rozwozili tak jak u Ciebie buraki tak u mnie ziemniaki traktorem i wołali kaaaaaartofle ;).
Ps. a na szkoleniu to ja byłam właśnie w Wiśle :-)
Pozdrawiam

Monika. L said...

Zachwyca Pani proszę Pani :)

Basiu fantastyczny wpis.
Góóóry buraków i szabrowanie jest mi znane w rejonów moich rodzinnych - północno-wschodniej Polski.
Przywiozłyśmy z Mamą kilka i miały być z nich placuchy, ale czasu zabrakło :P

To fajne "coś" u Ciebie przykuwa uwagę :)))
M.

Majana said...

Jakie fajniusie te bułeczki Basiu!
A tak w ogole zazdroszczę spotkania:) Super :) Naprawdę:)

Gosia said...

Buraki i mak? Jakie zaskakujące połączenie:) No i te piękne zdjęcia...

Bea said...

O nieee... Bylas w CH?!?

:(((

asieja said...

ten widok z dzieciństwa.. to tak ładnie brzmi.

Ewelina Majdak said...

Nie może być dwa razy na górze z lewej :) Jak to powiedział Dawid lewo jest tylko jedno :DDD
Basiuuuuu czu Ty też zakochałaś się w Szwajcarii jak ja?
Mam nadzieję że tak! Bo... albo nie, nie powiem :D
A tymi bułkami to mnie wbiłaś w ziemię! Czadowe.
Żabowie faaajni są mogę potwierdzić :D

KUCHARNIA, Anna-Maria said...

Basiu! Oj, jak czekałam na poniedziałek:) Ależ niesamowity post - lubię takie "szabry" kulinarne, a bułeczki niesamowite! Masz wyjątkową zdolność do wyszukiwania takich cudeniek!
Pozdrawiam Cię serdecznie!

Monika said...

Rety, Basia, to TE bułeczki! Czekałam kiedy się pojawią i oczywiście spodziewałam się opowieści o wujku elektryku, a tu masz :D Oj Basia, Basia, niesamowite :)))
A recenzje Wasze - wejdą może na stałe w skład notek? Świetne są! :)))

A powiem Ci że ostatnio też piekłam jedne "retro" bułeczki, Ty piszesz o smaku melasy, te moje były z melasą właśnie - myślałam że drożdżowe zawsze jest dobre -otóż nie zawsze :D

Ściskam mocno :)))

P.S. Do splewów (tak się odmienia?), szabru i grandy dorzucam pomorską "pachtę" :)
:*

ewelajna Korniowska said...

Basieńko - śliczne!I intrygujące, bo, kto w tych czasach zajmuje się burakiem...? Moja babcia opowiadała, że w czasie wojny było u nich ciężko i jej mama robiła dżem z buraków cukrowych, bo nic więcej nie było... A tu teraz towar deficytowy...
Fajnie miałaś, że byłaś z Anushkami...:)
Mocno pozdrawiam:)

thiessa said...

O widze, ze rowniez jestes fanka czeskiego Apetita. Ostatnio kupilam wydanie zbiorcze za pol roku, to prawdziwa gratka.
A na buraki cukrowe rozpytywalam swego czasu bo chcialam porzyrzadzic potrawe z ich lisci. Niestety, teraz nikt ze sprzedajacych warzywa nie jest rolnikiem z prawdziwego zdarzenia i w warzywa zaopatruje sie na gieldzie.

arek said...

Basiu, teraz mamy wszystko na pismie i to jeszcze z cala lista wspolnikow ;))) Pierwsze slysze o takim zastosowaniu b.cukrowych. Swietnie i apetyczznie wygladaja. Pozdrawiam(y)goraco

Agata said...

Świetny opis (także wrażeń smakowych), jak zwykle u Ciebie...
Pozdrawiam ciepło!

grazyna said...

Basiu, ja się wychowałam pod cukrownią na Kujawach i widok gór buraków był dla mnie codziennością. Jako dzieci zbieraliśmy buraki , które wypadły z przyczep traktorów i napawaliśmy się ich słodyczą.
Cukrownię -staruszkę już zlikwidowali, ale pamiętam, gdzie były place gromadzące buraki, jak będę przejeżdżać, to podkradnę i zrobię takie bułeczki :)

Jswm said...

zdjęcie wspaniałe!
jak mi kiedyś spadnie burak pod nogi, to kto wie...

amarantka said...

A kiedyś tak dużo wszędzie dookoła buraków cukrowych było... pamiętam z dzieciństwa, jak rodzice mi tłumaczyli, że to nie takie buraki, które normalnie jemy. I od tego czasu pozostało we mnie wrażenie, że one to takie niejadalne są.
A tu proszę! niespodzianka u Basi! mit mojego dzieciństwa obalony :)

Unknown said...

No różne dziwności mi smakowe po głowie chodzą ale te "buły" z burakami mnie rozbroiły.
Naprawdę zamieszały mymi kubkami smakowymi.
Ładnie opowiadasz ale to zapewne słyszałaś już wiele raz. Tak czy siak ładna historia z ładnymi smakami.
pozdrawiam

dorota20w said...

łał ! chętnie bym spróbowała !

viridianka said...

jak Ty to robisz że one są tak bogato nadziane? są niesamowite! równa otoczka z ciasta i mnóstwo nadzienia, to lubię a nie potrafię. Zdradzisz sposób napełniania?
śliczne zdjęcia Basieńko!

Agata Chmielewska (Kurczak) said...

a po takich bułeczkach z makowym nadzieniem nie ma się odlotu? ;)

Waniliowa Chmurka said...

Bułeczki ciekawe.
Twoja historia zaczarowana:)

buruuberii said...

Anulka, czyli te buraki naprawde czasem na ziemi leza? :-) Wiesz, lubi ete stare klimaty, boje sie chyba ze o nich zapomnimy... Pozdrowienia sle!

Alcia-Margot, naprawde niemozliwa? :-) Alu, ja rok temu tez bym nie powiedziala ze takie buli istnieja, teraz kazdemu cukrowego buraka zycze!

Mihrunnisa, slodkie sa, melasa delikatnie czuc, stary smak, ale jak trafisz na buraka to polecam :)
Buziak sle o przesylce napisze niebawem :)

Monika. L, dziekuje! ciesze sie ze to retro zachwyca :D

Majana, oj spotkanie niczego spobie, szczeze to lepsze niz buleczki :))

Gosia, Czesi bryluja w takich polaczeniech: mak-sliwka, mak-twarog i ow mak-burak...

Bea :((

Asieja :-) :*

Polka, "jedno jest lewo powiadacie? :D Szwajcaria jest sliczna i cieplo tam, co mnie jakos zaskoczylo :))
Wbic Pole w ziemie to jest cos :D

Anna-Maria, niesamowyty - ciesze sie! Rany, czyli tylko w Beskidzie Niskim chodzimy na "splewy"? Usciski :)
PS. Wiesz Aniu, probuje udowodnic ze jestem mega oryginalna, a tak naprawde to lubie te przepisy wiekowe...

Monika, no bo widzisz kuzyn Pioter chyba troche zapomnial... Ale upolowalam, nie moglam sobie odpuscic, uparta :) O recenzjach pomyslimy, a Ty nawet nie mow ze drodzowe moze byc "be" :D
PS. Pachte powiadasz, dopisane :)

buruuberii said...

Ewelajna, dzikuje ze napisalas o dzemie, ja tych opowiesci juz nie uslysze... Wiesz w zyciu bym nie powiedzla kilkanascie lat temu, ze zdobyc burak to bedzie teke wydarzenie! Anoushki fajowe :)

Thiessa, moze nie az fanka, ale bardzo lubie, choc zdarzaja sie wpadki w wadze skladnikow, ale zdjecia IMO maja b. dobre. A burak: wlasnie i nasion nie da sie kupic. Pozdrowienia sle :)

Arek, Praga pozdrawia Londyn :)) Prosze Arku, Ty o nas nigdzie nie donies :D

Agata :-)) chyba sie przekonam do tych smakowych opisow...

Grazynka, rany a ja pamietam ten smak z dziecinstwa jak przez mgle, raz ugryzlam z cikawsci i stwierdzialam, ze smakuje jak burak z cukrem :)) Podkradnij, ale ja Cie do tego absolutnie nie namawiam :))

Jswm, dziekuje! A jak takowy spadnie, to na Allegro prosze, my kupimy :-)

Amarantka, no ale przeciez my ich normalnie nie jemy :-) Usciski!

Bareya :-) Wiesz, smak stary taki, taki wrecz powiedzialbym z biedy chyba wynikajacy, wiec pomyslalam by ocalic od zapomninia... Pozdraiwam Cie serdecznie!

Dorota20w, a ja Cie poczestuje :-)

Viri, dziekuje! Wiesz z tym nadziewaniem to jest tak, ze dosyc cienko walkuje ciasto, robie z niego jakby lejek i napelniam nadzieniem tak prawie po brzegi i potem jesczcze go dopycham (bo jak mowil moj znajomy Izraelczyk: "malo nadzienia - znaczy biednie":) A moze kiedys bedziesz w PRG i zrobimy razem?

Aga-aa, ja tam takowego nie zaliczylam :)))

Olcik, a taka prosta, nie? :-))

Joanna DC said...

Niesamowite Basienko! Nigdy nie jadlam buraka cukrowego (poza oczywiscie cukrem z buraka) Buleczki wygladaja wysmienicie. Oh, ten Lukasz to szczesciarz :) Musimy jakos zaplanowac wspolne gotowanie :) Moze porzez Skype? Moc slodkich pozdrowien xo

karoLina said...

Ja wzdycham na samą myśl o górze buraków cukrowych, bo widok to egzotyczny i niespotykany w Kraju Buraka Cukrowego. Ciekawe.

Bułeczki wyglądają pysznie, ale nie wiem, czy odważyłabym się na całą blachę, albo i dwie, takich wypieków. Na jedzenie na pewno tak ;)

A tymczasem, zachowawczo upiekłam pain de Martin i pysznie było! Teraz to nawet wolę chleby od ciastek. Piec na pewno, a jeść... prawie. Pozdrowienia

margot said...

a to mnie pocieszyłaś z ta wiedza czy raczej nie wiedza ,że takie bułki można upiec i jeść :P

Monika said...

No uparta bestia z Ciebie, nie da się ukryć :)))
A wiesz Basia, trafiłam wczoraj na bułeczki mrkvanky i zelniky (w Mama to varila lip), podobny patent - nie wiem czy się skusisz, ale brzmi to wszystko niesamowicie!
Drożdżowe jest "cacy" ale drożdżowe z melasą - NIE ;-)

Buziaki :)))

Gosia said...

normalnie buzia mi sie sama ze zdziwienia otworzyla....
Basienko....raz za razem zachwycasz pomyslami,chyle czola!!!!!
No,cos takiego...bulka z burakiem cukrowym....w najsmielszych marzeniach nie wpadloby mi to do glowki,a tu jeszcze tak swietnie one wygladaja....:)
Osobiscie nie mialam wspomnien z tym warzywem,bo typowo miastowa "laska" ;) jestem ;) :)hihi
usciski serdeczne Basiula :)

Gosia Oczko said...

Hehe! Nazwa niezła! :) A i pamiętam opowieści o burakach nad Czarną Hańczą ;)))

buziak Basia! :)***

lo said...

Przypomniałaś mi ten widok z dzieciństwa. Sterty buraków cukrowych widziane za szyb samochodu. Nigdy ich nie jadłam w takiej formie. Czy w obecnych czasach trzeba po nie jechać do Szwajcarii?

Muscat said...

Od dzisiaj poluję po drogach na ciężarówki z burakami :) Kiedyś było ich dużo, bo mieliśmy cukrownię, teraz będzie trudno, ale muszę - filologia czeska zobowiązuje - będę przyrządzać więcej czeskich potraw.

viridianka said...

Basia z największą przyjemnością :) zwłaszcza, że w Pradze jeszcze nigdy nie byłam.