Monday, October 31, 2011

graavilohi


najbardziej pożądane w Pradze są mieszkania, które mają z jednej strony wejście do metra, z drugiej las, a z trzeciej widok na morze - jeden jest tylko problem: takich mieszkań jest w Pradze bardzo, bardzo mało :D
praski dowcip, zaslyszane w czeskiej telewizji

Prawda jest, ze takich mieszkan w Pradze, a nawet w calych Czechach wogole nie ma. Nigdzie poza Praga nie ma metra, ale co wazniejsze, jak zreszta kazdy wie, Czechy nie maja dostepu do morza. Wsrod ryb kroluje wiec: karp - nie znam nikogo kdo by měl kapra rád, ale kazdy mowi ze to czeska ryba narodowa; pstrąg - popularny, ale znacznie mniej powazany niz karp.
I dlugo, dlugo nic, az wreszcie pojawia sie wieprzowina ;-) Ryba na czeskich stolach nie gosci zbyt czesto, zreszta na polskich tez ciagle jej za malo.

Przygotowujac sie do czerwcowego weekendu w Helsinkach zagadnelam Age B, ktora od lat mieszke w Finlandii, o kilka finskich "musisz". Aga napisala o paru atrakcjach turystycznych, dala tez oczywsice kilka rekomendacji
kulinarnych: "co do jedzenia - na pewno warto stawiac na ryby. Finowie na przyklad biora surowego lososia, daja gruba sol, cukier, koperek, zawijaja i na 24 h wstawiaja do lodowki. Losos sie pieknie zaprawia, pozniej kroi sie go na cienkie plasterki na chleb z maslem i wsuwa na sniadanie :D jest boski! Nazywa sie graavilohi i tak naprawde mozna go samemu w domu zrobic." Mozna, wiec zrobilam. Aga, dzieki!

Graavilohi (fin.), gravlax (szwed.) to skandynawska potrawa z surowego lososia marynowanego w soli, cukrze i czesto koperku. Nazwa pochodzi od dawnego zwyczaju, zgodnie z ktorym potrawe ta przygotowywali rybacy zakopujac solonego lososia w piasku, gdzie ulegal lekkiej fermentacji. Slowo gravlax znaczy ni mniej, ni wiecej jak "ryba z grobu". Dzisiaj zamiast fermentacji, lososia obklada sie gruba sola z cukrem i pozwala dzialac cisnieniu osmotycznemu przez co najmniej dobe. Szwedzki kolega Eryk, ktorego klasyczny gravlax jest wysmienity, radzil mi eksperymentowac z marynata cytrynowo-pomaranczowa, Aga polecala marynowac rybe wraz ze skora, ta sama Aga radzila marynowac przez dzien, Eryk przez dobre dwa - sprobujcie sami - wysmienity!

Przepis na graavilohi (Agi B + 2 grosze od Eryka):
500g płat swieżego łososia
25g grubej soli
25g cukru*
koperek, badz swiezo zmielony czarny pieprz albo skorka cytrynowa

Plat lososia oplukac, pozbawic osci, obsypac dokladnie, ze wszech stron sola, nastepnie cukrem, pieperzem (i/badz galazkami koperku badz skorka cytrynowa). Rybe zawinac w papier do pieczenia (mozna w folie aluminiowa lub foliowy woreczek), przez okolo 30 minut pozostawic w temperaturze pokojowej, a nastepnie wstawic na 1-2 doby do lodowki. Po tym czasie ryba jest gotowa (mozna oczyscic recznikiem papierowym z ewentualnie pozostalej soli). Kroic w cienkie plasterki, podawac z chlebem z maslem. Mniam.

* Aga radzila by ilosc uzytego cukru wynosila 1/3 ilosci uzytej soli, ale zalecenia roznia sie od przepisu do przepisu ;)

27 comments:

Amber said...

Uwielbiam!
I zawsze marynuję ze skórą przez dwie doby.Patent z pomarańczą wypróbuję niebawem.

Waniliowa Chmurka said...

kurczę. fajne pomyślane z tym łososiem.
co do tych mieszkań, to chyba nie tylko w Pradze ludzie chcą takiej lokalizacji;)
hehe

KUCHARNIA, Anna-Maria said...

Buru! Ale pysznie, ale pięknie! I ja pomysł z pomarańczą pozwolę sobie podkraść;)
Uściski!

peggykombinera said...

Poniedziałkowy wieczór.
W blogosferze pojawiają się opowieści Basi:)
Helsinki podobały mi się. Bardzo. Były deszczowe, ale klimatyczne. I łosoś smakował tam inaczej. Lepiej.
:)

Hania-Kasia said...

Bardzo fajny pomysł na łososia. Muszę któregoś dnia wypróbować, bo brzmi i wygląda smakowicie.

An-na said...

Taaa, Warszawa też ma mało mieszkań z widokiem na morze... i zapewne dlatego nie mogłam wczoraj kupić świeżego łososia na gravlaxa. Kupiłam za to duuużo koperku ;)

buruuberii said...

Strasznie mi sie nei chcialo odpowiedac na komentarze, ale An-na mnei tak zagiela swym komentarzem, ze sie zmobilizuje:

Amber, to powinnam jednak ze skora - jej...

Olciaky, z mieszkaniami wiem, ale lubie ten zart, co zrobic :)

Anna-Maria, alez prosze krasc, choc moze bez pozwolenia smakuje lepiej? :)

Karola, ale miod lejesz na moje ucho/oko :D

Hania-Kasia :)

An-na, jak wyzej - padlam razona smiechem :) Tez czasem nei wiem czy Praga lezy w Europie, nawet takich zwyklych dorszy ni ma :D

Unknown said...

Tutaj z mieszkaniami jest podobnie. Z jednej strony Alpy, z drugiej morze, a z trzeciej dostęp do metra... Problem bywa zazwyczaj z punktem drugim i trzecim :D. Z rybami jest podobnie :D

Do graavilohiu przymierzam się od dawna. Może zdobię na Święta.
Cmok

majka said...

Uwielbiam lososia. W takiej wersji jeszcze nie jadlam. Kusisz mnie strasznie Basiu :)) I od razu przypomnial mi sie losos robiony przez Jamiego Olivera, marynowany z dodatkiem czerwonych buraczkow i wodki (znalazlam przepis w jednej z kiazek Jamiego a Liska prezentowala go na swoim blogu).

Sciskam Cie mocno i przepraszam, ze tak Cie zaniedbalam :))

pepa w kuchni said...

Koniecznie muszę spróbować łososia w takim wydaniu! :)

Majana said...

Basiu, muszę koniecznie skosztować takiego łososia. Pysznie się zapowiada:).
A wiesz, bardzo lubię Twoje wpisy:)

Całuski:*

ewelajna Korniowska said...

Oj, Basieńko, a u nas widzisz mieszkania z widokiem na morze to są, ale drogie... jak licho...! A łosoś w cenie jak... wszędzie - mimo wszystko:(. Ale na piechotę można dojść wszędzie...:)
Jadłam tego łososia:) Ale w domu jeszcze nie robiłam - spróbuję:)

katie said...

Ryba z grobu... idealne na Halloween :)

Monika said...

Ale numer, ryba na bezrybiu (czyt. w Czeskiej Republice)! :)))

Super Basia, gravlax lubię, ale z cytrusami to jest pomysł dla mnie zupełnie nowy i zupełnie doskonale brzmi :)

A ja za 2 tyg. będę w rybnej krainie i liczę po cichu na cosik dobrego rybnego bardzo, Krk to bliżej Pragi jednak niż Mazur :D

:**
PS. Od dawna myślę o wsadzeniu do soli jakiejś słodkowodnej ryby, nie wiem tylko czy to nie jest jakaś straszna herezja? :)

buruuberii said...

Anoushka, naprawde u was z rybami jak u nas, oj pamietam tamta osmiornice, chyba jednak ciut lepiej :))) :*

majka, polecam! a tego Jamiego znam, barwi sie tak ladnie, ale postanowilam zaczac od kasycznego, choc buraczkowy wyglada bardzo, bardzo :-) PS. Oj, nei przejmuj sie zaniedbaniem, czasem tak bywa...

pepa w kuchni :)

Majana, a juz wiem ;) dziekuje Ci!

ewelajna, ja bym bardzo chciala moc dojsc na piechote z domu do morza ;) w nastepnym zyciu? :*

katie, rany, w zyciu bym nie pomyslalam o Halloween, ale cos w tym jest ;)

monika, jej Mazury... to ja chyba pojde spac ;-) Monika, wiesz gdzies slyszalam/czytalam o gravlax z wszelakich innych ryb (choc wszyscy mowia zgodnie ze z lososnia najpopularniejszy), ale zapytam Eyryka cobym nie pletla glupot. Popatrz, Ty choc masz co wsadzac do tej soli ;) :* na noc

atina said...

O takie danie to ja bym sobie chętnie przygotowała:) A ten dowcip o mieszkaniach w Pradze - świetny!

Gosia said...

jadlam,bardzo mi smakowal,ale szczerze mowiac nie wpadlam na to,zeby samemu zrobic....dzieki Basiu......
Usciski :)

Monika said...

Świetny pomysł na łososia;),ale żeby na śniadanie go wcinać;)pozdrawiam!M.

Asia said...

W mojej głowie już roztacza się wizja (a nawet kilka!) co zrobić z takim łososiem... najchętniej poleciałabym teraz do sklepu, ale wszystko zamknięte. A co gorsza za oknem ani metra, ani lasu, ani morza...
Pozdrawiam! :)

Gosia Oczko said...

Na gravlax zasadzam się od 3 lat prawie. Muszę to w końcu uskutecznić!

Froggy said...

Też uwielbiam!
Proponuję wypróbować w tej wersji pstrąga (ale trzeba znaleźć dużą, a przede wszystkim mięsistą sztukę,). Jest delikatniejszy od łososia i idealnie komponuje się z blinami. Po prostu bajka!
A wersję z pomarańczą wypróbuję na Boże Narodzenie.
Ponieważ to mój pierwszy komentarz (wierną czytelniczką jestem od lat) chciałam przy okazji podziękować za przepis na dereniówkę. Zrobiła furorę wśród rodziny i znajomych:)

Ewelina Majdak said...

O i to jest coś czego nie tknę nawet patykiem :) Nie, nie dlatego że jest niesmaczne, ale dlatego że to ryba, w dodatku surowa :)
Fuj :)
Za to Dawida uwiodłabyś do siódmego nieba :)

Pozdrowienia dla Waszej Trójcy :)

Ania Włodarczyk vel Truskawka said...

Helsinki w czerwcu? Wow, juz nie moge doczekać się Twych zdjęć, Basiu! :)

Jak dobrze Cię czytać znów. Wracam do blogowego życia powoli...:)

Usciski!

buruuberii said...

Atina :-D dowcip ciagle mnei smieszy...

Gosia, no a to takie proste :)

Monisia :)

Asia, ale moze chociaz sklep z lososiem w poblizu?

zemfiroczka, no to nawet dluzej niz na slynna nalewke chyba :DD

Froggy, witaj! Dzieki za propozycje, juz zaczelam myslec czy gdzies widzialam duze pstragi, bo bardzo mi odpowiada taki pomysl. Brado mnei cieszy, ze wyprobowalas derneiowke - taki komenetarz to sama radosc - sciskam Cie :)

eMajdak (Polka), chcialam od razu napisac, ze "zadnych fobii sie nie podejmuje leczyc", jednak sie ugryzlam w jezyk, bo sama nei jem np. grzybow :D
PS. To musisz Dawida czesem do nas wysylac na sniadania ;)

Ania Włodarczyk (aka vespertine), ze zdjec Aniu to cale 2 sa na drugim blogu :-)

Ania said...

Uwielbiam surowego łososia, koniecznie muszę zrobić. Proste, ale zapowiada się smakowicie.

buruuberii said...

Król, witaj ;-) gdy gnamy za nie-wiadomo-czym i chemy zyc szybciej i jakby wiecej, proste a wykwintne dania zdaja sie byc na wage zlota :D Pozdrowienia sle!

Paszczak said...

Fajny ten łosoś, uwielbiam łososia :)